Autor: Juan Gómez-Jurado
Tytuł: Rey Blanco. Biały Król
Cykl: Antonia Scott, tom 3
Tłumaczenie: Barbara Bardadyn
Data premiery: 23.08.2023
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 512
Gatunek: kryminał / thriller
Hiszpański autor literatury kryminalnej Juan Gómez-Jurado
na naszym rynku obecny jest już od kilkunastu lat – dokładnie od roku 2006,
kiedy to swoją polską premierę miała powieść „Szpieg Boga”. W przeciągu dekady
ukazały się jeszcze jego cztery książki, wszystkie pod skrzydłami Wydawnictwa
Sonia Draga. Sama jednak o twórczości usłyszałam dopiero na początku tego roku,
kiedy to Wydawnictwo SQN ogłosiło, że w przeciągu kilku miesięcy wyda całą trylogię
z Antonią Scott, która stała się hitem międzynarodowym. I przyznam, że wcale
mnie ta popularność nie dziwi – już pierwszy tom zachwycił mnie stylem i
pomysłem na historię, teraz po przeczytaniu tomu trzeciego, mogę przyznać, że
to jedna z najspójniejszych i oryginalnych zagranicznych serii, jakie miałam
okazję czytać!
Na trylogię składają się: „Reina Roja. Czerwona Królowa”
(recenzja – klik!), „Loba Negra. Czarna Wilczyca” (recenzja – klik!) i „Rey
Blanco. Biały Król”. Jednak całe Uniwersum Czerwonej Królowej jest szersze –
zaczyna się wydanym u nas w 2016 „Pacjentem” i jeszcze jednym nieprzetłumaczonym
na polski tytułem, a po trylogii autor wydał już dwie kolejne historie – tzn.
druga będzie miała hiszpańską premierę pod koniec tego roku. Przyznam, że po
zapoznaniu się z trylogią, i tych powieści jestem ogromnie ciekawa, mam
nadzieję, że i one zagoszczą na naszym rynku!
Tom trzeci trylogii „Rey Blanco. Biały Król” to finalna
rozgrywka pomiędzy Antonią, a tym, który ją skrzywdził, a więc uruchomił całą
czteroletnią lawinę zdarzeń, nieuchwytnym Białym Królem, panem White’em. Rozpoczyna
się od pościgu za furgonetką, w której uciekają porywacze Jona, inspektora,
który jest tak zwanym giermkiem Antonii. Niestety, mimo całej mocy Mentora i wspomagającej
go ekipy, niewiele mogą zdziałać – furgonetka ucieka, Jon jest już w rękach
pana White’a. Po co go porwał? Czego chce od Antonii? I dlaczego współpracuje z
Sandrą, zagorzałą przeciwniczką Antonii? A to dopiero tak naprawdę początek
pytań... Najważniejsze jest jednak: jak zakończy się ta nierówna rozgrywka?
„To się właśnie dzieje z kontrolą: nie działa tylko w jedną stronę. Żeby pociągnąć za sznurki marionetki, musisz przywiązać je do własnych palców. I pewnego dnia może się okazać, że marionetka też zaczyna za nie pociągać.”
Książka rozpisana jest na prolog, cztery tytułowane części i
epilog. Każda z nich składa się z króciutkich numerowanych tytułowanych
rozdziałów. To znaczy numerowane są te, które opisują historię toczącą się
aktualnie, pomiędzy nie wplątane są retrospekcje, rozdziały o początkach
programu Czerwonej Królowej, które są tytułowane, ale nie numerowane. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez narratora
wszechwiedzącego, który podąża głównie za Antonią i Jonem, ale zdarza mu się
też opisać fragmenty z perspektywy kogoś innego jak np. Mentora czy wmieszanego
w część spraw policjanta. Narrator jest wszechwiedzący i bardzo skrupulatnie to
wykorzystuje – nieraz daje czytelnikowi znać, że wie co się wydarzy, zna
dokładnie myśli postaci, ich prawdziwe emocje, które często w sobie tłumią. Z
nim bezpośrednio łączy się styl, w jakim pisana jest powieść – a ten jest
wybitnie dobry i oryginalny. Mnie nieprzerwanie od tomu pierwszego kojarzy się
z narratorem filmów kryminalnych mocno podszytych czarnym humorem – narrator
nieraz dosadne komentuje, nawiązuje do popkultury, trochę ironizuje, lekko
wyśmiewa, opisuje historię dokładnie, w sposób gawędziarski.
„Jeśli cię zabije, to podczas próby ratowania ci życia. Nie możesz wybrzydzać.”
W tym tomie zwróciłam też uwagę na dzieło tłumaczki,
mianowicie na żeńskie formy zawodów – tłumaczka konsekwentnie ich używa, co
świetnie wpisuje się w nowoczesne nastawienie narratora powieści. Całość czyta
się naprawdę wyśmienicie!
„(...) zrobienie z kogoś człowieka kosztuje całe życie ciężkiej pracy; skończenie z nim – zaledwie delikatnego pociągnięcia za spust.”
Cała seria ma bardzo filmowy klimat, narrator umiejętnie to
spowalnia, to znowu przyspiesza akcję przez sposób, w jaki ją opisuje – np. w
czasie pościgu czy walki opisuje wszystkie gesty czy trajektorię przedmiotów,
co daje świetny efekt znany nam dobrze z kina. Nie da się więc tu mówić o
typowo poważnym kryminale, to raczej kryminał podszyty czarnym humorem
sięgający chętnie do kontraktowych motywów znanych z komiksów czy filmów o
superbohaterach.
„- Na miłość boską, Peter – gani go babcia Scott. – Ta kobieta ci mówi, że zrobi wszystko, co w je mocy. Chcesz mieć gwarancję, to kup sobie toster.”
Intryga kryminalna jest w sumie dosyć prosta – pan White
daje Antonii zagadki do rozwiązania, ona jest rozwiązuje. Dopiero koniec
historii przynosi spore twisty fabularne i zaskoczenia. Nie znaczy to, że
historia z początku jest nudna – wręcz odwrotnie, od początku mocno ciekawi, bo
zagadki to historie kryminalne, które wraz z Antonią musimy dokładnie
prześledzić. Akcja toczy się przyjemnie szybkim tempem, bohaterowie są cały
czas w ruchu, cały czas walczą z różnymi zagrożeniami bardziej czy mniej
realnymi, wewnętrznymi i zewnętrznymi. Te lekkie podkolorowane, stworzenie
historii mocno kontrastowej, gdzie podział jest jasny: na dobrych i złych,
świetnie pasuje do ogólnego charakteru powieści, doskonale zgrywa się w całość.
„W prawdziwym świecie jest całe mnóstwo idiotów, którzy uważają się za inteligentnych, zdolnych trenować reprezentację piłki nożnej, przeprowadzić operację na otwartym sercu i rozwiązać problem imigracji. W każdym z tych tematów w ciągu kilku minut wydają niezaprzeczalne opinie. Osoby naprawdę inteligentne wątpią we wszystko i we wszystkich, ale przede wszystkim wątpią w same siebie.”
Tym razem historia toczy się w Madrycie, częściowo w tajnej
bazie projektu Czerwona Królowa, częściowo na ulicach, w mieszkaniach, domach
wolnostojących, wieżowcach. Podejrzewam, że spora część miejsc ma swoje odbicie
w świecie realnym, to jednak temat do sprawdzenia na miejscu.
„Świat jest o wiele łatwiejszy, kiedy jesteś idiotą, ponieważ jednym z pożytków bycia idiotą jest to, że nie wiesz, że nim jesteś.”
A jak z postaciami? Znowu postawione są w sytuacjach
skrajnych, wzbudzających wiele emocji. W tym tomie sięgają już apogeum, gdyż
przychodzi im walczyć o tych, których kochają. Jon to postać przeurocza, wielki
facet, który ma charakter milusiej przytulanki, który nauczył się świetnie rozpoznawać
nastroje Antonii i nieraz nawet lepiej do niej wie, co jest dla niej dobre.
„Możliwe, że w środku Jon jest wrażliwy i słodki, wyłożony miękką wyściółką w kucyki pony, ale na zewnątrz wciąż jest baskijskim policjantem. A baskijscy policjanci nie płaczą przy obcych. Ani przy swoich.”
A Antonia w końcu staje na nogi. Nie ulega słabościom,
wierzy w swoją siłę, jest niezłomna i chce walczyć do końca. Jej przemiana jest
ogromna, w tomie pierwszym przecież nic tak naprawdę nie miało dla niej
znaczenia.
„Dla innych osób obietnica złożona w takim momencie jak ten to tylko słowa. Nie dla Antonii Scott. Dla Antonii obietnica to umowa. Umowa, za którą – jeśli się z niej nie wywiąże – i tak zapłaci. Poczuciem winy i wyrzutami sumienia – walutą inflacyjną.”
Ich przeciwnicy, złe charaktery to pan White i Sandra. Dwa
przebiegłe typy, psychopaci pozbawieni emocji, a zatem czy widzący więcej? Pan
White długo pozostaje tajemnicą, jednak w przez sporą część tomie to Sandrę
poznajemy dużo lepiej.
„Trzy pary, które pozorują, że siebie słuchają, podczas gdy tak naprawdę przeglądają Instagram, dwóch hipsterów udających, że piszą powieść na swoich MacBookach, psychopatyczny morderca. Tego ostatniego najłatwiej rozpoznać, ponieważ jako jedyny – zamiast urządzenia elektronicznego – trzyma w ręku papierową książkę.”
Mimo otoczki filmowej czarnej komedii, książka i tak zmusza
do refleksji. Narrator często rzuca hasła ogólne, które wypadają bardzo
uniwersalne, świetnie uchwycone spostrzeżenia na temat życia i charakterów ludzi.
Głównym jednak tematem jest pytanie: jak daleko człowiek może się posunąć w
imię miłości, co zrobi, by ochronić swoich bliskich? Czy w ogóle jest jakaś
nieprzekraczalna granica?
„To jest właśnie piękne w pewności. Karmi nas poczuciem ulgi.”
Podsumowując, „Biały Król” to godny finał świetnej
kryminalnej serii, ostatnia wielka rozgrywka, która przynosi wyjaśnienie
wszystkich niewiadomych, która nieraz zaskakuje i wzbudza ogromne emocje. To
historia mocno dynamiczna, bardzo filmowa, z rewelacyjnym narratorem, który
dzięki swojemu gawędziarskiemu stylowi, nadaje całej historii właściwego tempa
- nie za wolno, nie za szybko, cały czas z oczkiem puszczonym do czytelnika.
Nie wiem czy autor pisze wszystkie swoje książki w taki sposób, ale przyznam,
że trylogia z Antonią Scott naprawdę mnie zachwyciła – to coś niesamowicie
oryginalnego na rynku książki!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz