września 05, 2025

"Srebrny błysk śmierci" Nora Robert jako J.D. Robb

Autorka: Nora Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Srebrny błysk śmierci
Cykl: Oblicza śmierci, tom 12
Tłumaczenie: Lidia Rafa
Data premiery: 27.08.2025
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść kryminalna
 
Seria Oblicza śmierci jest prawdopodobnie najdłuższą serią kryminalną, jaka została napisana i wydana. Aktualnie na rynku anglojęzycznym liczy 61 tomów, na polskim 56, a to nadal nie koniec - tom 62. zapowiedziany jest już na początek roku 2026. Oczywiście jej autorka, niezastąpiona Nora Roberts, która na potrzeby tej serii stworzyła sobie pseudonim J.D. Robb, jest świadoma, że takie ilości tomów ciężko byłoby czytelnikom czytać po kolei, dlatego też każdy tom pisany jest w taki sposób, że czytelnik może dołączyć w każdym momencie. Sama zaczęłam od tomu jubileuszowego, pięćdziesiątego, a dopiero od roku poprzedniego nadrabiam lekturę serii w kolejności chronologicznej - wszystko dlatego, że Wydawnictwo Świat Książki zdecydowało się na wydanie jej od początku w jednej, zgodnej szacie graficznej.
Biorąc pod uwagę ilość tomów zaskakuje fakt, że tytuły wszystkich tomów serii w wersji anglojęzycznej zawierają słowo “death” (czyli śmierć) - na pewno nie jest łatwo wymyślać te najnowsze tytuły! W Polsce kilka tomów wyłamuje się z tej zasady, nie wszystkie, choć większość, zawierają w sobie słowo “śmierć”.
 
Nowy Jork, wiosna 2059 rok. W luksusowym hotelu Palace właśnie odbywa się bal inaugurujący wystawę biżuterii i dzieł sztuki pewnej aktorki wartą ponad pół miliarda dolarów, którą za kilka dni ma zakończyć wielka aukcja. Wydarzenie te przyciągnęło tłumy artystów i bogaczy, wśród nich jest też Eve Dallas, porucznik nowojorskiej policji, która teraz pełni rolę żony Roarke’a, właściciela hotelu. Dlatego to ona pierwsza zjawia się na miejscu przestępstwa - na 46. piętrze w jednym z pokoi została znaleziona martwa pokojówka. To młoda dziewczyna, którą ktoś potraktował bardzo brutalnie - pobił, zgwałcił, na końcu udusił srebrnym sznurkiem… To wygląda na podpis, prawda? Eve szybko dochodzi do tego, że musiał to zrobić płatny morderca, ale dlaczego zabił właśnie pokojówkę?
 
Książka rozpisana jest na prolog i 22 rozdziały, które dzielone są na krótsze scenki. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z kilku perspektyw: ta wiodąca to oczywiście perspektywa Eve, ale od czasu do czasu pojawiają się też inne, choćby Roarke’a bądź Summerseta (lokaja Roarke’a), ale również i samego płatnego mordercy. Styl powieści jest lekki, codzienny, autorka nie korzysta z wymyślnych słów, nie ucieka się też do wulgaryzmów. Książkę czyta się płynnie, z przyjemnością, dialogi bywają zabawne. 
“- Zrobisz dobre wrażenie, to od razu się postarają.
- Mam robić dobre wrażenie? Prędzej połknę żywego węża.”
Intryga kryminalna tego tomu uderza zarówno w Eve, jak i Roarke’a. W Eve przez krzywdy, jakich sama doznała jako dziecko - gwałty na kobietach to dla niej wyjątkowo trudne sprawy, które przywołują jej własne koszmary, ale równocześnie sprawiają, że jest jeszcze bardziej zdeterminowana, by schwytać i postawić przed wymiarem sprawiedliwości sprawcę. W Roarke’a dlatego, że zaczynają ginąć ludzie, którym on daje pracę - to w jego budynku doszło do zbrodni, to jego pracownicy doświadczyli straty przyjaciółki. Dlatego i Roarke angażuje się w śledztwo, dostaje rolę cywilnego konsultanta, który swoimi technologicznymi możliwościami nieco sprawę śledztwa Eve ułatwia. Na tym polu jednak ścierają się ich własne zawody - Eve to osoba praworządna, dla której prawa jest wyznacznikiem działania. U Roarke’a, byłego oszusta, działa to inaczej - on lubi prawo naginać, a dzięki swoim zasobom, może robić to bardzo sprawnie - to powoduje pomiędzy nim a Eve tarcia. Tarcia, które często rozładowują w erotyczny sposób, więc w tym tomie jest ich dość sporo.
“Twoja przeszłość prześladuje cię we śnie, zżera cię od środka. Moja ciągle we mnie żyje. Zaszyła się w głębi mojej duszy. “
Nora Roberts do towarzystwa Eve i Roarke’a stworzyła bardzo przyjemny, zgrany i kolorowy zespół. Zespół, który się dobrze zna i wspiera, w którym uszczypliwości są oznaką zażyłości, a konflikty przedstawione są w sposób podszyty humorem. Nie ma znaczenia czy czytelnik dołącza do serii teraz, czy te postacie już zna - ta panująca pomiędzy nimi przyjazna atmosfera jest odczuwalna w mig.
 
W tym tomie Eve przychodzi działać nie tylko z Roarke’em i jej zespołem, ale również z agentami FBI. To nowy element w serii, który wprowadza kolejne potencjalne konflikty - w końcu w sprawie płatnego mordercy to FBI chciałoby przejąć dowodzenie, Eve jednak nie byłaby sobą, gdyby do tego dopuściła. To wprowadza element rywalizacji i kolejnych konfliktów, co dobrze przysługuje się intrydze kryminalnej.
“Kiedyś był taki slogan “To ludzie zabijają, nie pistolety”. Myślę, że jest w tym sporo prawdy. Pistolety są jednak bardzo pomocne.”
A ta prowadzona jest bardzo sprawnie. Autorka wykorzystuje klasyczne zasady prowadzenia śledztwa i łączy je z przyszłościowymi technologiami - w końca akcja jej serii toczy się w niedalekiej przyszłości, co daje powiew świeżości, choć teraz z pewnością nie robi już aż tak dużego wrażenia jak dwadzieścia lat temu. Zresztą czas akcji był dla mnie zauważalny w pierwszych tomach, z którymi miałam styczność, teraz już nie przyciąga aż tak mojej uwagi - jest po prostu dodatkiem, czymś w tle, co dodaje smaczku, ale nie dominuje nad intrygą i postaciami.
 
Pozornie może się wydawać, że śledztwo w sprawie płatnego mordercy nie będzie tak pasjonujące jak inne, ale to złudne wrażenie - autorka przykuwa uwagę czytelnika skutecznie od początku do końca, wprowadza nas w swego rodzaju grę pomiędzy organami ścigania a sprawcą, który swój fach wykonuje od lat i dobrze wie na co może sobie pozwolić. Może nawet sprawca w postaci płatnego mordercy jest elementem dla książki korzystnym - mimo że wiemy kto, to nie wiemy na czyje zlecenie i jak ma cel, a jeśli nie wiąże się z tym jakaś zaszłość prywatna, to trudnej sprawcę i jego zleceniodawcę wytropić.
“Powtarzała sobie, że w końcu kiedyś to się skończy. Przejdzie jej, zawsze przechodziło. Przełknie gorzki, zniewalający strach i zabierze się do pracy. Będzie pamiętać, kim jest teraz, zapomni, kim była kiedyś.
Ofiarą. Zawsze była ofiarą.
Do pracy. Nabrała głęboko powietrza i podniosła głowę. Powinna wrócić do pracy, bo tam ma władzę, kontrolę. W pracy zna swój cel.”
Podoba mi się to, jak Nora Roberts buduje swoje powieści kryminalne. Intryga jest zbudowana solidnie, starannie i ciekawie, mimo że przecież każda opiera się o sprawcę zabijającego wielokrotnie. Ciężar zbrodni łagodzą relacje pomiędzy postaciami - to prawdziwa przyjemność przebywać wśród zespołu Eve, ich przekomarzanki, a nawet i po prostu barwne charaktery, nastrajają czytelnika pozytywnie. Sceny miłosne dodają pikanterii (co kto lubi), ale równocześnie podkreślają bliskość pomiędzy Eve i Roarke’em, są ostoją, ich całkowitym odsłonięciem się dla siebie nawzajem. Przy “Srebrnym błysku śmierci” dodatkowo zwróciłam uwagę na rolę kobiet w fabule - Roberts daje swoim kobiecym bohaterkom siłę na to, by mogły być kim chcą, ubierać się jak chcą i pełnić takie role, jakie chcą. To jeszcze w 2025 robi wrażenie, a jak bardzo musiało być dla kobiet wspierające te ćwierć wieku temu?
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz