Autorka: Donna
Leon
Tytuł: Wędrówka
przez życie. Wspomnienia
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Data premiery: 11.06.2025
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 160
Gatunek: autobiografia
O Donnie Leon mówi się, że dożyła czegoś
niezwykłego - jeszcze za jej życia wykreowana przez nią postać detektywa,
komisarza Brunettiego, stała się postacią ikoniczną. Sama pamiętam, jak lata
temu po raz pierwszy usłyszałam o jej książkach, zafascynowało mnie nie tylko
miejsce akcji, w którym autorka osadziła swoje powieści (Wenecja), ale i fakt,
że pierwszy tom rozpoczyna się sprawą kryminalną toczącą się w operze. Z tych
dwóch powodów byłam przez lata przekonana, że autorka jest Włoszką, dopiero
teraz, kilka miesięcy temu, gdy pojawiała się możliwość zorganizowania maratonu
czytelniczego #brunettinatalerzu (szczegóły IG – klik!, FB – klik!), przyjrzałam się jej biografii i jakże się
zdziwiłam, gdy okazało się, że Donna Leon to Amerykanka z korzeniami
irlandzkimi i niemieckimi (nie włoskimi!), która nawet nie chce, by jej książki
tłumaczone były na włoski! Nie wiem ile jest prawdy w tym ostatnim
stwierdzeniu, czy faktycznie jest nadal aktualne, artykuły w sieci na ten temat
jednak są całkiem świeże. Im głębiej wędrowałam po sieci w poszukiwaniu
informacji o niej, tym na ciekawsze rzeczy trafiałam, dlatego też możliwość
przeczytania o jej życiu z jej własnej perspektywy, bardzo mnie ucieszyła. Bo
tak, Donna Leon napisała w 2022 roku autobiografię, która właśnie wydana
została na rynku polskim i która jest trzecim tytułem, jaki czytamy w ramach
#brunettinatalerzu!
“Przypuszczam, że to po niej mój brat i ja odziedziczyliśmy niemal całkowity brak ambicji; ona po prostu chciała mieć frajdę, iść przez życie, widząc nowe rzeczy, dowiadując się o tym, co ją interesowało, odwiedzając nowe miejsca. Z tego powodu przeszłam przez życie, nie mając prawdziwej posady ani planu emerytalnego.”
“Wędrówka przez życie” Donny Leon to tak
naprawdę krótkie impresje z jej życia. Składa się ze wstępu i czterech części:
Ameryka, W drodze, Italia, W górach. Każda z nich podzielona jest na króciutkie
tytułowane rozdziały, w których autorka przytacza jakieś historie ze swojego
życia - jest to albo ogólne wspomnienie jakiego okresu, człowieka czy
zaprzątającego ją tematu. W kilku momentach autorka zwraca się bezpośrednio do
czytelników, raz do Italii, głównie jednak po prostu snuje opowieść. A styl, w
jakim to robi, ma znaczenie. Jej zdania są melodyjne, z pięknie dobranym
słownictwem, czuć w tym tekście po prostu dużą klasę, ale i swobodę z jaką
słowem pisanym się posługuje - a to raz pisze prosto z mostu, a to znowu ucieka
się do pięknych metafor, wszystko ze sobą harmonizuje To prawdziwa przyjemność
czytania.
“Sądzę, że wszystkie profesje prowadzą do skrzywienia zawodowego; moje dotyczy przestępczości. Odkąd zaczęłam pisać powieści kryminalne, mój umysł podąża pewną ścieżką niczym powój szukający światła bądź pnącze dyni porastające stertę kompostu. To znaczy moja wyobraźnia zwykle kryminalizuje nawet najbardziej niewinne sytuacje (...).”
A treść? Na pewno nie jest to typowa
autobiografia - autorka zachowuje tylko jako taką chronologię, dzieląc życie na
okresy: dzieciństwo w New Jersey, studia w Nowym Jorku, później okres podróży
po świecie - Iran, Chiny, Arabia Saudyjska - i w końcu ona - Wenecja. Później
Włochy, dom w górach, teraz Szwajcaria. Opis jej dzieciństwa jest najbardziej
klasyczną formą autobiografii - pisze o pobycie na farmie u dziadków, o swojej
matce, po której wraz z bratem odziedziczyli beztroskę i zwyczajną radość
życia. Jednak już tu widać pewną nietypowość - na przykład o swoim ojcu pisze
tylko jedno zdanie. Im dalej w tekst, tym wyrywki stają się coraz mocniej
ukierunkowane na jedną sytuację czy jedną osobę, a tym samym, mimo iż opowiadają
o życiu autorki, równocześnie ciągle zachowują jej prywatność. Bo czy tak
naprawdę daty i suche fakty z biografii mają faktycznie jakieś znaczenie?
“Po dziewięciu miesiącach w Arabii Saudyjskiej szukałam spokoju ducha i piękna, tak więc przeprowadziłam się tam, gdzie te rzeczy można było znaleźć w największej obfitości: do Wenecji.”
Myślę, że ważniejszy jest obraz charakteru
autorki, jaki się z tej książki wyłania. Od samego początku można doskonale
wyczuć, jak bardzo jest otwarta na wszystko: na życie, na doświadczenia, na
nowe. Nie boi się niewiadomego, przyznaje, że całe swoje życie spędziła nie
planując, po prostu w danym momencie robiąc krok do przodu.
“Gdy próbowaliśmy to wyjaśnić siedzącym przy stole ludziom, dla których strzały z karabinów maszynowych nie były zwyczajnym tłem dźwiękowym przy kolacji, zdałam sobie sprawę, że chyba widziałam i robiłam rzeczy niezwykłe. Podejrzewam, że robiłam je, ponieważ jestem z natury nieodpowiedzialna i lekkomyślna i w żadnych swoich poczynaniach nigdy nie planowałam niczego poza pierwszym krokiem.”
Czuć, że w każdym miejscu, w którym się
znalazła, miała oczy szeroko otwarte i chłonęła - atmosferę, otoczenie, ludzi,
nie bała się odezwać, zapytać, nawiązać rozmowę. To człowiek, który tchnie
pozytywną energią, który zachwyca i zaraża otwartością na nowe doświadczenia.
Dużo pisze o muzyce, chyba nawet więcej niż o
własnym pisaniu. Aktualnie jest menadżerką orkiestry Il Complesso Barocco, z
czego widać, że czerpie prawdziwą radość. A jej twórczości literackiej nie ma
tu wiele - nie pisze jak to się stało, że powstał komisarz Brunetti, nie
opisuje swojego procesu tworzenia i tego, jak bycie pisarką wpłynęło na jej
życie. Za to obrazuje, jak pochłaniające są dla niej przygotowania do książki,
do wątków natury niekryminalnej, które przewijają się przez jej powieści w
teorii będąc tłem, ale w praktyce są równie ważne co intryga. Tu pokazuje to na
przykładzie researchu o pszczołach, który wywarł na niej wrażenie mocniejsze
niż wszystko inne, równocześnie podkreślając ich wartość dla naszego
współczesnego świata.
“Inspiracji dostarczył mi znajomy, od którego dostałam słoik bardzo jasnego miodu. Powiedział, że to miele dalla barena, wytworzony przez pszczoły miodne na Lagunie Weneckiej. A potem… cóż, chyba mogłabym powiedzieć, że niebiosa się otworzyły i Muza zstąpiła z nich na chmurze z babiego lata, wskazała na mnie swą czarodziejską różdżką i powiedziała: “Donno, oto twoja książka”.”
“Wędrówka przez życie” to książka, która
powstała z okazji 80-tych urodzin Donny Leon. Ona jednak o samym procesie
wchodzenia w ten słuszny wiek nie pisze za wiele - to dosłownie ostatnie
strony, na których pisze o tym, jak jej młody duch zdradzany jest przez słabe
już ciało. Ale i ten fragment jest piękny i optymistyczny, a równocześnie
skłania do refleksji nad tym, jak do ludzi starszych podchodzi społeczeństwo.
Donna Leon zresztą w całej tej książce przemyca refleksje ogólne, które
pozwalają się zastanawiać nad bardzo różnymi aspektami życia.
“Proces zapamiętywania jest osobliwy, prawda? Czy pamiętamy wszystko, bo byliśmy tam i to widzieliśmy, czy dlatego, że opowiadano nam o tym tak często, iż musiało się stać rzeczywistością?”
Donna Leon za każdym razem, kiedy biorę do
ręki jej książkę (a zrobiłam to na razie tylko trzy razy!), pokazuje mi, jak
wielką jest artystką, jak pięknym jest człowiekiem. I mimo że w “Wędrówce przez
życie” nie wystawia sobie własnej laurki, nie pochlebia sama sobie, to jednak w
każdym jej zdaniu, nawet tym w teorii negatywnym, czuć naprawdę pozytywne i
otwarte nastawienie do życia. Podziwiam ją, jej odwagę, jej beztroskę, to, że
słowo “problem” zdaje się w jej słowniku nie istnieć. I myślę, że tak jak po
jej kryminały można sięgać bez zachowania kolejności chronologicznej, tak i po
jej autobiografię można sięgnąć bez wcześniejszego poznania jej biografii czy
pióra - książka sama w sobie daje doznania zarówno w warstwie językowej, jak i
pozytywnym przesłaniu, które nie jest błahe, bo zawiera dużo tematów po prostu
społecznie ważnych.
“Mam nadzieję, że ludzie wychowani w świecie, gdy muzyka klasyczna została niemal zbanalizowana przez sam jej nadmiar w nieodpowiednich miejscach, czasem przeżywają ją sami i znajdują w niej otuchę i uniesienie, jakie może przynieść Piękno. (...) Nie zmieni to świata; nie zmienia go muzyka ani słuchanie jej (...). Może jednak zmienić życie jednostki, wzmagając zarówno świadomość, jak i wyobraźnię słuchacza. Wydaje mi się, że są to rzeczy niebagatelne.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach #brunettinatalerzu we współpracy z Oficyną Literacką Noir sur Blanc.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz