grudnia 09, 2025

"Bezmiar" Grzegorz Kapla

Autor: Grzegorz Kapla
Tytuł: Bezmiar
Cykl: Olga Suszczyńska, tom 3
Data premiery: 19.11.2025
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 456
Gatunek: powieść kryminalna
 
“Bezmiar” to trzecia powieść kryminalna z Olgą Suszczyńską w roli głównej (recenzje - klik!) napisana przez Grzegorza Kaplę. Po raz pierwszy na rynku pojawiała się w roku 2019 pod szyldem Wydawnictwa Burda, teraz, po sześciu latach od premiery, cały cykl wydawany jest ponownie - w ostatnich miesiącach Wydawnictwo Sonia Draga, które od 2023 roku wydaje książki autora, przygotowało nowe, zredagowane ponownie trzy pierwsze tomy serii, a czwarty zapowiedziany jest na styczeń 2026. Cykl na ten moment liczy pięć tomów, szósty jest w przygotowaniu.
Jednak Grzegorza Kapla nie tylko na polu literatury kryminalnej spełnia się literacko - tworzy też książki z literatury faktu, reportaże i książki podróżnicze. To autor, który ciągle jest w drodze, przemierzył ponad setkę krajów, ba! doświadczył ponad setkę krajów, bo jego podróże są bardzo świadome, nastawione na poznawanie świata, na chłonięcie innych kultur. I tę ciekawość świata, szukanie esencji tego, co w życiu faktycznie ważne, nawet w jego powieściach kryminalnych można świetnie wyczuć.
 
Przedwiośnie roku 2017, Warszawa. Szef Olgi Suszczyńskiej jest nadal w obowiązkach zawieszony, zresztą nie praca mu teraz w głowie, a walka z rakiem, który nie chce go opuścić. Olga zatem ma nowego przełożonego, który po jej spektakularnej pogoni przez Warszawę ściganego przez Interpol pedofila zaprasza do siebie na rozmowę. Jednak to nie o tym, jak sobie poradziła chce rozmawiać, a o powołanej komisji do spraw reprywatyzacji, przed którą zostanie wezwana. Dlaczego? Bo śledztwo, które kilka lat temu prowadziła, dotyczyło śmierci mężczyzny, który niewiele wcześniej stracił w warszawskiej kamienicy dom, a zginął na działkach w pożarze wraz z wnuczką... Olga jest zdziwiona, bo przecież zajmowała się tym dosłownie dwa dni, później zginęła jej córka. A co jeśli i jej śmierć nie była po prostu przypadkiem? Czy mogła się wiązać ze sprawą tego pożaru na działkach? Demony przeszłości wracają, a ona ciągle nie ma ramienia, na którym mogłaby się wesprzeć.. a może ma?
“Wiesz, trzeba żyć tak, jakby został ci tylko miesiąc. Nie marnuj czasu na niepotrzebne sprawy. Na smutek, żal i na stawianie na swoim. Na bezmyślne czynności, z których nie wynika nic dobrego ani dla ciebie, ale dla świata.”
Książka rozpisana jest na prolog, 46 rozdziałów i epilog. Rozdziały są różnej długości, część z nich dzielona jest na krótsze scenki, które, gdy akcja się zagęszcza, oddawane są z kilku perspektyw. Zresztą same rozdziały też ułożone są w porządku naprzemiennym - tu jednak zmienia się nie tylko perspektywa, ale też czas. Początkowo dzieli się on na “teraz” i kiedyś”, później, gdy “kiedyś” zostaje już opowiedziane, zostajemy w czasie mocniej ukorzenieni - wydarzenia przypisane są do dokładnych lat zdarzeń, poczynając od roku 1945 do roku 1968 kończąc. Każda zmiana czasu to inna historia, inne postacie, inna rzeczywistość, choć przecież świat cały czas ten sam.
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora refleksyjnego, który nie tylko dzieli się emocjami opisywanych postaci, ale też uniwersalnymi spostrzeżeniami, a to nadaje powieści lekko dygresyjny styl. Mam wrażenie, że jednak momentami balans pomiędzy fabułą a refleksjami (jakże celnymi zresztą!) zostaje zachwiany, przez co tracimy z oczu szkielet, jakim ma być kryminał, a staje się refleksją z dodatkiem kryminału. Są jednak też momenty, które to rozmycie celu wynagradzają - są takie sceny, w których puls skacze pod sufit, a lektura jest czystą przyjemnością. Sam język zresztą jest dla tego autora bardzo charakterystyczny - czuć w nim tę swobodę stylu, lekkość wypowiedzi, które może i czasami mają zmienimy szyk zdania, ale to działa na korzyść - oddaje coś na kształt strumienia świadomości, prądu zwyczajnych ludzkich myśli. Przekleństwa nie pojawiają się za często i mimo wszystko są wplecione w tekst bardzo naturalnie, tylko umacniają w przekonaniu, że postacie doskonale obrazują sposób myślenia zwyczajnego człowieka.
“Nie powinieneś był powiedzieć “kurwa”. Ale nie znalazłeś żadnego właściwego słowa. Trzydzieści tysięcy słów i ani jedno nie pasowało, żeby zatrzymać ją (...).”
Warto też zwrócić na zabieg, który w dalszych tomach autor będzie udoskonalał - ostatnie słowa rozdziału i pierwsze kolejnego brzmią bardzo podobnie - w tym tomie jeszcze nie dokładnie tak samo, ale już bazują na tym samym słowie, stwierdzeniu, związku frazeologicznym, co daje nie tylko niesamowity efekt, ale i zwraca uwagę na to, jak wiele w wydźwięku wypowiedzi zależy od kontekstu - to będzie mocniej widoczne w tomie piątym pt. “Bez przebaczenia”.
“Jesteśmy tylko epizodem w życiu książek.”
Cała historia mocno osadzona jest w polskiej polityce ostatniego wieku. Tym, co staje się kryminalnym szkieletem, jest wątek reprywatyzacji, jednak nie tylko ona zarysowuje się tu wyraźnie. W czasach przeszłych, tych powojennych, tych, w które przypisane są do danego roku, skupienie skierowane jest na wątek żydowski, dla którego rok 1968 jest rokiem granicznym. Jednak nie tylko o nim jest tu mowa - doświadczamy strajków studentów, demonstracji, walk z władzą, pełnych przemocy i łamania praw człowieka zatrzymań, a także kretów i donosicieli, którymi zapełniało się wtedy społeczeństwo. Polityka, czy ówczesna, czy współczesna jest źródłem konfliktów, źródłem zła, bagnem, w którym topią się zwyczajni ludzie, zwyczajne życia…
“(...) będzie umierać tutaj, w tym popieprzonym tłumie, który nie rozumie, że polityka to dno, że się w życiu liczy to, żeby kochać, i żeby ktoś ci przyniósł kawę do łóżka.”
A to tym zwyczajnym życiom się przyglądamy. Oldze teraz, wojskowemu na tajnej misji kiedyś, rodzinie żydowskiej w czasach powojennych. I choć najbardziej wyraźne jest to z perspektywy Olgi, to jednak każdy z nich mocno odczuwa rzeczywistość, pragnie bliskości i czułości, a dostaje szorstką obojętność świata w zamian. Każda z tej perspektywy ma w sobie coś, co sprawia, że jest niepowtarzalna, angażująca, a zarazem tak nam bliska - nawet kiedy doświadczamy historii wojskowego na Bliskim Wschodzie…
“Człowiek, gdyby wiedział, ile mu zostało czasu, nabrałby go przynajmniej rękami. Wycieknie, to wycieknie, ale zawsze na dnie coś tam jeszcze zostanie.”
To jednak Olga jest postacią serii, nic więc dziwnego, że to jej charakter oddany jest najuważniej. I znowu jest to zaczątek tego, co tak dobrze wyróżniało się w “Bez przebaczenia” - autor zdaje się dobrze rozumieć, jak myśli kobieta. Tu jednak zdarza mi się przekraczać granicę, choć może to moja osobista ocena, bo każda kobieta jednak myśli nieco inaczej… niemniej jednak wszystkie lęki i niepewności, niezdecydowanie czy upartość oddane są tak, jakie są faktycznie, bez ubarwiania, by stały się dla czytelnika bardziej atrakcyjne. To sprawia, że jest to historia przede wszystkim bardzo ludzka, w której najważniejsze jest to, co wiąże się z postaciami - ich emocje, ich bagaże doświadczeń, ich przemyślenia i refleksje.
“Język morza nie jest łatwy. Są w nim takie słowa jak pokora, szacunek. No i nawet strach.”
A co z samą intrygą kryminalną? Początkowo osadzona na trzech różnych wątkach, które z czasem powoli zaczynają nabierać pełnych kształtów. Czasami te kształty się rozmywają, czasami w ogóle intryga w natłoku emocji postaci i refleksji się gubi, jednak ostatecznie znajduje swoje zakończenie, które wyjaśnia wszystko, co do tej pory pozostawało niejasne. Jest zamknięcie i jest słowo na przyszłość… Żałuję jednak, że tym razem były momenty, w których myślałam: no dobra, historycznie jest to ciekawe, ale gdzie w tym wszystkim kryminał? Mimo to zaręczam, że kryminał jest, trzeba tylko poczekać, aż ponownie przedrze się przez mgłę historii, polityki, refleksji.
“(...) przez wybaczenie świat może być lepszy, a nie przez te zbrojenia dla pokoju.”
A może to wszystko zabieg specjalny? Bo tu wszystko nabiera tego tytułowego bezmiaru, jest nieskończone, czasami piękne, czasami napawające smutkiem czy lękiem? Bo bezmiaru jest sporo, tego emocjonalnego - lęku, niepewności, ale i odwrotnie: miłości i tej najbliższej z możliwych bliskości.
“Bezmiar jest zbyt wielki, żeby potrafił na niego patrzeć bez lęku.”
Jedno można Kapli przyznać - jego kryminały, cała seria z Olgą Suszczyńską (do której przezwiska Serbia zaczyna się już powoli przyzwyczajać) jest bardzo charakterystyczna, bardzo niepowtarzalna - myślę, że gdyby ktoś dał mi jej fragment do przeczytania bez zdradzania co to jest, rozpoznałabym od razu. Zarówno styl budowy zdań, wypowiedzi, jak i tematyka wyróżniają się na tle innych, dają wrażenie strumienia świadomości, uzewnętrzniania, które mimo tego, że osadzone w fikcji literackiej, jest bardzo bliskie naszej realności, naszemu człowieczeństwu, naszej emocjonalności. Mimo tego, że w “Bezmiarze” autor zdaje się czasami gubić balans, to jednak nie można odmówić mu ciekawej tematyki i dogłębnego zrozumienia motywacji i doświadczeń postaci - czy oddaje historię z perspektywy zranionej, poharatanej na duszy kobiety, czy operatora, którego żywiołem jest woda, czytelnik czuje każdego z nich całym sobą dokładnie takimi, jakimi są, bez przyciemniających obraz wyobrażeń i masek, które tak sami chętnie nakładamy na siebie na co dzień. Jest to książka dla tych czytelników skorych do refleksji, do zastanowienia nad światem i tym, co okazuje się ostatecznie ważne, spokojnych fabuł, których intryga może czasem pozostać w tle.
“(...) mury czy granice są istotne tylko dla tych, którzy w nie wierzą.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz