lipca 10, 2019

"Gitara i inne demony młodości" Bogusław Chrabota


Autor: Bogusław Chrabota
Tytuł: Gitara i inne demony młodości
Data premiery: 18.06.2019
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 264

Jako że nigdy nie śledziłam losów polskich dziennikarzy, poetów, działaczy, to nazwisko Bogusława Chraboty nic mi tak naprawdę nie mówi. Ze stron internetowych wyczytałam, iż jest to prawnik, poeta, publicysta i autor piosenek mocno związany z telewizją oraz magazynami takimi jak np. „Rzeczypospolita”.  Na książkę „Gitara i inne demony młodości’ skusiłam się przez Kraków, Nową Hutę i wspomnienia młodości – w końcu lubię powieści, które opisują dawną polską rzeczywistość. No i nie będę ukrywać, że ładna okładka też miała w tym swoją zasługę...

Książka „Gitara i inne demony młodości” to powieść z wątkami autobiograficznymi o (jak sama nazwa wskazuje) młodości bohatera. Jest hołdem i pamięcią dla przyjaciół, dla życia, które nie powinno samo w sobie, po prostu, zostać zapomniane. Jest to też obraz komunistycznej Nowej Huty, tamtych nastrojów i przemian. Aż w końcu jest to też opowieść o muzyce, poezji i sztuce.

Kompozycyjnie książka składa się z 68 króciutkich rozdziałów. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, narratorem jest Bogusław C. Styl pisarza jest bardzo poetycki, bogaty, pełny metafor i przenośni. Prócz wydarzeń z życia serwuje czytelnikowi pokaźną dawkę filozoficznych rozmyślań.

I tak czytelnik razem z bohaterem przemierza przez jego pierwsze wspomnienia, przedszkole, szkołę, liceum, studia. Poznaje przyjaciół tak różnych od siebie, a zarazem w jakiś sposób połączonych. Wydarzenia te dzieją się cały czas na tle robotniczej Nowej Huty, która w tamtych czasach podobno wyglądała całkiem inaczej niż teraz. Był to byt całkiem osobny od Krakowa, wyprawa do miasta, w czasach młodzieńczych bohatera to była jak wycieczka do całkiem innego miasta. Nowa Huta była zielona, z równym asfaltem na którym można było urządzać wyścigi guzików, pełna ludzi i dzieci. Pełna też robotników, ludzi zmęczonych, często uciekających w alkohol. Blok i klatki schodowe, ciasne mieszkania – właśnie z tym wiąże się dzieciństwo bohatera.
Kraków z kolei był pełen kostek brukowych, dziwnych pustych kościołów i zamku, po którym nie można było biegać. Wszystko było inne, obce, a bilet na tramwaj drogi.
Zmieniło się to w czasie studiów bohatera. Wtedy to zaznajomił się z Krakowem, był stałym bywalcem Piwnicy pod Baranami, świadkiem początków Manaamu, czy wielkim fanem Grechuty. Fanem oczywiście być nie przestał, ale po śmierci artysty zakończyła się dla bohatera pewna wielka epoka. Brał udział w akcjach opozycji, buntował się przeciwko komunie, najczęściej na papierze. W chwili gdy kilka złych wypadków nałożyło się na siebie, postanowił emigrować z kraju. Było to dosłownie na rok przed 1989, ale emigrantem tak naprawdę nie był za długo. Cała wyprawa trwała jedyne 5 miesięcy, ale dzięki temu bohater zwiedził dużą część Europy, zaznał tego życia na emigracji, pracował dla Radia Wolna Europa, tułał się i pisał do gazet. Na wieść o zmianach w Polsce jednak szybko wrócił, by być ich świadkiem i czynnie w nich uczestniczyć.

A gdzie w tym wszystkim gitara? Oj, od samego początku! Razem z Tomkiem, najstarszym swoim przyjacielem od zawsze marzyli by stać się gwiazdami rocka. Bohater od zawsze kochał dźwięki tego instrumentu, wychował się na klasyce rocka. Gwiazdą co prawda nigdy nie został, ale zawsze ciągnęło go do tego instrumentu. Opisy gitary są mocno erotyczne, a sama gitara, mocno eksploatowana na początku powieści, gdzieś w połowie schodzi na dalsze tło, by znowu na końcu objawić się w pełnej okazałości. Tak więc jej widmo podąża za bohaterem przez całą powieść, jest jego miłością.

Ogólnie muszę przyznać, że liczyłam na coś trochę innego. Myślałam, że będzie więcej o tle społecznym, o życiu w tamtych czasach, no i oczywiście ciekawych historii z młodości bohatera. Co dostałam? Trochę mniej tego o czym wspomniałam, za to sporą dawkę poetyckości i dużo filozoficznych rozmyśleń na temat między innymi przeszłości, przyszłości, pamięci i czasów minionych. Początek czytało mi się w miarę dobrze, w połowie naprawdę chciałam książkę już odłożyć (wtedy to właśnie autor popłynął bardzo filozoficznym prądem), a końcówka znowu mnie w miarę zadowoliła. Myślę, że osoby lubujące się w poezji i głębokich filozoficznych rozmyślaniach docenią ją zdecydowanie mocniej niż ja.

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz