Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: Cherub
Cykl: Igor Brudny,
tom 3
Data premiery: 12.11.2020
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 440
Gatunek: kryminał
Trylogia z komisarzem Igorem Brudnym pióra Przemysława
Piotrowskiego ukazała się w ciągu 6 miesięcy w roku 2020, a tym samym zapewniła
autorowi rozgłos na polskiej scenie powieści kryminalnej. Czytelnicy byli
zachwyceni i domagali się kontynuacji przygód komisarza. Autor uległ namowom i
rok po premierze „Cheruba” ukazał się tom czwarty pt. „Zaraza”, a teraz na
czerwiec zapowiedziany jest kolejny pt. „Bagno”. Ja dopiero w tym roku wzięłam
się za nadrabianie całej serii, o dwóch wcześniejszych tomach pisałam tu –klik! I klik!
Fabuła „Cheruba” toczy się około pół roku po wydarzeniach ze
„Sfory”. Igor wraz z Julką zajmują się śledztwem w Warszawie, choć wcale nie są
zadowoleni z jego przebiegu – w ich działania wplątuje się polityka, odczuwają
też naciski z góry… Kiedy więc Igor dostaje dziwną przesyłkę z fragmentem
wisiorka, który dostawali wychowankowie sierocińca po jego opuszczeniu, zaczyna
się niepokoić. W tym samym czasie w Zielonej Górze dochodzi o brutalnego
morderstwa prokuratora, który uczestniczył w śledztwie z wilkołakiem. Przy jego
ciele zostaje znaleziony podobny łańcuszek… Co to znaczy? Co prokurator miał
wspólnego z sierocińcem? Szybko okazuje się, że to dopiero początek sprawy,
rozgrzewka dla mordercy, który wydaje się bawić w policjantami w dobrze
zaplanowaną grę… Kto wygra?
Książka składa się z prologu, 49 rozdziałów i epilogu.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, obserwuje
wszystkich uczestników śledztwa, choć oczywiście Igor odgrywa tu najważniejszą
rolę. Kilka fragmentów poświęconych jest też mordercy. Narrator jest
wszechwiedzący, przedstawia czytelnikowi zarówno zdarzenia, jak i myśli i
odczucia postaci. Jest uważny i dokładny, opisuje każdy szczegół na miejscu
zbrodni i każdy gest opisywanego bohatera. Styl powieści, miałam wrażenie, że
jest nieco lepszy niż w poprzednim tomie – nie było tu aż tylu błędów
stylistycznych, co poprzednio, choć oczywiście i tak znalazło się trochę
potknięć.
Szczerze – w pewnym czasie, tak gdzieś w połowie lektury,
zaczęłam się zastanawiać czy ta seria nie miała być satyrą kryminału. Sporo
zgodziło mi się z tą hipotezą – przesadne i mocno schematyczne zachowania
postaci, to, że każdy tam jest najlepszym fachowcem w swojej dziedzinie,
obrzydliwie dokładne opisy wynaturzonych zbrodni, ciągłe maglowanie jednego
tematu i nawet nazwiska postaci jak Brudny, Zimny czy Kwiczoł. Niestety szybko
tę hipotezę obaliłam – opisy czynności bohaterów, ich codzienności kompletnie
się w ten schemat nie wpisały. Pozostaje więc przyjąć, że jest to kryminał
pisany na serio.
I tak też muszę go ocenić. Intryga kryminalna jako gra
prowadzona ze śledczymi jest ciekawym wątkiem, choć poszczególne tropy, jakie
zostawia morderca już do gustu mi nie przypadły – znowu zbrodnie to totalne
wynaturzenia, które zostały opisane tak szczegółowo, że aż robi się niedobrze…
Tym razem finał mnie nie zaskoczył – gdzieś tak w połowie zaczęłam sama spinać
elementy układanki i szybko domyśliłam się jej rozwiązania.
Kreacje postaci niestety też nie uległy poprawie – Igor
nadal jest samcem alfa, słońcem wokół którego kręcą się wszystkie pojawiające
się w książce kobiety. Sceny, w których
występuje prokurator Arleta są totalną kumulacją tego zjawiska – jest dużo
łapania za przyrodzenie, ocierania się i innych wulgarnych gestów. To w sumie
tyle, co mogę o postaciach powiedzieć.
Tym razem intryga, oczywiście skupiona na sierocińcu, w
pewnym momencie zahacza o temat dark netu i to w sumie jedyny ciekawy wątek,
który pojawia się w tej historii, choć oczywiście nie jest żadną innowacją – od
czasów Szamałka bardzo często spotyka się go w polskich kryminałach. Mimo to
jednak warto pogłębiać świadomość, jak czynienie zła w aktualnych czasach jest
banalnie proste i jak łatwo dostępne. Wszystkie wynaturzenia, wszystkie chore
zachcianki mogą tam zostać spełnione. To przerażające, że istnieją tacy ludzie,
takie zbrodnie, a wszystko to jest tak naprawdę na wyciągnięcie ręki.
Motywy mordercy oczywiście też mają tutaj dobre
uzasadnienie, choć nad tym nie mogę się rozpisać, by nie psuć Wam zabawy w
samodzielnym rozwiązywaniu zagadki. Pod tym względem jednak też skłonna jestem
przyznać plusa.
Ogólnie momentami miałam wrażenie, że „Cherub” wypada trochę
lepiej niż „Sfora”, jednak nadal książka jest tak pełna idiotycznie
schematycznych sytuacji i totalnie szablonowych, wręcz przerysowanych zachowań,
że ciężko mi mówić tu o choćby niezłym kryminale. Niestety naszpikowanie
brutalnych opisów, wyuzdanych zachowań seksualnych i wszystkich katastrof
świata spadających na postaci w ciągu zaledwie jednego półrocza w ogóle mnie
nie przekonuje – to nie moje klimaty.
Moja ocena: 5,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Czarna Owca!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz