marca 21, 2023

"Maria musi wszystko zmienić" Danuta Awolusi

Autor: Danuta Awolusi
Tytuł: Maria musi wszystko zmienić
Data premiery: 08.03.2023
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 400
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Z powieściami Danuty Awolusi po raz pierwszy do czynienia miałam w roku 2022, kiedy to zbliżająca się rozmowa literacka z autorką, stała się dla mnie motywacją, by w końcu zgłębić się dokładnie w jej twórczość. A jest czemu się przyglądać! Debiutowała w 2013 roku tytułem „Na wysokim niebie” i od tego momentu wydała jeszcze siedem powieści oraz trzy książki non fiction. Autorka od zawsze skupia się na relacjach międzyludzkich i trudnych tematach, w jej książkach mocny nacisk położony jest na warstwę psychologiczną. Dzięki temu dobrze wpisują się i w mój gust literacki, bo to właśnie zachowanie człowieka, jego złożoność psychologiczna jest dla mnie największą fascynacją.  
W poprzednim roku autorka zmieniła wydawcę na Czwartą Stronę, pod której skrzydłami ukazały się na razie dwie książki: „Blisko, coraz bliżej” oraz właśnie „Maria musi wszystko zmienić”. Obydwie skupiają się na pojęciu seksualności kobiet, na tematach tabu oraz powiązane są postaciami – jedne z głównych bohaterek są siostrami. Nie jest to jednak seria, to osobne powieści, choć z pewnością warto przeczytać obydwie. Dzisiaj jednak skupmy się na tej najnowszej – „Maria musi wszystko zmienić”.
 
Jest to historia dwóch kobiet. Tytułowej Marii, czterdziestopięcioletniej inspicjentki warszawskiego teatru, która żyje w dużej, konserwatywnej rodzinie, choć sama nigdy nie wyszła za mąż. Ba! nawet nigdy nie odważyła się na żadne poważniejsze doświadczenia seksualne, choć jej środowisko zawodowe bardzo luźno podchodzi do tego tematu. Kategoryzowanie siebie jako dziewicy jednak coraz mocniej jej ciąży, więc w końcu zamierza to zmienić. Pewna jednak, że zaczyna już przechodzić menopauzę, daje się ponieść chwili, czego wynikiem jest niespodziewana ciąża.
Drugą bohaterką jest Gosia, edukatorka seksualna, która niedawno przeprowadziła się do Warszawy i całkiem nieźle sobie radzi –biznes się rozkręca, widać że jej pomoc i doradztwo są potrzebne w polskim środowisku, a jej profil na Instagramie przyciąga dużą uwagę w social mediach. Kiedy jednak po jednej z pogadanek w okolicznym liceum przychodzi do niej wezwanie do sądu, a w social mediach panoszy się jakiś wyjątkowo uparty hejter, sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli… Życie obydwu bohaterek będzie musiało ulec ogromnym zmianom, jak poradzą sobie w tych sytuacjach? I w jaki sposób ich losy się połączą?
„To niby nic. Tylko internet, prawda? Ale kiedy w to wchodzisz, kiedy to jest elementem twojej pracy… Nie da się od tego uciec.”
Książka składa się z prologu, 53 rozdziałów oraz epilogu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego naprzemiennie z perspektywy dwóch bohaterek, ich emocje i przeżycia oddane są nie tylko poprzez opisy, ale i dialogi, które wywiązują się pomiędzy postaciami. Styl powieści jest spokojny, przyjemnie poprawny językowo, jak i płynny rytmicznie, przez co książkę czyta się łatwo, szybko i lekko, mimo tematów, które przecież wcale do najłatwiejszych nie należą.
 
Jak głosi hasło na tylnej stronie okładki, „Maria musi wszystko zmienić” to książka o nas, o kobietach, które zmieniają świat. I to właśnie kobiece bohaterki odgrywają tu istotne role, czy chodzi o te na pierwszym planie, czy te pojawiające się nieco rzadziej. Mężczyźni oczywiście też są obecni, jednak przede wszystkim są wsparciem, a czasem nawet tylko tłem dla postaci kobiecych, których kreacje są tu niesamowicie różnorodne, ale jakże cały czas prawdziwe. Obydwie główne bohaterki różnią się od siebie jak woda od ognia, a jednak każda z nich nosi coś w sobie, co bardzo dobrze znamy – w każdej z nich znajdziemy coś, co i same w sobie nosimy, jak i cel, do jakiego jako kobiety chciałybyśmy dążyć. Bo obydwie bohaterki chcą tego samego – akceptacji, poczucia wolności i sprawczości, pewności, że cokolwiek się w życiu nie zdarzy, to są na tyle silne, by sobie z tym poradzić.
„Nie czuła się winna. Zbyt wiele w życiu się nauczyła, by brać odpowiedzialność za cudze czyny i emocje.”
Poprzez postać Marii poznajemy kobietę wychowaną w mocno konserwatywnej rodzinie, gdzie matka-tyranka propagowała tylko jeden właściwy sposób na życie – rodzina, mąż, dzieci i pozory. Czytelnik bardzo dobrze może się przyjrzeć jak dużym obciążeniem jest wychowanie w takiego typu rodzinie, jak wiele poczucia niepewności, niewystarczalności niesie ze sobą takiego wychowanie. Maria, mimo że już dawno nie jest dzieckiem pod opieką rodziców, nadal nie do końca w siebie wierzy, jest pełna tematów tabu, tematów, których poruszanie mocno ją krępuje. Tak, chodzi głównie o seks, poznanie własnego ciała i własnych potrzeb. Jak wiele z nas wstydzi się tych tematów z tego samego powodu co bohaterka? Przecież nigdy nikt nas nie nauczył, jak o tym mówić…
„(…)  czasem mam dosyć. Czuję, że tego nie dźwignę, że to jest za dużo, tych problemów, niewiedzy, kompleksów i nienawiści.”
Tu z pomocą przychodzi Gosia, edukatorka seksualna, która pomaga właśnie takim kobietom (jak się okazuje, w Polsce jest to zatrważająca większość). Gosia jest postacią niesamowicie pozytywną, charyzmatyczną, kobietą, obok której po prostu chce się przebywać. A jednak i ją dopadają problemy – na jej kreacji poznajemy ciężar fałszywych oskarżeń wynikających z podświadomych lęków i znowu – niewiedzy, jak i to, z czym aktualnie przychodzi nam się mierzyć w Sieci – o hejcie mówi się sporo, jesteśmy świadomi tego zjawiska, ale jak sobie z nim radzić? Jak czuje się osoba, która zostaje w Sieci osaczona? To kolejny ważny dla naszego współczesnego świata temat.
„(…) obiecała sobie kiedyś, że nie będzie brać do siebie mowy nienawiści. Ktokolwiek napisał te wiadomości i komentarze, nie miał prawa zachwiać jej pewnością siebie.”
Wspomniałam wcześniej o matce-tyrance, która wychowała Marię i jej rodzeństwo. Mimo że jest to postać drugoplanowa, to chciałabym poświęcić jej też trochę uwagi, bo jest ona przedstawicielem starszego pokolenia, tego odpowiedzialnego za to, z jakimi wartościami weszli w życie ludzie, którzy teraz są dorośli, pracują i walczą z własnymi demonami. I część tych demonów wzięła się właśnie z wychowania. Jednak nie jest to tak jednostronna sytuacja, jak mogłoby się zdawać – jest w książce tak fragment, w którym matka Marii mówi, że ona dla swoich dzieci chciała po prostu szczęścia, tego, by dobrze miały w życiu i uczyła ich, wymagała od nich tego, co według niej było dobre. To przecież nie zła wola ją do tego doprowadziła, prawda?
„Ja tylko chciałam, żeby moje dzieci były szczęśliwe. Spełnione. Żeby osiągnęły w życiu to, o czym marzą. Żeby pozakładały rodziny, bo rodzina to największa wartość. Daliśmy wam z ojcem wszystko, co mogliśmy.”
To znowu ta niewiedza, brak skupienia na emocjach i własnej psychice, brak zastanowienia i brak akceptacji innych, którzy mogą mieć inne podejście do życia. Najważniejsze jednak jest to, by właśnie sobie uświadomić z czego wynikają nasze czasem autodestrukcyjne zachowania – wtedy można nad nimi zacząć pracować. A co ważne, zdawać sobie z nich sprawę na tyle, by nie przekazywać ich kolejnemu pokoleniu…
„- Ale na to już za późno. To jej matka podjęła tę decyzję…
- Matka też pewnie ma swoją historię. Jak my wszyscy.”
No właśnie, to przyszłe pokolenie. Autorka w swojej książce bardzo dosadnie przedstawiła sytuację wychowania seksualnego jaka właśnie panuje w Polsce. I jest to obraz przerażający. I nie, nie chodzi tu o nakłanianie dzieci do uprawiania seksu, a o przekazanie wiedzy, tak potrzebnej, by podejmować racjonalne decyzje. By być człowiekiem pełnym, zdrowym i nieskrępowanym. U nas niestety cały czas staroświeckie poglądy mają się bardzo dobrze, seks i seksualność to tematy tabu, o których przecież z własnymi dziećmi nie powinno się rozmawiać, albo raczej wytłumaczyć im coś ogólnie, na tyle strasznie, by ich po prostu odstraszyć…
„Nigdy się nie odważą przyznać, że edukacja seksualna jest potrzebna. Nawet jeśli w głębi duszy tak właśnie myślą. Która matka chce wiedzieć o tym, że jej córka zaczyna uprawiać seks? To tabu! Najbardziej wstydliwe ze wszystkich!”
Ale czy na pewno chcemy, by nasze córki żyły w takiej niewiedzy jak my? Czy nie lepiej przemóc się i szczerze, otwarcie porozmawiać, by kolejne pokolenie było już wolne od tego obezwładniającego poczucia wstydu i wynikającego z tego skrępowania?
„(…) wychowa ją całkowicie inaczej, niż ją wychowano. Żadnych tematów tabu, żadnej surowości ani grama wstydu. Tylko pełna akceptacja. Nie zakon, ale uniwersytet miłości do samego siebie. Niech wyrośnie na osobę mądrą, pewną siebie, silną, kochającą życie. Niech będzie nowym, lepszym pokoleniem w tej rodzinie.”
No tak, książka niesie sobą wiele trudnych tematów, a ja wspomniałam tu zaledwie o kilku. Jednak mimo powagi i ważności tych zagadnień, autorka przedstawia nam te sytuacje bardzo swobodnie, przełamując je lżejszymi dialogami, sytuacjami, które rozładowują to napięcie, te smutne, burzliwe emocje. Dzięki temu książkę czyta się nie tylko lekko, ale z prawdziwą przyjemnością, historia nie przytłacza, a wręcz przeciwnie – pomaga spojrzeć na siebie inaczej z większą pewnością siebie, daje wiarę, że i my możemy wszystko, możemy zmienić świat. To dobre, silne przesłanie.
„Lubiła celebrować sukcesy, zwłaszcza te mniej spektakularne, które nie rozgrywały się w świetle jupiterów, publicznie, przed kamerą czy publicznością. To one sprawiały, że życie smakowało o wiele lepiej, bo przecież codzienność składa się z rzeczy zwyczajnych, ale ich osiąganie wymaga najczęściej dużego wysiłku. Gosia starała się o tym pamiętać.”
Muszę przyznać, że po raz kolejny jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności i mądrości, jaką przekazuje nam Danuta Awolusi w swojej nowej powieści. Za każdym razem zachwycam się jej umiejętnością wejrzenia w psychikę człowieka i przekazaniem tego, co tam znajduje, w sposób pełny, nieoceniający i empatyczny. Tym razem jednak nie patrzymy tylko w środek jednostki, ale i na całe nasze polskie społeczeństwo – tego jak podchodzi do tematów ‘tabu’ i tego jak zmienić przyszłość, by nasze dzieci nie musiały walczyć z tymi ograniczeniami samych siebie, z którymi my teraz się borykamy. To niesamowicie ważna książka w temacie kobiecości ujętej pod każdym względem. Dająca siłę i odwagę. Danusiu – dziękuję!
„Rolą sztuki w takim kraju jak wasz jest mówić prawdę. (…) Trzeba wskazać palcem na tego, który gwałci przyzwoitość i krzywdzi słabszych, ale nie ponosi konsekwencji.”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz