września 26, 2025

"Bezwład" Grzegorz Kapla

Autor: Grzegorz Kapla
Tytuł: Bezwład
Cykl: Olga Suszczyńska, tom 2
Data premiery: 17.09.2025
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 408
Gatunek: powieść kryminalna
 
Grzegorz Kapla to człowiek gotowy na to, by chłonąć świat. Od zawsze podróżuje, odwiedza przeróżne kraje, których na koncie ma już ponad setkę. Imał się różnych zawodów, jednak pisanie było z nim od dawna - pisał dla magazynów, pisał książki non-fiction ze swoich podróży, aż w końcu napisał też powieść kryminalną. Był to “Bezdech”, debiut beletrystyczny otwierający w 2018 roku serię z policjantką Olgą Suszczyńską. I Olga z nami została, choć na tom piąty pt. “Bez przebaczenia” przyszło kilka lat poczekać. To jednak on był pierwszym, jaki ukazał się w Wydawnictwie Sonia Draga (recenzja - klik!), po nim przyszła pora na powieść osobną pt. “Krwawa Toskania” (recenzja - klik!), a teraz, w roku 2025, seria z Olgą wraca do początków - w czerwcu po ponownej redakcji na rynku ukazał się “Bezdech”, teraz, we września tom drugi “Bezwład”. Książki, mimo przynależności do serii, można czytać oddzielnie.
 
Wigilia Bożego Narodzenia, Warszawa. Olga Suszczyńska siedzi sama w domu, pije i wspomina. Zanim jednak pod natłokiem myśli zrobi coś naprawdę głupiego, dzwoni jej telefon - to dyżurny. Prosi ją, by pojechała pod most Śląsko-Dąbrowski na Pradze, mimo że to nie jej rejon. Polecenie przyszło z góry, to dziwna zbrodnia, nieoczywista, a że Olga jest jedną z tych bez rodziny, to czy nie najlepiej zajmie się sprawą zmarłej kobiety w okresie świąt Bożego Narodzenia? Zatem jedzie, a to co na miejscu zastaje, faktycznie ją dziwi... piękna, elegancko ubrana kobieta, która zmarła dosłownie chwilę temu. Czy sama to sobie zrobiła, czy ktoś jej w tym pomógł? To jednak nie jedyna zagadka, z którą przyjdzie Oldze zmierzyć się w te święta. Jej przełożony wręczając jej prezent świąteczny, podsuwa też kilka zapisanych szyfrem kartek. Podobno prowadzą do skarbu, złota ukrytego w czasach PRL-u, które teraz umierający milicjant przekazał swojej córce. Co kryje się za tą zagadką, do czego ten trop poprowadzi? Czy w ogóle jeszcze istnieje to, do czego poprowadzić miał?
“W końcu chodzi o przestępstwo. Ale co to jest przestępstwo? To przekroczenie norm moralnych. A moralność jest przecież względna, bo jest kwestią umowy.”
Książka rozpisana jest na prolog, 38 rozdziałów i epilog. Rozdziały dzielone są na dwa czasy: teraz i wtedy. Teraz to okres pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli, wtedy to koniec lat 50-tych XX wieku i później. Z początku przeważa część współczesna, z biegiem lektury jednak teraz i wtedy pisane są naprzemiennie. Styl powieści jest spokojny, jest w nim miejsce na to, co wokół - przede wszystkim czuć w nim wrażliwość na szeroko pojętą sztukę, muzykę, literaturę, jak i na drugiego człowieka. Sposób budowy zdań dopasowany jest do przekazu - jeśli coś ma wywrzeć wrażenie, pisane jest w zdaniach krótkich, esencjonalnych. Jeśli coś wymaga zrozumienia, zdania się wydłużają, robią się bardziej opisowe. Język jest plastyczny, jest środkiem przekazu tego, ku czemu autor chce zwrócić uwagę.
“To musi być przyjemne, kiedy się napisze książkę, nie sądzi pan? Kościoły znikają, ruiny znikają, a książka jednak zostaje.”
Bo choć historia oparta jest o dwie zagadki kryminalne, to tak naprawdę nie zajmują one za wiele miejsca w fabule. Na pewno sprawa współczesna, sprawa zmarłej kobiety zostaje gdzieś w tle, dopiero pod koniec powieści bierzemy się za jej wyjaśnianie. Ma to oczywiście swoje uzasadnienie w czasie fabularnym - w święta Olga niczego od nikogo się nie dowie… Druga zagadka jest nieco bardziej absorbująca, dlatego że wikła się w prywatny życie bohaterki. Pomaga jej w niej znajomy, który właśnie ją odwiedził, z którym Olga czuje się dobrze i blisko. Tylko czy ma jeszcze siłę i odwagę, by faktycznie się przed kimś odsłonić? Ta sprawa wydaje się powiązana z fragmentami z przeszłości. Te z początku są mocno zagmatwane, mocno polityczne, sama trochę gubiłam się w rozmowach postaci, nie umiałam się połapać jaki mają plan. Coś o napadach, coś o przykrywkach i tajnych akcjach… trochę to trwało zanim sytuacja się wyklarowała - wtedy polityka oddaje miejsce samej akcji, choć może raczej po prostu stoi z nią na równi, ale to wystarczy. Jest akcja, jest tajna misja, coś się dzieje. Tylko jak prowadzi to do skarbu? Ten wątek dodaje powieści nieco szpiegowskiego, lekko sensacyjnego dreszczyku, rozwiązanie zaskakuje. Zresztą zagadka współczesna też ma ciekawe zakończenie.
“Wszystko się pochrzaniło przez politykę. Zawsze jest przez politykę. Jednego dnia masz robić tak i tak, a drugiego okazuje się, że to, co było dobre, od teraz jest już złe.”
Tym jednak, co w powieści przoduje, jest po prostu postać Olgi. Kobiety poharatanej przez życie, która ten największy ból tłumi w sobie wódką. Olga nie jest rozważna, nie jest też maszyną do tropienia przestępców, dla niej sprawy kryminalne są po prostu tym, co trzyma ją w pionie, daje jej powód, by wstać z łóżka. Teraz jednak jest już na takim etapie, że chciała kogoś w swoim życiu mieć, kogoś, kto, kiedy trzeba, przytuli… ale czy ona sama jeszcze się do tego nadaje? Bardzo lubię kreację tej postaci, Grzegorz Kapla mocno skupia się na jej emocjach, które są trudne, bolesne, ale tak bardzo ludzkie, tak bardzo kobiece. To jedna z najbardziej wiarygodnych postaci kobiecych wykreowana przez mężczyznę, co po raz kolejny mnie zaskoczyło.
“- O czym myślisz? - zapytał i otoczył ją ramieniem.
Nie zaprotestowała, ale odruchowo skuliła się w sobie i natychmiast zrozumiała, że to poczuł. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Przecież chciała tego ramienia. Wręcz pragnęła. Pomyślała, że jeśli wciąż dostajesz po grzbiecie, to kulisz się nawet, jeśli ktoś chce ci opatrzyć rany.”
Emocje głównej bohaterki, w ogóle każdego, kto się w tym tomie pojawia, podkreślane są przez czas, w jakim rozgrywa się akcja. Czas Bożego Narodzenia, czas rodzinny, kiedy wszyscy mają wolne od pracy, skupiają się na prywatności. Czas dla samotnych trudny, czas, kiedy nawet wielkie miasta mogą wydawać się wyludnione. I tymi pustymi, płaczącymi deszczem (polska zima...) ulicami przechadza się Olga szukając rozwiązania zagadek i samej siebie…
“A może nawet padało, bo kiedy stanęła przed nim, pomyślałam, że nawet kamień płacze, taki mokry. A ona nie potrafi. I już nigdy nie będzie umiała. Że taka właśnie jest cena. Nie zapominasz. Czas nie leczy z takich spraw. Po prostu twardniejesz w tych miejscach, które są potrzebne, żeby się przytulać. Po prostu już nie pragniesz.”
“Bezwład” to tak naprawdę powieść trudna do jednoznacznego określenia. Choć oparta jest o aż dwie zagadki kryminalne, to nie jest typowym kryminałem. Autor miesza w jednej opowieści wielką politykę i małego człowieka, emocje po stracie i ból dalszego istnienia, kiedy wydaje się, że świat się zatrzymał. To powieść poruszająca, ale przez zagmatwany początek jednak lekko nierówna, choć myślę, że dalsza część ten niełatwy start wynagradza. Na pewno jest to coś dla czytelników, którzy nie boją się sięgać po powieści niestandardowe pod kątem fabuły i stylistyki, dla których uważność bycia i odczuwanie świata jest ważnym punktem codzienności.
“Człowiek powinien godnie iść, wiesz? Nawet jeśli godność jest wszystko, co posiada.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz