lutego 28, 2024

"Symfonia potworów" Marc Levy

Autor: Marc Levy
Tytuł: Symfonia potworów
Tłumaczenie: Bożena Sęk
Data premiery: 24.02.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 360
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Marc Levy to jeden z najbardziej poczytnych francuskich autorów na świecie. Tworzy od 25 lat, debiutował w roku 1999 powieścią “Jak w niebie”, która wraz z jej hollywoodzką ekranizacją przyniosły mu światową sławę. Teraz na koncie na 25 powieści, tłumaczonych na około 50 języków, które sprzedały się na nakładzie 50 milionów kopii. Większość z nich ukazała się również w Polsce, najpierw pod skrzydłami Wydawnictwa Albatros, teraz Soni Dragi, choć mam wrażenie, że u nas jego nazwisko nie jest aż tak znane jak wskazywałaby na to popularność światowa. Autor głównie trzyma się gatunku powieści obyczajowych, czasami sięga też po wątki sensacyjne. Aktualnie mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale jako prawdziwy społecznik wrażliwy na krzywdy innych, żywo interesuje się tym, co dzieje się na terenach Ukrainy od czasu eskalacji konfliktu wywołanego przez Rosję. Jego najnowsza powieść “Symfonia potworów” jest jego prywatnym sprzeciwem, który ma unaocznić czytelnikowi bestialstwo wojny w wymiarze ludzkim. Choć główne bohaterki powieści to postaci fikcyjne, to sytuacja, która się im przytrafia jest jak najbardziej prawdziwa…
 
Historia “Symfonii potworów” toczy się na południu Ukrainy w małym miasteczku Rykowe w 2023 roku. Trwa wojna, która zmieniła wszystko - mąż Weroniki jest na froncie, ona jako pielęgniarka praktycznie cały czas siedzi w szpitalu. W domu jakoś radzą sobie jej dzieci - nastoletnia Lila, która jak na swój wiek, jest bardzo odpowiedzialna, ale i uparta, oraz 9letni Wałyk, który nie mówi. Powoli przyzwyczaili się już do nowej wojennej rzeczywistości, braku ojca, jedzenia i miasta zniszczonego ostrzałem. Jednak pewnego dnia dzieje się coś niewyobrażalnego. Pod podstawówkę podjeżdżają autokary z rosyjskimi wojskowymi, którzy napadają na budynek. Chcą pojmać dzieci, na szczęście nauczycielki zareagowały w porę i większość zdążyła uciec. Została dwójka - Wałyk i jego kolega, który przegapił nawoływania do ucieczki wizytą w łazience. Ta dwójka zostaje zapakowana do autokaru i wywieziona poza granice Ukrainy, do Rosji. Lila dowiaduje się o tym dosłownie chwilę później, spanikowana nie może uwierzyć, biegnie do domu szukać brata. Ale nigdzie go nie ma. Wraz z matką udają się do urzędu, w którym oczywiście rządzą rosjanie, niestety niczego się nie dowiadują. Muszą szukać na własną rękę. Ale gdzie szukać pomocy? Co się teraz dzieje z Wałykiem? Czy uda im się go odzyskać?
“(...) miłość oznacza życie w strachu przed utratą ukochanej osoby (...)”
Książka składa się z prologu, 26 rozdziałów, epilogu i końcowych dodatków - są mapka, biogramy bohaterów znanych z innej serii autora, oczywiście bibliografia i kilka innych ciekawostek. Rozdziały książki podzielone są na scenki przedstawiające historie z czterech punktów widzenia: Weroniki, Lili, Wałyka i Witala, który jest członkiem tajnej organizacji hakerów zwanej Grupa 9, naprzemiennie w narracji trzecioosobowej czasu teraźniejszego. Narrator skupia się raczej na przedstawieniu tego, co się dzieje, o emocjach postaci mówi oszczędnie. Styl powieści jest spokojny, może nawet i nieco reporterski, przez co historia tragiczna nie przytłacza aż tak mocno podczas lektury, dopiero później przychodzi chwila refleksji… Rozdziały w przeważającej liczbie, a raczej ich zakończenia są opatrzone szkicami nawiązującymi do ich treści, przedstawionych zdarzeń autorstwa Pauline Leveque.
“Dziś chciałabym, żeby wszystko było jak przedtem. Zanim szaleństwo jednego człowieka sprawiło, że na naszej ziemi zaczęły się podnosić krwawe mgły.”
Przyznam, że jest to książka, o której niezmiernie ciężko jest pisać. Zatem na początek pomówmy o niej, jako o fikcji literackiej, a dopiero na końcu o tym, co jest w niej prawdziwego…
W tej historii przyglądamy się jednej rodzinie. Zwyczajnej, takiej z normalnie spotykanymi życiowymi problemami - wygląda na to, że małżeństwo Weroniki się sypie, dzieci się od niej oddalają. Szczególnie trudne relacje ma z córką, która … no cóż, jest teraz prawdziwą nastolatką - nie mówi mamie za wiele, woli spędzać czas z koleżankami, nowymi miłostkami, choć siostrą jest naprawdę dobrą. Lila bierze na swoją głowę część domowych obowiązków, Weronika w końcu cały czas jest teraz w pracy, jej czas z dziećmi ogranicza się do całusów w głowy późną nocą. Może te oddalenie pogłębiła wojna? Brak ojca, ciągła nieobecność matki, sprawiły, że dzieci muszą sobie radzić same. Kiedy jednak dochodzi do porwania Wałyka, … no właśnie sytuacja powinna się zmienić, prawda? Jednak Weronika i Lila już tak przyzwyczajone do działań w pojedynkę nadal się ze sobą niespecjalnie komunikują…
Podczas tej historii poznajemy każdego członka tej teraz trzyosobowej rodziny. I każdy z nich jest na swój sposób uparty i odważny. Wałyk, mimo że nie mówi, to bardzo mądre, inteligentne i spostrzegawcze dziecko, zatem szybko znajduje sposób, by radzić sobie w nowej rzeczywistości. Nie znaczy to, że zapomina o rodzinie, o nie - to właśnie pamięć i tęsknota o nich dodają mu siły, a nawet i więcej… Lila w momencie, gdy jej brat zostaje porwany, rzuca swoje życie, jest w stanie zrobić wszystko, by brata odnaleźć. Czy jednak jest już rozważna na tyle, by robić to z głową? Weronika za to szybko uruchamia swoje kontakty, próbuje działać tak, by jeszcze mocniej swojej rodziny nie narażać, ale by jak najszybciej odnaleźć syna… Wszyscy zatem skupiają się na jednym celu - na przywróceniu Wałyka rodzinie.
“- Masz szczęście.
- Że Ruscy porwali mi brata?
- Że masz w życiu kogoś, kto daje ci tyle odwagi.”
Zgodnie z kategoryzacją książki, jest to przede wszystkim proza obyczajowa - jest może kilka momentów nieco bardziej dynamicznych, momentów akcji, jednak całościowo jest to historia opowiedziana w sposób spokojny, o rodzinie, którą dotknęła tragedia. Tragedia zesłana z rąk innych, której odmawiają się poddać, zamierzają z nią walczyć.
“(...) jak długo jednak można się tak trapić i nie brać spraw we własne ręce? W jakim momencie człowiek zaczyna współtworzyć nieszczęście, jeżeli nie robi nic, aby ustało?”
Jest jeszcze czwarta postać, haker Wital - to bohater z serii o Grupie 9 (“Zdarzyło się nocą” i “Zmierzch drapieżców”). On dodaje nutki sensacji oraz sprawia, że na historię patrzymy szerzej, z perspektywy osoby, która walczy z działaniami rosyjskimi najlepiej jak potrafi, czyli za pomocą sieci. Dzięki temu historia staje się pełniejsza, a także nie jest już tylko opowieścią o desperackich działaniach, ale przywraca wiarę w działania bezinteresowne, w ludzką dobroć. Zresztą sporo takich postaci pojawia się także w drugim planie powieści.
“(...) wielka historia składa się z małych historii tych, którzy przeżyli.”
Pora przejść do tego, co w tej powieści jest prawdziwe. To cały proceder porywania ukraińskich dzieci i wywożenia ich do Rosji w celu bezprawnej adopcji przez rosyjskie rodziny. To wydarzenia prawdziwe, postaci komisarz do spraw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, która w tej historii się pojawia, jest postacią prawdziwą. To ona wraz z Putinem stworzyli prawo pozwalające rosyjskim rodzinom adoptować dzieci ukraińskie, to oni odpowiadają za wydawanie rozkazów porywania dzieci i wywożenia ich do Rosji. W 2023 roku Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz ich aresztowania właśnie za te krzywdy, jakie ukraińskim dzieciom i ich prawdziwym rodzinom wyrządzili. Historia “Symfonii potworów” toczy się na chwilę przed tym.
“Przymusowe wywożenie dzieci z jednego państwa do drugiego z zamiarem wymazania ich ojczyzny z mapy świata można uznać za zbrodnię ludobójstwa.”
Tematycznie zatem jest to historia ciężka, bo opowiadająca o złu, które dla nas jest niewyobrażalne. Jak można wyrywać dzieci z rąk rodziców, by wywozić je do obcego kraju i próbować wymazać ich pamięć o ojczyźnie, o prawdziwej rodzinie? Indoktrynacja w najgorszej postaci! Marc Levy podjął się ogromnego wyzwania, ale cieszę się, że to zrobił - w końcu po dwóch latach od eskalacji konfliktu, my sąsiedzi Ukrainy, już nie żyjemy tą wojną, już ten temat nam spowszedniał, jakkolwiek okropnie to brzmi. Ta książka wzbudza nasz sprzeciw na nowo, uświadamia, że nie tylko dorośli w imię jednego tyrana się ciągle zabijają, ale i tak okropnie krzywdzą przy tym dzieci.
 “Liczba nieletnich deportowanych w ciągu roku osiągnęła poziom nienotowany w Europie od czasów drugiej wojny światowej. Oficjalnie to szesnaście tysięcy, ale zdaniem niezależnych śledczych co najmniej dwa razy tyle.”
Na koniec wróćmy do spojrzenia literackiego - “Symfonia potworów” to opowieść o sile więzi rodzinnych, matczynych, więzi pomiędzy rodzeństwem. Obydwie bohaterki na swój sposób pokazują, że walcząc o życie członka ich rodziny, o przecież ciągle jeszcze niewinne dziecko, są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Nie dają się obezwładnić rozpaczy, a aktywnie działają, by odwrócić to, co się stało, by przywrócić ich rodzinie Wałyka. Zarówno to, jak i pomoc innych postaci, które spotykają na swojej drodze, daje czytelnikowi nadzieję - mimo brutalności, bestialstwa wojny, nadal żyją i działają tam ludzie dobrzy, ludzie, dla których życia każdego człowieka ma wartość. Każdego, bo i przy okazji ukazują, że nie wszyscy rosjanie to potwory, choć niestety tych u władzy nazwać inaczej naprawdę nie można.
“Nie można zamykać oczu na rzeczywistość, żeby potem nie było tłumaczeń jak po drugiej wojnie: nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje. Wszyscy powinni się dowiedzieć, co on tam robią.”
Podsumowując, “Symfonia potworów” to powieść dobrze wyważona pod względem literackim - opowiada o prawdziwym procederze, który jest tak moralnie zły, że ciężko pojąć to umysłem. Ale opowiada w sposób lekko reporterski, przez co czytelnik skupia się na działaniu postaci, na tym co się dzieje, nie na emocjach, które mogłyby prawdziwie przytłoczyć. Temat, refleksje przychodzą już raczej po lekturze, kiedy ponownie ją sobie w głowie analizujemy. To solidna proza, a fakt, że opowiada w taki sposób o tym, co dzieje się naprawdę, nagłaśnia zbrodnię, która jest jedną z tych niewyobrażalnych, sprawia, że powinna dotrzeć do szerokiego grona odbiorców - dzięki niej zyskujemy tak ważną świadomość społeczną, świadomość problemów aktualnych, które przecież toczą się zaraz obok nas…
“(...) karmili nas strachem i nienawiścią, żeby nas sobie podporządkować (...).”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz