Autor: Alasdair
Beckett-King
Tytuł: Tajemnica
starego dworu
Cykl: Montgomery
Bonbon, tom 3
Tłumaczenie: Magdalena Korobkiewicz
Ilustracje:
Claire Powell
Data
premiery: 13.08.2025
Wydawnictwo: Kropka
Liczba stron: 272
Gatunek: powieść
detektywistyczna / kryminalna / komedia
Wiek: 9+
Już trzy tomy serii kryminalnej dla młodszego
czytelnika (ale i starszego też!) z detektywem Montgomery’m Bonbonem, pod
którego wąsami kryje się dziesięcioletnia Bonnie, są już w Polsce dostępne! Co
nie znaczy, że seria jest skończona – Na rynku angielskim tego lata pojawiała
się już kolejna część przygód Bonnie, jej dziadka Banksa i przyjaciółki Dany. Jej
autor Alasdair Beckett-King jest angielskim nagradzanym komikiem, który zarówno
występuje na żywo (na największych angielskich scenach! I nieco mniejszych
oczywiście też), jak i nagrywa swoje skecze, by udostępniać je w sieci. W 2023
stworzył pierwszy tom wspomnianej serii dla dzieci (wywiad z autorem - klik!), a
od niedawno jest też współtwórcą dwóch podcastów - jeden o lokalnych legendach,
drugi o ponownie czytanej klasyce książek dla dzieci.
Na kartach serii z Bonbonem znajdziemy jednak
nie tylko dzieło Alasdaira Beckett-Kinga, ale również Claire Powell, która
odpowiedzialna jest za ilustracje - a jest ich naprawdę sporo, niewiele
znajdzie się stron, które w żaden sposób nie zostały ozdobione. Ilustracją
Powell zajmuje się od roku 2016, a jej dzieła można spotkać w książkach
popularnych dziecięcych pisarzy, którzy trafiają na listy bestsellerów.
“Tajemnica starego dworu” czyli trzeci tom
serii z Bonbonem, na polskim rynku najnowszy, opisuje osobną zagadkę
kryminalną, więc bez problemu można po niego sięgnąć również jak po powieść
osobną.
Montgomery Bonbon wraz ze swoim pomocnikiem
dziadkiem Banksem zostają zaproszeni do wiekowej rezydencji położonej na północ
od Widdlington, gdzieś pomiędzy wrzosowiskami. Dwór Adderstone, bo taką nazwę
nosi dane miejsce, znajduje się teraz w posiadaniu Fergusa Croke’a, dawnego
oszusta i boksera, który teraz wychowuje tam młode pokolenie - pod opieką ma
trójkę młodych ludzi, którzy rozwijają skrzydła w nie do końca legalnym
kierunku. Po przyjeździe Bonbona i dziadka Banksa targającego ogromną walizkę,
przychodzi czas zapoznania - Fergus prezentuje wszystkim wielki brylant, który
od lat uznawany jest za zaginiony, i oznajmia, że przygotował dla swoich
podopiecznych grę. Tyle że zanim wyjaśni na czym gra tak naprawdę ma polegać,
zostaje zamordowany… I to w małpiarni, w chwili, gdy wszyscy mieszkańcy
znajdowali się w rezydencji, pod czujnym okiem Bonbona… Jak to możliwe? Bo
przecież Fergusa nie zabiły jego ukochane małpy?!
Książka składa się z 21 tytułowanych
rozdziałów i epilogu - rozdziały są kilkustronicowe, bogate w ilustracje
umieszczone w przeróżnych miejscach strony, tekst pisany jest normalną czcionką
z nieco większą interlinią niż w książkach dla dorosłego czytelnika. Oczywiście
niektóre słowa są odpowiednio wyróżnione, większe i pogrubione - najczęściej to
te, które naśladują dźwięki. Cala książka wydana jest bardzo starannie poczynając
od twardej oprawy, przez wprowadzenie w postaci mapki rezydencji i
zilustrowanych postaci, aż po zakończenie - list od autora, notki biograficzne
Beckett-Kinga i Powell oraz słowniczka słów obcojęzycznych, z których korzysta
Bonbon (czasami używa ich niepoprawnie, więc i poprawna wersja jest w
słowniczku zaznaczona - nie ma więc obawy, że młodszy czytelnik nauczy się
jakiegoś słowa błędnie).
Narracja książki prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego podążającego za Bonnie
- oddaje nie tylko to, co się dzieje, ale i myśli i emocje dziewczynki, przez
co jej zachowanie jest dla czytelników w pełni zrozumiałe, a co za tym idzie,
można z niego wyciągać wnioski. Styl powieści jest humorystyczny - w końcu jej
twórcą jest komik, który umiejętnie korzysta z komizmu w każdej odsłonie:
sytuacyjnego, słownego i w kreacjach samych postaci. Część żartów przeznaczona
jest typowo dla dzieci - myślę, że będą się przy nich solidnie zaśmiewać! Poza
wpadkami językowymi Bonbona (wytłumaczonym w słowniczku) tekst jest bardzo
staranny, słownictwo poprawne, więc nie tylko książkę czyta się płynnie, ale
nie ma też obaw, że młodszy czytelnik przejmie jakieś złe nawyki językowe.
“- No dobrze, detektywie, skończył pan już wtykać wąsy w nie swoje sprawy?”
Sama historia mocno bazuje na klasyce gatunku,
co na pewno docenią dorośli. W końcu kto nie lubi powieści rozgrywających się w
starych, dużych rezydencjach? Autor jednak ubarwia tę rzeczywistość - w stary
dom ładuje zabawne postacie i dziwne urządzenia, jak odkurzacz, który rozciąga
się na cały budynek… Choć brzmi to dość fantastycznie, to właśnie to jest
element powieści prawdziwy - podobno faktycznie jakaś brytyjska rezydencja w
takie urządzenie była zaopatrzona! Ciemne korytarze, gongi, które zwołują
mieszkańców do jadalni, to coś, co znamy w takich miejsc akcji, a w kontraście
do nich stoi małpiarnia, w której Fergus kolekcjonował małpy z całego świata.
Zresztą nie tylko w starym domu odnajdujemy klasykę gatunku - sama baza zagadki
również na niej się opiera.
“Wszyscy wiedzą, że w starych dworach roi się od duchów. Jeśli wierzyć legendom, w miejscach takich jak Adderstone nie da się wręcz cisnąć bezą, by nie trafić jakiejś białej damy albo wrzeszczącej czaszki.”
Bo dostajemy tutaj przecież zagadkę opartą na
czymś na kształt zamkniętego pokoju - zbrodnię, której popełnić nikt nie mógł,
bo przecież wszyscy poza Fergusem byli w tym czasie w domu. Jak więc wyjaśnić
niemożliwe? Poza samym morderstwem obserwujemy też zagadkę dotyczącą brylantu -
jasne jest, że Fergus gdzieś go ukrył, a listy, które otrzymali jego
podopieczni, prawdopodobnie powinny wskazać gdzie.
“Jako detektyw Bonnie wiedziała, że zaglądanie do czyjegoś pokoju przypomina trochę zaglądanie do serca danej osoby. Jej własny pokój w Widdlington bez reszty wypełniały pamiątki z przeprowadzonych śledztw w sprawie tajemniczych zbrodni.”
Mimo tego, że bazą powieści jest zbrodnia,
jest morderstwo, to nie na tym czynie się skupiamy - tak jak w starej dobrej
klasyce ważna jest tu sama zagadka, a przemoc i brutalność są raczej
niewidocznie. Tu liczy się intryga i liczą się postacie, bardzo barwne, bardzo
charakterne, które na pewno zostaną docenione przez młodszego czytelnika.
“Bonnie przejrzała się w lustrze i odkryła, że przykleiła sobie wąsy do góry nogami. Ale było warto. Gdzieś w jej wnętrzu zrodziło się coś, czego potrzebuje każdy porządny detektyw: przeczucie.”
Sama kreacja Bonnie, która przemienia się w
Bonbona jest bardzo ciekawa. Dla dorosłych czytelników to zabawna karykatura
Poirota, dla młodszego trochę podśmiewanie się z dorosłych, którzy dzieci
lekceważą - bo czy nie jest to kwintesencja postaci Bonbona? Detektywa znanego
i poważanego w całej Anglii, pod płaszczykiem którego kryje się przecież
10-letnia dziewczynka! Tym samym oddajemy dzieciom głos, wskazujemy, że to, że
są dziećmi, wcale nie znaczy, że ich słowa, ich spostrzeżenia są mniej ważne
niż dorosłych.
“Chociaż większość dzieci w Widdlington lubi uprawiać sport i uczyć się brzydkich wyrazów, Bonnie zdecydowanie woli morderstwa. A w zasadzie wykrywanie morderców. Odkryła, że jej wybitna zdolność dedukcji jest traktowana przez dorosłych trochę bardziej serio, kiedy ona sama wkłada beret i mówi z obcym akcentem (...).”
Zresztą książka napakowana jest dobrymi
wzorcami. Mamy dziadka Banksa, który wspiera wnuczkę jak nikt inny, jest dumny
z jej osiągnięć bardziej niż z tego, co sam w życiu osiągnął. Mamy Danę, która
jest dla Bonnie przyjaciółką, a obserwując ich relacje, możemy się nauczyć jak
dbać o przyjaźń i jak nie pozwolić, by nieporozumienia zniszczyły to, co dobre.
Na chwilę pojawia się też mama Bonnie, całkiem inna niż jej córka - mama, która
dba teraz o siebie i to też jest w porządku. Nie jest to więc tylko książka,
która wprowadzi w dobry nastrój, pozwoli popodziwiać obrazki i pośmiać się z
postaci i historii, ale też przemyci pomiędzy tym naprawdę dobre wzorce.
“Jeśli nie posiadasz się ze zdumienia, wyobraź sobie, jak w tym momencie musiała się czuć Bonnie!”
“Tajemnica starego dworu” to tak naprawdę
książka dla całej rodziny - są pewne żarty przeznaczone głównie dla młodszych,
są wzorce, które chcemy młodym wpoić. Ale są i nawiązania do klasyki gatunku,
jest ta zabawna karykatura Poirota, którą doceni przede wszystkim dorosły
czytelnik. Dla mnie samej już osadzenie miejsca akcji w starym dworze położonym
pomiędzy wrzosowiskami jest sporym plusem, który autor bardzo sprytnie przez
całą fabułę wykorzystuje! Zresztą książka to nie tylko sama historia, ale i
doznanie wizualne - dzieła, jakie stworzyła Claire Powell dla tej powieści,
doskonale ją uzupełniają! Mocno polecam tym, którzy lubią dobrze wydane książki,
jak i historie osadzone na klasyce, ale wzbogacone o brytyjski humor.
“Gospodarz co jakiś czas przystawał i pokazywał Bonnie różne przedmioty, zapewne wyjątkowo kosztowne.- Ludwik czternasty - powiedział, zamaszystym gestem obejmując kilka kunsztownie wyściełanych krzeseł.Coś podobnego! - pomyślała Bonnie. Czternaście krzeseł o tym samym imieniu!”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Kropka.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz