listopada 19, 2024

"Świat Machulskich" Anna Bimer

Autor: Anna Bimer
Tytuł: Świat Machulskich. Biografia rodzinna
Data premiery: 12.11.2024
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 328
Gatunek: wspomnienia / literatura faktu /biografia
 
Anna Bimer to dziennikarka i autorka kilku książek biograficznych oraz poradników. Pracowała dla takich magazynów jak Pani, Polska The Times czy Zwierciadło, a ci sięgający nie po magazyny, a książki mogą kojarzyć ją prawdopodobnie z biografii Krzysztofa Krawczyka. Teraz wzięła na tapet temat nie jednej osoby znanej w kręgach popkulturowych, a całej rodziny - rodziny Machulskich, czyli Jana, Haliny i ich syna Juliusza.
“Może rozpoczynanie opowieści o rodzinie filmowej na miarę Douglasów czy Fondów od scenki humorystycznej, w której ktoś otarł się o faux pas, byłoby nie na miejscu, gdyby nie fakt, że ich nazwisko kojarzy się z komedią, a zwłaszcza z pogodnym, zupełnie nienadętym, serdecznym nastawieniem do ludzi i świata.”
Jan i Halina poznali się w latach 50-tych ubiegłego wieku, w czasach, gdy w Polsce ustrój komunistyczny rozkwitał. Obydwoje żywo zainteresowani sztuką, aktorstwem i reżyserią, rozpoczęli romans nie tylko ze sobą, ale z filmem i teatrem. I to na tym drugim autorka tej książki się skupia. Punktem centralnym tej publikacji jest ich praca w Teatrze Ochoty i przeległemu do niego Ognisku, w którym już w wieku nastoletnim, późnej też dziecięcym, członkowie mogli rozwijać swoje pasje, zainteresowania i otwartość na świat. I tak robili - to tam na zajęcia uczęszczali Piotr Adamek, Katarzyna Figura czy Agnieszka Dygant, gdzie mieli styczność z aktorami teatru, nieco starszymi twórcami jak na przykład Cezary Pazura. W latach 80-tych zabłysnęła kolejna gwiazda Machulskich - to ich syn Julian debiutował na dużym ekranie filmem “Vabank”, który rozjaśnił Polakom czas stanu wojennego, zmienił postrzeganie kina, a i jego ojca, który do tej pory w filmach grywał role amantów, a tu pojawił się jako krętacz i złodziej.
“Za krótki mamy żywot, żeby pozwalać sobie na taki luksus jak czekanie. Trzeba pracować i działać już ze zdwojoną energią. Szkoda czasu.”
Książka rozpisana jest na wstęp i 23 nienumerowane, ale tytułowane rozdziały, zamykają ją dosyć skromne przypisy, ale też nic dziwnego, gdyż większa część tej opowieści osadzona jest po prostu na wypowiedziach wychowanków Ogniska, aktorów, reżyserów i współpracowników Machulskich. Każdy rozdział opatrzony jest też dużą, stronicową fotografią, sporo przedruków zdjęć można znaleźć też i w ich środku - zdjęcia nie są ułożone chronologicznie, nie zawsze też mają odniesienie akurat do tego, co jest w tym momencie przytaczane w tekście. Są to i zdjęcia z planów filmowych i prywatne, uwieczniają nie tylko Machulskich, ale też ich wychowanków, ich podboje scenowe czy wspólne warsztaty. Przedruki są czarno-białe.
Historie opisane w książce ułożone są mniej więcej w porządku chronologicznym, jednak niewiele jest tu przytaczanych dat, czego można by spodziewać się po biografii. To są raczej opowieści, luźne wspomnienia wpływu Machulskich na sztukę, na ludzi, którzy później tę sztukę nieśli, dalej ją niosą. Nie ma tu za wiele historii prywatnych, na samym początku książki autorka stara się wprowadzić nas w rodzaj związku, jaki połączył Jana i Halinę, ale niespecjalnie jej to wychodzi, ewidentnie woli oddawać głos innym - na pierwszych stronach książki zatem korzysta z bardzo lapidarnych wpisów samego Jana, który przez większą część życia prowadził coś w formie dzienników. Poprzez te wpisy przytacza początek związku z Haliną, w czasie którego zdają się parą pasującą do siebie pod każdym względem, a równocześnie obrazują, jak dziwnie wtedy wyglądały kulisy teatru - Jan jako młody aktor skarży się, że reżyser ma się za boga, że nie ma miejsca na aktorską inwencję twórczą. Pod tym kątem jest to dobry wstęp to tego, co później z Haliną zrobią dla swoich wychowanków.
 
I tak przechodzimy do lat 70-tych, kiedy to Jan Machulski został dyrektorem Teatru Ochoty, a Halina Machulska stworzyła przy teatrze Ognisko skierowane do młodych, do nastolatków, którzy chcieli chłonąć wiedzę humanistyczną. Jan cały czas był także aktorem, gdzieś tam jeszcze był rektorem Filmówki w Łodzi, jednak znowu - fakty, daty, tytuły mają tutaj raczej drugorzędne znaczenie, bo skupiamy się na IDEI, na tym, co Machulscy zrobili dla swoich wychowanków, a później co ich potomek zrobił do polskiego kina. I tak gdzieś przed setną stroną zaczynamy zgłębiać się w historię opowiadaną przez kilka głosów, m.in. Piotra Adamka, Agnieszkę Dygant, Katarzynę Figurę, Cezarego Pazurę, Jerzego Stuhra. Wypowiadają się nie tylko aktorzy, bo wychowankowie Ogniska prowadzą działalność szeroką, nie wszyscy zostali aktorami czy reżyserami. Mamy też dziennikarzy, prezenterów telewizyjnych (Krzysztof Ibisz), fotografów (Marcin Tyszka), psychologów, działaczy społecznych, gdzieś tam nawet ktoś wspomniał o politykach. Łączy ich Ognisko, Teatr Ochoty i Machulscy, którzy nauczyli ich wolności w wyrażaniu siebie.
“Teatr Ochoty, a nie Ochota! - podkreślał zawsze Jan Machulski i dodawał: Dzielnica to jedna, ale takie miejsce wzięło się z ochoty na teatr.”
Autorka poprzez wypowiedzi swoich rozmówców rysuje obraz małżeństwa, które wspierało młodych w drodze do celu, które uczyło ich, że normalnym jest upadać, ale warto się później podnieść. Że świat jest pełen barw, dobra i zrozumienia, a żyjący w nim człowiek najmocniej z niego skorzysta, gdy będzie patrzył na to wszystko z otwartością, gdy nie pozwoli, by problemy, naleciałości systemu czy inne ograniczenia zamknęły mu drogę do wolności. Ta owartość w podejściu do świata ewidentnie odbiera od tego, co oferowały tamte czasy, sprawiając, że podejście propagowane w Ognisku było na ten czas mocno innowacyjne. Halina opisana jest przede wszystkim jako świetna pedagożka, która lubiła spontaniczność, ale też pilnowała, by jej uczniowie przestrzegali zasad mających na celu wyrażać szacunek dla innych. Uczyła ich współpracy opartej o zdrowe zasady, z przyjaznym nastawienie do drugiego człowieka, a nie uczuciem zazdrości i konkurencji. Jan działał jako aktor i dyrektor teatru, którego zmienił oblicze - u niego każdy biorący udział w tworzeniu spektaklu miał głos, sprawił, że sztuka stała się wspólnym doświadczeniem - nie tylko aktorów i wszystkich tych, odpowiedzialnych za oprawę techniczną spektaklu, ale i samych widzów. To on pokazał, że teatr jest dla ludzi niezależnie od ich wykształcenia, statusu czy posiadanego majątku.
“Piętno Machulskich nosimy w płatach czołowych. I jest nim otwarcie na drugiego człowieka.”
W aktualnych czasach może nie robi to na nas tak dużego wrażenia, dlatego też tak ważne jest tło lat, kiedy wszystko to się wydarzyło. To był smutny, szary PRL, czasy, gdy Polska była odcięta od Zachodu, i choć może z budżetami na film było łatwiej, to działała też cenzura, kontrola, były tematy, o których mówić nie można. Wychowankowie Ogniska skarżą się, że w tamtych czasach w szkołach panował okropny rygor, że słowo nauczyciela było święte i trzeba było wyznawać tylko jedne wartości. Obraz Ogniska i Teatru Ochoty, gdzie Machulscy promowali wolność w wyrażaniu siebie, popierali rozwijanie własnej indywidualności i zwyczajną walkę o to, by móc robić to, co się kocha, brzmi naprawdę odważnie, postępowo i chwalebnie.
“Każdy spektakl u Machulskich był jak wydarzenie społeczne, widzowie często kontynuowali dyskusję pod teatrem, podwozili się do domów, zarażali się naturalnym klimatem tego miejsca, a mówimy o czasach, w których podejrzliwość do obcych malowała się na każdej twarzy.”
Wydawać by się mogło, że jest książka to ładna laurka. Nie do końca tak jest, autorka pozwala swoich rozmówcom też na delikatne słowa krytyki, poprzez które obraz zarówno Haliny, jak i Jana, staje się bardziej ludzki. Obydwoje mieli swoje wady, nie byli to przecież ludzie święci, nie tylko dla swoich wychowanków, ale i, a może przede wszystkich dla syna, który przejął od nich poczucie wolności i kreatywności, ale ucierpiał po prostu jako syn, którego rodziców nigdy nie było w domu.
“Z teatru bardzo często robi się wielką tajemnicę. A Janowi i Halinie Michalskim chodziło przecież o to, żeby tę tajemnicę odkryć, żeby nią skusić, oczarować, przyciągnąć.”
Jednak znowu - nie na ich prywatnych relacjach się tutaj skupiamy. O Juliuszu zaczynamy więc czytać w momencie jego filmowego debiutu w latach 80-tych, kiedy to w kinach ukazał się “Vabank”. Juliusz debiutował jako zaledwie 23-latek, a jego film był bardzo amerykański jak na polskie standardy. W tym momencie autorka znowu przytacza fragment dzienników Jana Machulskiego, który w tej produkcji odgrywał główną rolę, ale która, jak wspomniałam już, była dla niego wyzwaniem, wyjściem ze strefy komfortu. I choć znowu wpisy są jeszcze bardziej lapidarne niż wcześniej, to jednak czuć z nich, jak dużą frajdę autorowi to przyniosło.
Oczywiście „Vabank” to tylko początek, późniejsze rozdziały zaczynają się przeplatać - raz poznajemy smaczki z planów filmowych Juliusza, by znowu zaraz wrócić do wspomnień wychowanków Ogniska.
“Ognisko to dla mnie połączenie Akademii pana Kleksa z Harrym Potterem.”
Podsumowując, w “Świecie Machulskich” poprzez głosy swoich rozmówców Anna Bimer odrysowuje rolę, jaką Machulscy odegrali w trudnych dla sztuki, dla filmu i teatru latach PRL-u. W czasie tych rozmów często podkreślane jest, jak ważne jest uczenie się od dziecka otwartości, pokonywanie lęków i wzmacnianie tego zwyczajnego poczucia wolności. Wielu z wychowanków osiągnęło sukces właśnie dzięki temu, bo nie bało się walczyć o siebie, nie bało się próbować. I mowa tu nie tylko o aktorach, ale ogólnie, po prostu o otwartości na świat. Mocno wzruszający jest ostatni fragment przytaczany z rozmowy z Katarzyną Figurą, właśnie o tych zasługach, tych największych, jakie wyniosła z Ogniska prowadzonego przez Halinę Machulską. Jest to więc ciekawa publikacja o sztuce, o nauczaniu życia w czasach, gdy te było smutne i szare, w czasach, gdy nie było kaset VHS, internetu, telefonów komórkowych, ba! nawet stacjonarne nie były wtedy jeszcze specjalnie dostępne dla wszystkich. W takich czasach Ognisko i teatr zapewniali dom, miejsce bezpieczne, w którym wszyscy byli wielką jedną rodziną.
“Teraz smarfony zajmują naszą uwagę. Tak trudno skupić się na jednej rzeczy. Moje dzieciństwo rozwijało sztukę komunikacji, uważność na człowieka, czytelność przekazu w życiu i na scenie.”
Nie mogę się jednak zgodzić na sam podtytuł publikacji, bo nie jest to biografia rodzinna. O rodzinie Machulskich, czyli Halinie, Janie i Julianie, o ich relacjach pomiędzy sobą nie ma tu prawie nic, nie ma też zachowania chronologii czy typowych dla biografii faktów. Zatem gdybym sięgała po książkę oczekując biografii rodziny Machulskich, byłaby srogo rozczarowana. Jako fanka kina, czytelniczka ciekawa życia w dawnych czasach, ciekawa rozwoju kultury i sztuki w Polsce, traktuję tę publikację jako przyjemną ciekawostkę, dzięki której trochę inaczej mogę spojrzeć na książki Juliusza Machulskiego, a szczególnie na tę najnowszą, na “Nikczemnego narratora” (recenzja - klik!), w której autor ewidentnie przemycił więcej ze swojego faktycznego życia niż bez wiedzy ze “Świata Machulskich” zakładałam.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz