marca 23, 2021

"Córka nazisty" Max Czornyj

 

Autor: Max Czornyj
Tytuł: Córka nazisty
Data premiery: 29.07.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Max Czornyj to jeden z najpłodniejszych polskich autorów ostatnich lat. Na rynku debiutował w roku 2017, od tego czasu wydał 16 powieści – wszystkie do tej pory zaliczały się do gatunku thriller, kryminał i true crime. Autor słynie z dosadnych, makabrycznych opisów zbrodni i równie brutalnych pomysłów. Dlatego też dużym zdziwieniem było, gdy latem roku poprzedniego zapowiedział całkiem coś innego – powieść obyczajową o sile miłości w czasach II wojny światowej i obozów koncentracyjnych. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić sprawdzenia, jak autor wypadł w tej roli, mimo iż po ten rodzaj literatury sięgam naprawdę rzadko. Wygląda też na to, że ta zmiana gatunku mocno mu się spodobała, gdyż już jutro 24 marca na rynku ukaże się drugi tytuł o podobnej tematyce pt. „Miłość i wojna”.
 
Czasy współczesne. Greta, ponad 80sięcioletnia kobieta cierpi na zaniki pamięci – jej umysł powoli oplatają macki alzheimera. Mieszka sama w ogromnym domu, codziennie odwiedza Alicję – psycholog, z którą rozmowy pomagają trzymać się rzeczywistości. Całe swoje życie Greta spędziła na pokutowaniu – jest córka nazisty, wierzy, że w swoim DNA ma zapisany gen zła. Czyny jej ojca ją prześladują, mimo choroby nie dają o sobie zapomnieć. Alicja powoli już traci nadzieję w to, że jest w stanie kobiecie pomóc, kiedy zjawia się Krzysztof z dziennikiem opisującym obozowe losy Anny. Z jakiegoś powodu konieczne chce przekazać go Grecie, Alicja na to przystaje. Greta więc zaczyna czytać, a im dalej w lekturę, tym więcej sobie przypomina… Jak losy kobiet się łączą? Co się stało z Anną? I czy Greta naprawdę powinna cierpieć za grzechy swojego ojca?
„A ja wierzę, że gen zła istnieje (…). To naukowa forma predestynacji, bo każdy z nas może w sobie nosić tchnienie Boga lub piętno szatana. Przynajmniej w jakimś metaforycznym sensie.”
Książka składa się z krótkich nienumerowanych rozdziałów rozpisanych na trzy postacie: Gretę, Annę i Krzysztofa. Narracja każdego z nich prowadzona jest w pierwszej osobie, w czasie teraźniejszym przez Krzysztofa i Gretę, w czasie przeszłym przez Annę. Styl powieści jest spokojny, skupiony na wewnętrznych przeżyciach bohaterów.
 
Poprzez główne postacie autor zadaje bardzo ciekawe pytania. Dzięki Grecie, kobiecie, która całe życie pokutowała za grzechy swojego ojca, która cały czas czuje się skażona złem i niewarta jakiejkolwiek uwagi, zastanawiamy się nad tym czy zło może być dziedziczne. Czy to, że masz złych rodziców, skazuje cię na podobne życie? Greta uważa, że tak, że genetycznie jesteśmy zaprogramowani na czynienie dobra lub zła. Że gdzieś tam jest ten gen zła, wpisany w DNA, który czy tego chcesz czy nie, w końcu kiedyś dojdzie do głosu, jeśli nie w tym pokoleniu, to w kolejnym. Czy faktycznie biologia ma aż takie znaczenie? Czy może napiętnowanie bardziej wynika z tego, jak postrzega cię otoczenie? W końcu Greta też nie miała łatwego życia, po wojnie nikt nie traktował jej przychylnie –była przecież córką zbrodniarza, nazisty, hitlerowca, który zrobił tyle złego…
„Gdyby można go usunąć [gen zła] i stworzyć człowieka zdolnego czynić jedynie dobro, świat stałby się rajem. Wystarczyłoby tak niewiele. Ledwie drobna modyfikacja genotypu, a potem nastałaby jasność. Nie potrzeba by Boga, modlitw ani Opatrzności. Nie potrzeba by uśmiechu losu.”
Ale czy człowiek tak naprawdę jest tylko dobry albo tylko zły? W końcu ojciec kobiety dla niej był dobry. Kochał ją, dbał o nią, pilnował jej bezpieczeństwa. Ma wiele dobrych wspomnień z nim związanych. Więc jak kochający ojciec może być do szpiku kości zły? Czy to faktycznie jest tak czarno-białe jak chciałoby się myśleć? Czy źli ludzie nie są zdolni do czynów dobrych?
 
Przyjrzyjmy się też trochę bliżej samej fabule. Rozpisana jest ciekawie, bo i Greta w swoich rozdziałach często powraca do własnych wspomnień, i poprzez rozdziały Anny też cofamy się lata wstecz. Anna to około 16letnia dziewczyna (a przynajmniej wolę tak myśleć, bo sama pisała, że ma albo 12 albo 16, ale sposób jej wypowiedzi brzmi już dosyć dojrzale), która razem z matką trafiła do obozu. Taki sposób naprzemiennej, toczącej się w różnych czasach narracji wzbudza we mnie zawsze dużą ciekawość, więc i tu byłam zadowolona. Warto też wspomnieć, że postać Grety oddana jest naprawdę świetnie – jej zagubienie, poplątane myśli i prześladujące wspomnienia. Do tego dochodzi jeszcze nutka tajemnicy – dlaczego Krzysztofowi tak zależy, by Greta przeczytała pamiętnik? I co ma Anna do Grety? To na pewno dodaje lekturze smaczku, powoduje, że czytelnik gnany ciekawością może mieć problemy z odłożeniem książki.
„Mam nadzieję, że w ten sposób uda mi się oderwać myśli od tego, co dzieje się wokół. Od tłumu ludzi, smrodu potu i wydzielin. Od przyciszonych, pełnych rozpaczy szeptów i płaczu. Od modlitw.
„Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie” – tylko to przychodzi mi do głowy… A może: „wieczne odpoczywanie racz mi dać, Pani”. To byłoby prostsze. Choć teraz wstydzę się, że to napisałam i że taka myśl w ogóle się pojawiła.”
Oczywiście Czornyj nie byłby Czornyjem gdyby i tu nie wplótł trochę makabryczności, ale jest jej tu niewiele – opisy są po prostu dosadne, a rzeczywistość obozowa trudna, choć i tej nie ma tu za wiele, to jednak niewielka część całej historii.
 
Nie przedłużając muszę stwierdzić, że „Córka nazisty” to udany eksperyment literacki Czornyja. Pokazał się tutaj czytelnikowi z dużo wrażliwszej strony, zadał kilka ciekawych pytań o sens życia człowieka i wagę genów dziedziczonych po przodkach. Muszę też pochwalić pomysł na ciekawe rozłożenie fabularne powieści i finalny twist. Jestem z lektury zadowolona, to była zadziwiająco dobra książka.
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Filia!


Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz