Autor: David
Sodergren
Tytuł: Haar
Tłumaczenie: Anna Standowicz-Chojnacka
Data premiery: 28.05.2025
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 320
Gatunek: horror
“Haar” to pierwsza książka Davida Sodergrena,
która została przetłumaczona na język polski, jednak w dorobku tego szkockiego
autora to powieść numer siedem, jedna z najnowszych, choć nie najnowsza - po
niej wydane zostały jeszcze cztery. Autor jest ewidentnym fanem starych
horrorów, zresztą sam w posłowiu tej książki przyznaje, że horrory jako dziecko
oglądał razem z babcią, która mieszkała nad wypożyczalnią wideo. “Haar” jest
dla niego pozycją wyjątkową, bo to właśnie hołd dla jego babci, z którą przeżył
wiele pięknych chwil, które wyryły się w jego pamięci. Jest to więc tytuł
nostalgiczny, osadzony w szkockim folklorze, ale też mocno nawiązujący do
starych horrorów, gdzie krew leje się strumieniami. Książka określana jest jako
romantyczna baśń gore i to naprawdę wspaniale do niej pasuje.
Czasy współczesne, Szkocja, mała rybacka
wioska Witchaven zamieszkana głównie przez osoby starsze. A przynajmniej tak
było do tej pory, bo teraz mieszkańców nie zostało już wielu - Amerykanin,
miliarder Patrick Grant zaczął ich wykupywać, zamierza stworzyć tam kort
tenisowy. Wielu już mu uległo, wioska zatem wygląda już trochę jak plac budowy.
Jednak są i tacy, który odpuścić jej nie chcą, to ich dom od kilkudziesięciu
lat, miejsce, w którym spędzili całe życie. Gdzie teraz mieliby pójść? Do
takich osób należy 84-letnia Muriel Margaret McAuley, która właśnie po raz
kolejny odprawia młodą, upartą kobietę dość bezczelnie próbującą ją zmusić do
sprzedaży ziemi. Nie będzie sprzedawać, nie będzie ulegać zachciankom bogaczy -
ona, prosta, stara kobieta ma tylko ten dom, pełen wspomnień po swoim zmarłym
przed dwunastoma laty mężu. Dom i wioskę, z którą wiążą się piękne wspomnienia
z całej jej życia. Jak jednak wygrać z bogaczem? Człowiekiem, który nie boi się
prawa, który może wynająć zbirów, by zastraszaniem zmusiły do sprzedaży? Kiedy
podczas spaceru brzegiem oceanu niepostrzeżenie nadciąga mgła, gęsta, zimna,
typowo szkocka mgła nazywana haar, Muriel na plaży znajduje coś, co potrzebuje
jej pomocy. A ona bez wahania jej udziela nie wiedząc jeszcze jako mocno
wpłynie to na jej dalsze życie.
“Wówczas nie wydawało jej się to szczególnie znaczące. Ale tak to zawsze bywa z momentami, które wywracają życie do góry nogami, prawda?”
Książka rozpisana jest na 30 rozdziałów,
posłowie od autora, za którym zamieszczone zostały kilkustronicowe wspomnienia
jego własnej babci oraz podziękowania. Historia fabularna, te 30 rozdziałów
pisane są w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, głównie z perspektywy
Muriel, jednak jest od tego kilka wyjątków. Cały tekst pisany jest czcionką
pogrubioną, a historia opatrzona jest ilustracjami pojawiającymi się co którąś
stronę - są czarno-białe, choć to czerń w nich dominuje, nadając zarazem mroku,
jak i nawiązania do starych horrorów. Styl powieści jest prosty i swobodny, ale
dopasowany do konwencji horrorów gore - są przekleństwa, jest sporo
makabrycznych, nieoszczędzających czytelnika opisów. Mimo wszystko książkę
całościowo odebrałam jako baśń dla dorosłych. Dlaczego?
Bo tak naprawdę jest to opowieść o miłości.
Miłości silniejszej niż śmierć, uczuciu, które nawet po zniknięciu drugiej
osoby, nie wygasa. Miłości tak silnej, że łatwiej karmić ją złudzeniami, niż
odpuścić i przyznać, że osoby kochanej już nie ma i nigdy nie będzie.
Równocześnie to opowieść o tęsknocie, o życiu wspomnieniami, które stają się
bezpieczną ostoją, ale również hamulcem, który nie pozwala ruszyć z miejsca.
Jak i samotności. Samotności tak przejmującej, że każda oznaka życzliwości, a
nawet nie, po prostu uprzejmości, brana jest jak najpiękniejszy prezent, bez
względu na towarzyszącą mu otoczkę.
“Jeśli jest ktoś, kogo kochasz, to mu o tym powiedz. Mów mu o tym każdego dnia.”
Te wszystkie uczucia kumulują się w Muriel,
która jest prawdziwą gwiazdą tej powieści. To kobieta starej daty, która
przeżyła wojnę, która nieraz zbierała z plaży szczątki rozbitków, więc dla niej
krew, oderwane części ciała nie są czymś niezwykłym. Teraz ma już 84 lata i to
czuje tym mocniej, gdy nie ma z nią jej męża. Czuje się słaba fizycznie, co
ogromnie ją denerwuje, bo duchem jest wiele młodszą kobietą pełną werwy,
zadziorności i upartości. I to w jej zachowaniu widać, Muriel nie da się
stłamsić, jest gotowa do walki na słowa, które jej samej w ogóle nie ranią - w
końcu to tylko słowa. To Muriel, która walczy o to, co się jej należy, która
walczy o swoje dobro. Ale pod spodem jest Muriel wrażliwa. Muriel cierpiąca,
tęskniąca, samotna, która tak naprawdę sama nie jest pewna po co jeszcze ma
żyć. Bo przecież jej szczęśliwe życie przeminęło w chwili, gdy zabrakło jej
Billy’ego…
Fabularnie historia mocno osadzona jest na
podgatunku gore. Sytuacje są przerysowane, jaskrawe, nieraz budzą obrzydzenie,
a fabuła dość prosta, jest jasny podział na dobrych i złych (jak to bywa i w
baśniach!). Emocji jest dużo - albo współczucie czy rozczulenie dla Muriel,
albo obrzydzenie i lęk przed tym, co za chwilę może się zdarzyć, choć
szczególnie w dialogach można też znaleźć trochę uszczypliwego humoru. Autor w
scenach krwawych mocno nawiązuje do klasyki gatunku, jest więc kilka scen,
które dobrze znamy choćby z filmów końcówki XX wieku. I choć nie należą one do
przyjemnych, to też nie dominują tej historii - są, bo książka osadzona jest na
kanwie takiego podgatunku, ale wydaje się, że nie są one celem same w sobie.
“- Czy to jest prawdziwe? (...)- A czy to ma jakieś znaczenie?”
Bo pod fabułą kryje się wiele. Autor zwraca
nam uwagę na los osób starszych, przedstawia opowieść z ich punktu widzenia,
który pozwala nam uświadomić sobie, jak nieraz nawet nieświadomie traktujemy ludzi
starszych z lekceważeniem. Bo co z tego, że nie znają się na smartfonach? Co z
tego, że nie mają już fizycznej siły, że ich ciała odmawiają posłuszeństwa? Że
dziwnie pachną? To zdaje się nieraz zaciemniać nam obraz, że to przecież
człowiek, który przeżył tak wiele, człowiek, który może podzielić się z nami
ogromną wiedzą, przekazać to, co naprawdę w życiu ważne. Bardzo podoba mi się
też to, że autor na siłę nie szuka w starości plusów - aktualnie mamy modę na
cosy crime o staruszkach, którzy pozwalają nam stwierdzić, że starość wcale nie
musi być zła. David Sodergren jednak się z nami nie patyczkuje, jego obraz
starości jest brutalny i bezwzględny, nie ma tu miejsca na cukierkowość. W jego
powieści ludzie starzy nie mogą liczyć na zrozumienie, są wyszydzani i
lekceważeni przez to, że są słabi fizycznie. Nie mają wsparcia swoich bliskich,
którzy zajęci są gdzieś w miastach swoim życiem.
Poza wątkiem starości bardzo wyraźnie oddany
jest też rozdźwięk między prawami bogatych a biednych. I choć może wydawać się
on tu przerysowany, to czy faktycznie jest? Na usługach Granta jest policja, są
media, jego narracja przedstawiana jest w świecie pozytywnie tylko dlatego, że
ma pieniądze. A co z tego, że krzywdzi innych dla własnego widzimisię? Co z
tego, że zrównuje piękną wioskę z ziemią, bo musi mieć kort tenisowy? Nic, bo
pieniądze pozwalają, by te pytania rozpłynęły się w powietrzu.
“Jeszcze nigdy nie spotkała osobiście nikogo znanego i w innych okolicznościach możliwość podejrzenia, co kryje się pod fasadą, byłaby dla niej fascynująca.”
Na “Haar” można też spojrzeć metaforycznie.
Człowiek i jego szybkie przemijanie kontra długowieczność natury, która jest
świadkiem kolejnych upadków ludzkości, a sama niezmiennie trwa.
“Był stworzeniem, a stworzenia nie potrafią mordować. Mogą zabijać, ależ oczywiście, ale to już zupełnie inna sprawa. Czy to, że pająk łapie muchy, czyni z niego mordercę?”
Dziwna to była przygoda. Pod względem
fabularnym wzbudziła we mnie uczucia mieszane - z jednej strony baśń o miłości
i ułudzie wspomnień, z drugiej bardzo krwawy horror, który nie straszy, a
brzydzi. Sama nie lubię tak krwawych opisów, i choć i tutaj nie czerpałam z
nich przyjemności, to jednak dostrzegłam w nich nawiązanie do historii gatunku,
szczególnie gatunku horroru filmowego, co docenić muszę, nawet jeśli fanką nie
jestem. Historia jest bardzo prosta, zachowanie postaci przez jasne
rozgraniczenia dobra i zła dość łatwe do przewidzenia. Ale jest i ta warstwa
refleksyjna, społeczna. W której kreacja Muriel to prawdziwa, jasno świecąca
gwiazda, której los naprawdę porusza i zmusza czytelnika do innego spojrzenia
na osoby starsze, które ma wokół siebie. Niezaprzeczalnie udało się Davidowi
Sodergrenowi w “Haar” stworzyć coś ciekawego, coś oryginalnego, coś złożonego z
tak pozornie niepasujących do siebie kawałków, a jednak ostatecznie świetnie zgrywających
się w całość, że nie mam wyjścia - muszę pomysłowość autora docenić.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Akurat.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz