Autor: Sebastian Fitzek
Tytuł: Dziewczyna z kalendarza
Tłumaczenie: Piotr Kimel
Tytuł: Dziewczyna z kalendarza
Tłumaczenie: Piotr Kimel
Data premiery: 12.11.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: psychothriller
Sebastian Fitzek to najpopularniejszy autor
thrillerów w Niemczech. Debiutował w roku 2006 tytułem “Terapia”, ale
wcześniej, podobnie jak wielu popularnych autorów, książka była kilkukrotnie
przez wydawców odrzucana. Jednak gdy wydawcę znalazła, szybko zagarnęła szczyty
list bestsellerów jasno sugerując, że Fitzek to nazwisko, które warto
obserwować. Teraz, niecałe dwadzieścia lat później autor na koncie ma ponad
dwadzieścia bestsellerowych thrillerów, z których część została zekranizowana.
Wydawany jest się w 37 krajach, a łączny sprzedany nakład przekroczył ponad 20
milionów egzemplarzy. Każda jego premiera przyciąga tłumy czytelników, w
Niemczech premierowe show zapełnia stadiony!
W Polsce jednak do tej pory nie był autorem
mocno promowanym, choć pierwsza jego powieść na naszym rynku ukazała się
zaledwie dwa lata po debiucie. Od 2012 do 2022 roku jego powieści wydawane było
przez niewielkie Wydawnictwo Amber, a po trzech latach przerwy w końcu autor
trafił do wydawnictwa, które jest w stanie zrobić wokół jego książek sporo szumu
- do Wydawnictwa Albatros.
Jedenaście lat temu na kilka dni przed
świętami Bożego Narodzenia w Bawarii, w niewielkim miasteczku Rabenhammer
doszło do wydarzeń, które zapoczątkowały miejską legendę Dziewczyny z
Kalendarza, historii, która od tego czasu analizowana i powtarzana jest przez
fanów true crime. Według niej ktoś poddał młodą kobietę wynaturzonej wersji
kalendarza adwentowego - zamiast małych przyjemności, każdy kolejny dzień
przynosił coraz mocniej wynaturzone tortury… ale to tylko legenda, prawda?
Teraz Olivia, psycholożka i matka
jedenastoletniej Almy, natyka się na nią podczas własnych poszukiwań biologicznych
rodziców dziewczynki. To dosłownie sprawa życia i śmierci, gdyż Alma choruje na
białaczkę, a ciągle nie udało im się znaleźć kogoś, kto mógłby zostać dawcą.
Akta adopcyjne jednak są utajnione, ale Olivia zdesperowana jest na tyle, że
łapie się najmniejszej nadziei na powodzenie - kiedy więc o Dziewczynie z
Kalendarza wspomina jej kobieta sugerująca, że digitalizowała dokumenty
adopcyjne w agencji, Olivia zaczyna szukać… I choć brzmi to nieprawdopodobnie,
to już wkrótce okazuje się, że z pomocą niespodziewanego sprzymierzeńca będzie
musiała legendę ożywić.
Książka rozpisana jest na 79 rozdziałów, które
dzielone są na trzy czasy, a każdy z nich toczy się w grudniu: współcześnie,
jedenaście i dwadzieścia jeden lat wcześniej. Narracja prowadzona jest trzeciej
osobie czasu przeszłego z dwóch wiodących (choć nie jedynych) perspektyw: Olivii
i Valentiny, dziewczyny, która opisuje zdarzenia sprzed jedenastu i dwudziestu
jeden lat. Obydwie bohaterki oddają opowieść swoimi oczami, przekazując
czytelnikowi również swoje emocje. Styl powieści jest prosty, ale uważny, obok
dialogów, które są nacechowane dużą dawką emocji, cytowane są też i myśli
postaci. Autor dobrze wyważył stosunek opisów, dialogów i poruszanych zagadnień
uniwersalnych, które wplatają się w tekst bardzo naturalnie przez zawód Olivii.
Język jest codzienny, nie pojawiają się w nim przekleństwa. Warto też docenić w
tym momencie polskiego tłumacza, który miał zadanie niełatwe z kilku względów -
jednym z nich jest na przykład dostosowanie świątecznych piosenek i kolęd tak,
by po polsku dobrze brzmiały, utrzymały rytm, a jednak zamiast radosnej treści,
stały się makabryczne… Są więc i fragmenty piosenek, jak i artykułów, akt,
wiadomości. Całość daje wrażenie uporządkowane, choć do takich wniosków można
dojść raczej dopiero po lekturze. W trakcie książkę czyta się sprawnie, płynnie
i po prostu dobrze.
“Jako wykładowczyni psychologii nauczyła się, że jej mózg odrzuca coś takiego jak przypadek. Pogodzenie się z nim oznaczałoby przyznanie, że wszyscy jesteśmy tylko piłeczką w rękach losu i nie mamy większych szans decydować o swoim losie. O ironio, dotyczyło to przede wszystkich złych wydarzeń. Mało kto kwestionował wygraną w lotto.”
Jednym z powodów, dla których Sebastian Fitzek
jest tak dobrym twórcą thrillerów, jest to, że świetnie potrafi budować
napięcie. Wie, kiedy zastosować krótkie, urwane zdania, wie, kiedy rozdział
zakończyć i pozwolić ciekawości czytelnika rosnąć. Przede wszystkim jednak wie,
jak odciągać uwagę, by to, co miało się zdarzyć faktycznie okazało się
zaskoczeniem. I nie ma tu znaczenia czy mówimy o twiście fabularnym
zmieniającym spojrzenie na całą lekturę, czy po prostu nagłe pojawienia się
jakiej niespodziewanej postaci czy zwykłe trzaśnięcie drzwiami - każda z tych
scen zbudowana jest tak, by czytelnik odczuwał niepokój, może nawet i czasem
lęk, ale by przede wszystkim był ciekawy, co faktycznie zaraz się stanie i do
czego doprowadzą kolejne wydarzenia.
Same twisty fabularne zbudowane są z dużą
dokładnością, a choć niektórzy zarzucają autorowi małą prawdopodobność zdarzeń,
to moim zdaniem, wszystko jest logicznie pod koniec powieści wytłumaczone.
Wiadomo, jest to thriller rozrywkowy, a więc lekkie podciągnięcia fabularne czasami
mogą się pojawić, sama jednak nie uważam, by były przesadzone. Myślę, że ważne
jest ich psychologiczne wytłumaczenie, które tutaj za każdym razem jest i
wypada przekonująco. Rozdzielenie akcji na trzy czasy jest dobrym posunięciem,
każdy z nich opiera się o osobną zagadkę, a czytelnik ma za zadanie złożyć ją w
jedną całość. Czy jest to wykonalne? Nie jestem pewna, choć teraz po zakończeniu
widzę, że niektóre rozwiązania faktycznie były gdzieś tam bardzo subtelnie
sugerowane… jednak autor tak doskonale
czytelnikiem manipuluje, że trudno jest nie poddać się jego woli!
“‘Widzimy tylko to, co czujemy’. Oczy są ślepe na rzeczywistość. To dopiero nasz mózg wytwarza obrazy, które uważamy za prawdziwe. A ta wynika ze stanu emocjonalnego, w jakim akurat się znajdujemy (...).”
Osadzając akcję powieści w grudniu, na chwilę
przed świętami Bożego Narodzenia, autor robi kilka rzeczy. Przede wszystkim
przekręca tradycję kalendarza adwentowego z przyjemnego oczekiwania na święta w
makabrę. Jednak ta makabra nie jest specjalnie mocno eksponowana, tortury nie
są opisywane szczegółowo, nie ma też wszystkich dwudziestu czterech okienek,
więc bazując na dość makabrycznym pomyśle, autor zrobił co mógł, by powieść brutalnością
nie epatowała, a jednak poruszała zagadnienia, które poruszać chce - mówi o
przemocy tak wielkiej, że społeczeństwo po prostu w nią nie wierzy. I choć na
pierwszy rzut oka może się to wydać niemożliwe, to jednak faktycznie tak jest
(czego sami mamy teraz przykład obserwując reakcje polskich widzów na “Dom
dobry” Smarzowskiego). Autor świetnie i dosadnie przedstawia reakcje
społeczeństwa na informację o zbrodni, te odwracanie wzroku, te niedowierzanie,
a może po prostu unikanie tematu, bo tak jest łatwiej. A to tworzy zamkniętą
reakcję łańcuchową - bo skoro społeczeństwo, policja w zbrodnię nie wierzy, to
ofiara nawet nie widzi sensu w szukaniu pomocy.
“Im bardziej monstrualna zbrodnia, tym mniej prawdopodobne, że ktoś uwierzy ofierze. Jej cierpienie było niewyobrażalne, więc kto o zdrowych zmysłach uwierzyłby, że coś takiego mogło się dziać naprawdę?”
Pozostałe nawiązania do świąt Bożego
Narodzenia nie są już tak obciążające. Autor przytacza tu przyjemną niemiecką
tradycję żywego kalendarza, czyli sąsiedzkich odwiedzin, ale też zwraca uwagę
na to, że dla niektórych okres świąteczny zamiast radosny, może być naprawdę
trudny. Dość skrajną przypadłość prezentuje sama Olivia, ale przy okazji autor
porusza też związanie świątecznych tradycji z np. trunkami procentowymi.
“Istnienie motywów daje nam poczucie bezpieczeństwa. Przypadki stale przypominają nam o tym, czego nie daje się przewidzieć, a tym samym o naszej śmiertelności, z którą nikt nie lubi być konfrontowany.”
Jednak tematem, który przewodzi przez sporą część
powieść jest rodzina - bez względu na to czy biologiczna, czy przybrana, chodzi
o więzi, który czujemy, które wytwarzamy. Autor wskazuje jak wiele jesteśmy w
stanie zrobić dla osób nam bliskim, mimo że w takiej samej sytuacji dla obcych
nie kiwnęlibyśmy palcem. I to znowu powoduje dysonans - czy przez więzi
rodzinne stajemy się dla reszty społeczeństwa egoistyczni? A może i dalej - czy
jesteśmy w stanie krzywdzić innych w imię dobrobytu rodziny? A także dlaczego
nawet w rodzinie patologicznej, to ciągle ta rodzina jest taka ważna?
“Jeśli chodzi o własną lub wybraną rodzinę, cel niemal zawsze uświęca środki. Ludzie robią rzeczy, o których wiedzą, że są złe, niewłaściwe, a nawet nielegalne.”
“Dziewczyna z kalendarza” to udany powrót
Sebastiana Fitzka na polski rynek książki. Thriller, który świetnie wpisuje się
w czas, w który sami właśnie wkraczamy - zima, grudzień, okolica świąt Bożego
Narodzenia i tradycji z tym czasem związanych. Thriller, który czyta się dobrze,
który fabularnie pochłania, a choć momentami sytuacje mogą wydać się
nieprawdopodobne to wystarczy czytać dalej, poczekać na wyjaśnienie i sytuacji
i uzasadnienia psychologicznego, okoliczności, które zdarzenia mocno
uwiarygodniają. Twisty fabularne przeprowadzone są na najwyższym poziomie,
autor skutecznie mieszka w głowach czytelników, manipuluje uwagą i założeniami.
A jednak to nie tylko i wyłącznie dobra rozrywka - historia przynosi ważne
zagadnienia warte zastanowienia, podnosi wrażliwość na przemoc, na wiarę w to,
co wydaje się nieprawdopodobne. Podoba mi się to, co autor tą powieścią
prezentuje i czekam na więcej!
“(...) nie wierzyła w żadne siły wyższe, które rzekomo kierują życiem. Bo jeśli te nieszczęśliwe zrządzenia losu zostały z góry zaplanowane, to musiałaby też wierzyć w istnienie zła. W jakiegoś sadystycznego boga, który wymyślił śmierć, bo cieszy go cierpienie jego ludzkich marionetek.Nie, Olivia nie wierzyła już w żadną biblijną siłę, ale wierzyła w ludzi. Tym, którzy - mimo wszystko - byli dobrzy.”
PS. Książka w Polsce ukazała się w dwóch
wydaniach: w miękkiej oprawie ze skrzydełkami oraz w limitowanej twardej z
barwionymi brzegami i znikającą okładką. Pierwsza taka książka w Polsce!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Albatros.
Oprawa miękka:
Limitowana oprawa twarda:
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
.jpg)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz