Autor: Steve Cavanagh
Tytuł: Adwokat diabła
Cykl: Eddie
Flynn, tom 6
Tłumaczenie: Łukasz Praski
Data premiery: 10.04.2024
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 512
Gatunek: thriller
prawniczy
Steve Cavanagh to autor powieści kryminalnych,
z którym najpopularniejsza jest seria thrillerów prawniczych z Eddiem Flynnem.
Co ciekawe, Eddie to nowojorski prawnik, który dzieli z autorem zawód, ale nie
miejsce zamieszkania - Cavanagh to Irlandczyk. I choć nie mam pojęcia skąd u
niego taka znajomość nie tylko prawnych norm, ale i zwyczajnej amerykańskiej
codzienności, to przyznaję, że wychodzi mu to doskonale! Gdybym nie wiedziała
od początku, że to Irlandczyk, nigdy bym się tego po jego książkach nie domyśliła.
Steve Cavanagh przez dobrych kilka lat
pracował w zawodzie prawnika, odnosił na tym polu spore sukcesy, ostatecznie
jednak zdecydował, że to ten świat literacki bardziej go pociąga - teraz już to
tworzeniu i opowiadaniu o książkach w pełni się oddaje.
Nowy Jork. Eddie w końcu doczekał się prężnie
działającej kancelarii prawnej - współpracuje z prawniczką Kate, wspomaga ich
były sędzia Harry i śledcza Bloch. W chwili sporego zamieszania odwiedza go
dawny znajomy - agent Berlin, który pracuje dla jakiejś tajnej agencji, nigdy
jednak nie zdradził jakiej. Teraz przychodzi do Eddiego z bardzo kłopotliwą
sprawą - w pewnym miasteczku w południowych Stanach, dokładnie w Alabamie,
działa pewien prokurator, który ma podejrzanie dużo wyroków kar śmierci na koncie.
Teraz znowu kogoś oskarżył - to młody czarny chłopak podejrzany o zabicie
młodej białej dziewczyny, choć jego wina zdaje się bardzo wątpliwa. Jego
prawnik rozpłynął się w powietrzu, Berlin prosi więc Eddiego, by ten zastąpił zaginionego.
Od początku jasne jest, że sprawa będzie niebezpieczna, kto jednak byłby w
stanie stanąć w szranki z morderczym prokuratorem jak nie Eddie?
Książka rozpisana jest na dwa rozdziały, które
są prologiem powieści i 77 rozdziałów numerowanych, właściwych, których akcja toczy
się kilka miesięcy po morderstwie. Rozdziały podzielone są na dni, od
pierwszego do siódmego, choć sama akcja toczy o jeden bądź dwa dni dłużej. Przy
każdym rozdziale określona jest również postać, z perspektywy której akcja jest
przedstawiona, jednak to ciągle tylko Eddie wypowiada się w pierwszej osobie
czasu przeszłego, pozostali, a tym razem jest ich kilku, w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego. Poza rozszerzeniem perspektywy tom ten różni
się od pozostałych również tym, że już na wstępie przytoczona zostaje częściowo
dokumentacji sprawy. Styl powieści jest płynny, codzienny, oddający charakter
samego Eddiego, który jest bohaterem pozytywnym - momentami subtelnie
ironicznym, ale to nadaje lekkości historii. Język użyty jest inteligentnie,
oddaje dokładnie to, co dane sceny czy postacie mają wyrazić. Raczej nie ma w
książce przekleństw, a dialogi postaci (nie tylko te na sali sądowej!) są
napisane bardzo błyskotliwie. Czyta się to po prostu bardzo dobrze.
“Wszyscy jesteśmy ludźmi, drogi panie. Zwyczajnymi ludźmi, wszyscy. Nie ma lepszych ani gorszych kolorów skóry. Nasza córka została zamordowana i serdecznie nienawidzę zabójcy i każdego, kto go chroni, ale nie jesteśmy uprzedzeni. To był jeden człowiek…”
W tym tomie autor skupia się na szerszym
gronie postaci, ale każda z nich jest dopracowana w stu procentach. Nie będę
ukrywać - ekipę towarzyszącą Flynnowi pokochałam całym sercem! Kate jest cicha,
ale dobra i inteligentna, Bloch to kobieta z tak zwanymi jajami - nosi wielki
karabin, nikogo się nie boi, bo to jej się boją - oczywiście tylko ci, co
mają. Poprzez jej bezkompromisowość i
wysokie, ale zasadne poczucie własnej wartości stała się moją ulubienicą!
“-Musisz uważać. To niebezpieczni faceci.-Tego się nie boję (...).-Dlaczego?-Bo jestem niebezpieczną kobietą.”
Harry i Eddie dobrze się dogadują, to
bohaterowie z krwi i kości, z dobrym kręgosłupem moralnym, dzięki któremu,
kiedy mają do wyboru stanąć po właściwej stronie a schować głowę w piasek, nie
wahają się ani moment, by wybrać to pierwsze. Autor ewidentnie też zdaje sobie
sprawę z tego, że przywiązuje czytelników do tej ekipy, nasze emocje nieraz
wystawia na próbę!
“Spokój odnajdywałem w drobiazgach. Jak teraz, kiedy patrzyłem na śmiejących się Kate i Harry’ego. Kate darzyła go wielkim uznaniem, on podziwiał jej siłę i inteligencję.”
Poza bardzo sympatycznymi, budzącymi pozytywne
uczucia postaciami, autor równie doskonale oddaje kreacje negatywne. Tu króluje
prokurator Korn, tytułowy adwokat diabła, człowiek bezwzględny i w swoim mroku
skomplikowany… On morduje poprzez skazywanie ludzi na śmierci, jednak po
miasteczko krąży też inny morderca, który życie odbiera własnymi rękami. To
kreacje skomplikowane, wielopłaszczyznowe, autor obrazuje nimi bardzo różne
odcienie zła – niektóre z nich można jeszcze naprostować, inne nie dają żadnych
nadziei.
“Zastrzelenie czy zakłucie ofiary nożem nie było dla niego tym samym. Wydawało się zbyt zwierzęce. Korn zabijał, korzystając z prerogatyw swojego urzędu, używając intelektu i umiejętności.”
Od kilku tomów serii autor kieruje się mocniej
w stronę wątków prawniczych, a odchodzi od wątków sensacyjnych. I tutaj jest
podobnie, choć uwaga nie jest skierowana tylko na samą sprawę, do jakiej
przygotowuje się Eddie ze swoimi współpracownikami. Tutaj ważne jest co poprzez
tę sprawę oddaje, a tych tematów jest wiele. Przede wszystkim po raz kolejny
pytamy o granice pomiędzy sprawiedliwością a prawem, jednak tutaj odbija się
ona mocniej, gdyż jesteśmy w stanie, gdzie kara więzienia to nie kara najwyższa
- w południowych Stanach najwyższa jest kara śmierci. Autor opisuje ten temat
szeroko, podkreśla wagę odbierania w imię prawa życia innym osobom, podkreśla ciężar
decyzji i omylność sądów. Bo co, kiedy stracony zostanie niewinny człowiek?
“Ludzie nie rozumieją, co to znaczy być młodym czarnym człowiekiem w Ameryce. Mam pięćdziesiąt siedem lat, Eddie. Myślałam, że moje dzieci będą miały w życiu łatwiej. Ale nie sądzę, by czarnym żyło się teraz lepiej, wręcz przeciwnie, jest jeszcze gorzej. Czy to coś dziwnego, że młody Afroamerykanin jest na tabletkach przeciwlękowych?”
To jednak nie jedyne wstrząsające zagadnienie.
Kwestia rasizmu, uznawania innych kolorów skóry za lepsze od drugich, kwestia
fanatyzmu i zarażanie nim innych podatnych na wpływy ludzi to kolejny temat,
który bardzo mocno niepokoi, bardzo mocno uwiera. Popieranie swoich racji źle
pojmowaną religią, znajomościami i wpływami, pieniędzmi, które mogą wiele to
coś, co przekonuje wielu. Autor oddaje te zagadnienia bardzo precyzyjnie,
bardzo brutalnie - przez szok zmusza nas do myślenia.
“Ludzie nie zaczynają ot tak nienawidzić się nawzajem. Tego się trzeba nauczyć. Od kogoś innego.”
A jednak są i zagadnienia nam bliższe. Sporo
jest o nienawiści, o rozpaczy po stracie bliskich - czy to przez śmierć czy
uwięzienie. Równocześnie obserwując grupkę naszym sympatycznych prawników, mamy
ten pozytywny punkt odniesienia, coś, co rozjaśnia ten ponury, przytłaczający
fabularny obraz - to postacie odważne na tyle, by stanąć po stronie tych,
którzy zostali już przez społeczeństwo skazani, mimo tego, że mogą winy wcale
nie ponosić. Ich wiara w dobro, ich walka z tym całym złem mocno podnosi na
duchu.
“(...) ludzie, którzy cierpią, robią jedną z dwóch rzeczy. Albo chcą zadbać, żeby nikt inny nie przeżywał tak strasznego bólu, z jakim sami mają do czynienia, albo chcą, żeby wszyscy czuli to samo co oni. Dobrze wiesz, że tylko jednak z tych możliwości ma przyszłość. Jeżeli sprawiasz ból innym, na zawsze zostaniesz jego niewolnikiem.”
Intryga kryminalna wydaje się więc nie stać na
pierwszym miejscu, choć nie ukrywam - autor prowadzi ją tak dobrze, tak bardzo
gra na naszych emocjach, że znowu od książki nie mogłam się oderwać, wznosiłam
modły nad kartami powieści, obgryzałam ze stresu paznokcie (w przenośni 😉) i zalewałam się łzami
(dosłownie). Dobre, solidne twisty, zaskakujące zachowanie postaci i jak zawsze
genialne debaty na sali sądowej to coś, co sprawia, że całą historię połyka się
praktycznie na jeden raz. Autor doskonale gra napięciem, doskonale podsyca
ciekawość czytelnika - mimo iż cała seria wzbudza mój zachwyt, to w tym tomie
autor wspiął się na wyżyny swoich umiejętności. A zakończenie? Dobre,
nieszablonowe.
“Czasem najlepszy sposób, by odeprzeć obciążające dowody, polega na tym, żeby w ogóle nie próbować ich odpierać.”
Na koniec wspomnę jeszcze o samym miejscu. O
małym południowym amerykańskim miasteczku tak chętnym do podziałów rasowych.
Nie wiem czy cały czas faktycznie tak to w Stanach wygląda, autor jednak
zbudował w tej powieści specyficzny klimat małomiasteczkowości. Społeczeństwo
trzyma się razem, rządzone przez ludzi u władzy -szeryfa, pastora czy innego
przywódcy. Pachnie grillem i gorącym powietrzem, zagęszczonym dzwiękiem cykad.
Kiedy zapada zmrok robi się groźnie, nie wiadomo kto tak naprawdę czai się w
ciemności… Obraz jest spójny z tym, co znamy z innych książek i filmów, a
równocześnie bardzo klimatyczny, dodający lekturze smaczków.
“Takie amerykańskie miasteczka jak to miały swoje drugie oblicze. Mroczne, przesiąknięte krwawą historią i nienawiścią.”
W tym tytule same książki też odgrywają swoją
rolę. Wydaje się, że autor nawiązuje do klasyków literatury, do “Myszy i ludzie”,
do Zabić drozda”, które nawet w powieści wymienione i czytane jest przez
jednego z bohaterów.
“Ludzie, którzy czytają, są zdolni do empatii.”
“Adwokat diabła” to piekielnie absorbująca
lektura. Intryga wciąga od początku, kreacje postaci wzbudzają podziw
niezależnie od tego, czy stoją po negatywnej czy pozytywnej stronie fabularnej.
Cavanagh dobrze oddaje charaktery psychopatów, zrobił to w “Trzynaście” i robi
to teraz, teraz jednak punktów skupienia ma więcej. A choć wydawałoby się, że
to uwagę rozproszy, to dzieje się wprost przeciwnie - książka na tym zyskuje,
otwiera nowe tematy do refleksji. Bardzo mi się podoba to, że tak wiele autor w
tym tomie chce przekazać, zwrócić uwagę na realne problemy, które może choć na południu
Stanów są faktycznie widoczne, tak naprawdę możliwe są w każdym zakątku świata.
Fanatyzm, problem posiadania broni, temat kary śmierci to przecież zagadnienia,
które i do nas docierają, nad którymi też sami się zastanawiamy. Nie brakuje
też tematów bardziej uniwersalnych -miłość, nienawiść, rozpacz, która popycha
do tragicznych czynów… Niesamowita lektura, zdecydowanie najlepsza z wszystkich
sześciu tomów serii, choć po „Trzynaście” myślałam, że już żaden z tomów już go
nie przeskoczy. A jednak! Obowiązkowa lektura dla fanów błyskotliwych
thrillerów prawniczych i powieści, które każą czytelnikowi poświęcić kilka
dobrych chwil na zastanowienie się nad własnymi przekonaniami, wyznawanymi
wartościami.
“(...) niektóre sprawy wbijają ci się w duszę jak drzazgi i już tam zostają.”
Moja ocena: 9/10
Recenzja powstała w ramach #eddieflynnmaraton
we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz