Autor: Lars
Kapler
Tytuł: Lunatyk
Cykl: komisarz
Joona Linna, tom 10
Tłumaczenie: Marta Rey-Radlińska
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 432
Gatunek: kryminał
“Lunatyk” to dziesiąty tom serii z komisarzem
Jooną Linną szwedzkiego małżeństwa piszącego pod pseudonimem Lars Kepler, którym
szybko zyskali światowy rozgłos. Ich debiut z 2009 pt. “Hipnotyzer” (recenzja -klik!) wywołał niemałe zamieszanie na rynku szwedzkim, niedługo później został
nawet zekranizowany. Pierwszy trzy tomy wydane zostały w odstępie rocznym,
kolejne już ukazywały się co dwa lata. Aktualnie seria tłumaczona jest na 40
języków, sprzedała się w ponad 18 milionach egzemplarzy, a teraz powstaje
właśnie serial na jej podstawie.
Na rynku polskim seria wydawana była
początkowo przez Wydawnictwo Czarne, w 2018 roku przejęło ją Wydawnictwo
Dolnośląskie, które poza wydawanie nowych tomów postarało się też o wydanie
poprzednich, dzięki czemu możemy się cieszyć serię w jednym spójnym wydaniu,
choć lektura chronologiczna nie jest konieczna - każdy tom to osobna zagadka
kryminalna i to ona odgrywa wiodącą w książce rolę.
Sztokholm, przełom listopada i grudnia.
Podczas jednej z nocy, kiedy z nieba prószą białe płatki śniegu, na policję
wpływa zgłoszenie - na zamkniętym kempingu w jednej z przyczep pali się
światło. Na miejscu szybko zjawia się patrol, który w żadnym razie nie jest
gotowy na to, co zastaje na miejscu… Przyczepa zalana jest krwią, na podłodze
walają się różne odrąbane części ciała, cały pozostał tylko korpus mężczyzny. W
pomieszczeniu obok przytulony od odrąbanej ręki śpi nastolatek. Budzi go huk
pistoletu, sam jest równie mocno zdezorientowany co policjanci, którzy go
aresztują. Szybko jednak okazuje się, że chłopak to lunatyk, który może być
tylko świadkiem, a po mieście nadal krąży prawdziwy morderca. I nim musi zająć
się komisarz Joona Linna.
Książka rozpisana jest na prolog,
wprowadzenie, 85 krótkich rozdziałów i epilog. Mimo niewielkiej objętości
każdego rozdziału sporo z nich dodatkowo dzielone jest na krótkie sceny w
naprzemiennej narracji, co nadaje historii dynamizmu i podbija napięcie.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przede
wszystkim z perspektywy Joony i rodziny lunatyka: nastolatka Hugona, jego ojca pisarza
Bernarda oraz jego macochy dziennikarki Agnety. Poza tymi postaciami do głosu
dochodzą również osoby trzecie uwikłane w intrygę, jednak te pojawiają się
tylko na moment, by od razu oddać głos tym, którzy przez historię nas prowadzą.
Styl powieści wymaga od czytelnika koncentracji - jest surowy, a równocześnie
wrażliwy na to, co dzieje się wokół z przyrodą, zdania są budowane prosto, ale
czasami tworzą je długie zbitki słów. Uwaga czytelnika kierowana jest na akcję
i emocje postaci, a język nie przebiera w środkach, jest bezpośredni, ale nie
wulgarny. Dialogi prowadzone są sprawnie, a akcja toczy się w przeważającej
mierze linearnie - zaburzona zostaje jedynie w momencie, gdy tę samą sytuacją
oglądamy z kilku perspektyw. Książkę dobrze się czyta dłuższymi ciągami - ta
surowość stylu, ta budowa zdań wymaga od czytelnika uchwycenia rytmu, co chwilę
trwa, ale gdy już się to uda, to książkę czyta się świetnie. Tylko że w chwili
oderwania i powrotu ponownie potrzeba chwili, by poczucie rytmu lektury
powróciło.
Sama historia, tak jak i język, wydaje się
surowa - dominuje w niej to, co pierwotne i nie do końca dla nas zrozumiałe.
Zbrodnie, do których dochodzi, są nam przedstawiane oczami ofiar i Linny, który
pojawiając się na miejscu przestępstwa, odtwarza kroki sprawcy. A ten jest nad
wyraz brutalny. Obserwując zarówno postacie przewodnie, jak i drugoplanowe,
jesteśmy też świadkami ich zbliżeń, które opisywane są równie bezpośrednio, co
zbrodnie, a mimo wszystko one nie odrzucają - wydają się bardzo naturalne.
Nienaturalne z kolei jest lunatykowanie, z którym zmaga się Hugo i które zmusza
go ponownie do odwiedzenia kliniki snu, gdzie czytelnik może bliżej przyjrzeć
się zaburzeniom snu, a dzięki uwikłaniu w intrygę hipnozy, dokładnie zbadać jak
mózg człowieka w czasie lunatykowania funkcjonuje. To temat przewodni tego
tomu, temat fascynujący, bo:
“Spędzamy trzecią część naszego życia w czymś w rodzaju letargu, o którym prawie nic nie wiemy.”
Sen to tak naprawdę fascynujący okres w trybie
funkcjonowania człowieka, o których wiemy ciągle niewiele - przecież wtedy
nasza świadomość… na właśnie, co się z nią dzieje? Czy mimo wszystko rejestruje
co się dzieje, a może tylko sny przejmują wtedy kontrolę? Po co śnimy, po co
nasz mózg funduje nam koszmary? Książka mocno zwraca na te zagadnienie uwagę.
Sama postać Hugona, nastoletniego lunatyka
oddana jest ciekawie. To pozornie zbuntowany nastolatek, który boczy się na
macochę i umawia z dwa razy starszą od siebie kobietą (Polką!). Niemniej jednak
to równocześnie młody człowiek, który jest czuły i wrażliwy, a to, z czym
boryka się na co dzień, zdaje się przyczyną jego buntowniczych decyzji. Jego
macocha i ojciec wydają się tworzyć szczęśliwy związek, szybko angażują się też
sami w to śledztwo.
Sam Joona Linna, komisarz, który przoduje w
rozwiązywaniu spraw seryjnych morderstw w całej północnej Europie, chwile w
czasie śledztwa spędza samotnie - jego partnerka wyjechała do Kanady, a jemu
samotność zdaje się coraz mocniej dokuczać. Niemniej jednak sprawia wrażenie samotnego
wilka, który woli tropić w pojedynkę. Zdarza mu się podejmować ryzykowne
decyzje, jednak są one poparte jego umiejętnościami - ryzykuje w dobrej
sprawie, ale wie, że jest się w stanie obronić.
“Gdy wie, że ma rację, nie umie się poddać, cofnąć - bez względu na cenę.”
Intryga powieści zbudowana jest logicznie i
frapująco. Czytelnik bardzo długo nie wie, w którym kierunku swoją uwagę mi
zwrócić, czy morderstwa są powiązane z tym, co niesie wątek lunatykowania, czy
może jednak jest to element tylko fabułę uatrakcyjniający. Mocnym punktem
historii są sceny, w których napięcie wzrasta - te fragmenty autorom wychodzą
znakomicie, zwracają uwagę czytelnika dokładnie na to, co potrzeba -
współgranie grozy z pogodą, z odgłosami natury. Sama Szwecja, ale i zima,
doskonale do takiego budowania klimatu się nadają i autorzy wykorzystują to w
pełni.
“Wszystko dzieje się dziwnie szybko, jak to często bywa, gdy przypieczętowuje się los człowieka: krótka chwila zarówno nadprzyrodzonej wzniosłości, jak i wulgarnej codzienności.”
W szwedzkich kryminałach bardzo często wątek
społecznym ogrywa ważną rolę. I w tej książce ma swoje miejsce, potraktowany
jest jednak dość marginalnie, przewija się najczęściej w dialogach, w chwilach
oczekiwania na coś, gdy postacie muszą w jakiś sposób czas zapełnić.
“Jestem raczej słaby, a nie silny, myśli. Ale właśnie przez tę słabość trzeba zmuszać się do działania - nigdy, przenigdy nie mogę się poddać.”
“Lunatyk” to powieść, której premierę
zaplanowano w czasie doskonale - ze względu na styl, w który trzeba się wgryźć,
książka dobrze sprawdzi się jako lektura na długie jesienno-zimowe wieczory,
czas, kiedy na czytanie faktycznie można poświęcić nieco więcej czasu.
Dodatkowo podobna pogoda za oknem dodatkowo potęguje klimat, jaki tworzą sami
autorzy w powieści operując tym, co dzieje się na zewnątrz - szmery, śnieg,
wiatr, ciemność, to wszystko buduje doskonały nastrój gdzieś na granicy grozy.
Sama historia jest surowa, chropowata, stawia na emocje, ale przede wszystkim
dość zwierzęce odruchy - seks, morderstwa, sen wydają się przecież dość
pierwotne. Zagadka zbudowana jest logicznie, choć przyznam, że samo zakończenie
wydaje mi się nieco za mocno wydumane, niemniej jednak dobrze wpisuje się w
kanwę gatunkową. Nie zaprzeczę też - dawno nie czułam takiego napięcia przy
lekturze jak przy tej książce, więc już choćby ze względu na ten aspekt na
pewno jest warta uwagi.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Dolnośląskim.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
.jpg)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz