marca 04, 2023

"W gaju" Monika Litwinow

Tytuł: W gaju
Cykl: leśniczy Artur Gawron, tom 2
Data premiery: 27.01.2023
Wydawnictwo: Oblivio
Liczba stron: 392
Gatunek: kryminał
 
Monika Litwinow na polskiej scenie literackiej zaistniała w roku 2022, kiedy to własnymi siłami wydała swój kryminalny debiut pt. „Za lasami” (recenzja – klik!). Teraz, rok później w tej samej formie, wróciła z drugim tomem cyklu z Arturem Gawronem pt. „W gaju”. I choć jest to ten sam cykl, to wiele go różni od debiutu– oczywiście w bardzo pozytywnym sensie, widać, że autorka w przeciągu jednego roku poczyniła duże postępy!
Zawodowo Monika Litwinow związana jest z Centrum Terapii i Edukacji Bajarnia, które sama założyła. Jest redaktorką naczelną czasopisma „Zajęcia z Psem”, publikuje bajki terapeutyczne w kilku magazynach. W ciągu ostatniego roku związała się z Polskim Stowarzyszeniem Autorów Niezależnych Samowydawcy. Na co dzień wykłada w Akademii Nauk Stosowanych w Pile i prowadzi szkolenia z zakresu terapii i edukacji z psami.
 
Historia „W gaju” zaczyna się pierwszego dnia wiosny roku 2019, w pierwszym dniu Jarego Święta, które celebrowane jest przez rodzimowierców. Niestety, w tym roku na tym jednym dniu świąteczny nastrój się kończy – kolejnego poranka w Świętym Gaju pod świętym drzewem znalezione zostaje ciało Dąbrówki, córki tamtejszego żercy. Dziewczyna nie dosyć, że została zabita, to morderca dodatkowo potraktował ją nad wyraz brutalnie – jej ciało zostało spalone, a wnętrzności wyciągnięte do stojącego obok wiadra… Kto mógł zrobić coś takiego?! Dąbrówka to była przecież dobra i uczynna dziewczyna, którą wszyscy wokoło lubili… Na miejscu szybko zjawia się policja, a także detektyw i leśniczy Artur Gawron, który o zabójstwie dowiedział się poprze Elenę, dziennikarkę, z którą łączą go intymne relacje. Ojciec Dąbrówki wykorzystuje sytuację i od razu zatrudnia Artura do znalezienia mordercy, a może po prostu udowodnienia winy? Większość społeczności rodzimowierców jest pewna, że za morderstwem stoi mąż dziewczyny… Czy faktycznie sprawa może być aż tak prosta?
„(…) język cierpienia jest równie uniwersalny jak radości i agresji. Wystarczyło spojrzeć na tych dwoje, by samemu poczuć ból.”
Książka składa się z 50 krótkich rozdziałów i epilogu. Każdy z rozdziałów opatrzony jest miejscem i godziną opisywanych wydarzeń, a od czasu do czasu pojawiają się też fragmenty z dziennika Dąbrówki, które opisują okres kilku dni sprzed morderstwa. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego (oczywiście oprócz dziennika, który pisany jest w narracji pierwszoosobowej), narrator naprzemiennie przedstawia wydarzenia z perspektywy kilku postaci: przede wszystkim Artura, Eleny i policjantów zajmujących się śledztwem. Styl powieści jest przyjemny, książkę czyta się płynnie, dialogów jest sporo i prowadzone są sprawnie, a narrator jest uważny – przyłapuje bohaterów w zwyczajnych momentach, przy zwyczajnych czynnościach, więc czytelnik ma poczucie, że postacie są pełne, mają swoje życie poza tym, co dzieje się w śledztwie.
 
Jednym z największych plusów tej powieści jest osadzenie fabuły wśród społeczności rodzimowierców, więc od tego wątku zacznijmy. Rodzimowiercy, czyli osoby wyznające prastarą wiarę w słowiańskich bogów, trzymają się całkiem innych zasad życia codziennego niż my współcześnie. U nich panuje stary porządek w relacjach damsko-męskich – kobieta ma siedzieć w domu i rodzić dzieci, mężczyzna rządzić domem i pracować. I tak, poprzez dziennik Dąbrówki, poznajemy jak z perspektywy młodej, ale zamężnej już kobiety wygląda życie w tej społeczności. Poznajemy ich wiarę, ich codzienność, przyglądamy się poszczególnym członkom społeczności poznając ich wzajemne relacje i powody, dla których wybrali właśnie taką wiarę. Temat jest bardzo szeroki, ale autorce udało się go przedstawić bardzo realnie, a zarazem klimatycznie – lektura fragmentów poświęconych tej społeczności mocno przypominała mi twórczość Katarzyny Puzyńskiej, która wcześniej chyba jako jedyna korzystała z wątków starosłowiańskich w gatunku kryminału.
„Niech każdy wierzy, w co chce, jeśli nie robi przy okazji krzywdy innym. Po co trwonić energię na nienawiść (…)?”
Oczywiście, jak na serię kryminalną przystało, część postaci jest już nam znana z tomu pierwszego. Główne wątki są jednak i tak przypomniane, dzięki czemu czytelnik zaczynający swoją przygodę z książkami Litwinow od tego tomu, nie będzie miał żadnych problemów ze zrozumieniem relacji pomiędzy postaciami. W tym tomie o głównych bohaterach dowiadujemy się więcej w poprzednim – wątek choroby Artura jest obecny cały czas w tle, jak i ten dotyczący śmierci jego żony. W końcu w tym temacie poznajemy szczegóły sprawy, która jednak i teraz nie zostaje wyjaśniona, co tylko podsyca ciekawość czytelnika. Zastanawiały się o co w tym wszystkim mogło chodzić i czy mamy szansę już w kolejnym tomie dowiedzieć się, co faktycznie wydarzyło się z jego żoną. Poprzez ten wątek poznajemy też historię ich znajomości, a zatem i młodości bohatera. Za to teraz Artur związany jest z Eleną, dziennikarką, która również ma swoje tajemnice… Co ukrywa? Dlaczego nie chce upublicznić swojego związku z Arturem? Na szczęście na te pytanie w tym tomie dostaniemy odpowiedzi.
Ponadto przyglądamy się również rodzinie Artura, jego rodzeństwu, które pracuje w policji, a które poprzez bliskość zamieszkania, odgrywa w jego życiu znaczącą rolę. Każda z postaci, również tych drugoplanowych pojawiających się tylko w tym tomie, wykreowana jest z dużym wyczuciem i dokładnością, dbałością o spójność charakterów, co dla mnie, jak czytelnika zwracającego uwagę na wiarygodne pod względem psychologicznym postacie, było kolejnym plusem tej historii.
„Niektórzy tuż po śmierci bliskiej osoby nie okazują uczuć. Można odnieść mylne wrażenie ich obojętności, tymczasem szok i przetwarzanie informacji sprawiają, że żałoba nadchodzi równie mocno, jak u pozostałych, ale później.”
Intryga kryminalna poprowadzona jest tempem umiarkowanym, w porównaniu z tomem pierwszym, wypada dużo lepiej – tam szybko dało się domyśleć, kto stoi za morderstwem, tu tajemnica utrzymana zostaje do końca, a kolejne tropy poszerzają obraz, by dopiero finalnie można byłoby je złożyć w całość. Pamiętnik Dąbrówki dodatkowo dodaje też lekturze smaczku, czytelnik pilnie śledzi i szuka motywów, które mogły przywieźć kogoś do tak brutalnego morderstwa…
„’Człowiek może stworzyć prawdziwe arcydzieło’, pomyślał Gawron, ‘ale o jego przetrwaniu zdecyduje ktoś inny, strażnik albo niszczyciel’. To samo dzieje się z nami, gdy odchodzimy. Życie człowieka zamyka się w tym, co po sobie zostawił, i w opowieści przekazywanej przez żyjących.”
Warto też wspomnieć o tematach, które przewijają się przez tę historię – poza głównym wątkiem jakże różnych wyznań wiary, możemy przyjrzeć się pojęciom ogólnym jak tolerancja na inność rozumianą pod każdym względem – wartości, wyglądu czy seksualności, sporo miejsca poświęcone jest też na różne odcienie żałoby. Mocno kontrastuje też zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością, oraz koniecznością wpisania siebie w schematy, które narzuca społeczeństwo.
 
Wszystko to dowodzi, że „W gaju” jest kryminałem wielowątkowym poprowadzonym w bardzo sprawny i wyważony sposób. Historia kryminalna ciekawi, motyw innej od ogólnie pojętej wiary dodaje lekturze oryginalności, a umiejętne kreacje postaci, których życie prywatne miesza się z postępami w śledztwie, dają poczucie pełności. Dodatek w postaci dziennika zamordowanej jest dodatkowym punktem, który podbija ciekawość czytelnik i zapewnia, że w końcu wszystkie motywy zostaną odkryte. To naprawdę dobry i ciekawy kryminał! Tak naprawdę nie mam do niego żadnych uwag krytycznych, lektura spełniła moje oczekiwania, a wątek starosłowiańskiej wiary zrobił na mnie wrażenie!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z autorką książki i Wydawnictwem Oblivio.



Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz