października 29, 2025

"Lunatyk" Lars Kepler

Autor: Lars Kapler
Tytuł: Lunatyk
Cykl: komisarz Joona Linna, tom 10
Tłumaczenie: Marta Rey-Radlińska
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 432
Gatunek: kryminał
 
“Lunatyk” to dziesiąty tom serii z komisarzem Jooną Linną szwedzkiego małżeństwa piszącego pod pseudonimem Lars Kepler, którym szybko zyskali światowy rozgłos. Ich debiut z 2009 pt. “Hipnotyzer” (recenzja -klik!) wywołał niemałe zamieszanie na rynku szwedzkim, niedługo później został nawet zekranizowany. Pierwszy trzy tomy wydane zostały w odstępie rocznym, kolejne już ukazywały się co dwa lata. Aktualnie seria tłumaczona jest na 40 języków, sprzedała się w ponad 18 milionach egzemplarzy, a teraz powstaje właśnie serial na jej podstawie.
Na rynku polskim seria wydawana była początkowo przez Wydawnictwo Czarne, w 2018 roku przejęło ją Wydawnictwo Dolnośląskie, które poza wydawanie nowych tomów postarało się też o wydanie poprzednich, dzięki czemu możemy się cieszyć serię w jednym spójnym wydaniu, choć lektura chronologiczna nie jest konieczna - każdy tom to osobna zagadka kryminalna i to ona odgrywa wiodącą w książce rolę.
 
Sztokholm, przełom listopada i grudnia. Podczas jednej z nocy, kiedy z nieba prószą białe płatki śniegu, na policję wpływa zgłoszenie - na zamkniętym kempingu w jednej z przyczep pali się światło. Na miejscu szybko zjawia się patrol, który w żadnym razie nie jest gotowy na to, co zastaje na miejscu… Przyczepa zalana jest krwią, na podłodze walają się różne odrąbane części ciała, cały pozostał tylko korpus mężczyzny. W pomieszczeniu obok przytulony od odrąbanej ręki śpi nastolatek. Budzi go huk pistoletu, sam jest równie mocno zdezorientowany co policjanci, którzy go aresztują. Szybko jednak okazuje się, że chłopak to lunatyk, który może być tylko świadkiem, a po mieście nadal krąży prawdziwy morderca. I nim musi zająć się komisarz Joona Linna.
 
Książka rozpisana jest na prolog, wprowadzenie, 85 krótkich rozdziałów i epilog. Mimo niewielkiej objętości każdego rozdziału sporo z nich dodatkowo dzielone jest na krótkie sceny w naprzemiennej narracji, co nadaje historii dynamizmu i podbija napięcie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przede wszystkim z perspektywy Joony i rodziny lunatyka: nastolatka Hugona, jego ojca pisarza Bernarda oraz jego macochy dziennikarki Agnety. Poza tymi postaciami do głosu dochodzą również osoby trzecie uwikłane w intrygę, jednak te pojawiają się tylko na moment, by od razu oddać głos tym, którzy przez historię nas prowadzą. Styl powieści wymaga od czytelnika koncentracji - jest surowy, a równocześnie wrażliwy na to, co dzieje się wokół z przyrodą, zdania są budowane prosto, ale czasami tworzą je długie zbitki słów. Uwaga czytelnika kierowana jest na akcję i emocje postaci, a język nie przebiera w środkach, jest bezpośredni, ale nie wulgarny. Dialogi prowadzone są sprawnie, a akcja toczy się w przeważającej mierze linearnie - zaburzona zostaje jedynie w momencie, gdy tę samą sytuacją oglądamy z kilku perspektyw. Książkę dobrze się czyta dłuższymi ciągami - ta surowość stylu, ta budowa zdań wymaga od czytelnika uchwycenia rytmu, co chwilę trwa, ale gdy już się to uda, to książkę czyta się świetnie. Tylko że w chwili oderwania i powrotu ponownie potrzeba chwili, by poczucie rytmu lektury powróciło.
 
Sama historia, tak jak i język, wydaje się surowa - dominuje w niej to, co pierwotne i nie do końca dla nas zrozumiałe. Zbrodnie, do których dochodzi, są nam przedstawiane oczami ofiar i Linny, który pojawiając się na miejscu przestępstwa, odtwarza kroki sprawcy. A ten jest nad wyraz brutalny. Obserwując zarówno postacie przewodnie, jak i drugoplanowe, jesteśmy też świadkami ich zbliżeń, które opisywane są równie bezpośrednio, co zbrodnie, a mimo wszystko one nie odrzucają - wydają się bardzo naturalne. Nienaturalne z kolei jest lunatykowanie, z którym zmaga się Hugo i które zmusza go ponownie do odwiedzenia kliniki snu, gdzie czytelnik może bliżej przyjrzeć się zaburzeniom snu, a dzięki uwikłaniu w intrygę hipnozy, dokładnie zbadać jak mózg człowieka w czasie lunatykowania funkcjonuje. To temat przewodni tego tomu, temat fascynujący, bo:
“Spędzamy trzecią część naszego życia w czymś w rodzaju letargu, o którym prawie nic nie wiemy.”
Sen to tak naprawdę fascynujący okres w trybie funkcjonowania człowieka, o których wiemy ciągle niewiele - przecież wtedy nasza świadomość… na właśnie, co się z nią dzieje? Czy mimo wszystko rejestruje co się dzieje, a może tylko sny przejmują wtedy kontrolę? Po co śnimy, po co nasz mózg funduje nam koszmary? Książka mocno zwraca na te zagadnienie uwagę.
 
Sama postać Hugona, nastoletniego lunatyka oddana jest ciekawie. To pozornie zbuntowany nastolatek, który boczy się na macochę i umawia z dwa razy starszą od siebie kobietą (Polką!). Niemniej jednak to równocześnie młody człowiek, który jest czuły i wrażliwy, a to, z czym boryka się na co dzień, zdaje się przyczyną jego buntowniczych decyzji. Jego macocha i ojciec wydają się tworzyć szczęśliwy związek, szybko angażują się też sami w to śledztwo.
Sam Joona Linna, komisarz, który przoduje w rozwiązywaniu spraw seryjnych morderstw w całej północnej Europie, chwile w czasie śledztwa spędza samotnie - jego partnerka wyjechała do Kanady, a jemu samotność zdaje się coraz mocniej dokuczać. Niemniej jednak sprawia wrażenie samotnego wilka, który woli tropić w pojedynkę. Zdarza mu się podejmować ryzykowne decyzje, jednak są one poparte jego umiejętnościami - ryzykuje w dobrej sprawie, ale wie, że jest się w stanie obronić.
“Gdy wie, że ma rację, nie umie się poddać, cofnąć - bez względu na cenę.”
Intryga powieści zbudowana jest logicznie i frapująco. Czytelnik bardzo długo nie wie, w którym kierunku swoją uwagę mi zwrócić, czy morderstwa są powiązane z tym, co niesie wątek lunatykowania, czy może jednak jest to element tylko fabułę uatrakcyjniający. Mocnym punktem historii są sceny, w których napięcie wzrasta - te fragmenty autorom wychodzą znakomicie, zwracają uwagę czytelnika dokładnie na to, co potrzeba - współgranie grozy z pogodą, z odgłosami natury. Sama Szwecja, ale i zima, doskonale do takiego budowania klimatu się nadają i autorzy wykorzystują to w pełni.
“Wszystko dzieje się dziwnie szybko, jak to często bywa, gdy przypieczętowuje się los człowieka: krótka chwila zarówno nadprzyrodzonej wzniosłości, jak i wulgarnej codzienności.”
W szwedzkich kryminałach bardzo często wątek społecznym ogrywa ważną rolę. I w tej książce ma swoje miejsce, potraktowany jest jednak dość marginalnie, przewija się najczęściej w dialogach, w chwilach oczekiwania na coś, gdy postacie muszą w jakiś sposób czas zapełnić.
“Jestem raczej słaby, a nie silny, myśli. Ale właśnie przez tę słabość trzeba zmuszać się do działania - nigdy, przenigdy nie mogę się poddać.”
“Lunatyk” to powieść, której premierę zaplanowano w czasie doskonale - ze względu na styl, w który trzeba się wgryźć, książka dobrze sprawdzi się jako lektura na długie jesienno-zimowe wieczory, czas, kiedy na czytanie faktycznie można poświęcić nieco więcej czasu. Dodatkowo podobna pogoda za oknem dodatkowo potęguje klimat, jaki tworzą sami autorzy w powieści operując tym, co dzieje się na zewnątrz - szmery, śnieg, wiatr, ciemność, to wszystko buduje doskonały nastrój gdzieś na granicy grozy. Sama historia jest surowa, chropowata, stawia na emocje, ale przede wszystkim dość zwierzęce odruchy - seks, morderstwa, sen wydają się przecież dość pierwotne. Zagadka zbudowana jest logicznie, choć przyznam, że samo zakończenie wydaje mi się nieco za mocno wydumane, niemniej jednak dobrze wpisuje się w kanwę gatunkową. Nie zaprzeczę też - dawno nie czułam takiego napięcia przy lekturze jak przy tej książce, więc już choćby ze względu na ten aspekt na pewno jest warta uwagi.
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz