lipca 07, 2025

"Kochane córeczki" Sally Hepworth

Autorka: Sally Hepworth
Tytuł: Kochane córeczki
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Data premiery: 18.06.2025
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 378
Gatunek: thriller psychologiczny / obyczajowy
 
Sally Hepworth na polskim rynku wydaje się nie mieć szczęścia do wydawcy. Na swoim koncie ma już jedenaście powieści (dwanaście, jeśli liczyć debiut, który ukazał się tylko w Niemczech), a na naszym rynku pojawiła się na razie zaledwie pięć razy i to z dwoma długimi przerwami. W 2016-2017 jej dwie książki zaliczane raczej pod powieści obyczajowe niż thrillery ukazały się nakładem Wydawnictwa Filia, po czym nastała pierwsza przerwa. W 2020-2021 kolejne dwa tytuły: “Teściowa” (recenzja - klik!) i “Dobra siostra” wydane zostały przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka (te już zaliczone zostały do gatunku thrillera psychologicznego), po czym znowu autorka zniknęła z naszego rynku. Do trzech razy sztuka? Oby i tak było w tym przypadku! Teraz “Kochane córeczki” wydane zostały przez Wydawnictwo Mova - po czterech latach przerwy, ponownie skategoryzowane jako thriller. Jednak i przypisanie gatunkowe wymaga wyjaśnienia - Sally Hepworth nie pisze typowych thrillerów psychologicznych, nawet nie do końca można je podciągnąć pod nurt domestic noir, choć już jest im bliżej. Mnie samej jej twórczość kojarzy się trochę z Liane Moriarty - może nie jest aż tak bardzo analityczna pod względem psychologicznym jak Moriarty, ale idzie w bardzo podobnym kierunku, skupia się na dramatach rodzinnych, oddaje zawiłości relacji i to w nich szuka tego, co będzie osią powieści.
Poza polskim rynkiem, książki Sally Hepworth mają się bardzo dobrze - tłumaczone są na ponad 30 języków, a ilość sprzedanych egzemplarzy przekroczyła już dobrze ponad 2 miliony. Autorka większość swoich powieści osadza w Australii, w miejscu swojego zamieszkania. “Kochane córeczki” to jedna z jej najnowszych pozycji, na rynku anglojęzycznym wydana została w 2024 roku.
 
Czasy współczesne, Melbourne. Jessica, Norah i Alicia prowadzą bardzo różne od siebie życia, a jednak od wielu lat nie pozwoliły łączącej ich relacji się rozluźnić - są siostrami od dwóch dekad, nie od urodzenia, ale od chwili, gdy ich losy złączył jeden dom rodziny zastępczej: Wild Meadows. I teraz znowu przychodzi im tam wrócić - właśnie każda z nich odebrała telefon od policji w Port Agatha, która wszczęła dochodzenie w sprawie znalezionych szczątków pod Wild Meadows.  Dziewczyny są tą informacją wstrząśnięte i choć już nigdy nie chciały wracać do miejsca, w którym spędziły dzieciństwo, teraz postanawiają, że muszą tam pojechać i pomóc policji dojść do tego, kto mógł zostać pogrzebany pod domem, w których spędziły kilka lat swojego życia. By to zrobić, niestety będą też musiały cofnąć się w czasie i opowiedzieć o tym, czego w tym miejscu doświadczyły… Jakie tajemnice skrywa Wild Meadows?
 
Książka rozpisana jest na 60 rozdziałów, które rozpisane są na trzy osoby (trzy siostry) i dwa czasy - teraz i wcześniej, teraz to wydarzenia, gdy kobiety są dorosłe po odkryciu szczątków, wcześniej to czasy ich dzieciństwa. Rozdziały z ich historią są krótkie i naprzemiennie pisane w narracji trzeciosoobowej czasu przeszłego przez narratora, który oddaje perspektywę danej bohaterki zarówno pod kątem tego, co czuje, jak i tego, co się wokół niej dzieje. Te rozdziały to jednak nie wszystko - poprzetykane są krótkimi fragmentami zatytułowanymi “gabinet psychiatryczny doktora Warrena”, których akcja toczy się pół roku po odnalezieniu szczątków. Tu narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego przez obcą kobietę, która na terapii opowiada doktorowi o swoim dzieciństwie w Wild Meadows. Ale kim ta kobieta jest? To pytanie, na które długo nie znamy odpowiedzi. Książka pisana jest w stylu lektury lekkiej, mimo iż opowiada o trudnych wydarzeniach, to ten ciężar jest właśnie stylem równoważony - dialogi są soczyste, dynamiczne, często o delikatnie ironicznym zabarwieniu. Język codzienny, bez przekleństw, używany sprawnie. Książkę czyta się płynnie, szybko i bez wysiłku.
 
Z zaskakującą lekkością autorka potraktowała trzy kreacje głównych bohaterek, sióstr jako osób dorosłych. Życie każdej ubrała w kilka zabawnych anegdotek, które jednak pod pozorem tej lekkości, skrywają w sobie prawdziwy ból. Pozornie każda z kobiet poukładała sobie w jakimś stopniu życie, każda wydaje się być w nim szczęśliwa. Ale czy na pewno? Jessica prowadzi swój biznes wykorzystując swoje nadzwyczajne umiejętności organizacyjne - porządkuje ludziom w logiczny sposób domy. Ma męża, który ją kocha, pieniędzy jej nie brak. Świetnie, prawda? Norah również ma swoją firmę, jest jednak kompletnie od Jessiki inna - jest wolna, jest impulsywna, ma … cóż, pewne wyroki na koncie, dlatego też siostry starają się ją pilnować, by znowu nie wplątała się w jakieś bójki i afery. Ale też ma się przecież świetnie! No i Alicia - przyjęła rolę pracowniczki socjalnej, opiekuje się krótkoterminowo dziećmi, które zostały swojego domu pozbawione. Ma zaufaną współpracowniczkę, prawniczkę, która dba wraz z nią o dobro dzieciaków, ma niewielkie mieszkanko, ale wystarczające na jej potrzeby. To też pozytywny obrazek, prawda? Ale to tylko pozory - każda z nich skrywa tajemnice, skrywa problemy, które wydają im się nie do rozwiązania, problemy dla nich tak wstydliwe, że trzymają je w sekrecie nawet przed siostrami wplątując się przez to tylko głębiej i głębiej. Bo każda z nich woli zachować maskę, którą przybrała jeszcze w dzieciństwie…
“Ale dzisiaj nie miała na to siły. Szczerze mówiąc, dziś tak naprawdę chciała, żeby wszystko się zawaliło - i pociągnęło ją na dno - by już nie musiała sobie z tym radzić, zmagać się z odpowiedzialnością i trzymać wszystkiego w ryzach. Bo wtedy wreszcie miałaby spokój.”
No właśnie, bo to te dzieciństwo jest kluczem do ich dorosłych charakterów, ich zachowań, które teraz tak rzutują na pozornie szczęśliwych życiach. Dzieciństwo, którego przebieg powoli odkrywamy. Dzieciństwo, które dla opiekunów społecznych wydawało się całkiem w porządku, a te trzy dziewczyny naznaczyło na całe życie. Co działo się w Wild Meadows?
 
A kreacja obcej kobiety? O niej jako dorosłej wiemy tyle, że nie chciała tej terapii, ale skoro już ją odbywa, to chce się do niej przyłożyć i odbyć ją jak należy. Bo przecież ma jej pomóc, prawda? Poznajemy ją, podobnie jak siostry, jako małą dziewczynkę, która wraz z mamą żyła w Wild Meadows. Ale skoro tam mieszkały też trzy siostry, a ta kobieta zdaje się o nich nie wspominać, to kiedy tam żyła? Kim jest? A może to jednak jedna z sióstr? I w jaki sposób połączona jest z całą historią - siostrami, a może przykrym odkryciem policji?
“Nigdy nie chciałam chodzić na terapię, ale skoro już muszę, to zamierzam być w tym najlepsza.”
Już nie z perspektywy narracji, ale poprzez obraz trzech sióstr, dostajemy jeszcze jedną wartą wspomnienia kreację - to pani Fairchild, ich zastępczej matki, ich opiekunki. To ona pozwoliła, by dziewczyny doświadczyły czegoś, co wpłynęło na całe ich życie, mimo tego, że w momencie pierwszego poznania wydaje się być właśnie dobrą wróżką dla dzieci - to gra słów, którą skrywa jej nazwisko. Tylko co to było? Czy to ona ich skrzywdziła, czy pozwoliła, by zrobił to ktoś inny? I czy działanie było zamierzone? To kreacja nad wyraz złożona, pełna zaskakujących skrajności, ale dopracowana w stopniu naprawdę perfekcyjnym.
“Gdy w delikatnym dziewczęcym wieku oswajasz się z okrucieństwem, oczywiste jest, że w jego obliczu czujesz się komfortowo. Wierzysz, że na nie zasługujesz. Ale tak nie jest.”
Sama intryga kryminalna oparta jest o trzy pytania: czyje szczątki znaleziono w Wild Meadows? Czego doświadczyły siostry w domu pani Fairchild? Kim jest kobieta w gabinecie doktora Warrena? Wątki dobrze się ze sobą splatają, nieustannie pobudzając ciekawość czytelnika - raczej nie typowe dla thrillera napięcie, ale właśnie ciekawość, te pragnienie znalezienia odpowiedzi. A żeby to zrobić, musimy doświadczyć tych historii - obyczajowych, ale podszytych mocnym dramatem. Tempo też wydaje się raczej zbliżone do powieści obyczajowych niż thrillerów, ale są i całkiem niezłe zwroty akcji, które jednak sprawiają, że ostatecznie książka przypisana została pod gatunek thrillera psychologicznego.
“Każdy kogoś potrzebuje, prawda, doktorze Warren? Jednej osoby po swojej stronie. Kogoś, na kim może się oprzeć?”
Poprzez losy tych postaci, Hepworth obrazuje nam, że przemoc w rodzinach niekoniecznie musi wiązać się z przemocą fizyczną. Okrucieństwo w stosunku dziewczynek, jakiego doświadczyło, jest wstrząsające, a jednak jest tak wysublimowane, że z zewnątrz nikt tego nie dostrzega. Ta zrodziła się między bohaterkami więź - doświadczenie, którego nikt poza nimi nie rozumie, złączyło je już na zawsze, na dobre i złe. I to ta więź, ich przyjaźń jest tutaj w centrum. Jest jednak też wszystko to, z czym mogą mierzyć się dzieci odebrane swoim rodzicom - chorobliwe pragnienie miłości, należenia do kogoś, dopasowania się za wszelką cenę. Te pragnienia, mimo upływu lat, zostały z bohaterkami już na zawsze, uwięziły je w przeszłości, której postanowiły przez dorosłe lata nie widzieć, a która teraz wraca do nich sama nieproszona. Czy rozdział, który naznaczył je na całe życie, da się po prostu zamknąć? Co zrobić, by faktycznie móc wybaczyć sobie i ruszyć z miejsca?
“Być kochaną - taki był cel jej życia. Kochanie kogoś z wzajemnością… było zwykłym popisywaniem się.”
“Kochane córeczki” to nie typowy thriller psychologiczny, a raczej miks kilku gatunków: thrillera, powieści obyczajowej i psychologicznej, może nawet i trochę kryminału, bo przecież oczami sióstr śledzimy też postępy w sprawie śledztwa policji. To jednak przede wszystkim powieść o relacjach skomplikowanych, o ludziach pozornie normalnych, którzy pod maskami skrywają swoje prawdziwe oblicze. Ale też i o sile przyjaźni, o miłości pojmowanej w bardzo różny sposób. Historia, która boli, a zarazem wciąga - to dzięki lekkiemu stylowi, który trochę odejmuje, wyśrodkowuje ciężar, który niesie temat krzywd dzieci zostawionych w rodzinach zastępczych. Obrazy psychologiczne postaci są dopracowane w każdym calu, a dobre twisty uświadamiają jak niewiele trzeba, by zmienić perspektywę o sto osiemdziesiąt stopni.
 
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz