Autorka: Lisa
Gardner
Tytuł: Szukaj
mnie
Cykl: D.D. Warren, tom 9
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala
Data premiery: 18.06.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller
/ kryminał
Lisa Gardner to bestsellerowa amerykańska
autorka powieści kryminalnych, choć swoją karierę pisarską rozpoczęła od…
romansów, które pisała pod pseudonimem Alicia Scott. Pod swoim prawdziwym
nazwiskiem i we właściwym sobie gatunku debiutowała w roku 1997 książką „Mąż
doskonały”, pierwszym tomem serii z Quincy i Rainie który zdobył taki rozgłos,
że wkrótce później autorka zdecydowała się przejść na pisarstwo zawodowe. Od
tego czasu na rynku ukazało się już około czterdziestu powieści jej autorstwa,
najobszerniejszy jest jednak cykl z detektywką D.D. Warren. W Polsce początkowo
wydawany był przez Wydawnictwo Sonia Draga, dopiero od tomu dziesiątego “Powiem
tylko raz” (recenzja - klik!) zajęło się nim Wydawnictwo Albatros, które poza
dostarczaniem nam teraz na bieżąco nowych książek autorki, wydaje w nowej,
spójnej szacie graficznej wcześniejsze tomy. I “Szukaj mnie” to ostatni z nich
- tom dziewiąty, ten, dzięki któremu teraz cała seria aż do tomu jedenastego
jest w komplecie. Książka na rynku anglojęzycznym wydana była w 2018 roku, w
Polsce ukazała się po raz pierwszy dwa lata później. Można czytać ją
niezależnie od tomów pozostałych.
Do Bostonu nadciągnęła jesień. Czyż to nie
idealny dzień na rodzinne zbieranie jabłek w sadzie i wyprawę do schroniska po
psiaka? No cóż, rodzina D.D. Warren będzie musiała ponownie obejść się bez niej
- detektywka dostaje pilne wezwanie na posterunek, zresztą cała policja zostaje
postawiona na nogi. A to znaczy, że stało się coś bardzo, bardzo złego… W
dzielnicy Brighton doszło do tragedii. Po godzinie dziewiątej słyszano strzały.
Ich ofiarami padła cała rodzina - kobieta, mężczyzna i dwójka dzieci -
kilkuletni chłopczyk i jego kilka lat starsza siostra. Tyle że ta rodzina to
pięć osób i dwa ślepe psy - gdzie podziała się 16-letnia Roxy i co stało się z
psami? Kiedy upływa godzina od zdarzenia, a dziewczyna nadal nie wraca, D.D.
zaczyna się niepokoić - czy ktoś ją porwał? A może… to ona ucieka? Co stało się
w tym domu, kto skrzywdził tę rodzinę? Na te pytania odpowiedzi szukać będzie
nie tylko D.D. Warren, ale i dziewczyna, której sprawą D.D. zajmowała się kilka
lat temu - Flora Dane, która kiedyś została porwana i trzymana w niewoli przez
ponad rok, a teraz sama pomaga tym, które podobne tragedie ocalały. Sprawa Roxy
przyciąga jej uwagę - jedna z jej podopiecznych bardzo niedawno miała z
dziewczyną kontakt. Dlaczego Roxy się do nich zgłosiła i czy wtedy na pewno
mówiła prawdę?
“To gdzie są te idealne rodziny? Czy to twoja rodzina? Twojego przyjaciela, sąsiada? Nie sądzę, żeby dało się taką wskazać. Te, której najprawdopodobniej podziwiamy, to po prostu te, które najlepiej skrywają swoje sekrety.”
Książka rozpisana jest prolog, 40 rozdziałów i
epilog. Prolog przedstawia zdarzenia sprzed roku, a rozdziały pisane są z dwóch
perspektyw: D.D. Warren oraz Flory. Rozdziały z D.D. pisane są w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego, rozdziały z Florą w pierwszoosobowej narracji
czasu przeszłego. Ponadto pomiędzy nimi dostajemy ośmioczęściowy esej autorstwa
Roxy, w którym snując rozważania na temat idealnej rodziny dziewczyna przedstawia
historię swojej. Styl powieści jest uważny, dobrze wyważony, w książce dużo
jest dialogów, przesłuchań i rozmów ze świadkami, które prowadzone są sprawnie,
naturalnie. Język jest codzienny, bez przekleństw, książkę czyta się płynnie.
“Czy to wystarczy? Czy warto było zapłacić taką cenę? Czy to ważne? Bo tę cenę już zapłaciłam. Przynajmniej zdołałam odnaleźć jakąś ścieżkę, zbudować życie na gruzach. I chyba to najlepsze, co każdy z nas może zrobić.”
Intryga powieści oparta jest w dużej mierze na
niewiadomej, jaką jest postać Roxy. Czy to ofiara czy sprawczyni? Czy 16-latka
mogłaby zabić całą swoją rodzinę, w tym młodsze rodzeństwo? Na te pytania musi
odpowiedzieć D.D., bo Flora jest od początku przekonana, że to Roxy jest ofiarą,
tak jak ona ocalałą. Śledztwo prowadzone jest skrupulatnie, opiera się głównie
na rozmowach z tymi, którzy z tą rodziną mieli do czynienia. Tempo akcji jest
umiarkowane, ale autorka doskonale wyczuwa kiedy należy zaserwować czytelnikom
jakieś niespodziewany fakt, jakiś twist fabularny, przez co opowieść dobrze
utrzymuje w stałym napięciu. Twisty są zaskakujące, śledztwo prowadzi w ciekawe
rejony i bardzo różnorodne tematy. Nie jestem jednak w pełni przekonana do
zakończenia, które wzbudziło we mnie mieszane odczucia.
“(...) prawdziwe idealne rodziny mają wady, siniaki i blizny. Muszą zawalić i przyznać się do błędów. Muszą robić wszystko nie tak, żeby nauczyć się, jak choć część rzeczy robić dobrze. Muszą nienawidzić, żeby wiedzieć, co kochać.”
Jednak jest jeden główny, podstawowy temat, o
który opiera się każda postać w tej powieści, i jest to pojęcie rodziny. Czy
istnieje coś takiego, jak rodzina idealna? Rodzina w pełni szczęśliwa? Na to
pytanie szuka odpowiedzi Roxy, ale i szuka jej D.D., której teraz chyba
najbliżej do tej pojęcia - ma cudownego synka i męża, który nie robi jej
wyrzutów, kiedy tak często musi angażować się w pracę, zaraz będą mieli psa,
jedynego w swoim rodzaju, doskonale do nich pasującego. Ale coś zgrzyta - to
D.D., jej ciągłe nieobecności i sprawy tak trudne, że mogą wpłynąć na jej
postrzeganie własnej rodziny.
Rodzina Roxy jest dużo bardziej skomplikowana,
patchworkowa, a jednak na chwilę przed morderstwem też wydawała się prawie
idealna. Był dom, były psy, rodzice, którzy w trosce o byt dzieci dają z siebie
w pracy wszystko, by móc zaraz do nich wrócić i spędzać wspólnie czas. Ale nie
zawsze tak było i tę historię odkrywamy esejem Roxy…
Jest i Flora, której rodzina rozpadła się po
jej porwaniu. Brat wyjechał, ona unika kontaktów z matką. Teraz wydaje się
budować inną rodzinę - te z ocalałych, z kobiet, które przeżyły coś takiego jak
ona, dzięki czemu rozumieją się jak nikt inny. Bo czy rodzinę zawsze muszą
łączyć więzy krwi? Są przecież i inne rodziny - rodziny zastępcze, czym autorka
zwraca uwagę na problemy, jakie się z tą formą opieki nad dziećmi wiążą.
Przepełnione domy, opiekunowie przygarniający kolejne dzieci dla pieniędzy, a
nie po to, by zapewnić im dobry dom. Przemoc, prześladowania, nękanie słabszych
przez silniejszych, dręczenie, z którym nikt nic nie robi, nikt nie reaguje.
Państwo dając tym dzieciom pozornie opiekę, tak naprawdę poprzez brak właściwego
kontrolowania ich kondycji, daje im traumy i koszmary, które naznaczają ich
życie na zawsze, a dzieciństwo, które powinno być beztroskie i radosne,
zamienią w piekło.
“Czy krzyk ma smak? Ognia? Popiołu? Ostrych czerwonych cukierków cynamonowych (...)? A może krzyk ma kolor? Zielone i złote śmiechy, fioletowe i niebieskie rechoty albo taki dźwięk jak ten. Roztopiona biel. Rozpuszczająca gałki oczne, osmalająca włoski na ramionach, jaskrawa biel. Kolor nienaturalnie połyskliwy, przenikający do szpiku kości.”
Ale też nie wszystkie rodziny takie są -
niektóre dzieci trafiają do osób dobrych, tych, które faktycznie chcą pomóc,
chcą kochać. Poprzez ten kontrast, ten rozdźwięk, zdecydowanie łatwiej docenić
każdy przejaw normalności, miłości i troski.
“Jest rodzina, którą masz. I rodzina, która powstaje z czasem.”
W książce wiele jest ciekawych wątków
pobocznych - złe towarzystwo, w które wpada zagubiona młodzież, gangi
nastolatków, czy na przykładzie Flory, próba życia po czymś, co sprawiło, że na
świat już na zawsze patrzy się inaczej. Bo jak żyć normalnie po czymś, co było
niewyobrażalne?
“Nie odwracaj wzroku, ani piśnij. Tego nauczyła się od matki przez te wszystkie lata. Jeśli mają cię skrzywdzić, niech to robią, patrząc ci prosto w oczy.”
Kreacje postaci, które te tematy niosą, są
nienachalne, ale dopracowane, wielowymiarowe, czytelnik nie jest w stanie
żadnego z nich ocenić jako jednoznacznie dobrą czy złą. Dwie główne bohaterki -
D.D. i Flora - bardzo się od siebie różnią, działają w całkowicie inny sposób,
co nadaje lekturze różnorodności, możliwości spojrzenia na jedną sprawę z
różnych perspektyw.
“(...) kluczem w sytuacji ocalałych wcale nie jest wmawianie sobie, że świat jest bezpieczny. Albo próby przekonania siebie, że nie ma się czego bać. Świat jest aż nadto niebezpieczny i wszyscy powinnyśmy się trochę bać. Antidotum na lęk jest siła. Pamiętanie o tym, że za pierwszym razem przetrwałyśmy. Że podjęłyśmy właściwe decyzje, że podjęłyśmy właściwe działania - nawet jeśli tak naprawdę oznaczało to niepodejmowanie żadnych decyzji czy działań. Przetrwałyśmy.”
Dzięki “Szukaj mnie” przypomniałam sobie, że
Lisa Gardner jest autorką, na której solidność można liczyć. Fabuła prowadzona
jest skrupulatnie, z dbałością o detale i nowinki technologiczne w pracy
detektywów, zwraca uwagę na nowe sposoby badań i zdobywania dowodów. Interesują
ją też ludzie, ich emocje, złożoność i interakcje, a w “Szukaj mnie” na planie
pierwszym stawia jedną z podstawowych komórek społecznych - rodzinę -
przyglądając się jej z każdej możliwej strony. Rodzina idealna, rodzina
patologiczna, rodzina rozbita, patchworkowa, szczęśliwa, rodzina z miłości,
rodzina z wyboru. Rodzina, która wspiera i rodzina, która krzywdzi. To wszystko
jest i to tak wpisane w fabułę, że nie dominuje nad intrygą, ale zostaje gdzieś
w tle, jako pretekst do refleksji. Większą część historii książka dobrze trzyma
w napięciu, a choć zakończenie, jak rodzina, idealne nie jest, to nie zmienia
faktu, że cała historia jest dopracowana, przemyślana, żywa i prowadzona
realistycznie. Mam nadzieję, że tym tytułem wróciłam do systematycznego czytania
Gardner!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja książki powstała w ramach współpracy
z Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz