Autorka: Marta
Matyszczak
Tytuł: Świadek
śmierci nad Śniardwami
Cykl: Kryminał
z Pazurem, tom 4
Data premiery: 30.07.2025
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 288
Gatunek: komedia
kryminalna
Marta Matyszczak w swojej notce biograficznej
przyznaje, że wychowała się na kryminałach Agathy Christie i Joanny
Chmielewskiej - dzięki pierwszej ikonie postanowiła, że też będzie pisać
kryminały, dzięki drugiej, że będą to kryminały na wesoło. A jako że od zawsze
była psiarą, to zdecydowała się, by w swoim debiucie przetestować coś
niezwykłego, wtedy chyba na polskim rynku niespecjalnie popularnego - jednym z
narratorów swojej powieści uczyniła psa! I tak powstał Kryminał pod Psem,
którego tom pierwszy, debiut autorki, ukazał się na rynku w 2017 roku. Kundelka
Gucia wraz z detektywem Szymonem i dziennikarką Różą szybko czytelnicy
pokochali i tak przez kilka lat skupialiśmy się na ich kolejnych zabawnych
przygodach. Aż przyszedł czas zmiany. Do Marty Matyszczak wprowadziła się kotka
Burbur, która urodziła młode… Ta zmiana w życiu spowodowała też zmianę w
twórczości pisarskiej - po czterech latach poświęconych tylko i wyłącznie
Kryminałom pod Psem, przyszła pora na wprowadzenie nowej serii - serii bardziej
zadziornej, bardziej w humorze ciętej - serii Kryminałów z Pazurem, w której
rolę zwierzęcego narratora odgrywa kotka Burbur. Tom pierwszy pt. “Morderstwo w
Mikołajkach” był dla wszystkich zaskoczeniem, ale na mnie samej wywarł ogromne
wrażenie - do teraz jest to najwyżej oceniona przeze mnie książka autorki! Dwa
kolejne lata przyniosły dwa kolejne tomy, ale na czwarty trzeba nam było
poczekać dłużej - a podczas tego oczekiwania wiele się zmieniło: seria
Kryminałów pod Psem została zakończona, a pojawiła się nowa, skierowana w
stronę cosy crime Zbrodnia na podsłuchu. I to w tę rzeczywistość wkracza
“Świadek śmierci nad Śniardwami” - tom szczególny, bo goszczący bohaterów
Kryminałów pod Psem!
Nad Mazury nadciągnęła jesień, a wraz z nią
kolejne problemy w rodzinie Ginterów. Ich kumulacja sprawia, że Rozalia i Paweł
mają już trochę dosyć - by na chwilę uciec od tego wszystkiego, co ciągle
zaskakuje ich we własnym domu, pakują walizki, ładują koty do kontenerków i
rezerwują ostatnie wolne miejsca w pensjonacie w Trzonkach nad Śniardwami -
spędzą tam andrzejki, a i wykorzystają ten czas, by podjąć prywatny trop, który
może pomóc im wyjaśnić kto stoi za wypadkiem ich właśnie odzyskującego
świadomość syna. Miejsce ich noclegu jest ciekawe - to dawny dworzec kolejowy,
w którym podobno plącze się duch starego kolejarza… Ale nie tylko on przypomina
o przeszłości - bo ta nęka też dziadka właścicielki pensjonatu, który co noc
wydaje się szukać czegoś, czego już dawno tutaj nie ma. Ale czy na pewno? W
końcu ktoś ginie, a Paweł zostaje zmuszony przez swojego szefa do poprowadzenia
śledztwa.
“A co, jak co, ale intuicję to ja mam wyśmienitą! Zresztą ja mam wszystko wyśmienite. Prócz krzywej przegrody nosowej.”
Książka swoją budową nawiązuje do klasyki
powieści detektywistycznej - otwiera ją spis postaci w powieści występujących,
a każdy rozdział, a mówiąc dokładniej: część rozpoczyna się od skrótowego
opisu, co w niej znajdziemy. Marta Matyszczak już tutaj jednak stosuje pewne
unowocześnienia, traktuje je z zacięciem karykaturzystki, dzięki temu
ukierunkowując już historię na odpowiednio cięty humor. Jest też oczywiście
mapka Pojezierza Mazurskiego, na której zaznaczone są miejsca akcji, a ta
rozpisana jest na osiem części. Każda z nich podzielona jest na krótsze
fragmenty oddane zarówno z perspektywy ludzkiej, jak i kociej oczami Burburki,
a każdy fragment oddzielony jest słodką grafiką czarnego kotka (Pedra?). Każdy
fragment poza wpisami Burburki, która swoją narrację prowadzi w formie wpisów w
pamiętniczku, opatrzony jest miejscem akcji, jak i czasem, bo i ten nie toczy
się to linearnie - rozpoczynamy od nocy andrzejkowej, podczas której dochodzi
do morderstwa, by zaraz przenieść się na kilka dni, jak i lata wcześniej - w
okolice II wojny światowej, do opowieści o trzech przyjaciołach. Jakkolwiek
skomplikowanie to brzmi, autorka rozpisuje wszystko tak zgrabnie i jasno, że
nie mam najmniejszych obaw o to, czy czytelnicy połapią się w czasie i miejscu
historii.
“Wszystko jest dla ludzi. (Żartowałam. Wszystko jest dla kotów. Choć ludzie też mają niezły wybór).”
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego przez ludzkich narratorów - przewodzi im oczywiście
stała serii: Rozalia. Burburka, jako autorka pamiętniczka relację składa w
pierwszej osobie, tak samo jak kilka gościnnych wpisów kundelka Gucia. Narracja
pierwszoosobowa bardzo jasno oddaje różnice w charakterach zwierzaków -
Burburka, jak to kotka, jest przekonana o własnej dostojności, o tym, że ona
jest królową, której wszyscy mają składać pokłony, Gucio z kolei to poczciwy,
ufny i milutki staruszek. Styl powieści jest więc odpowiednio dopasowany do
każdego z narratorów, humor Burburki jest najbardziej cięty, uszczypliwy,
perspektywa ludzka skupia się raczej na zagadce kryminalnej i dylematach
moralnych. Język w tym fragmentach jest swobodny, ale nieco bardziej poważny -
choć nie poważny całkowicie. Książkę czyta się bardzo łatwo, bardzo płynnie.
“(...) drogę zastawiła mu jakaś zorganizowana grupa przestępcza. Złożona była z tego trzynogiego psa i dwóch kotów należących do komisarza.”
Cechą
charakterystyczną tej serii, poza Burburką i jej ciętym humorem, jest to, że
fabuła zawsze dzielona jest na dwa wątki - zagadkę kryminalną zamkniętą dla
każdego tomu, najczęściej związaną z miejscem akcji oraz zagadkę prywatną
rodziny Ginterów związaną z ich przewinami - i tymi, od których zaczyna się tom
pierwszy, i tych jeszcze wcześniejszych związanych z wypadkiem ich syna
Huberta. Oczywiście autorka dba o każdego z czytelników, więc główne punkty
zagadki prywatnej są przypomniane, zresztą muszą być, jeśli tomy dzieli tak
długa przerwa czasowa jak tutaj. Można więc po ten tytuł sięgnąć bez znajomości
pozostałych części serii.
“Rozalia zaczynała u siebie z niepokojem obserwować rosnącą znieczulicę. Gdy do obciążenia jej sumienia los dokładał kolejny grzech, w ogólnym - przeprowadzanym na własny użytek - rozrachunku spadało jej poczucie winy. Istniała po prostu pewna maksymalna pojemność tego kotła ze złymi uczynkami, której przekroczenie nie robiła już żadnej różnicy.”
Zagadka kryminalna poświęcona temu tomowi,
Trzonkom i Śniardwom, podzielona jest na czas aktualny i przeszły. Prowadzona spokojnie
i z uwagą, dokładna w opis nie tylko ludzkich zachowań, ale i samego miejsca. I
tak poznajemy skomplikowaną historię Trzonek, które kiedyś znajdowały się pod
wpływami Prus, później “uratowane” przez Rosję, zostały tak naprawdę wystawione
na jej brutalność. I my przyglądamy się temu, jak zwyczajne życia zostają
zaburzone przez wojnę, jak nagle trzeba uciekać na zachód i budować swoje życie
od nowa. W czasach współczesnych skupiamy się również na miejscu, na starym
dworcu i położonym w Nowych Gutach hotelu Wiatrak, w którym znajdziemy plejadę
zabawnych postaci, a równocześnie potencjalnych morderców…
“Człowiek żyje w swojej bańce - a ta jest mniej więcej na jego poziomie intelektualnym - i się dziwi, kto w Polsce wybiera takich debili na kluczowe stanowiska w rządzie, jakich co wieczór można było oglądać w telewizyjnych wiadomościach. Kto popełnia te wszystko - często niezwykle durne - zbrodnie. Potem jednak wychodzi do ludzi i spotyka takich Zygfrydów Wosiów. I już wszystko staje się jasne.”
Wątek prywatny rodziny Ginterów jest w tym
tomie równie ważny, co sama zagadka kryminalna. Autorka długo trzyma nas w
niepewności, nie jesteśmy pewni kogo i przede wszystkim w jakim cel szuka
Rozalia z Pawłem - no, może dla tych, co pamiętają dokładniej niż ja tom
trzeci, nie będzie to aż taką niewiadomą, co sugerują przypomnienia autorki. Co
jednak ważne, sama tajemnica związana z wypadkiem Huberta zostaje tu rozwiązana
- dowiadujemy dię jak i dlaczego chłopak został zaatakowany. Na wierzch
wychodzą też i inne grzechy Ginterów, które automatycznie pobudzają ciekawość
tego, co zdarzy się w kolejnym tomie…
“(...) bardzo się napracował nad utratą jej zaufania. Sama jednak święta nie była, więc być może winy się wyrównywały? Czy to w ogóle tak działało? Czy można prowadzić takie rachunki popełnionych grzechów i układać z nich równania? Nie była tego pewna.”
Akcja powieści prowadzona jest tempem
umiarkowanym, poprzez zmiany perspektyw i czasów, czytelnik jednak nie ma nawet
czasu na choćby pomyślenie o nudzie. Intryga zbudowana jest solidnie, tak też
jest prowadzona - w stałym tempie, z miejscem na finalne wyjaśnienia,
odpowiednie zamknięcie i zapowiedź tego, co może nadejść w przyszłości. Autorka
jednak długo trzyma nas w niepewności, długo czekamy aż elementy układanki wskoczą
na swoje miejsce - poprzez ich ilość ciężko jest to zrobić samodzielnie, choć
nie jest to niemożliwe.
W “Świadku śmierci nad Śniardwami” plączą się
ludzkie tragedie - te stare, pochodzące jeszcze z czasów II wojny światowej,
jak i te współczesne, prywatne, wywołane przez głupi los czy ludzką głupotę.
Intryga kryminalna zbudowana jest tak, że poznajemy nie tylko samo miejsce, ale
i jego skomplikowaną historię, poznajemy losy Polaków, których życia zostały
zrujnowane przez wojnę. Jednak, choć wszystko podszyte jest wynikającym z tego
smutkiem, czytelnik podczas lektury aż tak bardzo go nie odczuwa - mocno
ironiczna i prześmiewcza narracja Burburki jest na tyle intensywna, że to ona
nadaje rytm i charakter zdarzeniom, zabarwiając je pod kątem komediowym. Samo
zakończenie mocno osadza czytelnika już w tomie kolejnym - miejmy nadzieję, że
tym razem autorka na kontynuację nie każe czekać nam aż dwa lata! Historia
“Świadka śmierci nad Śniardwami” jest lekturą szybką i mimo wszystko rozrywkową,
ale na pewno nie w wydźwięku lekką - bo przecież sama zbrodnia też taka nie
jest.
“Nigdy więcej wakacji nad Śniardwami! Od dzisiaj tylko Egipt!”
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz