Autor: Piotr
Kościelny
Tytuł: Bezsilna
Data premiery: 24.09.2025
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 472
Gatunek: powieść
kryminalna
Piotr Kościelny na polskim rynku książki
pojawił się po raz pierwszy w 2017 roku z “Zakonem”, jednak dopiero dwa lata
później, przy jego drugiej powieści “Zwierz” szersze grono czytelników o nim
usłyszało. Początkowo wydawany był przez Wydawnictwo Initium, teraz znajduje
się pod opieką dwóch wydawców: Skarpy Warszawskiej i Czarnej Owcy. W tej
ostatniej pojawił się najpóźniej, w 2022 roku po raz pierwszy pod ich szyldem
ukazała się książka “Dom”. Teraz, osiem lat od debiutu, autor na koncie ma
dwadzieścia jeden powieści, z czego siedem wydanych w Wydawnictwie Czarna Owca,
a “Bezsilna” to ta najnowsza.
Aktualnie Piotr Kościelny zajmuje się pisaniem
powieści zawodowo, mocno też angażuje się w lokalną promocję literatury. Ale
jeszcze niedawno, bo do roku 2024 nikt nie wiedział, jak autor wygląda - to
tłumaczył swoim zawodem, potrzebą konieczności chronienia swojego wizerunku ze
względu na rolę prywatnego detektywa. Sytuacja zmieniła się rok temu, a
Kryminał na talerzu był jednym z pierwszych profili, na których ukazał się
wizerunek autora - miałam przyjemność opracować i opublikować nagranie
mini-wywiadu, który towarzyszył promocji jego książki pt. “Zły” (recenzja,
wywiad IG, wywiad FB).
Początek lipca, Wschowa. Tomek
Sokołowski załatwił sobie przeniesienie służby z Wrocławia do Wschowy dzień
wcześniej niż było to w planie, chce więc zaskoczyć swoją narzeczoną… Niestety
zaskoczony zostaje on, gdy odkrywa, że kobieta go zdradza. Nie zmienia to
jednak jego sytuacji zawodowej, przeniesienie nastąpiło, musi więc stawić się w
nowym miejscu pracy. A choć wschowski komisariat liczy tylko kilka osób, to
spraw mają całkiem sporo, choć nie są to przypadki poważne. Ot, kradzieże i
bójki. A przynajmniej tak było do tej pory, bo już wkrótce się okaże, że wraz z
nadejściem Tomka, do wioski przyszło też coraz bardziej rosnące w siłę zło…
“W małych miejscowościach - i w małych komendach - ludzie są ze sobą poukładani. Tutaj biznes przeplata się z władzą, władza z gliniarzami, gliniarze z biznesmenami… I tak to wszystko się kręci. A policjant z zewnątrz zaburza ustalony przez lata porządek.”
Książka rozpisana jest na 12 rozdziałów, które
dzielone są na podrozdziały ze względu na miejsce i czas zdarzeń. Cała historia
rozgrywa się w lipcu, większość zamyka się tak naprawdę w kilku dniach akcji.
Dodatkowo dni te też są dzielone na jeszcze mniejsze fragmenty pisane
naprzemiennie z perspektywy policji, jak i kilkorga mieszkańców wioski. Zmiany
perspektyw następują bardzo często, przez co czytelnik może mieć wrażenie
fragmentaryczności zdarzeń. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego, narrator poświęca uwagę zarówno zdarzeniom, jak i myślom i odczuciom
postaci. Styl powieści jest nieco dygresyjny - już w poprzednich swoich
powieściach autor stosował zabieg przedstawiania czynności policji szeroko, a
zatem funkcjonariusze zajmują się kilkoma sprawami naraz, tym razem jednak
bardzo często też pomiędzy sobą opowiadają o sprawach z przeszłości, co w
takiej ilości jak tutaj, odciąga uwagę czytelnika od samej akcji powieści.
Język, jakim posługują się postacie, jest do nich odpowiednio dopasowany, a
zatem gdy zgłębiamy się w rejony patologiczne, słownictwo jest dość wulgarne -
nie jest to nieraz w czytaniu łatwe, ale dodaje historii realności. Tym razem
jednak w powieści znalazło się trochę zbędnych powtórzeń faktów, a nawet i
historyjek już kiedyś przez autora wykorzystanych, co niestety wpływa na
niekorzyść tej książki. Zdania są krótkie, język prosty, książkę czyta się mimo
wszystko bardzo szybko.
“Wydawało mu się, że jest w nim coś potężnego, co sprawia, że wszyscy się go boją. To coś dało mu cząstkę swojej mocy i dzięki temu miał niespożyte siły.”
Cała ta historia zbudowana jest nieszablonowo
- nie mamy tu jednej zagadki kryminalnej, jednej osi zdarzeń. No chyba, że za
tę oś uznamy miasteczko Wschowa i okolice. Bo tak naprawdę jest to raczej zbiór
scenek z życia policjantów i mieszkańców, kilka spraw i kilka żyć toczących się
równocześnie. Od początku do końca przyglądamy się dwóm postaciom - Tomkowi i
Krystynie, której syn zaczyna siać w miasteczku coraz większy terror. Przez
dłuższą chwilę przyglądamy się też historii młodej matki i nastolatka
wyzyskiwanego przez rówieśnika. Pomiędzy tym pojawiają się różne sprawy i różne
wątki: kradzieże, morderstwa, gwałty. I choć pojawiają się tu rodziny porządne,
to jednak przede wszystkim kręcimy się w środowisku mocno patologicznym, gdzie
przemoc i pijaństwo są na porządku dziennym.
“Wschowa, dotychczas spokojna mieścina, nagle stała się areną zbrodni i seksu. I najgorsze, że seksu nie z własnej woli.”
Przez te nagromadzenie wielu opowieści zdaje
się cierpieć psychologia postaci, która momentami wydaje się nie do końca
spójna. Najlepiej wykreowana została Krystyna, matka przemocowego Henryka,
która zaczyna się go zwyczajnie bać, pozwala mu się krzywdzić, a jednak nie
donosi na niego na policję, nie szuka nigdzie pomocy. Nie jest to zachowanie
warte naśladowania, ale jednak prawdziwe - jak wiele matek pozwala, by ich
dzieci pozostawały bezkarne? Na jak wiele krzywd takie kobiety pozwalają,
twierdząc, że zasługują na taki los, bo przecież to one tego kogoś wychowały?
To w tej postaci narasta bezsilność, desperacja, a czasami i apatia, i
zobojętnienie.
Drugi obraz rodzicielstwa i bezsilności
przedstawia młoda Paulina, która samotnie wychowuje swoją niespełna roczną
córeczkę. To dziewczyna, która w otoczeniu patologii zachowała normalność,
jednak los zsyła jej jeszcze jedną przeszkodę, której pokonać nie może. To
druga, dobrze wykreowana postać, która jednak odgrywa dość epizodyczną rolę w
powieści, nad czym ubolewam!
Potencjał ma też kreacja złego, Henryka, który
do tej pory znany był policji z kradzieży, a my jesteśmy świadkami tego, jak
jego niepohamowane przez nikogo zło, zaczyna się rozrastać. Kiełkuje mania
wielkości, poczucie niezwyciężoności, a my zastanawiamy się do czego mężczyzna
się posunie, zanim policji uda się go spacyfikować…
“Już od dawna czuł, że bycie złym jest dla niego czymś naturalnym. Teraz zrobił się jeszcze bardziej brutalny. Stawał się bestią. I coraz bardziej mu się to podobało.”
Tyle że policja ma zadanie niełatwe. Henryk
działa w małej wiosce, gdzie mieszkańcy nie wierzą w skuteczność policji. Gdzie
wszyscy wszystkich znają, czują się zamkniętą społecznością, a co za tym idzie,
nie donoszą na siebie nawzajem, bojąc się nie tylko zemsty sprawcy, ale i
wykluczenia. Bo przecież ze skarżypytami nikt się nie chce bawić, prawda? To
przejmujący, smutny obraz takiej społeczności, która zamiast wsparcia pozwala
na coraz większą samotność…
“Wystraszyła się jednak (...) reakcji mieszkańców Wschowy. Nikt z nich nie wiedział, przez jakie piekło przechodzi każdego dnia, ale do oceniania byli pierwsi.”
Jak w swoich poprzednich książkach, autor
między innymi zadaje tu pytania o naturę i pochodzenie zła. Obserwujemy ludzi,
którzy pozwalają sobie na coraz więcej - jedni z nich są karani, inni nie,
jedni działają z żądzy zemsty, inni czują po prostu wewnętrzny przymus.
Niezmiennie jednak zarodkiem zła jest sam człowiek… ale czy na pewno? W tej
powieści autor rozpatruje ten temat nieco inaczej niż w kryminałach przyjęte,
co może wzbudzić mieszane odczucia.
Poza wątkiem rodzicielstwa, bezsilności, zła i
hermetyczności małej wioski, w powieści pojawia się też wątek nieco bardziej
obyczajowy, romantyczny. I to właśnie on w mojej ocenie jest najsłabszym ogniwem
tej powieści, brakuje mi realności, za którą tak prozę autora cenię.
“A kogo tak naprawdę obchodzi prawda? Ludzi interesuje to, co widzą.”
“Bezsilna” to powieść zbudowana ze znajomych
elementów pojawiających się w twórczości Piotra Kościelnego. Mamy środowisko
mocno patologiczne, w którym społeczność załatwia sprawy samodzielnie, nie
miesza w to policji. Podstawowe emocje to z jednej strony bezsilność i
samotność, z drugiej narastające poczucie bezkarności, które popycha do coraz
większej agresji. Jest policja, która nawet w tak małej społeczności ma pełne
ręce roboty. A jednak tym razem, w mojej ocenie, to wszystko razem nie zagrało,
tak jak powinno. Fragmentaryczność i wielość zdarzeń, dygresyjność opowieści i
niespójność charakterologiczna sporej grupy postaci dają wrażenie chaosu i
poczucie, że chyba powieść nie została do końca przemyślana i dobrze rozpisana.
Mimo tego, że nie jest to powieść szablonowa, to jednak też nie mogę
powiedzieć, że jest bezsprzecznie udana. Znając pióro tego autora dobrze wiem, że
stać go na więcej, ale w takim razie może „Bezsilna” ma szansę spodobać się
tym, co prozy Kościelnego jeszcze nie znają? Ja potraktuję ją jako wypadek przy
pracy i mam nadzieję, że przy kolejnej publikacji w Czarnej Owcy autor wróci do
formy ze swoich wcześniejszych powieści.
“Możemy udawać, że na świecie nie ma zła, ale ono się czai w pobliżu.”
Moja ocena: 6/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Czarna Owca.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz