Jak czytać więcej, jak znaleźć więcej czasu na
książki? To podstawowe pytanie, które pewnie zadaje sobie każdy maniak
czytelniczy - w końcu co miesiąc na rynku pojawia się tyle nowości, tyle
ciekawych tytułów, a nasz czas, który możemy poświęcić na lekturę na co dzień
jest bardzo ograniczony. Lista interesujących tytułów rośnie, a my zaczynamy
czuć frustrację - nie ma czasu, by czytać to wszystko, nie ma pieniędzy, by
kupować tyle książek i nie ma miejsca w domu, by je wszystkie składować (choć
pewnie każdy z nas marzy o pokoju pełnym książek, prawda? 😉). Frustracja to jednak bardzo
niedobre uczucie, może nawet zniechęcić, by czytać w ogóle. Jak temu zapobiec?
Myślę, że rozwiązaniem jest czytnik ebooków.
Dzięki lekkości i niewielkim rozmiarom, które
idealnie wpasowują się w jedną dłoń, po czytnik dużo łatwiej sięgnąć niż po
książkę papierową - można to przecież robić jedną ręką! I w nocy! Bo
wyświetlacz ma opcję podświetlania. Dzięki aplikacjom oferującym dostęp do
ebooków i audiobooków w ramach abonamentu za równowartość jednej książki
papierowej, możemy sięgnąć po tysiące (albo tyle, ile jesteśmy w stanie w
miesiąc przeczytać 😉). No i
właśnie - tysiące książek w urządzeniu ważącym niecałe 200g - to zdecydowana
oszczędność miejsca w mieszkaniu, prawda?
Zanim powiecie: dla mnie książka to papier -
sama też tak mówiłam! Jeszcze osiem lat temu zarzekałam się, że nigdy książek
nie będę czytać w innej formie. Względy ekonomiczne i wygoda dostępności
lektury jednak skłoniły mnie do cichych testów i teraz, po latach użytkowania,
jasno głoszę - czytnik to dla mnie jeden z trzech najlepszych zakupów życia!
Zmienił je na lepsze. I to też przetestowałam - kiedy mój pierwszy model
Inkbooka odmówił posłuszeństwa, przez tydzień byłam bez, czytałam w papierze i
na telefonie i w tym czasie moje oczy mocno ucierpiały, pod koniec tygodnia
bolały mnie już tak, że już prawie nic nie widziałam… Więc tak, bezpieczeństwo
dla oka dzięki wyświetlaczowi E ink to nie jest żadne oszustwo, naprawdę czyta
się jeszcze bardziej komfortowo niż papier - bo przecież wyświetlacz ma funkcję
podświetlenia.
Od niecałych dwóch miesięcy, od czerwca, mam u
siebie najnowszy model czytnika Inkbook - Solaris, o ekranie 6”, wymiary 154 ×
112 × 8,4 mm. To nowość na rynku, premiera z lutego tego roku, więc
oprogramowanie do niego ciągle jeszcze dostaje częste aktualizacje, które
jeszcze bardziej poprawiają funkcjonalność urządzenia. Rozmiar i waga
czytelnika są takie, że można z niego korzystać jedną ręką podczas tak naprawdę
każdej czynności - sama czytam w łóżku, na bieżni czy w kuchni, kiedy jedną
ręką mieszam łyżką w garnku. Bo małe chwile zebrane w ciągu dnia się kumulują -
dzięki minucie tu, pięciu tam, pod koniec dnia jestem już w lekturze książki
sporo dalej niż byłam go rozpoczynając.
Solaris rozmiarem minimalnie różni się pod
modeli poprzednich, w pudełku wraz z nim dołączona jest szybka instrukcja i
kabelek (wtyczkę trzeba kupić osobno bądź korzystać z USB komputera - ważne
jest, by moc nie była większa niż 15W). Do tego modelu Inkbook oferuje etui Duo
otwierane w bok, tak jak książka - etui ma gumowy, przezroczysty tył (widać
ładnie kolor czytnika), a przód materiałowy, w różnych kolorach. Aktualnie
zarówno na czarnym, jak i niebieskim etui mocno widać odciski palców, ma to być
jednak poprawione w przyszłości. Pozostałe kolory podczas użytkowania
prezentują się równie dobrze, co po wyjęciu z opakowania. Sam czytnik Solaris
dostępny jest w siedmiu kolorach.
Z tego sprzętu można korzystać na wiele
sposobów - przede wszystkim oczywiście można na nim czytać ebooki w przeróżnych
formatach: mobi, epub, pdf to absolutna podstawa. W mobi i epub dostępnych jest
wiele opcji ułatwiających czytanie - zmiana wielkości i rodzaju czcionki,
marginesów, odstępów interlinii to absolutna podstawa, można też zaznaczać
tekst, robić notatki, a także korzystać z tłumacza Google.
Nowością w tym
modelu jest możliwość zamiany tekstu na dźwięk - wystarczy podłączyć przez
bluetooth słuchawki.
PDF-y też w tym modelu przeszły zmianę - teraz
każdy rodzaj pdf-a można otworzyć w trybie reflow, czyli konwertować tak, by
móc dopasowywać czcionkę do swoich potrzeb. To naprawdę duża poprawa w
porównaniu do poprzednich modeli - docenią to ci, którzy z tego formatu plików
korzystają na co dzień. Niestety przez to pdf-y utraciły możliwość zaznaczania
słów i robienia do nich notatek - pozostała tylko możliwość zaznaczenia całej
strony (na ten moment, w którym piszę recenzję, nie tracę jednak nadziei, że
któraś z kolejnych aktualizacji to poprawi). Ebooki na czytnik można przenieść
albo poprzez kabelek z komputera albo poprzez funkcję wysłana ebooka na
przypisany do swojego urządzenia mail - łatwo można go znaleźć w ustawieniach,
wtedy wystarczy na chwilę włączyć WiFi.
Drugim sposobem korzystania z czytnika są
aplikacje - najpopularniejsze to Legimi, EmpikGo i Storytel. Sama na razie
przetestowałam tylko pierwszą, ale działa sprawnie, aplikacja jest stworzona
specjalnie dla tego czytnika, więc nie powinno być z nią problemów. I tu
oczywiście jest możliwość dostosowania wyświetlania książki do swoich potrzeb,
a WiFi jest potrzebne tylko w chwili przeglądania katalogu i pobierania
książek. Przez Legimi, jak i inne aplikacje, można też oczywiście książki
słuchać w formie audiobooka.
Audiobooki i specjalnie do tego aplikacje to
kolejna możliwość, jaką gwarantuje nam ten czytnik. Nie jest to więc już tylko
czytnik ebooków, ale i audiobooków! Sama na razie niewiele z tej opcji
korzystałam, działa nie aż tak sprawnie jak na telefonie, niemniej jednak
różnica jest naprawdę niewielka, więc przyjemnie jest wiedzieć, że i na
czytniku jest taka możliwość. Może nawet znajdą się tacy, co będą woleli
słuchać książek przez czytnik, a nie przez telefon?
Samo korzystanie z czytnika jest bardzo
intuicyjne. Solaris ma trzy ekrany główne - pierwszy to biblioteczka, w której
można układać swoje książki według potrzeb, drugi to statystyki i ostatnie
aplikacje, trzeci to szybki dostęp do ustawień. Sam ekran dobre reaguje na
dotyk, można się nim posługiwać jak telefonem - klikać, przeciągać palcem,
wszystko naprawdę ładnie działa, a czas reakcji jest dużo szybszy niż w
poprzednim modelu. Na górnym pasku ekranu są wszystko najpotrzebniejsze funkcje:
podświetlenie (zarówno moc, jak i barwa, naprawdę świetna sprawa, do czytania w
pełnym słońcu i w najczarniejszą noc!), WiFi, Bluetooth, stopień naładowania
baterii i zegar. By wejść w każdą z tych funkcji wystarczy przytrzymać na niej
palec.
Poza tym urządzenie zaopatrzone jest w
przyciski - po bokach i na dole - służą do przewracania stron i powrotu do
poprzedniego ekranu. Na razie trzeba włożyć trochę siły, by faktycznie takim
przyciskiem kliknąć (zapobiega to przypadkowym kliknięciom), ale liczę na to,
że i to jeszcze w aktualizacjach zostanie poprawione. Z tyłu czytnika jest
przycisk wyłączania i usypiania, choć jeśli korzystać się z etui, to jego
zamknięcie samo z siebie czytnik usypia.
Jak oceniam Solaris w porównaniu do
poprzednich modeli?
Pozytywnie, podoba mi się trwałość baterii i
poprawienie szybkości reakcji czytnika. Nadal zachwycam się szerokim wachlarzem
dopasowania podświetlenia do swoich potrzeb, w tym modelu jestem też bardzo
zadowolona z możliwości otwierania każdego pdf-a w formie reflow. Możliwe, że z
czasem przekonam się też, by więcej korzystać w niego w formie audio.
Co zmieniło się na minus? Na pewno etui - dla
mnie mniej wygodne jest te otwierane na bok, które straciło też tę fajną
funkcję bycia stojakiem dla czytnika, jak to było przy etui Yoga. Wydaje się
też mniej trwałe – po dwóch miesiącach użytkowania jest już chybotliwe. Brak
możliwości zaznaczenia słowa w formacie pdf też mi przeszkadza - trudniej jest
zaznaczać cytaty, które wykorzystuję w recenzjach. Brakuje też paska z
szacowanym czasem na lekturę, który był tak przydatny w Calypso Plus (recenzja –klik!), a guziki fizyczne powinny jednak po obydwu stronach mieć możliwość
przewracania strony i cofania, co jednak mam nadzieję, zostanie jeszcze
poprawione.
To jednak detale, które zauważam ja,
korzystając z czytnika naprawdę intensywnie i przede wszystkim w formacie
pdf-ów. Ogólnie czytnik to perełka, coś niesamowicie wygodnego dla czytelników,
coś co kompletnie zmienia komfort lektury. Sama nie pamiętam, kiedy ostatnio
czytałam książkę w papierze - chyba próbowałam wtedy, kiedy zepsuł się mój
pierwszy czytnik, ale i wtedy wolałam niszczyć oczy przy telefonie, niż sięgać
po niewygodny papier - bo przyznajcie, zapach zapachem, ale jednak
funkcjonalność czytania książki w papierze jest dużo mniejsza niż z takim małym
i lekkim urządzeniem, które nie męczy oczu! Nie wiem jak wyświetlacz E ink
działa, ale jest naprawdę genialny!
Sumując wszystkie plusy i minusy – widać, że
firma Inbook idzie w dobrą stronę. Oferuje w jednym urządzeniu tak dużo różnych
funkcji, jak chyba żadne inne, a do tego każda aplikacja działa na nim sprawnie
i całkiem szybko, co jest dużą poprawą w stosunku do Calypso Plus. Zmieniając
model czytnika potrzeba chwili, by się do Solarisa przyzwyczaić, a ci, co będę
z czytnikiem zapoznawać się od tego modelu, szybko wszystko złapią - urządzenie
jest naprawdę bardzo intuicyjne.
Aktualnie na stronie inkbook.pl trwa wakacyjna
promocja - czytnik Solaris w różnych kolorach w towarzystwie etui i bawełnianej
torby znajdziecie w bardziej przyjemnej cenie 578zł! To ponad sto złotych
oszczędności w porównaniu do ceny normalnej, którą można wydać na nowe ebooki
bądź abonament na platformach dostęp do nich oferujący!
Recenzja powstała we współpracy z firmą
Inkbook.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz