listopada 07, 2025

"Diabeł i pani Davenport" Paulette Kennedy

Autorka: Paulette Kennedy
Tytuł: Diabeł i pani Davenport
Tłumaczenie: Ewa Skórska
Data premiery: 22.10.2025
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść grozy / thriller psychologiczny / historyczny
 
“Diabeł i pani Davenport” to trzecia z czterech książek amerykańskiej autorki Paulette Kennedy, które ukazały się na jej rodzimym rynku, jednak pierwsza jaka została przetłumaczona na polski. Jej debiut z 2021 roku zdobył nagrodę HNS Review Editor's Choice Award, a każdy z tytułów został doceniony przez największe czasopisma literackie. Autorka dobrze czuje się w powieściach o charakterze gotyckim, jest zapaloną miłośniczką historii, a gdy już zgłębia się w badania nad interesującym jej tematem, oddaje mu się w pełni i po prostu znika na co najmniej kilka godzin… “Diabeł i pani Davenport” to historia osadzona w jej rodzinnych okolicach, w Ozarks, w latach 50-tych XX wieku. Mocną inspiracją do jej powstania była twórczość Shirley Jackson, Daphne du Maurier też odcisnęła na niej swój ślad.
 
Jesień rok 1955, niewielka miejscowość Myrna Grove w Ozarks. 27-letnia Loretta od jedenastu lat jest żoną Paula, wykładowcy specjalizującego się w naukach biblijnych na pobliskim uniwersytecie. Prowadzą pobożne życie, mają dwójkę dzieci, którymi głównie zajmuje się ona, mąż, jak na ówczesne standardy, zapewnia rodzinie potrzebne finanse. Teraz jednak Loretta się rozchorowała, mąż musiał zająć się przez kilka dni dziećmi, co wywołało w nim wyraźną irytację. Choroba jednak przyniosła coś nowego - Loretta zaczyna słyszeć czyjś głos, kogoś, kogo nie ma… Po konsultacji z lekarką, zostaje skierowana do doktora specjalizującego się w parapsychologii, jednak Paul od razu to wyśmiewa, to przecież nie jest zgodne z jego wizerunkiem poważnego wykładowcy, jak i ich własną wiarę. To grzech! Loretta jednak coraz wyraźniej coś słyszy i widzi, aż w końcu orientuje się, że kontaktuje się z nią zaginiona przed kilkoma dniami dziewczyna, wskazuje, gdzie leży jej ciało… Kiedy jej wizja się potwierdza, Loretta nabiera przekonania, że jest to dar, który może być przydatny, jednak by trzymać go w ryzach potrzebuje pomocy z zewnątrz - a taką może dać jej tylko polecony psycholog.
“Pomyślała o tym, co napisała dzisiaj rano, o wszystkich swoich najlepszych słowach, które, złączone w całość, tworzyły drogę: drogę, która pewnego dnia zaprowadzi ją w nowe miejsce.”
Książka rozpisana jest na 39 rozdziałów, których akcja toczy się głównie w jesienno-zimowych miesiącach, 2 interludia oraz epilog, a na koniec dostajemy jeszcze kilka słów od autorki o podstawach literackich i historycznych, jakie posłużyły jej do powstania tej powieści. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego w rozdziałach i w czasie teraźniejszym w interludiach - całość oddana jest z perspektywy Loretty z budzącą podziw psychologiczną głębią. Język, jakim powieść jest pisana, jest subtelnie stylizowany na ten, jakim posługiwano się w ówczesnych czasach, z zachowaniem form grzecznościowych i innych charakterystycznych cech widocznych szczególnie w dialogach. Mimo to książkę czyta się bardzo płynnie, bez najmniejszych potknięć, a dialogi wypadają bardzo naturalnie. Kiedy historia skupia się na psychologicznych aspektach można wręcz zapomnieć, że akcja nie toczy się współcześnie, kiedy z kolei uwaga przenosi się na detale codzienności, realność tamtych lat jest wręcz uderzająca.
“(...) to, co dzieje się w pani domu, nie jest ani dobre, ani normalne, i powinna pani o tym wiedzieć. Jest “normalne” tylko dla pani, ponieważ jest pani przyzwyczajona i nie zaznała niczego innego.”
Mimo że książka wydana została w serii grozy, to jednak nie można uznać jej za typowego przedstawiciela tego gatunku. Tutaj paranormalne umiejętności, które objawiają się głównej bohaterce są tylko pretekstem, a nawet zwyczajną metaforą cichej rozpaczy codzienności kobiet żyjących w toksycznych związkach nie tylko w czasach, w których toczy się akcja, ale i teraz, współcześnie. Zresztą i w samym wątku paranormalnym, autorka bazuje na zbrodniach prawdziwych - w tej okolicy w Ozarks faktycznie doszło do wielu niewyjaśnionych zbrodni na kobietach, a to właśnie z nimi kontaktuje się Loretta. Groza jest tutaj więc bardzo subtelna, przez większą część czasu praktycznie niezauważalna…
“(...) teraz widziała duchy takimi, jakimi były naprawdę: skrzywdzeni ludzie, którzy potrzebowali jej pomocy.”
No chyba że mówimy o grozie, jakim jest życie w toksycznym, rozpadającym się, przepełnionym niezrozumieniem i egoizmem z jednej strony, z drugiej uległością związku. Zaczyna się niepozornie, główna bohaterka nawet nie zauważa, że w takim żyje, czytelnik też z początku nie dostrzega czerwonych flag. Bo przecież to jej normalna, zwyczajna codzienność, prawda? Dopiero po ujawnieniu się jej mocy, dopiero gdy zaczyna szukać dla siebie pomocy, jej postrzeganie się wyostrza, a my dokładnie zgłębiamy się w kolejne fazy związku przemocowego, w którym to niekoniecznie przemoc fizyczna jest tym, co wyrządza najwięcej psychologicznych szkód. Autora dba o każdy detal, tłumaczy dokładnie każdą decyzję głównej bohaterki tak, że czujemy jej wszystkie emocje - a nie są to emocje dobre.
“Ludzie często zakładali, że uśmiech oznacza szczęście. A przecież uśmiech może być również maską. Lepszą niż taka z papieru albo plastiku.”
Ale i na dobro w jej życiu jest przecież miejsce. Sama, dzięki swoim nowym zdolnościom, może pomagać innym, może pomagać policji w nierozwiązanych dotąd sprawach, przynieść rodzinom zmarłych czy zaginionych ukojenie. To subtelny wydźwięk kryminalny tej powieści, ale ważny, bo dzięki temu bohaterka zaczyna rozumieć, że i ona ma coś temu światu do zaoferowania. A to znaczy, że musi o siebie walczyć.
“Jak to możliwe, że nie widziała wcześniej głębi swojego nieszczęścia? Jak to możliwe, że te wszystkie, tak podobne do siebie taka, tak szybko upłynęły? Kiedy pogodziła się z zanegowaniem jej własnych pragnień, z frymarczeniem swoimi zasobami. Jej ciało stało się jedyną walutą w małżeństwie z człowiekiem, którego, jak się zdawało, przez większość czasu po prostu irytowała.”
Kreacja psychologiczna Loretty nie jest nachalna, ale perfekcyjnie skonstruowana. To przecież młoda kobieta, która w związek i dorosłe życie weszła, kiedy sama była dzieckiem. Jej przeszłość jest skomplikowana, pełna poplątanych emocji, dzięki którym tym bardziej rozumie, co czują kobiety, które się z nią na poziomie spirytualnym kontaktują. Jednak teraz to przede wszystkim matka, której dobro dzieci jest najwyższym priorytetem. Która nieustannie zastanawia się, czy to, co robi, faktycznie jest tym, na co zasługują jej dzieci. To kolejne spojrzenie na toksyczny związek, w który uwikłane są przecież również i dzieci.
“Zawsze zaczyna się od kontroli: finansów, decyzyjności, czasu. Potem ograniczenia stają się coraz bardziej ekstremalne, aż wreszcie mogą doprowadzić do śmierci. Musi pani zdać sobie z tego sprawę.”
Większą część historii można określić jako dramat bądź thriller obyczajowy - towarzyszymy Loreccie w jej życiu, w jej codzienności, obserwujemy zmagania z nowymi umiejętnościami i to, jak w końcu zyskuje coraz większą samoświadomość jako kobieta. A jednak podskórnie czuć w tej historii cały czas niepokój - o jej los, o to, jak potoczy się jej życie. A kobieta w latach 50-tych XX wieku w Ameryce, miała zdecydowanie więcej przeszkód do pokonania niż teraz… Książka wzbudza ogromnie emocje, szokuje, wzrusza, sprawia, że czytelnik czuje się przez opowieść pochłonięty całkowicie, a to, co faktycznie znajduje się dookoła niego, znika.
“I poczułam współczucie dla duchów. Przeżywanie jeszcze raz tego wypadku, ze świadomością, że nie mogę zrobić nic, by go powstrzymać… Pewnie tak właśnie się czują, kiedy widzą cierpienie swoich bliskich. Nic dziwnego, że niektórzy z nich wpadają w desperację i zaczynają walić w garnki i patelnie. Nigdy nie czułam aż takiej bezradności.”
Tło historyczne jest równie ważne. Autorka zbadała dokładnie każdy aspekt życia kobiety zajmującej się dziećmi i domem w latach 50-tych XX wieku. Jakie miała możliwości, jakie prawa, jakie obowiązki. Co mogła, co musiała, co mógł w jej sprawie zrobić mąż. Jak wyglądała opieka psychologiczna tamtych lat, jak mocno wiara mogła ingerować w codzienne życie. Całe tło zbudowane jest na tym, co faktycznie kiedyś istniało, każdy detal oddany jest dokładny, oddany z precyzją i uwagą. I to robi wrażenie.
“- To prawda, dzieci wszystko komplikują. Człowiek czuje, że musi się starać, dbać o małżeństwo. Właśnie dla dzieci. (...)
-Wybacz, jeśli nie powinnam się wtrącać, Loretto, ale czy trwanie w nieszczęśliwym małżeństwie naprawdę będzie dla nich takie dobre? Czy nie powtórzą tych samych wzorców, gdy założą własne rodziny?”
“Diabeł i pani Davenport” to powieść, po skończeniu której trudno jest uspokoić emocje. Która porusza tak szerokie spektrum tematów, która jest tak dopracowana psychologicznie, ale i historycznie, że nie sposób w kilku akapitach omówić wszystkiego, co sobą niesie, jednocześnie nie zdradzając z fabuły za wiele. To historia o zwyczajnej kobiecie, która nagle orientuje się, że może wcale taka zwyczajna nie jest, że może jednak ma coś światu do zaoferowania. A czy nie jest to coś, co każda z nas powinna sobie uświadomić? Czy w latach 50-tych, czy teraz, nie musimy się godzić na usuwanie się w cień i zapominanie o siebie po to, by nie inny mieli miejsce na własne przerośnięte ego, a wręcz nie powinnyśmy tego robić. “Diabeł i pani Davenport” to książka wielowymiarowa, której warstwy można odczytywać i dosłownie, i metaforycznie. To opowieść o rozpadzie, zniszczeniu i powstaniu na nowo. Powieść grozy, powieść obyczajowa i historyczna, thriller psychologiczny, kryminał i dramat rodzinny. Coś, po co warto sięgnąć niezależnie który z tych wymienionych gatunków lubi się najbardziej. Na mnie dopracowanie każdego szczegółu powieści zrobiło ogromne wrażenie, wzbudziło w mnie takie emocje, że długo nie mogłam się jeszcze uspokoić po zakończeniu lektury, mimo tego, że autorka dała nam kilka ostatnich rozdziałów na wyciszenie. Świetna, poruszająca, głęboka psychologicznie historia! To kiedy polskie tłumaczenie którejś z pozostałych książek Pauletty Kennedy?
“(...) za długo byłam zagubiona w pragnieniach, w potrzebach innych ludzi.”
Moja ocena: 8,5/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Akurat.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz