lipca 02, 2020

"Prawda. Krótka historia wciskania kitu" Tom Phillips


Autor: Tom Phillips
Tytuł: Prawda. Krótka historia wciskania kitu
Tłumaczenie: Maria Gębicka - Frąc
Data premiery: 26.02.2020
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura faktu

Tom Phillips to brytyjski dziennikarz, który aktualnie pełni funkcję redaktora serwisu internetowego Full Facts - niezależnej organizacji zajmującej się sprawdzaniem faktów. Wcześniej komik, pracował w telewizji i Parlamencie, studiował na wielu różnych kierunkach. Teraz swoje umiejętności wykorzystuje przy pisaniu książek – w sposób humorystyczny opowiada o ciekawostkach z historii ludzkości. Rok temu w Polsce ukazała się jego pierwsza książka pt. „Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko” (recenzja – klik!), a tego roku w lutym swoją premierę miał już drugi jego tytuł pt. „Prawda. Krótka historia wciskania kitu”. Po „Ludziach…” dobrze wiedziałam, czego po drugiej książce się spodziewać i mniej więcej to dostałam 😊

W „Prawdzie” autor pochyla się nad tematem kłamstw, ściem, oszustw i naciągania prawdy. Głównie skupia się na czasach przeszłych udowadniając, że te zjawiska towarzyszyły ludziom o samego powstania cywilizacji. I tak fake newsy krążyły już po świecie nawet przed wynalezieniem druku, choć już od powstania pierwszych gazet zadania miały ułatwione. Sprytni oszuści istnieli już w starożytności, a kłamstwa polityków od zawsze znajdowały się na świeczniku. Całość ujęta jest w sposób humorystyczny, ironiczny, co nadaje książce lekkości.
„… bardzo mało nowego dzieje się pod słońcem. Odkąd mamy cywilizację, mamy też kanciarzy wypatrujących okazji, by wykorzystać innych. Odkąd mamy pieniądze, mamy ludzi, których główna umiejętność polega na przekonywaniu pechowców, żeby się z nimi rozstali.”
Książka składa się z wstępu, 8 rozdziałów i zakończenia. Na końcu znajdziemy też spis tytułów odnoszących się do każdego z rozdziałów poszerzających o nich informacje. Jest również spis ilustracji i bogata bibliografia. Całość czyta się szybko i lekko, to dobry przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami, fajna książka do poczytania przy kawie.

Każdy z rozdziałów skupia się na nieco innym temacie. I tak w rozdziale pierwszym pt. „Pochodzenie fałszu” dowiadujemy się informacji ogólnych o kłamstwie, autor przytacza ciekawe eksperymenty, które dowodzą, że kłamstwo ma dużo większe pole manewru niż prawda. W końcu prawda jest jedna, kłamstw jednak może być ilość nieograniczona, prawda? Niezależnie od tego czy są wymyślane specjalnie czy po prostu tuszują niewiedzę. Przytacza też główne powody, dlaczego w to wierzymy.

W rozdziale drugim pt. „Stare fake newsy” autor skupia się na początkach druku. Opisuje w jaki sposób wcześniej krążyły informacje, uświadamia, że ludzie od zawsze spragnieni byli nowin. Przytacza też fragment ciekawe wypowiedzi, w której na początku XVII wieku autor narzekał na zalew złych informacji – coś, na co teraz często narzekamy mówiąc o tym jako bolączka naszych czasów. Jednak jak się okazuje, ten problem istniał już 400 lat temu! Przed telewizją i internetem!

W rozdziale trzecim pt. „Epoka dezinformacji” Phillips skupia się na przekrętach dziennikarskich głównie z XIX wieku jak np. cykl artykułów o odkryciach księżycowych, dzięki któremu nakłady publikującej go gazety były wysokie jak nigdy. Tłumaczy też działanie dziennikarzy, skąd bierze się to, że jedno wydarzenie ma często wiele różnych, czasem nawet sprzecznych wersji. 

Kolejny rozdział „Kłamstwo o Ziemi” skupia się na ściemach geograficznych – głównie chodzi tu o dawnych kartografów i odkrywanie nowych lądów.

Rozdział piąty pt. „Manifest szachrajstwa” jest dosyć długi w porównaniu z pozostałymi – opowiada o oszustach finansowych. Znajdziemy tu historię pewnego osobnika, który w czasach odkrywania nowych lądów wymyślił sobie całą nową wyspę i szukał kolonistów i inwestorów by ją zasiedlić. Są tu też opowieści o dwóch kobietach, które dzięki swojej wybujałej wyobraźni długo żyły ponad stan 😊

Rozdział szósty pt. „Kłamstwo w państwie” opowiada o kłamstwach politycznych, a kolejny pt. „Kombinatorzy” o nie całkiem uczciwych przedsiębiorcach i biznesmenach. Ostatni z kolei pt. „Zwykłe złudzenia” opisuje iluzje zbiorowe – sytuacje, kiedy ktoś coś powiedział, ktoś coś dodał i nagle wszyscy to widzieli, wszyscy w to wierzyli. Mowa o tym jak łatwo i szybko ludzki mózg poddaje się zbiorowej sugestii.

Ogólnie książka jest ciekawa, zawiera naprawdę sporo ciekawostek z historii ludzkiej ściemy. Mnie najbardziej do gustu przypadły rozdziały o dziennikarskich i geograficznych oszustwach, a i te o kanciarzach były całkiem ciekawe. Całość uświadamia nam, że ludzie oszukiwani się od zarania dziejów i od zarania dziejów ludzie dawali się naciągać. Nie jest to efekt internetu i XXI wieku, istnieje od zawsze, tak po prostu działa ludzki mózg i ego. Nie wiem czy jest to pocieszające, raczej mam wrażenie, że dowodzi jak niewiele człowiek nauczył się od starożytności… Teraz przynajmniej mamy więcej możliwości, by dociec prawdy, trochę łatwiejszą i szybszą drogę sprawdzenia informacji.
Książka ogólnie jest zabawna i ciekawa, jednak mam wrażenie, że z „Ludzi…” wyniosłam trochę więcej. Niemniej jednak, tak jak i poprzednia, to ciekawy zbiór anegdotek, którymi można podzielić się ze znajomymi przy kawie czy drinku 😉

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz