maja 08, 2023

"Reina Roja. Czerwona Królowa" Juan Gómez-Jurado

Autor: Juan Gómez-Jurado
Tytuł: Reina Roja. Czerwona Królowa
Cykl: Antonia Scott, tom 1
Tłumaczenie: Barbara Bardanyn
Data premiery: 26.04.2023
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 544
Gatunek: kryminał / thriller
 
Juan Gómez-Jurado jest, według New York Times, jednym trzech współczesnych najbardziej rozpoznawalnych na świecie hiszpańskich pisarzy. Jego książki tłumaczone są na ponad 40 języków, a ich sprzedaż dawno przekroczyła 6 milionów egzemplarzy. W Polsce dotychczas można było zaopatrzyć się w jego pięć tytułów, teraz w końcu, po 5 latach od hiszpańskiej premiery, doczekaliśmy się tłumaczenia serii, która wbiła się szturmem na międzynarodowy rynek. „Reina Roja. Czerwona Królowa” to jej pierwszy tom, pozostałe dwa mają się u nas ukazać jeszcze w tym roku.
 
Inspektor Jon Gutiérrez, niedawno zawieszony w swoich obowiązkach, zostaje zaangażowany przez tajemniczego Mentora do pewnym tajnych działań – ma nakłonić Antonię Scott, by wyszła z domu i wsiadła do samochodu. Nie jest to zadanie łatwe, Antonia od trzech lat żyje w zawieszeniu pomiędzy własnym pustym domem a szpitalem, w którym przebywa jej mąż. Jednak zdarza się cud i po pierwszej odmowie Antonia zmienia zdania. Samochód wiezie ich na ekskluzywne, zamknięte osiedle, do domu właścicielki jednego z największych międzynarodowych banków, gdzie rano znaleziono ciało jej syna… Miejsce zbrodni zostało skrupulatnie zaaranżowane, śladów po mordercy brak. Antonia i Jon mają przyjrzeć się tej sprawie, jednak po zaledwie chwili dowiadują się, że kolejna bogata rodzina została zaatakowana – zniknęła dziedziczka jednego z najbogatszych ludzi kraju, właściciela bardzo popularnej marki odzieżowej. Co się z nią stało? Czy jeszcze żyje? I czy możliwe, by za obydwoma przestępstwami stała ta sama osoba? No i kim tak naprawdę jest Antonia?
 
Książka rozpisana jest na prolog, trzy tytułowane części: Jon, Carla i Antonia oraz epilog. Każda część składa się z kilkunastu, bądź kilkudziesięciu krótkich rozdziałów, które są tytułowane imieniem lub jakimś określeniem związanym z danym rozdziałem – kiedy rozdział tytułowany jest określeniem, to wtedy pojawia się również numeracja. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez narratora wszechwiedzącego, który historię opowiada nam z kilku stron: Antonii, Jona, złoczyńcy Ezequiela i porwanej Carli oraz kilku innych pojawiających się postaci. Styl powieści jest czymś mocno wyjątkowym – trochę przypomina mi sposób prowadzenia fabuły w dawnych filmach Tarrantino, w Pulp Fiction. Myśli narratora zdają się czasem płynąć swobodnie, czuć, że jest to gawędziarz, którego umysł działa w sposób niebanalny – jest lekko, momentami całkiem zabawnie, a przecież historia tyczy się spraw poważnych, o czym przez większą część lektury narrator nie daje nam zapomnieć. Skojarzenia są nieoczywiste, nawiązania do popkultury delikatnie wyczuwalne. Zdania czasami w szyku przestawnym, dialogi żywe i z pazurem. Nie spodziewałam się tak oryginalnej narracji, więc już tym książka przyniosła mi duże zaskoczenie.
„- Ojcze – nie kryje zaskoczenia ona.
- Antonia – wita się on.
Nie ma buziaków ani uścisków, ani nawet śladu radości czy ciepła między nimi. Raczej zimny front z niskim ciśnieniem i możliwym sztormem.
To skomplikowane.”
Przyznam, że zastanawiam się, co mogę z fabuły tej powieści zdradzić, bo w żaden sposób nie zepsuć Wam przyjemności jej odkrywania. Po przemyśleniu wychodzi, że naprawdę niewiele. Ale spróbujmy. Po pierwsze, postacie. O Jonie można mówić w miarę bezpiecznie, to taki sympatyczny misiek (nie, wcale nie jest gruby!) o orientacji homoseksualnej, który bardzo schematycznie (jak zakładam, zabieg celowy!) mieszka ze swoją matką w Bilbao. To dobry człowiek, choć jako policjant nie boi się czasem wyjść poza prawo, co zresztą wpakowało go w te kłopoty. To bardzo przyjemna postać, solidna i honorowa.
„- Zadam to pytanie prościej. Jesteś dobrym policjantem?
Jon ignoruje zniewagę. Bo pytanie jest zbyt ważne. Jest, w gruncie rzeczy, wszystkim.”
A kim jest Antonia? Nie jest policjantką, nie jest w żaden sposób oficjalnie przypisana do jakichkolwiek służb. Jest za to jednym z najinteligentniejszych ludzi na świecie. Jednak w większości codziennych spraw, nie jest to nic przyjemnego – Antonia za dużo widzi, za szybko myśli… Co przydaje się, gdy w grę wchodzi przechytrzenie przestępców, jednak gorzej, gdy chodzi o relacje międzyludzkie.
„(…) bez względu na to, jak bezsensowne wydaje jej się życie, musi je przeżyć. Gdyby tylko wiedziała jak.”
Jest też i Ezequiel, przestępca, którego ścigają Antonia i Jon. Czytelnik ma szansę spojrzeć w jego pogmatwany umysł, przyjrzeć się dzieciństwu, które nakierowało go na tę psychopatyczną drogę. Dlaczego zabija? Jaki ma w tym cel? Nie jest to łatwe do odkrycia.
No i Carla, porwana, która wychowywana na dziedziczkę, w poczuciu, że nigdy nie jest wystarczająca, teraz nagle zostaje wyrwana ze swojego świata. Czy się załamie, czy będzie o siebie walczyć?
Są też i postacie dalszego planu – Mentor, babcia Antonii, jej ojciec, inni śledczy. Każdy z nich gdzieś tam swój pierwowzór zdaje się mieć w popkulturze, a jednak zbudowani są fajnie i świeżo, więc na pewno nie dają poczucia powtarzalności, a po prostu czerpania z naszej bogatej kultury.
„Milknie, ponieważ znowu odkrywa uniwersalną prawdę, o której zapomina każdego dnia, kiedy kładzie się spać. Światem rządzą miernoty, egoiści i idioci. Zwłaszcza ci ostatni.”
Po drugie, intryga kryminalna.  Toczy się dynamicznie, a przynajmniej czytelnik ma takie poczucie, po części dzięki krótkim naprzemiennym rozdziałom. Nie da się jednak ukryć, że w książce dzieje się dużo, to jakby gra na inteligencję przestępcy i Antonii. Kto wygra? Mimo inteligencji Antonii, jej przeciwnik wydaje się realizować skrupulatnie obmyślony plan, jego przygotowanie jest godne podziwu, a Antonia musi reagować i wyciągać wnioski na bieżąco z dostępnych jej dowodów. Czy uda jej się ułożyć w całość zagadkę, choć przecież ciągle nie dysponuje wszystkimi potrzebnymi do tego puzzlami? I w tym punkcie znowu, bazując na tym co już w popkulturze znane, autor daje nam coś ciekawego, świeżego i zaskakującego.
„Smutna rzeczywistość jest taka, że nauka dopiero zaczyna stawiać stopę na progu ludzkiego umysłu. A jest to dom głęboki na wiele kilometrów.”
Po trzecie – miejsce. Hiszpania, Madryt. Autor świetnie wykorzystał topografię miasta, wszystkie detale i ciekawostki, które mogą urozmaicić fabułę. Może ta hiszpańskość nie jest czymś mocno dominującym, ale nie da się ukryć, że w książce pojawia się wszystko to, co ważne – ciekawa architektura, dobre jedzenie i porywcze charaktery.
„Prawie nikt nie reaguje instynktownie na takie wtargnięcie w sposób natychmiastowy. Potrzeba czasu na przestawienie się, reinterpretację rzeczywistości, żeby móc zareagować zgodnie z tym, co ta druga osoba robi, a czego w teorii robić nie powinna.”
Po czwarte – tytuł. Ma duże znaczenie, choć chyba w tej recenzji nie zdradzę jakie... Mogę tylko potwierdzić, że nawiązanie do Czerwonej Królowej z „Alicji w Krainie Czarów” jest celowe. Więcej musicie odkryć sami.
„Czerwona Królowa mówi Alicji, że w jej kraju trzeba biec tylko po to, żeby pozostać w miejscu (…). Kiedy odniesiemy to do ewolucji, okaże się, że potrzebna jest nieustanna adaptacja, żeby dotrzymać kroku drapieżcom.”
Po piąte – tematy. Jak wspomniałam wcześniej, narrator ma ciągotki gawędziarskie, więc w czasie swoich wywodów często kusi się o jakieś ciekawe, uniwersalne spostrzeżenia. Chyba nie zdradzę za wiele, gdy powiem, że więzi rodzinne w tej historii odgrywają duże znaczenie, gdyż każda postać w tej czy innej formie swoją rodzinę ma i pozostaje pod jej wpływem. Czy dobrym, czy złym, to już sprawa drugorzędna, relacje rodzinne nigdy nie są prostolinijne. Podobały mi się też częste odniesienia do istoty życia w ogóle – po co ono jest, jak je dobrze przeżyć i co jest tak naprawdę ważne.
„Życie jest niczym. To tylko rozbłysk między dwiema nieskończonymi ciemnościami. 
Ale ona zamierza wykorzystać ten rozbłysk do ostatniej możliwej chwili.”
Podsumowując, „Reina Roja” to kawał dobrego, świeżego kryminału. Z jednej strony zaskakuje lekki, momentami zabawny styl nawiązujący do klasyki kina, z drugiej budowa wszystkich składników powieści, które na bazie znanych motywów z popkultury tworzą coś ciekawego, coś czego w samej literaturze gatunkowej kryminalnej chyba jeszcze nie było. Przyznam też, że polubiłam się z postaciami, dlatego też z niecierpliwością czekam na tom drugi! Jestem ogromnie ciekawa co nam przyniesie!
„Jesteśmy do niego tak przyzwyczajeni, tak zanurzeni w naszej codzienności wypełnionej pracą, posiłkami, rozmowami, snem, że przyjęliśmy czas za pewnik. Naturalnie upływające dni, małe wyzwania, radości, frustracje zamieniają się w nasz cały horyzont. Sam czas staje się środkiem uspokajającym, który znieczula nas na jedyną niepodważalną rzeczywistość. Wszystko, czym jesteśmy, czego dotykamy, co przeżuwamy, co mamy i bzykami, co krzywdzimy i co krzywdzi nas, istnieje tu i teraz, które zaczyna się w naszej skórze, a kończy w naszych myślach.”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.


Dostępna jest też w abonamencie 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz