listopada 26, 2023

"Krzyk orła" Karin Smirnoff

Autor: Karin Smirnoff
Tytuł: Krzyk orła
Cykl: Millennium, tom 7
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Data premiery: 08.11.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 440
Gatunek: kryminał
 
Kilkanaście lat temu skandynawskie, a w szczególności szwedzkie kryminały zyskały swoje miejsce na polskim rynku książki. Ten okres zbiega się z publikacją pierwszych tomów serii Millennium, więc chyba nie przesadzę mówiąc, że to właśnie ona była tym, co o tę popularność przyniosła. Początkowo seria była trylogią napisaną przez Stiega Larssona, wydaną pośmiertnie w latach 2005-2007 (u nas chwilę później 2008-2009). Okazało się jednak, że zrobiła ona taką furorę, że spadkobiercy autora zgodzili się, by seria była kontynuowana - podjął się tego David Lagercrantz, który w latach 2015-2019 napisał kolejne trzy tomy. W tym czasie powstały również ekranizacje książki - szwedzka i amerykańska, ukazała się również w formie komiksu, a nakład sprzedanych egzemplarzy przekroczył 100 milionów! Teraz kolejne trzy tomy mają ukazać się pod nazwiskiem Karin Smirnoff, której pióro miałam już przyjemność poznać przy sadze rodziny Kippów (“Pojechałam do brata na południe” – klik!, “Jedziemy z matką na północ” –klik!) i to właśnie ona skusiła mnie, by w końcu po ten cykl sięgnąć. Zatem “Krzyk orła” jest moją pierwszą stycznością z Millennium (nie wliczając ekranizacji).
 
Historia toczy się w październiku i listopadzie 2021 roku na północy Szwecji. Do niewielkiej gminy Gasskas przyjeżdża Mikael, aktualnie bezrobotny, gdyż gazeta Millennium została wstrzymana - teraz ukazuje się już tylko online i w formie podcastu, na co Mikael nie chce przystać. Do Gasskas przyjeżdża na ślub swojej dorosłej córki, z którą od jakiegoś czasu utrzymuje kontakt, ale tak naprawdę nigdy w jej życiu specjalnie obecny nie był. Z dworca odbiera go przyszły zięć, burmistrz gminy Henry Solo, który aktualnie mocno psychicznie jest obciążony przez projekt budowy farmy wiatraków, największej na skalę światową. W tym samym czasie opieka społeczna Gasskas kontaktuje się z Lisabeth z prośbą o przynajmniej tymczasową opiekę nad jej bratanicą - Lisabeth nigdy tej 13letniej dziewczynki nie spotkała, ale z jakiegoś nie do końca jasnego dla siebie powodu przyjeżdża na miejsce, gdzie okazuje się, że matka dziewczynki zniknęła w podejrzanych okolicznościach… Co wyniknie z tego, że Mikael i Lisabeth są w tym samym miejscu, w tym samym czasie? Jak ich powody pobytu w tym miasteczku się łączą? I co do tego mają orły?
“Wszyscy są tu, w tym samym miejscu. Nie w jakiejś dzielnicy Sztokholmu, co jeszcze dałoby się jakoś wytłumaczyć, ale w Gasskas. Pipidówie w Norrbotten, gdzie na jeden kilometr kwadratowy przypada 3,4 człowieka, a reszta to las.”
Książka składa się z 86 kilkustronicowych rozdziałów pisanych w narracji trzecioosobowej czasu teraźniejszego. Narrator naprzemiennie opisuje losy kilku postaci: 13letniej dziewczynki Svali, Lisabeth, Mikaela, Henry'ego, jeżdżącego na wózku nieco podejrzanego biznesmena Marcusa i tajemniczego sprzątacza. Styl powieści jest ciekawy, zdania w większości są krótkie, czasem nawet urywane, a tekst normalny często przerywany przez fragmenty wiadomości, smsy, artykuły prasowe, a także po prostu komentarze postaci, które wypowiadają w swoich myślach. Styl więc daje wrażenie prostoty, choć momentami jest też duże nagromadzenie tych wtrąceń, co może lekko z rytmu wybijać. Mimo to całość czyta się sprawnie.
 
Jako że po ten tom sięgnęłam niezależnie od serii, to dopiero teraz po raz pierwszy spotkałam się z kreacją dwójki głównych postaci - Lisabeth Salander i Mikaela Blomkvista. Ona to hakerka komputerowa, on dziennikarz śledczy, poznali się lata temu, gdy przyszło im wspólne pracować nad sprawą zaginięcia. Teraz wygląda na to, że za wielkiego kontaktu z sobą nie mają, choć też nie zerwali go całkowicie. U Mikaela nadeszły wielkie zmiany, nie ma już Millennium jakie on zna, a zatem i jego ścieżka kariery się posypała. Bohater stoi na rozdrożu, nie wie co robić dalej, bo przecież przez całe swoje dorosłe życie był dziennikarzem śledczym, który w całości poświęcał się swojej pracy, na czym cierpiała jego rodzina… Teraz nie ma pracy, relacji z córką też praktycznie nie, choć wnuk Lukas jest jednym w rodzinie, który go uwielbia. Mikael czuje się mocno sobą rozczarowany, zagubiony, choć ciągle na tyle pyszny, że proponowana mu praca w lokalnej gazecie to dla niego za mało.
“Bez 'Millennium' jest nikim. Jest eksem, zagubionym i niezdolnym do działania, odmawiającym poruszania się w rytm współczesności.”
Lisabeth z kolei ma własną firmę, ogromne zasoby finansowe i wsparcie techniczne. W tym tomie też jednak doznaje zmiany - zawsze samotniczka, teraz ma wziąć pod swoją opiekę nastolatkę. Powiedzieć, że jest temu mocno niechętna, to jak nic nie powiedzieć, a jednak jakiś przymus wewnętrzny nie pozwala jej odwrócić się na pięcie i nie zadbać o dziewczynkę. Bo ta jest naprawdę wyjątkowa - ponadprzeciętnie inteligentna, gdyby żyła w innej rodzinie, w innym miasteczku, mogłaby zostać okrzyknięta geniuszem, tu jednak większość uznaje są za dziwną i pyskatą… Kreacje postaci są więc ciekawe, przemyślane i choć niespecjalnie zgłębiamy się w ich wnętrza, to jednak ich emocje, odczucia i wątpliwości są dla nas w pełni zrozumiałe.
Oczywiście kryminał nie byłby kryminałem, gdyby nie pojawiały się w nim typowo negatywne charaktery - są i ci zagubieni, i ci typowo źli - każdy równie tajemniczy, budzący w czytelniku ciekawość.
“Tak jak gorączkowo stara się być możliwie najgorszy, tak mógłby być najlepszy. Człowiek zawsze może wybrać między różnymi wyjściami. Najłatwiej sięgnąć do tych destrukcyjnych, bo nie wymagają porozumienia. Wojownik albo myśliwy, który w nas tkwi, gdy obiektem jest zwierzę, to funkcja odziedziczona w genach, podczas gdy bezwarunkowa miłość, altruizm i ogólnie człowieczeństwo są nabyte, a zatem wymagają więcej wysiłku.”
Intryga kryminalna bardzo długo rozgrywa się na dwóch płaszczyznach, mimo że przecież pod względem położenia wszystko ma miejsce się w jednym miasteczku. Mamy problem gminy, jakim jest wspomniana farma wiatraków i pobocznie nowej kopalni, w który uwikłany jest Henry, Mikael i Marcus oraz problem zaginięcia matki Svali i dalszych losów dziewczynki. Przyznam, że tak po ludzku mnie mocniej zaciekawiła to druga zagadka, bardzo czekałam na rozdziały skupione na Lisabeth i Svali, a rozdziały dotyczące polityczno-biznesowych rozgrywek gminy interesowały mnie nieco mniej, choć przyniosły bardzo ważne dla współczesnego świata tematy. Akcja powieści toczy się tempem umiarkowanym, może nawet spokojnym, dopiero pod koniec dzieje się nieco więcej. Nie ukrywam jednak, że finalnie intryga okazała się solidnie zbudowana, wszystko jest w niej dobrze przemyślane, wszystko ma swoje miejsce, więc prócz tematyki (co jest kwestią gustu i zainteresowań) nie mam się do czego w niej przyczepić.
 
A zatem o jakich tematach w książce mowa? Najważniejsze to ekologia i zapotrzebowanie naszego współczesnego świata na energię. Przy tej całej technologii i dużym zaludnieniu Ziemi energii potrzebujemy ogromne ilości, a równocześnie nie możemy jej czerpać ze źródeł, które Ziemię eksploatują. Skąd ją zatem brać? Są źródła odnawialne, tak zwane zielone, jak energia czerpana z wody, słońca i wiatru. My w tej powieści przyglądamy się co te rozwiązania ze sobą niosą, jak duży pieniądz idzie za takimi inwestycjami i jak potencjalnie mogą cierpieć na tym zwyczajni ludzi. Historia powieści doskonale osadzona jest w naszej współczesności, jest mowa o serwerowni Facebooka, o bateriach samochodowych i innych tego typu współczesnych wynalazkach, których źródła czerpane są właśnie w Szwecji. Jako że sporo tu polityki - dużo papierków, uzgadniania, przetargów, wymuszeń i tym podobnych - mnie momentami trochę ta historia nużyła, dopuszczam jednak do siebie myśl, że szwedzki czytelnik może być nią bardziej zaciekawiony. Za to wątek Svali, choć długo nie wiadomo gdzie on w ogóle zmierza, jakoś tak dziwnie zaciekawił mnie od samego początku.
 
Myślę, że na koniec jeszcze raz muszę podkreślić, że wcześniejszych tomów serii Millennium nie znam, zatem i nie wiem jak zmieniły się postacie i czy te uwikłanie polityczne to cecha całej serii. Przyznam jednak, że zimowy mroźny klimat, te dające się wyczuć szwedzkie podejście do kryminału i niesamowicie ciekawa historia dziewczynki i Lisabeth do mnie przemówiły, spodobały mi się na tyle, że prawdopodobnie sięgnę i po kolejny tom napisany przez Karin Smirnoff. W końcu w tym zasugerowane jest, że zaczęta w nim historia będzie miała swoją kontynuację… Jestem jej ciekawa! A ten tom polecam nie tylko fanom serii, ale i tym co lubią niespieszne, poruszające istotne dla współczesnego świata tematy kryminały.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz