Autor: Alexandra
Benedict
Tytuł: Świąteczna
mordercza układanka
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Data premiery: 13.11.2024
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść
kryminalna
Alexandra Benedict na polskim rynku książki
kojarzona jest jako autorka świątecznych kryminałów - nic dziwnego, faktycznie takie
książki pisze, a Wydawnictwo Kobiece wydaje je na naszym rynku na chwilę przed
świętami Bożego Narodzenia od roku 2022. Łatwo licząc, “Świąteczna mordercza
układanka” jest jej trzecią pozycją przetłumaczoną na język polski.
Jednak jej doświadczenie literackie jest dużo
większe niż tylko te trzy książki. Pisze zawodowo już od ponad dekady,
publikuje zarówno jako Alexandra Benedict, jak i A.K. Benedict, choć jako ta
druga celowała bardziej w powieści fantastyczne niż kryminały. Poza pisaniem
swoich książki jest także nauczycielką pisarstwa kryminalnego, opiekuje się
innymi autorami, ułatwia im wkroczenie na zawodową ścieżkę. Poza tym zajmuje
się też pracą z audiobookami, pisze scenariusze, jest także kompozytorką i
autorką tekstów piosenek. Zatem mimo iż polski czytelnik dostaje skromnie jedną
jej książkę rocznie, to tak naprawdę autorka jest bardzo aktywna.
Historia “Świątecznej morderczej układanki”
rozpoczyna się 19 grudnia. Tego dnia Edie O’Sullivan, mieszkająca samotnie
osiemdziesięcioletnia pani, miłośniczka układanek, gier słownych, autorka
krzyżówek ukazujących się w wielu lokalnych i krajowych czasopismach, na ganku
swojego domu znajduje paczkę. Wygląda jak prezent świąteczny, a Edie nienawidzi
Świąt Bożego Narodzenia, grudzień to dla niej najgorszy miesiąc roku. Jednak
paczkę otwiera, a tam znajduje: kilka puzzli z bardzo niepokojącym fragmentem
obrazka, jak i liścik - jak się okazuje, prawdopodobnie od samego mordercy, w
którym pisze, że do północy w Wigilię zabije co najmniej cztery osoby, no chyba
że Edie podejmie grę i rozwiąże zagadkę kryjącą się za układanką, a tym samym
go powstrzyma. Co jak co, ale zagadki i układanki to coś, czemu Edie oprzeć się
nie potrafi, zresztą uważa, że nikt nie robi tego tak dobrze jak ona… zatem
chyba musi podjąć wyzwanie? Jednak by nie działać nierozsądnie, informuje o
przesyłce swojego bratanka, inspektora lokalnego posterunku policji. Z tym, że
nie przekazuje mu wszystkiego… bo jeden element układanki szczególnie mocno ją
niepokoi. Czy morderca spełni swoją groźbę i do północy w Wigilię będzie
zabijał?
„Rozgryzanie zbrodni przypomina poniekąd rozwiązywanie krzyżówek, ale też trochę układanie puzzli. Najpierw trzeba ustalić, gdzie co pasuje, i wyznaczyć granice, a dopiero potem brać się za szczegóły.”
Książka rozpisana jest na 58 rozdziałów, ale
nie są to zwyczajne rozdziały - każdy z nich zaopatrzony jest w grafikę puzzla
z literą, które ułożone w odpowiedni sposób dają tytuł świątecznej piosenki i
jej wykonawcę. Nie na tym jednak kończy się zabawa w zgadywanki autorki - na
końcu podziękowania napisała w formie krzyżówek, a ostatnie dwie strony książki
to przepisy na pewne świąteczne dania, które w powieści się pojawiają. W samym
tekście powieści często zastosowane są też gry słowne czy anagramy, które tak
lubi tworzyć główna bohaterka, co z pewnością było wyzwaniem dla tłumaczki - w
końcu słowa nie tylko musiały zachować sens, ale i brzmieć tak, żeby faktycznie
dało się z nich coś ułożyć.
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego z perspektywy trzech postaci, choć ich rozłożenie
narracyjne nie układa się po równo - króluje oczywiście Edie, której rozdziały
dosyć często przeplatają się z Seanem, jej bratankiem. Od czasu do czasu
pojawia się też rozdział pisany z trzeciej perspektywy - z perspektywy
mordercy… I oczywiście te rozdziały najmocniej w książce mieszają! Przynajmniej
pod względem psychologicznym. Styl powieści nawiązuje do klasycznych powieści
detektywistycznych - jest lekki, subtelnie podszyty humorem, nie zawiera
przekleństw ani krwawych opisów, choć sama powieść jest mocno osadzona we
współczesności. Przyznam, że w pierwszych opiniach o książce widziałam zarzut
nieco opornego stylu czy tłumaczenia, sama jednak książki słuchałam i w tej
formie nic takiego nie wyczułam, nie miałam żadnego problemu z odbiorem
książki, choć zastanowiło mnie jedno formułowanie - czy w parze homoseksualnej
dwóch mężczyzn żeni się czy wychodzi za siebie za mąż? ;) To jednak znowu wynik
języka polskiego i podkreślania rodzaju męskiego i żeńskiego - taka ciekawostka
lingwistyczna.
“Nie rzucę wszystkiego, żeby się zabawić w etatowego Poirota. Po pierwsze nie mam wąsów. Chociaż z wiekiem, niestety, zaczynają wyrastać.”
Główną bohaterką powieści jest Edie, która
choć starszą panią ewidentnie jest, to nie do końca daje się wpasować w ten
schemat. Nie jest to miła, przytulna babcia, a raczej kobieta odcięta od świata
emocjonalnie, nie jest jednak też z natury wredna, a po prostu jej doświadczenia
z przeszłości ukształtowały ją w tę formę, w której teraz ją poznajemy. Z
biegiem lektury jej charakter, jej nietolerancja w stosunku do radosnego
spędzania świąt Bożego Narodzenia zostaje wytłumaczona, finalnie ładnie zgrywa
się w spójną psychologiczną całość, a równocześnie daje pozytywne przesłanie -
nigdy nie jest za późno na zmianę i lepiej jest cieszyć się z tego, co się ma,
czego się może doświadczać, niż uparcie tkwić, trzymać się ran, jakie zadane
zostały nam w przeszłości.
Poza trudnym charakterem, Edie to barwna
kreacja - stara punkówa, fanka apaszek w czachy, kobieta, która nigdy nie bała
się wyrażać samej siebie.
“Jesteś mistrzynią w doprowadzaniu ludzi do krawędzi i wypychania ich ze swojego życia.”
I w takim duchu wychowany został Sean, jej
bratanek, który jest tym jednym z pary homoseksualnej, której małżeństwo pod
kątem lingwistycznym nie zastanowiło. Seana również poznajemy dosyć dokładnie,
ale nie tylko jako detektywa, a po prostu jako człowieka, jako mężczyznę
układającego sobie życie z mężem, który próbuje godzić życie zawodowe z
rodzinnym, próbuje zadbać o swoją formę (sport, a w szczególności bieganie też
tutaj trochę miejsca w fabule zajmuje), aktualnie zaprząta go też temat adopcji
dziecka, co prowadzi do całego, często tu poruszanego tematu rodzicielstwa,
tego, jak wiele niektórzy są w stanie zrobić, by rodzicem zostać i z jakimi
wątpliwościami, radościami, ale i przykrościami wiążą się takie próby - i nie
chodzi tutaj tylko o pary homoseksualne, temat omawiamy jest z różnych stron i
szeroko, tak naprawdę poza zagadką kryminalną, to on w powieści dominuje.
“Ludzie są jak kawałki puzzli: codziennie dopasowują się do życia.”
Zagadka kryminalna jest trudna do
rozgryzienia, nie jestem pewna czy w ogóle da się ją rozwiązać bez pomocy
autorki, choć nie wykluczam, że przez formę przyjęcia lektury, mogłam przegapić
kilka wskazówek. W końcu mamy kilka fragmentów z perspektywy mordercy, a
intryga poprowadzona jest logicznie. Po poznaniu rozwiązania mogę też przyznać,
że dobrze wpisuje się w całość lektury, dobrze do niej pasuje i daje
czytelnikowi do myślenia. Jej motywy są dobrze wyjaśnione i na pewno są mocno
zaskakujące. Nie jest to może powieść, która trzyma w ogromnym napięciu, bo też
chyba autorka nie w taki rodzaj kryminału celuje - w końcu opiera się na
zasadach klasycznych tego gatunku, a tam liczy się po prostu dobra zagadka i
dedukcja, dzięki której do rozwiązania powoli dochodzimy. W historii oczywiście
jest kilka zaskoczeń, całość wypada spójnie, rozrywkowo i przyjemnie.
“Powiem więcej: rytuał. (...) Herbata gotowa, ciasteczko umoczone, baśka pracuje. Rozwiązywanie krzyżówki albo sudoku jest jak odmawianie wszystkich tajemnic różańca po kolei.”
Akcja powieści toczy się przed samymi świętami
Bożego Narodzenia, jednak przez to, że Edie nie jest fanką świąt, nie czujemy
aż tak bardzo tej specyficznej atmosfery przez większą część powieści - gdzieś
tam pod koniec, kiedy już faktycznie nastają święta, jest trochę mocniej
wyczuwalna, choć ewidentnie nie na oddaniu świątecznego klimatu autorka się
skupia.
“Kiedy działamy w sferze marzeń, niektórzy dostają koszmarów.”
W “Świątecznej morderczej układance” na pewno
odnajdą się ci czytelnicy, którzy lubią klasyczne powieści detektywistyczne
prowadzone tempem niespiesznym, ale nie mają też nic przeciwko poruszaniu
tematów społecznych, aktualnie ważnych. Kreacje postaci są ciekawe, zadziorne,
a sama intryga osadzona na wątku puzzli i gier logicznych daje przyjemnie
oryginalne wrażenie, choć nie jest nadzwyczajnie mocno czytelnika angażująca.
Ale też sama od powieści promowanych jako świąteczne nie wymagam tej
nieodkładalności, a po prostu wprowadzenia w przyjemny, ciepły nastrój - i właśnie
taka jest ta książka.
“(...) skrupuły powinny popychać nas do przodu, a nie więzić w miejscu.”
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Kobiecym.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz