marca 22, 2021

"Kto czyni zło" Agnieszka Pietrzyk - recenzja przedpremierowa

 

Tytuł: Kto czyni zło
Data premiery: 23.03.2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 424
Gatunek: kryminał / thriller
 
„Kto czyni zło” to dziewiąta książka Agnieszki Pietrzyk. Pierwszy raz na rynku autorka pojawiała się w 2008 roku z powieścią grozy pt. „Obejrzyj się królu”. Ja jednak z jej prozą spotkałam się dużo później, bo dopiero w 2019 roku przy okazji premiery rewelacyjnego thrillera pt. „Zostań w domu”. Jego, recenzję, jak i następnej książki autorki pt. „Nikt się nie dowie” znajdziecie oczywiście na blogu (klik! Klik!), a teraz zapraszam Was na kilka słów o książce najnowszej. Pietrzyk słynie z thrillerów, które zaskakują i trzymają w czytelnika w napięciu - czy tak było i tym razem?
 
Fabuła powieści rozpoczyna się, gdy jeden ze strażaków, którzy przyjechali do wsi Żółwiniec w celu ochrony przeciwpowodziowej miasteczka, trafia na zwłoki dziecka. Wygląda na to, że chłopczyk wypadł w nocy z okna. Mężczyzna wzywa policję i idzie szukać rodziców ofiary… W tym momencie akcja przenosi się pięć tygodni wcześniej. Poznajemy młodą policjantkę Ulę, która jest świadkiem brutalnego przesłuchania młodego chłopaka podejrzanego o współudział w kradzieży. Po tym zdarzeniu dziewczyna zwalnia się z policji i zakłada swoje własne biuro detektywistyczne. Jeszcze nie wie, że przesłuchiwany chłopiec kilka dni później został znaleziony martwy… Wygląda na to, że się powiesił, choć policja ma pewne wątpliwości. Czy są one uzasadnione czy po prostu nie chcą przyciągać uwagi do tego, że zmarły został niedawno zmuszony do przyznania się do przestępstwa? Jak do tej śmierci mają się losy Uli? I jak to wszystko wiąże się ze śmiercią tego małego chłopca z Żółwińca?
 
Książka składa się z prologu, 28 rozdziałów i epilogu. Narracja prowadzona jest trzeciej osobie czasu przeszłego – w dużej części skupia się na postaci Uli, jednak czasem do głosu dochodzą też inni jak np. policjant Juszczyk czy rodzina Gifortów, ojczyma Uli, właściciela salonów jubilerskich - przedstawia zarówno ich myśli, odczucia jak i wydarzenia. Uwaga narratora często skupia się na szczegółach otoczenia, jest spokojna i uważna. Styl powieści jest poprawny, książkę ogólnie czyta się całkiem dobrze, choć muszę przyznać, że chwilami zdania wydawały mi się nieco za długie – tam, gdzie ja dałabym kropkę czasami były przecinki – na tyle często, że trochę wybijało mnie to z rytmu lektury.
 
Co do samej książki, to na pewno największym jej plusem jest intryga kryminalna. Autorka fabułę rozpisała tak, że czytelnik przez większą część lektury zastanawia się jak pierwsze zlecenie detektywistyczne Uli, sprawa małego chłopca i przesłuchiwanego się łączą. Oczywiście sama miałam po drodze kilka hipotez, jednak żadna z nich nie okazała się trafna.
By jednak intryga mogła być zrozumiała, to przez pierwszą połowę książki autorka niejako wprowadza nas w fabułę – zapoznaje z bohaterami, ich problemami, przez co tak naprawdę z początku niewiele się dzieje. Dopiero gdzieś tak po 200setnej stronie sytuacja jest na tyle zrozumiała, wydarzenia zaczynają się na siebie tak nakładać, że w końcu pojawia się te długo wyczekiwane napięcie i ciekawość w czytelniku. Od tego momentu książkę faktycznie ciężko odłożyć.
 
Na pewno warto podkreślić obrazowe opisy zawarte w powieści – np. scena, gdy policjanci wchodzą do domu pełnego karaluchów wzbudziła we mnie ogromne emocje – i tak, głównie niesmak i obrzydzenie, co wstrząsnęło mną na tyle, że na pewno zostanie na długo w mojej pamięci. Nie wspominając już o scenie znalezienia martwego dziecka, bo to coś, co chyba każdego mocno ściśnie za serce. Te dokładne, precyzyjne, budzące emocje opisy są tym bardziej warte doceniania, gdyż, jak wiemy, sama autorka pod 12 roku życia jest niewidoma, a jednak świat opisuje lepiej niż połowa normalnie widzących pisarzy. W każdej jej książce to właśnie te opisy zawsze mocno przyciągają moją uwagę, a zarazem budzą podziw.
 
Warto też wspomnieć o obrazie policji, jak autorka w tej książce zarysowała. Tu śledczy nie są tak dobrzy, jak w innych kryminałach, choć też przedstawieni są niejednoznacznie. Nie zmienia to faktu, że jednak jedną z pierwszych scen jest opis wymuszenia przyznania się do winy podejrzanego, które zostało dokonane siłą, a na które większa część komisariatu się zgodziła, a przynajmniej nie protestowała. Wątpliwości i motywy Uli, dla których zamiast to zgłosić, odeszła z policji też są bardzo dobrze oddane. A jednak, mimo niechęci i potępienia, z jakim bohaterka traktuje podejście byłych kolegów z pracy, ostatecznie zaczyna z nimi współpracować. Wybrała mniejsze zło? Warto tu przyjrzeć się wszystkim relacjom międzyludzkim, nie tylko tym zawodowym, ale i tym rodzinnym – w rodzinie Gilfortów, do której kilka lat temu wżeniła się matka Uli, bo też dzieje się wiele… Obserwujemy jak rozpad jednej rodziny i założenie nowej wpływają na wszystkich członków rodziny.
 
Ogólnie nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, choć przyznam, że liczyłam jednak na więcej napięcia. Tu pojawiło się ono dopiero gdzieś w połowie, przez co przez pierwszą część lektury trochę musiałam się przedzierać. Nie można jednak odmówić książce dopracowania – intryga na pewno jest dobrze przemyślana i ostatecznie mocno zaskakująca. Postacie też są fajnie oddane, opisy mocno realistyczne. Nie można autorce odmówić też pomysłu na fabułę i talentu pisarskiego. Ogólnie jest to ciekawy thriller z elementami kryminału, ja jednak ciągle czekam na coś, co dorówna poziomowi, który autorki zaprezentowała w „Zostań w domu”.
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz