sierpnia 27, 2019

"Stranger things. Ciemność nad miastem" Adam Christopher


Tytuł: Stranger things. Ciemność nad miastem
Cykl: Stranger things, tom 2
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Data premiery: 03.07.2019
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 460
Audiobook wydany przez Poradnia K, czas trwania 11h 54min, czyta Mikołaj Krawczyk

„Ciemność nad miastem” to druga książka z cyklu uniwersum Stranger Things. Tym razem historia skupia się na przeszłości bohatera Hoppera, a za powstanie tomu odpowiedzialny został Adam Christoper. To autor książek fantasy, wygląda, że dosyć znany. Znalazłam też informację, że napisał opowiadanie do antologii Star Wars i serialu Elementary oraz kilku gier. Jak w takim razie poradził sobie z uniwersum Stranger Things?

Historia Hoppera opowiedziana jest w czasach aktualnych serialowi. Rok 1984 Boże Narodzenie. Hopper spędza święta sam z Nastką i jakoś tak dochodzi do rozmowy o przeszłości Hoppera. Nastka znalazła pudło z Nowego Jorku i jest bardzo ciekawa co wtedy się wydarzyło. Hopper ulega i zaczyna opowieść o wydarzeniach z Nowego Jorku w 1977 roku, kiedy to wstąpił do tamtejszej policji i poprzez kilka zbiegów okoliczności zaczął działać pod przykrywką i infiltrować tamtejszy gang, któremu dowodzi były żołnierz Saint John. Co planował Saint John? Czy Hopper zdołał go powstrzymać?

Od strony kompozycji książka składa się z 53 rozdziałów poprzetykanych wydarzeniami z chatki Hoppera w 1984. Narracja, o ile dobrze pamiętam ( nie mam dostępu do ebooka) prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, głównie z punktu widzenia głównego bohatera.

Tym razem recenzja będzie wyglądać trochę inaczej. Najpierw opiszę plusy, później minusy książki.
Za plus, tak jak i w poprzedniej części, na pewno trzeba zaliczyć dobre umiejscowienie historii w wydarzeniach tamtych czasów. Klimat końcówki lat 70. jest dobrze oddany, jest trochę o polityce, dużo mówi się o wojnie w Wietnamie, na której zresztą był i Hopper i Saint John. Właśnie poprzez te dwie postacie możemy zaobserwować jak wojna wpływa na jej uczestników, zagłębiamy się w towarzystwo weteranów wojennych i wszystkich konsekwencji psychicznych jakie niesie ze sobą wojna.

Jednym z ważniejszych bohaterów jest partnerka policyjna Hoppera – Delgado. Poprzez tę postać przedstawiona jest dyskryminacja kobiet wśród funkcjonariuszy policji. Delgado jest latynoską, co zdecydowanie nie ułatwia jej codziennej egzystencji wśród szowinistycznych kolegów z komisariatu.

Pochwalę także pomysł osadzenia akcji w dwóch planach czasowych, dzięki czemu Nastka jest zaangażowana w całą historię. Początek opowieści z Nowego Jorku ma małe zapędy kryminalne, więc ten zarys też uznaję za plus.

Niestety na tym się kończy. Szczerze powiem, że naprawdę nie wiem co ta książka miała wnieść do historii Stranger Things. Wydaje mi się, że takie książki z założenia powinny coś wyjaśniać, pogłębiać motywy znane z serialu. Dlatego też spodziewałam się historii wyjaśniającej śmierć żony i córki Hoppera, a przynajmniej coś z tym związanego. Niestety nic takiego nie dostałam, historia jest całkowicie odrębna, nic nie wnosi do serialowej postaci Hoppera. Tym bardziej, że Hopper przedstawiony w powieści nie ma za wiele cech wspólnych z bohaterem serialowym. W serialu Hopper jest mrukliwy, ponury, czasem rzuci jakąś sarkastyczną uwagę i za to go lubimy. Tutaj, w książce, Hopper to naprawdę miły, pomocny i otwarty gość.

Drugi mój ogromny zarzut to nierealność sytuacji. Nastka w 1984 roku ma ile? 12 lat? 13 może? W każdym razie to tylko dziecko. Owszem, po dużych przejściach, ale kto normalny w Boże Narodzenie opowiada dziecku o trupach, morderstwach, wojnie, gangach i ogólnej złości i nienawiści? Jestem tym dosyć zbulwersowana, nie dosyć, że serialowy Hopper nie podjąłby się takiej opowieści, to przecież to jest logiczny facet, który jest jaki jest, ale ma na uwadze dobro Nastki. W życiu by czegoś takiego jej nie opowiadał! W Boże Narodzenie! Jestem oburzona!

Motyw kryminalny, o ile dobrze się zapowiadał, tak został całkowicie zmarnowany, a zachowanie ludzi podczas braku dostawy prądu (stąd tytuł) jest równie mocno przesadzone.

Ogólnie jestem bardzo mocno rozczarowana tą książką, naprawdę nie widzę w niej sensu.

Moja ocena: 3/10

Recenzja powstała na potrzeby portalu czytampierwszy.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz