marca 28, 2024

"Sarek" Ulf Kvensler

Autor: Ulf Kvensler
Tytuł: Sarek
Tłumaczenie: Emilia Fabisiak
Data premiery: 27.03.2024
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller / thriller psychologiczny
 
Ulf Kvensler to szwedzki scenarzysta i reżyser, który w biznesie filmowy i telewizyjnym działał od lat. Gatunkowo zaczynał od komedii, później wziął się za historie mroczniejsze - kryminały, thrillery i horrory. Część jego dzieł dostępna była (i pewnie nadal jest) w Polsce. Jako pisarz literacki jednak swoją karierę rozpoczął dwa lata temu - właśnie od “Sarka”. Aktualnie na swoim koncie ma dwie powieści, wydane w rocznym odstępie, a na strony jego angielskiego wydawcy znalazłam informację, że i do drugiego tytułu Wydawnictwo Marginesy zakupiło już prawa - nie będę ukrywać, zachwyciła mnie ta informacja! Za swój debiut Kvensler otrzymał nagrodę od Szwedzkiej Akademii Kryminału, znajdował się również na krótkiej liście do dwóch innych szwedzkich nagród literackich. I wcale mnie to nie dziwi!
 
Historia “Sarka” toczy się we wrześniu 2019. Jak co roku Anna, jej partner Henrik i przyjaciółka Milena mieli już w wakacje wybrać się na północ Szwecji, na kilkudniową górską wędrówkę, jednak Anna z powodu pracy musi zmienić termin na początek września. Na chwilę przed planowaną wyprawą Milena pyta Annę, czy mieliby coś przeciwko, gdyby tym razem poszedł z nimi jej nowy chłopak, Jacob, którego poznała miesiąc temu. To zapalony fan turystyki górskiej, w doskonałej formie i świetnie znający tereny, w które się wybierają. Anna i Henrik nie do końca wiedząc jak odmówić, więc się zgadzają, jednak już od pierwszej chwili poznania zaczynają tej decyzji żałować. Annie wydaje się, że skądś go kojarzy, tylko nie wie skąd, a sam Jacob wydaje się mieć bardzo autorytatywny charakter. Szybko namawia ich na zmianę planów i wychodzi na to, że zamiast bezpiecznej wędrówki po szlakach dobrze znanych, wybierają się do Sarka, Parku Narodowego, w którym w większości nie ma wytyczonych szlaków, klimat jest surowy, a łączność ze światem zewnętrznym praktycznie zerowa… Od razu nasuwa się pytanie czy zmiana miejsca to coś więcej niż tylko chęć sprawdzenia się i pokazanie nowej dziewczynie pięknych widoków? Anna od początku podejrzewa, że tak, czuje, że ta wyprawa nie może skończyć się dobrze. I prawdopodobnie ma rację, gdyż kilka dni później leży w szpitalu z licznymi urazami przepytywana przez policję… I wydaje się, że powróciła sama.
“Miałam paskudne wrażenie, że znaleźliśmy się w pułapce, że Sarek zamknął za nami swoje wrota i że teraz na próżno do nich kołatamy, by nas wypuścił.”
Książka rozpisana jest na krótkie nienumerowane rozdziały, których większa część to naprzemiennie historia przesłuchania ze szpitala przeplatana z opowieścią o tym, jak toczyła się wyprawa bohaterów. Przesłuchanie jest stylizowane na zapis z nagrania, historia z wyprawy przedstawiona jest w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego z perspektywy Anny. Pomiędzy tymi rozdziałami, bardzo rzadko, ale jednak pojawiają się również historie z dalszej przeszłości - np. ta dotycząca poznania Anny z Henrikiem czy Mileny, lub jej relacji z rodziną. Styl powieści doskonale dopasowany jest do opowieści Anny, do jej emocji - im robi się goręcej, tym jej relacja jest jakby nieco bardziej urywana, trochę bardziej chaotyczna - oczywiście to niewielkie różnice, które nie zmieniają płynności lektury, gdyż ta jest cały czas na przyjemnym poziomie. Mam jednak niewielkie uwagi do wydania polskiego - czasami zdania były ułożony stylistycznie tak, że nie od razu zrozumiałam o co w nich chodzi, były też błędy dotyczące rodzajów odmiany (zamiast męskiego damski) - oczywiście nie były to błędy notoryczne, tych drugich może były dwa, ale jednak przy tak trzymającej w napięciu lekturze, każde językowe potknięcie jest zauważalne. Nie zmienia to jednak odbioru samej książki, która jest prawdziwie klimatyczną i trzymającą w napięciu lekturą! Bardzo podobało mi się pod względem językowym to, że sposób wypowiedzi dostosowany jest do panujących emocji.
“(...) zastanawiam się, czy mojej tęsknoty za naturą i górami nie podsyca chęć ucieczki od cyfrowych ekranów, przycisków i opcji menu, piszczących sygnałów i dyskretnie szemrzących, wydajnych silniczków elektrycznych. Poszukiwanie czegoś pierwotnego, co zawsze istniało i zawsze będzie istnieć. To może dziwne, ale uspokaja mnie poczucie, że jestem mała i pozbawiona znaczenia. Góry się tobą nie przejmują. Niczego też od ciebie nie wymagają.”
Sięgając po “Sarka” wiedziałam, że sięgam po thriller, nie wiedziałam jednak czy gatunkowe określenie będzie można zdefiniować dokładnie. Teraz myślę, że można, w końcu narracja pierwszoosobowa i skupienie na oddaniu stanu emocjonalnego postaci, jej przemyśleń i wątpliwości jest charakterystyczne dla thrillera psychologicznego. I faktycznie ta warstwa historii jest bardzo skrupulatnie dopracowana. Czytelnik od początku wie, że Anna to charakter dominujący, tak samo jak Jacob, więc to oni będą się najmocniej ze sobą ścierać - Milena i Henrik to postacie raczej wycofane, które dla świętego spokoju przystają na wiele. Autor doskonale kreuje każdego z bohaterów dając czytelnikowi prawdziwy popis ludzkich zachowań w sytuacjach zagrożenia, w czasie, gdy emocje biorą nad człowiekiem górę. Sporo miejsca poświęca na opis zachowań przemocowych, które powinny od razu budzić w nas czujność, oraz tego jak reagują na nie osoby, żyjące z tego typu osobą. Doskonale oddaje poczucie zagrożenia i paniki, paraliżującego strachu i prób przywracania sobie i innym spokoju.
“(...) czułam ten sam strach co on, ale wiedziałam, że nie mogę mu się poddać choćby na sekundę, nawet się do niego przyzna, bo zwątpienie osłabia.”
Dzięki przedstawieniu historii w coś na kształt wspomnień bohaterki - bo, to co dostajemy z zapisu przesłuchania i to, co oferuje nam ze wspomnień z wyprawy zdaje się jedną całością, odnosi się wrażenie, że to, co czytamy to jest to, co opowiada śledczym - choć chyba trochę bardziej osobiste, nieco bardziej opatrzone emocjami niż faktycznie mogłaby policji opowiadać. A może nie? Może to faktycznie to, co opowiada policji? Nie ma co do tego pewności, jednak tym co warte podkreślenia jest to, jak autor podbija napięcie. Bo że napięcie jest w tej historii budowane doskonale, utrzymane jest na wysokim poziomie to już podkreślam od początku. Od pierwszych stron tej opowieści autor zasiewa w nas ziarno niepewności, a każde kolejne zachowanie, każde kolejne spotkanie z bohaterami sprawia, że ziarenko zaczyna kiełkować. I chodzi tu zarówno o podejrzliwość i wątpliwości co do postaci, szczególnie Jacoba, jak i w ogóle napięcie towarzyszące wyprawie w dzikie góry, starciu człowieka z dziką, surową przyrodą. Co ciekawe, to, że wiemy, że historia nie skończy się dobrze, wcale nie zmniejsza ciekawości odkrycia, co doprowadziło do tego miejsca, w którym teraz jest Anna, co stało się w tych dzikich górach. Czytelnik cały czas zachowuje czujność bacznie przyglądając się wszystkim postaciom (bo w końcu w pierwszoosobowej narracji poznajemy jeden punkt widzenia, ale czy na pewno w pełni prawdziwy?), a każde kolejne zdarzenie potwierdza hipotezę, że coś jest nie tak, trzeba się mieć na baczności. I choć wydaje się, że historia pobiegnie przewidującym torem, to i tak każde kolejne zdarzenie szokuje, jest opisywane w taki sposób, że przynosi wiele emocji, przede wszystkim ciekawość i napięcie. Tak gdzieś od połowy, nawet trochę przed połową powieści emocje, napięcie są już tak wysokie, tak napięte, że książki nie da się odłożyć. A kiedy faktycznie trzeba to zrobić, to nie da się tej ciekawości odnośnie dalszych losów postaci wyrzucić z głowy. Dawno żadna lektura tak mocno mnie nie zaangażowała emocjonalnie, jak ta.
“Widziałam niesamowicie piękną dolinę w tym miejscu przez wszystkie pory roku i zmiany pogody, od tysięcy lat. Od czasu do czasu pojawia się tu człowiek i zachwyca się widokiem. Mnie już dawno nie będzie, a ona nadal tu zostanie w prawie niezmienionej postaci. Ogarnął mnie spokój.”
Spora część uroku tej powieści to samo miejsce akcji. Autor, który sam od lat zapuszcza się na wyprawy górskie, wybrał sobie miejsce mocno surowe, mocno niebezpieczne, ale równie bardzo piękne. I tak te wszystkie opisy widoków, tego, co po drodze postacie mijają, robią niesamowite wrażenie. Czytelnik czuje ten ogrom gór wznoszących się nad postaciami, nieprzewidywalność pogody i surowość otoczenia, totalnego odludzia, w którym człowiek zdany jest tylko i wyłącznie na siebie. Ten ogrom, te niebezpieczeństwo, jakie czai się w potokach skalnych, obluzowanych kamieniach czy stromych górskich podejściach robi ogromne wrażenie, a opisane jest tak, że już sam kontakt postaci z tak surową naturą wzbudza napięcie. Co ciekawe, w posłowiu odniosłam wrażenie, że autor nie jest fanem wędrówek właśnie w Sarku, a w historii oddaje to miejsce z miłością - to zdanie Anny, która do dawna marzyła o wyprawie w to miejsce, mimo iż wiedziała, że może to być coś mocno wymagającego. Jej oczekiwania jednak były zdecydowanie za łagodne w porównaniu z tym, co faktycznie tam dostała.
“Teren całkowicie dziki, surowy i bezlitosny, tysiące kilometrów kwadratowych bez wytyczonych szlaków i schronisk. Można tam bez problemu wędrować całymi dniami, nie widząc człowieka, zwłaszcza we wrześniu.”
Podsumowując, “Sarek” to thriller psychologiczny, który nie tylko zadowoli, ale wręcz zachwyci fanów tego gatunku, a szczególnie tych, którzy lubią, gdy akcja toczy się w miejscu, w którym ściera się siła ludzka z siłą natury. Dla mnie jest to powieść prawie doskonała, trzymająca w napięciu tak, że czasami aż brakuje tchu. Skomplikowane kreacje postaci, rewelacyjnie oddane miejsce i te wszystkie emocje oddane są bardzo realnie, prawdziwie, ale też doskonale wpisują się w gatunek thrillera, bo samo budowanie napięcia jest na najwyższym poziomie. Podobają mi się też tematy, jakie autor sobie wybrał - dobrze oddany obraz osobników niebezpiecznych, przemocowych, narcystycznych, a może i psychopatycznych? oraz zderzenie człowieka z naturą, to coś, co trafia w mój gust literacki idealnie. Nic więc dziwnego, że informacja o wykupieniu praw autorskich do kolejnej książki autora wzbudziła mój prawdziwy entuzjazm. A “Sarek” jest jedną z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku! Genialny debiut!
“Jedno z insygniów władzy, obok berła i jabłka. Umiejętność zacierania granicy między kłamstwem a prawdą.”
Moja ocena: 8,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Marginesy. 

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz