czerwca 12, 2023

"Burza" Mieczysław Gorzka

Autor: Mieczysław Gorzka
Tytuł: Burza
Data premiery: 26.04.2023
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 384
Gatunek: sci-fi / thriller
 
Mieczysław Gorzka to kolejny autor, który na debiut literacki zdecydował się w już dojrzałym wieku. Jego debiutancki „Martwy sad” (recenzja - klik!), pierwszy tom serii Cienie przeszłości ukazał się w tym roku, w którym powstał ten blog – w 2019, choć jak sam Gorzka przyznaje, próby pisarskie podejmował od dawna, rozpoczynając zmagania od gatunku fantastyki. Jego debiut to jednak kryminał i do tej pory autor starał się trzymać właśnie tych ram gatunkowych – na swoim koncie ma już osiem książek, z czego część to serie kryminalne. Zmianę w wyborze gatunku przyniosła „Burza”, w której wątek kryminalny oczywiście jest, jednak przede wszystkim książkę należy zaliczyć do gatunku powieści sci-fi.
 
Historia zaczyna się, gdy do drzwi mieszkania Justyny Lewickiej puka Karol, prywatnie jej były mąż, zawodowo pracownik ABW. Justyna od miesięcy jest w kiepskiej formie, od dnia, kiedy na służbie straciła swojego partnera – od tego czasu głównie pije i imprezuje. Karol przychodzi do niej z propozycją: chce, by wróciła do pracy jako szefowa specjalnego oddziału do sprawy śmierci małego chłopca. Sprawa jest dziwna, bo w środku lata ciało chłopca było ubrane w zimową kurtkę... Karol nie zdradza nic więcej, póki Justyna nie zjawia się na komendzie, by przyjąć oferowaną posadę. Okazuje się, że ciało jest nie jedno, a dwanaście. Dokładnie takich samych, w takich samych ubraniach, z takim samym kodem genetycznym...
W tym samym czasie Oskar Zamecki wybiera się do supermarketu. Już w czasie drogi czuje się niespokojny, słyszy jakieś wołanie, jednak dopiero w sklepie dzieje się coś naprawdę niepokojącego. Pomiędzy alejkami objawia mu się wizja chłopca wydającego te znajome wołanie, brzmiące teraz jak krzyk przerażenia... Oskar ucieka ze sklepu, a gdy słyszy zbliżającą się burzę – panikuje. Jest pewien, że zaraz napadną go Oni. Szybko dociera do własnego domu, obwarowanego jak najpilniej strzeżona twierdza, gdzie i tam objawia mu się chłopiec proszący go o pomoc, o ratunek. Chłopiec nie jako jedna osoba, a wiele dokładnie tych samych...
 
Książka składa się z krótkich nienumerowanych tytułowanych rozdziałów, pierwszy stanowi coś jak prolog, ostatni epilog. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego naprzemiennie podążając za Justyną i Oskarem. Styl powieści jest dynamiczny, dialogi żwawe, a język potoczny, zdaje się, że odpowiedni dla kreacji postaci – twarda policjantka i doświadczony przez życie, ukrywający się mężczyzna nie boją się dosadnych słów i wykrzyknień. W związku z tym, że książka zawiera w sobie kilka teorii znanych z gatunku sci-fi, to i musi być trochę miejsca na ich tłumaczenie – szczególnie pod koniec, jednak wszystko odbywa się w dialogach, więc prawdopodobnie w najbardziej przystępnej dla czytelnika formie. Całość czyta się dobrze, prosto i dynamicznie.
 
Zacznijmy od klimatu, jaki autor zbudował w powieści, bo myślę, że to jest jeden z jej największych atutów. Przez większą część fabuły czytelnik czuje, że pozostaje w niewiedzy, ciężko mu samodzielnie złożyć puzzle, których dostarcza narrator. Atmosfera jest gęsta, niepewna i niepokojąca – chłopczyk objawiający się całkiem fizycznie w wielu ciałach naraz? Ciało zamordowanego znalezione aż dwanaście razy? Od samego początku miałam mocno skojarzenia z dwoma serialami – Stranger Things i Dark, to dokładnie ten sam rodzaj niepokoju fabularnego.
 
Szkieletem powieści jest coś, co można nazwać intrygą kryminalną – w końcu jest morderstwo i śledztwo w tej sprawie. Co z tego, że z wieloma wątkami fantastycznymi? Intryga zbudowana jest solidnie, na kilku dobrze znanych już nam fizycznych teoriach, nad którymi głowią się naukowcy, a które od dawna pojawiają się w literaturze i filmie z gatunku sci-fi. I autor się tego nie wstydzi, nawet w pewnym momencie same postacie zauważają, że to już przecież było....
„- To już było w filmach. – Pokręciła głową z powątpiewaniem.
- To nie znaczy, że nie może być naprawdę.”
Jednak mimo znanych motywów, to właśnie zaskoczenia fabularne są drugim dużym plusem tej historii. Intryga jest zagmatwana, ale ostatecznie okazuje się w pełni logiczna, choć z ingerencją motywów fantastycznych.
 
Z kolei jeśli chodzi o postacie, to akurat te są dosyć szablonowe, co oczywiście nie szkodzi temu rodzajowi literatury – wiemy czego możemy się po postaciach spodziewać, a i tak zapewniają nam dobrą rozrywkę. Justyna to babka, która po stracie partnera pogrąża się w poczuciu winy i rozpaczy, to dosyć typowy gatunek śledczego – smutki zapija alkoholem, odseparowuje się od ludzi, choć tak naprawdę w głębi duszy chce poczuć jakieś cieplejsze emocje do drugiego człowieka. Z kolei Oskar to facet, który w pojedynkę sam dobrze sobie daje radę, wypracował metodę zachowań i się jej trzyma. Oczywiście wydarzenia, których doświadcza w powieści tę jego stałą metodę zaburzają, przez co musi się dostosować. I robi to na tyle dobrze, ile potrafi. Typowość postaci objawia się również rolą, jaką będą pełnić względem siebie – Oskar wchodzi w rolę obrońcy i przewodnika, Justyna jest zapleczem, wsparciem i boją ratunkową w kryzysowych sytuacjach.
 
Czy książka jednak niesie sobą tylko i wyłącznie czystą rozrywkę? Nie całkiem, bo skłania również do kilku ciekawych refleksji na temat ścieżek życia jakie obieramy, naszych wyborów i lęku co do zmiany, wyjścia ze strefy komfortu i spojrzenia szerzej. Sporo można też pozastanawiać się nad istotną lęku, poczuciem zagrożenia – skąd się bierze? Czy na pewno nie mamy nad nim kontroli?
„Zapamiętaj jedno: w każdej chwili życie można zacząć od początku. Zawsze jest czas na dobro, które zastąpi zło i naprawi krzywdy.”
Myślę, że na koniec istotne jest, by jeszcze raz podkreślić, że „Burza” trafi w gusta czytelników, którzy nie mają obiekcji, by sięgać po powieści fantastyczne, w końcu to ten gatunek jest tutaj tym całkowicie bazowym. Historia zapewnia dobrą, zajmującą rozrywkę, a mroczny klimat niewiadomej mocno przyciąga i przywodzi na myśl skojarzenia z naprawdę dobrymi filmowymi produkcjami. Bawiłam się przy niej dobrze, choć sama nie nastawiałam się na aż tak dużą dawkę sci-fi, stąd też wiele razy podkreśliłam to w jej recenzji – wiedząc jakich proporcji gatunkowych można się spodziewać, myślę, że lektura może okazać się jeszcze bardziej satysfakcjonująca.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz