sierpnia 22, 2025

"Morderstwo all inclusive" Iwona Banach

Autorka: Iwona Banach
Tytuł: Morderstwo all inclusive
Data premiery: 13.08.2025
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 320
Gatunek: komedia kryminalna
 
Iwona Banach to polska autorka komedii kryminalnych i tłumaczka z języka włoskiego i francuskiego. W tej pierwszej roli debiutowała w pierwszych latach drugiego tysiąclecia, ale wtedy książki wydawała w sporych, kilkuletnich odstępach. Tak naprawdę i na poważnie (choć przecież z komedią) na rynku pojawiła się w 2019 roku i od tego czasu zdaje się z roku na rok przyspieszać. Teraz na koncie ma już około czterdziestu powieści dla dorosłych i kilka dla dzieci, jak i jej krótkie teksty ukazały się w kilku antologiach skierowanych do obydwu grup czytelników (np. w “Na tropie tajemnic”- klik!). W samym roku 2025 wydała już sześć pełnoprawnych powieści w kilku wydawnictwach, choć i na tym ciągle nie koniec. “Morderstwo all inclusive” to jedna z dwóch jej najnowszych powieści - obydwie miały premierę 13 sierpnia.
 
Historia powieści rozpoczyna się 23 grudnia, w chwili, gdy grupa Polaków przylatuje na jedną z mniejszych wysp Karaibów. Towarzystwo jest bardzo różne pod kątem wieku, preferencji i stanu, jak i powodów dla których się tam znaleźli - kilka osób wycieczkę wygrało, kilka zwyczajnie wykupiło. Mają obiecane polskie święta Bożego Narodzenia w tropikach, choć już po dotarciu na miejsce okazuje się, że niekoniecznie tropiki oznaczają raj, a święta w otoczeniu palm, kolorów i roześmianych, tańczących czarnoskórych ludzi o bujnych kształtach nie za bardzo im do tego znaczącego okresu kalendarzowego pasują… Wśród nich jest policjant na tajnej misji - ma przyjrzeć się jakiejś sprawie, jednak gdy w pierwszy dzień świąt jedna z turystek zostaje znaleziona martwa, a jakiś czas później pojawia się kolejny trup, jego punkt skupienia przenosi się na sprawę morderstwa. Choć może to wszystko jest jednak ze sobą powiązane?
“(...) o ile można wyjechać z Polski i zrezygnować z polskości świąt, o tyle ta świąteczna polskość z człowieka nie rezygnuje. Ona w nim tkwi i nim targa, a im dalej, tym gorzej.”
Książka nie ma typowego podziału na rozdziały, nie jest w żaden sposób numerowana czy tytułowana, składa się po prostu z krótkich scenek przedstawionych z kilku perspektyw w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Narrator jest wszechwiedzący, wie nie tylko więcej od postaci, ale również i więcej od czytelnika - kilka razy na początku powieści daje znać, że dobrze wie, co się stanie dalej. Styl powieści jest dość chaotyczny - wynika to z dużej ilości dygresji i przeróżnych skojarzeń i uogólnień, które wynikają z opisywanych sytuacji, ale z niepotrzebnych powtórzeń stwierdzeń, które już wcześniej w powieści były zaznaczane. Język jest codzienny, potoczny i momentami w oddaniu myśli, stanów czy dialogach postaci dość rynsztokowy, nie ma tu słów zakazanych, nie ma tematów tabu.
 
Ilość postaci w powieści jest spora, więc istnieje możliwość, że część z nich będzie się czytelnikowi mieszać. Poznajemy przede wszystkich przyjezdnych, ale i kilka osób na stałe zamieszkujących tę wyspę - jest właściciel hotelu, który jest Polakiem, jest jego żona i kochanka, jest szamanka i rezydentka. Miejscowe postacie kobiece są czarnoskóre, ale z różnych względów w większości znają język polski, więc dogadanie się z przyjezdnymi nie jest utrudnione. Przyjezdni z kolei to bardzo różnorodny zbiór, w którym między innymi znajdują się dwie emerytki, policjant, dziennikarka, sprzedawczyni i przyszłe teściowe ze swoimi mającymi się pobrać dziećmi. Najmocniej wyróżniającym się bohaterem jest jednak Ziutek - duch, który nie wie kim był za życia i czy w ogóle na pewno jest martwy, dlaczego znalazł się na tej wyspie i dlaczego chodzi nagi.
“Miał problemy językowe, bo nie wiedział, jak nazwać swój stan.
Uduchowiony nigdy nie był, chyba nawet obraziłby się, gdyby ktoś coś takiego zasugerował, duchowość go raczej nie dotyczyła, przynajmniej za życia, a uduszenie… Czyli tak jakby uczynienie duchem… Hmmm.”
Intryga kryminalna powieści toczy się w sumie dwoma torami - od samego początku Ziutek stanowi zagadkę, a gdzieś po setnej stronie pojawia się wątek morderstwa przyjezdnej, co rozpoczyna śledztwo oficjalne prowadzone przez tamtejszą policję, jak i te mniej oficjalne, choć usankcjonowane z góry śledztwo polskiego policjanta. Ilość postaci, ich prywatnych historii i dygresji ogólnych powodują jednak, że trudno powiedzieć, że kryminał jest tu na pierwszym planie - tak naprawdę sama zagadka nie zajmuje za wiele miejsca, jest finalnie zaskakująca, ale mimo wszystko dość prosta.
“Z trucizną jest pewien problem czasowy, może nie zawsze się pojawia, ale często tak, bo truciznę bezwiednie ofiara aplikuje sobie sama, a to znaczy, że to ona de facto (też bezwiednie) wybiera czas swojej śmierci.”
Bo tym, co zaprząta najmocniej uwagę, jest absurd, są stereotypy, które poprzez ilość ich nagromadzenia i stopień ich natężenia w jednym miejscu, są przez to wyśmiane. Nie oczekujcie więc, że postacie się tu pojawiające będą przyjemne - to nagromadzony w jednym miejscu najgorszy sort ludzi, którzy tak naprawdę niczego nie szanują, a w tropiki nie przyjeżdżają po to, by spędzić święta w innej scenerii (jak niektórzy twierdzą), ale by się schlać, pomarudzić, coś przelecieć, zrobić burdę, zasnąć i zacząć od nowa. Postacie tamtejsze z kolei są dynamiczne, bogato obdarowane przez naturę (wszystkie, bez wyjątku!) i radośnie wierzą w duchy. Nie można odmówić autorce spostrzegawczości - czuć, że bacznie obserwuje ludzkie zachowania i wyciąga z nich wnioski, jednak tym, co skupia jej uwagę, jest wszystko to, co najgorsze - wszystkie najgłupsze wierzenia i konwenanse, pragnienia, emocje i uczucia. 
“Starsze panie, które nie za bardzo wiedzą, co zrobić ze swoim życiem, z ochotą zabierają się do układania życia innym. I są w tym bardzo skuteczne, tyle że to obce życie, najczęściej należące do dzieci ich partnerów, urządzają na swoją modłę, czyli tak jakby one miało to życie przeżywać.”
I tak naprawdę właśnie to skupienie na największej głupocie, najgorszym sorcie człowieka, najmocniej mnie denerwowało - sama lubię bardziej zbalansowane powieści, w których jednak nie wszystko jest złe, a humor nie wynika z przeklinania, wymiotowania i innych niesmacznych sytuacji. Wolę się śmiać z tego, z czym mam do czynienia na co dzień, a na szczęście tego typu ludzi i tego typu sytuacje zostawiłam w poprzednim wieku. Sam sposób budowy zdań, ilość powtórzeń też nie jest tym, co mogłoby trafić w mój gust - wolę zdania krótsze, konkretniejsze, mniej tematycznie rozstrzelone, po prostu mniej chaotyczne. Wątek ducha w kryminale też nie do końca mi pasuje, szczególnie, że ten jest tu przez większą część fabuły po to, by wywoływać mało komfortowe sytuacje. Podobał mi się za to kontrast, jaki autorka ukazała w polskim i karaibskim podejściu - tam żyje się weselej, Polacy jednak mają tendencję do szukania tego, co złe, rzadziej na naszych ustach gości uśmiech.
“Tutaj to wszystko jest jakieś do niczego, normalnie zero tradycji, zero szacunku, w ogóle zero wszystkiego! Żeby nawet porządnych ofiar nie umieli składać? No, ludzkie pojęcie przechodzi!”
“Morderstwo all inclusive” to komedia osadzona na wątku kryminalnym, która jednak przede wszystkim skupia się na tym, by wyszydzać ludzkie charaktery, przekonania i stereotypy. Robi to w sposób dynamiczny, w sposób bardzo ekspresyjny - jest dużo postaci, każda jest w jakiś sposób konfliktotwórcza, goniąca za własnym wątkiem. Częsta ilość dygresji na tematy lekko powiązane z tycm, co się w historii dzieje, udowadnia, że autorka jest bacznym obserwatorem ludzkich charakterów i ma naprawdę dużo rzeczy do wyśmiania. Sama historia pod kątem fabuły jest dziwna, wręcz bajkowa, w końcu po wyspie gania duch, a szamanka, jak Kubuś Puchatek w drodze po miodek, utyka w wulkanie. Książka więc będzie odpowiednia dla czytelników, którzy chłoną ogromną ilość absurdu i nierealnych sytuacji, których śmieszy wszystko to, co w większości kręgów jest tematem tabu, a czasem po prostu powoduje niesmak. Dla mnie jednak to za duża kondensacja chaosu i absurdu, wolę bardziej poukładaną stronę autorki jak np. pierwsze tomy serii z trupem.
 
Moja ocena: naciągane 6/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Dragon.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz