grudnia 04, 2025

"Brat" Ania Ahlborn

Autorka: Ania Ahlborn
Tytuł: Brat
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Data premiery: 19.11.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller psychologiczny / powieść grozy
 
Ania Ahlborn to amerykańsko-polska autorka powieści z pogranicza grozy i thrillerów psychologicznych. Urodziła się w Ciechanowie, a kilka lat później z rodzicami wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Mogłoby się zatem zdawać, że jej książki szybko ukażą się w polskim tłumaczeniu… A jednak nie. Musieliśmy na to czekać czternaście lat!
W roku 2011 Ania Ahlborn wydała własnym nakładem powieść “Seed” (pol. nasiono), która szybko została przez czytelników doceniona i zagwarantowała autorce umowę z jednym z amerykańskich wydawnictw. Od tego czasu pod jej nazwiskiem ukazało się jeszcze dziesięć powieści i kilka opowiadań, które były głośno omawiane w popularnych, amerykańskich czasopismach.
Na polskim rynku autorka jednak debiutuje dopiero teraz i nie robi tego faktycznym debiutem, a swoją szóstą powieścią pt. “Brat”, która w oryginale ukazała się w 2015 roku. Ten tytuł uznawany jest za jedno z jej najsłynniejszych dzieł, które zyskało uznanie za intensywną narrację i psychologiczną głębię. I choć na polskim rynku jeszcze nie możemy tego tytułu porównać do jej innych dzieł, to bez wątpliwości jest to proza, która szokuje i przeraża, na pewno z głowy szybko nie wyjdzie…
 
Appalachy, okolice miasteczka Dahlia, lata 80-te XX wieku. W otoczeniu lasów, na niewielkim spłachetku odziedziczonej ziemi żyje pięcioosobowa rodzina Morrowów. Ich codzienność jednak bardziej odległa od zwyczajności być nie mogła - to rodzina, w której przemoc, krzyki ofiar i lejąca się krew są na porządku dziennym. By to wszystko mogło funkcjonować potrzebne są zasady, a najważniejsza z nich to ta głosząca, że nie ma większej świętości niż rodzina… 19-letni Michael choć nie unika swoich obowiązków, to jednak nigdy nie nauczył się takiej bezwzględności i okrucieństwa, jakie na co dzień przejawiają matka i starszy brat. Jednak za namową brata w jego życiu pojawia się ktoś inny, a ta znajomość zaczyna zasiewać w Michaelu nadzieję - czy naprawdę byłby w stanie wyrwać się z tego świata?
“Morrowowie trzymali się razem. Wszystko, co robili, robili dla siebie nawzajem.
I dlatego nigdy nie pozwoliliby mu odejść. Bez względu na to, jaka okazja się pojawi, zawsze będzie coś… poczucie winy lub strach, coś, co go uwięzi, zatrzyma.”
Książka rozpisana jest na 27 rozdziałów, z których część toczy się współcześnie dla czasu fabuły, część to retrospekcje, które rozpoznać można po zapisie inną czcionką. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, a przeważającą część historii poznajemy z perspektywy Michaela. Ciekawym zabiegiem jest też to, że na początku powieści autorka nie robi dla czytelnika żadnego wprowadzenia, od razu rzuca nas na głęboką wodę, wrzuca do tej absolutnie nienormalnej codzienności Morrowów i traktuje ją jak coś całkowicie normalnego. Bo przecież dla nich właśnie takie to jest… Styl powieści jest dość oszczędny, zdania krótkie, wyraziste, ale choć pod kątem budowy mogą wydać się proste, to emocjonalnie już takie nie są, a wręcz odwrotnie, wywołują naprawdę dużo trudnych do udźwignięcia emocji. Pomimo tego, właśnie dzięki pozornej zwyczajności stylu, książkę czyta się bardzo sprawnie, szybko.
“(...) był tak samo winni jak tamci. Winien wyborem. Winien milczenie. Winien bezradnością.”
Mimo tego, że rodzina Morrowów skrajną przemoc traktuje jako coś na porządku dziennym, to jednak nie na fizycznej brutalności autorka się skupia. Jasne, są tutaj sceny, które powodują niesmak, ba!, przy których ostatni posiłek podchodzi z powrotem do gardła, ale autorka nie tapla się w tej fizyczności, nie robi z niej wielkiego, obrzydliwego pokazu, a opisuje na tyle, by dokładnie uświadomić, jak bardzo psychologicznie ta rodzina jest pokręcona, skrzywiona, zdeformowana. Bo choć do aktów przemocy dochodzi, to tym, co nam interesuje, jest psychika i psychiczne konsekwencje, jakie z nich zostają wyciągnięte.
“Strach tkwił zbyt głęboko, był jego częścią, tak samo jak odciski palców.”
A więc tym, co musi być w takiej powieści świetnie dopracowane, są kreacje postaci. To Michaela poznajemy najbardziej bezpośrednio, pozostali oddani są głównie jego oczami. Oczywiście, jak to w relacjach opartych na przemocy bywa, część rodziny to tyrani, reszta im się podporządkowuje, choć pewnie takie rozgraniczenie jest mocnym uproszczeniem, biorąc pod uwagę, że każdy członek tej rodziny ma jakiś swój udział w morderstwach. I na tym opiera się cała fabuła - jak to możliwe, że człowiek, który wydaje się wyznawać właściwe wartości, pozwala, by na co dzień wokół niego dochodziło do takiej przemocy? Dlaczego nie widzi z takiej sytuacji wyjścia, nie szuka pomocy spoza rodziny? Na te pytania poprzez postać Michaela autorka w sposób naprawdę dosadny odpowiada, uświadamia, że nie ma takich okropności, do których człowiek nie mógłby przywyknąć, jakich nie mógłby zaakceptować, o ile zostanie do nich odpowiednio przygotowany, ba!, odpowiednio wytresowany…
“(...) składam się wyłącznie z sekretów. Mrocznych tajemnic. Mroczniejszych niż piwnica po zgaszeniu wszystkich świateł.”
Bo Michael to chłopak wrażliwy, ale przesiąknięty strachem i dziwnym poczuciem wdzięczności, stara się, by codzienność jego i siostry, była normalna na tyle, ile jest to możliwe. Nie dopuszcza w ogóle do siebie myśli, że mógłby żyć inaczej, aż do chwili, gdy za namową brata nie zacieśnia znajomości z zewnątrz… Tylko czy po tylu latach jest dla niego jeszcze jakaś nadzieja na zmianę swojego losu?
“Myślenie o tym tylko by im utrudniało i tak ciężkie życie. Więc Michael nie myślał. Więcej poczucia winy, a załamałby się pod jego ciężarem.”
Poza skrajnie toksycznymi rodzinnymi relacji, historia osadzona jest na intrydze obyczajowo-kryminalnej, która choć długo pozostaje ukryta, to na końcu wprowadza twist i finał równie nieprzewidywalny, co cała codzienność tej rodziny, który potęguje wszystkie te dziwne emocje odczuwane podczas lektury i to w takim stopniu, że emocje zaczynają przeradzać się w odrętwienie.
“Wolna wola - zakładał, że ją ma, ale Reb się nie mylił: trzeba odwagi, żeby z niej skorzystać.”
Psychologiczne zagmatwanie powieści jest tak duże, że tak naprawdę trudno oddać je w słowach. Opiera się na pojęciu więzi rodzinnych, ale takich, które stają się kajdanami i do tego z mocnym obciążeniem, które przyciska do dna. Autorka poprzez tę fabułę zdaje się rozprawiać z odwiecznym pytaniem czy człowiek rodzi się zły, czy jednak to wychowanie go ukierunkowuje, czy genetycznie zło można przekazywać. Czy są na to jednoznaczne odpowiedzi? Raczej nie, a po prostu uwarunkowania, które pozwalają, by zło wzrastało szybko i niezmordowanie. Ponadto ważnym zagadnieniem jest też manipulacja i inne mechanizmy, jakie zamiast miłości sprawiają, że taka rodzina na co dzień funkcjonuje tak sprawnie i każdy zna w niej swoje miejsce. To może jest nawet bardziej przerażające od samego dziedziczenia zła, gdyż wynika z ludzkiej bezwzględności, czystego wyrachowania i egoistycznych popędów.
“Nie potrafił sobie wyobrazić, żeby w tym domu ktokolwiek mógł odnaleźć szczęście. Za każdym razem, gdy słyszał tam śmiech, wydawało mu się, że pokoje pochłaniają dźwięk i tłumią go warstwy wyblakłej tapety. Gdyby dom żył, żywiłby się radością, a wydychałby krzyki i nienawiść.”
“Brat” to powieść, którą ciężko jest analizować, bo to, co przedstawia, jest tak różne od tego, co sami pojmujemy za normalne, że tak naprawdę na myśl nasuwa się tylko jedno określenie: szok totalny. A jednak autorka nie traci w tym autentyczności, emocje postaci opisuje wiernie i logicznie, dobrze uzasadnia motywacje i lęki, przynosząc tym smutną konstatację podlaną fatalizmem - do każdego rodzaju życia można się przyzwyczaić, każdą codzienność można zaakceptować, w jakiś sposób ją oswoić, wytłumaczyć. Potworność jest w jakiś sposób wytłumaczalna, bo zawsze z czegoś wynika, jednak jak to się ma do odpowiedzialności, winy i kary? Bardzo trudne tematy oddane są w historii o zewie wolności, a jednocześnie strachu, który na realizację marzeń nie pozwala. I choć mocno starałam się wyrazić, z czym ta lektura się wiąże, to jest tak oryginalna, tak przerażająco inna i niespotykana, choć w formie prosta i zwyczajna, że nie jestem w stanie oddać tego, z czym faktycznie się wiąże. To po prostu trzeba przeżyć, bo nie da się tego oddać słowami. No, chyba że jest się Anią Ahlborn.
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz