lipca 29, 2025

"Klaun w polu kukurydzy" Adam Cesare

Autor: Adam Cesare
Tytuł: Klaun w pol kukurydzy
Cykl: klaun Frendo, tom 1
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Data premiery: 16.07.2025
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 352
Gatunek: horror
 
Adam Cesare to znany amerykański autor horrorów, który na rynku rodzimym tworzy już od ponad dekady, jednak w Polsce pojawia się dopiero teraz - i to kilka miesięcy później niż ekranizacja jednej z jego książek! Bo już w maju na ekranach polskich kin można było zobaczyć horror “Frendo”, którego pierwowzorem jest powieść “Klaun w polu kukurydzy”. To pierwszy tom serii z tytułowym klaunem Frendo, książka, za którą autor otrzymał Nagrodę Brama Stokera - i choć jest to jedna z jego nowszych pozycji w dorobku artystycznym, to właśnie nią debiutuje właśnie na rynku polskim.
 
W stanie Missouri jest wiele takich miejsc jak Kettle Springs - małych miasteczek, którym kiedyś powodziło się dobrze, przede wszystkim dzięki lokalnym uprawom, a teraz pozostają w tyle, żyją dawną świetnością, którą widać już tylko na starych zdjęciach. To miejsca podzielone - młodzi czują, że nic tam na nich nie czeka, starsi pamiętający o tym, jak było kiedyś, nie chcą odpuścić, ciągle żyjąc nadzieją, że czasy chwały wrócą. I właśnie do żyjącego na takich zasadach Kettle Springs sprowadza się Quinn Maybrook ze swoim ojcem. Ich przeprowadzka nastąpiła bardzo szybko, ojciec praktycznie od ręki przyjął posadę lokalnego lekarza, a Quinn nie oponowała - po śmierci matki zmiana była im do życia niezbędna, a ona sama już za rok będzie mogła przenieść się z powrotem do Filadelfii na studia. Na razie jednak trzeba zagospodarować dom, tata musi otworzyć praktykę, a ona zapoznać się z rówieśnikami w nowej szkole. Od pierwszego dnia wszystko to toczy się pod okiem klauna Fendo, który z sąsiadującej z ich domem fabryki, spogląda prosto w jej okno… Ale to przecież tylko rysunek, prawda? Nie ma się czego bać…
“Dziewczyna spojrzała ku horyzontowi, nad oceanem kolb poruszających się w podmuchach wiaterku. Wyglądało to tak, jakby kukurydza machała jej na powitanie albo oddychała. Missouri było niczym olbrzym śpiący pod progiem ich nowego domu.”
Książka rozpisana jest na prolog, 30 kilkustronicowych rozdziałów i epilog. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który większą część akcji przedstawia z perspektywy Quinn, choć nie tylko - zdarzają się rozdziały, w których bacznie przyglądamy się innym mieszkańcom miasteczka, jak i jej ojcu, pozostają one jednak w mniejszości. Styl powieści jest prosty, codzienny, ale mimo iż sporą części historii obserwujemy z perspektywy nastolatków, to nie jest zauważalnie młodzieżowy, dorosły czytelnik może zatem po nią sięgać bez obaw. Język nie jest usiany przekleństwami, trzeba jednak podkreślić, że autor nie szczędzi opisów obrzydliwych, makabrycznych - nie upaja się nimi, ale jednak są takie fragmenty, przy których nie zalecałabym spożywania posiłków… Całość wypada prosto, spójnie i zgrabnie, autor ma dobre wyczucie zarówno w dialogach, jak i w swobodzie budowania narracji, przez co książkę czyta się naprawdę lekko, bez wysiłku i jakkolwiek dziwnie brzmi to przy historii, w której opisy bywają makabryczne - przyjemnie.
Warto też wspomnieć o detalach wydania - każdy jeden rozdział oznaczony jest grafiką klauna na tyle delikatną, że wygląda jak znak wodny. Detal, a jednak bezsprzecznie dodaje klimatu lekturze!
 
Główną bohaterką historii jest nastoletnia Quinn - dziewczyna u progu dorosłości, choć mentalnie już raczej go przekroczyła, w końcu niedawne doświadczenie śmierci matki wymusiło na niej szybkie dojrzewanie. Jak na nastolatkę jest bardzo wyrozumiała i troskliwa w stosunku do swojego ojca, zresztą nie tylko do niego, jej spojrzenie na świat, na innych jest podszyte stoicyzmem. W porównaniu do jej rówieśników ta postawa jest zaskakująca, ale naprawdę dobrze sprawdza się w tej powieści - dzięki temu, mimo że czytamy o nastolatce, nie mamy wrażenia, że czytamy powieść młodzieżową.
Towarzystwo, w które wkracza Quinn w Kettle Springs oczywiście jest dość stereotypowe, choć wydaje się tak tylko na pierwszy rzut oka - autor raczej się tymi stereotypami bawi. Nie brakuje bogatych, popularnych dzieciaków, jak i pociągających outsiderów, jest groźny szeryf i zabiegający o kolejną kadencję burmistrz. Każdy z nich po części zachowuje się dokładnie tak, jak od niego oczekujemy, ale jednak jest też i druga warstwa, tak nieco głębsza, która wyjaśnia powody ich zachowania, sprawia, że postacie ze schematycznych stają się bardziej realne i żywe.
“Prawdę mówiąc, do nikogo nie pałała nienawiścią. Dzieciaki z Kettle Springs okazały się całkiem spoko, nie licząc paru głupich sytuacji na dziedzińcu szkolnym, głównie w pierwszych latach nauki. Wszystkie interesowały się kwestiami sprawiedliwości społecznej. Przynajmniej do pewnego stopnia. W każdym razie bardziej od swoich rodziców.”
Quinn ze swoim ojcem patrzą na miasteczko oczami obcych, dzięki czemu my możemy jasno dostrzec granicę - podział przechodzi w linii wieku, jest pokolenie młodych, którzy nieustannie patrzą w telefony, chcą się bawić i robić psikusy, jest i pokolenie starszych, którzy niespecjalnie tolerują takie zachowanie, gdyż to według nich właśnie ono odsuwa potencjalnych inwestorów i powrót do dawnej świetności. My tej granicy przyglądamy się z dwóch stron, a przede wszystkim zrozumieć tę, której potencjalnie nie rozumiemy – czyli stronę młodych, poznać ich aspiracje i racje, ich punkt widzenia.
“Tak bardzo się przejmujesz tym, że z dziećmi jest coś nie w porządku. A przecież to wy sprzedajecie broń palną, wy powtarzacie, że lepiej było, gdy mężczyźni byli prawdziwymi mężczyznami, że globalne ocieplenie to ściema. To wy obracacie nienawiść w sport drużynowy.”
Warto przyjrzeć się też samemu miejscu – małe podupadające amerykańskie miasteczko, w którym panuje klimat zamkniętej społeczności, co dyktuje książce odpowiednia atmosferę, a również nam dalej wgląd w to, jak faktycznie teraz życie wygląda w tego typu miejscowościach.
 
Akcja powieści gdzieś do sto dwudziestej strony pozostaje raczej historią obyczajową o zmianie, o dopasowaniu się do nowego życia, później jednak zaczyna się dziać, a my zostajemy osadzeni w samym środku wielkiej imprezy, która przemienia się w wielką masakrę. To kolejny znany motyw, ale i wydaje się, że w ostatnich latach jeden z największych strachów Ameryki - kiedy uzbrojony napastnik zaczyna bez powodu wyżynać niewinne dzieci. Tutaj oczywiście potraktowane jest to w konwencji gatunkowej. horroru zwanego slasherem, niemniej jednak groza takiej sytuacji jest mocno odczuwalna - może dlatego, że obserwujemy ją z kilku stron. Autor dobrze tę opowieść prowadzi, trzyma odpowiednio wysokie napięcie, przez co czytelnik kibicuje młodym zamkniętym w pułapkę, a choć kolejne twisty fabularne są w popkulturze znane, to jednak prowadzone tak, że mimo wszystko zaskakują.
 
Mimo makabry, mimo szybkiej akcji i stereotypów latających dookoła, książka posiada zaskakującą warstwę psychologiczną i społeczną wartą podkreślenia. Poza wspomnianym, jakże częstym w naszym świecie brakiem zrozumienia pomiędzy światem dorosłych a młodych, które przede wszystkim wynika z braku odpowiedniej komunikacji, autor swoich dorosłych czytelników pozbawia złudzeń - nie ma co patrzeć w przeszłość, chcieć powrotu tego co było. To przecież przeszłość, to już nie wróci, warto zatem spojrzeć w drugą stronę, bo zawsze ta druga strona jest – to właśnie przyszłość. Ale żeby móc w nią psychicznie wejść, trzeba się na taką możliwość otworzyć. Wątek uzależnień, wzajemnych pretensji, traum z przeszłości, żałoby staje naprzeciw temu, co jasne - miłości, zrozumieniu, otwartości na drugiego człowieka. Nie są to może tematy nowe, ale w czasach współczesnych tak pełnych podziałów bardzo ważne do powtórzenia, ponownego podkreślenia.
“Musiała spojrzeć prawdzie w oczy: spotkało ją coś strasznego. Trudno było oczekiwać, że takie doświadczenie nie odciśnie się piętnem na jej psychice.”
Podsumowując, “Klaun w polu kukurydzy” to umiejętnie skonstruowany horror, który na bazie motywów i schematów już znanych, tworzy coś współczesnego, coś pochłaniającego, co jest świetnym odbiciem podziałów pokoleniowych naszych czasów - poprzez tę powieść autor wprowadza w te podziały dialog. Mądrze wykreowane postacie i fabuła, która choć momentami obrzydza, równocześnie dziwnie do siebie przyciąga. Sama jestem tą pozycją zaskoczona - w końcu makabra, nastolatki i bawienie się w ciuciubabkę na polu to nie moje ulubione części składowe historii, a tutaj jednak sprawdziły się wyśmienicie. Odpowiednie proporcje, lekkość stylu i dobre uzasadnienie psychologiczne mogą z wiele razy już odgrzewanego pomysłu, zrobić coś naprawdę ciekawego!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Akurat.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz