Autor: Steve
Cavanagh
Tytuł: Wspólniczka
Cykl: Eddie
Flynn, tom 7
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Data premiery: 30.07.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Gatunek: thriller
prawniczy
Steve Cavanagh to irlandzki autor powieści
kryminalnych i sensacyjnych, który tworzy już od dekady - debiutował dokładnie
w 2015 roku książką “Obrona”, a zarazem pierwszym tomem cyklu thrillerów
prawniczych z Eddiem Flynnem, który przyniósł mu światowy rozgłos i słowa
uznania od najgłośniejszych, najmocniej cenionych pisarzy. Teraz na swoim
koncie ma równo dziesięć książek - osiem z serii i dwie osobne, a na początek
przyszłego roku zapowiedziany jest kolejny tom z Eddiem Flynnem. W Polsce jego
historia wydań była bardziej burzliwa - pojawił się niewiele po swoim debiucie,
później zniknął, od 2019 roku przeszedł pod skrzydła Wydawnictwa Albatros, ale
tak naprawdę dopiero od zeszłego roku czytelnicy zostali usatysfakcjonowani -
wydawnictwo do kwietnia tego roku skompletowało nam sześć pierwszym tomów z
Eddiem Flynnem, a teraz, zaledwie trzy miesiące później, do naszym rąk trafił
tom siódmy! Miejmy nadzieję, że teraz już obecność książek Cavanagha na polskim
rynku będzie można uznać za pewniaka! Bo co jak co, ale od jego powieści można
się uzależnić!
W nowojorskiej kancelarii prawnej Flynn i
Brooks zjawia się mężczyzna w eleganckim garniturze. To prawnik Carrie Miller,
która kilka miesięcy temu została postawiona w stan oskarżenia o współudział w
zbrodniach popełnianych przez jej męża, seryjnego mordercę zwanego Piaskunem.
Prawnik zamierza tę sprawę przekazać Eddiemu i jego współpracownikom, gdyż sam
nie ma doświadczenia w prawie karnym, a teraz już jasne jest, że proces na
pewno się odbędzie - Peltier cały czas liczył na ugodę, która do procesu by nie
dopuściła, niestety nic z tego nie wyszło. Eddie według swojej zasady nie chce
przyjąć sprawy, póki nie upewni się, że jego klientka jest niewinna, choć
pozostali członkowie jego zespołu są już zdecydowani. Po rozmowie z Carrie
również i on na jej obronę przystaje. Niestety nie tylko z trudną sprawą w
sądzie i mocno negatywną opinią publiczną przyjdzie im się zmierzyć - na
wolności nadal jest Piaskun, policja i FBI nadal na niego polują, a on od ponad
roku pozostaje nieuchwytny... A jednak proces coś zmienia - Piaskun wraca i
zrobi dosłownie wszystko, by jego żona nie trafiła za kratki. Naprawdę
wszystko.
Książka rozpisana jest na prolog, 63 rozdziały
oraz dwa fragmenty doniesień medialnych - jeden znajduje się od razu po
prologu, drugi pod koniec powieści. Każdy rozdział opatrzony jest imieniem
bohatera, z perspektywy którego poznajemy dany fragment, poza tym dostajemy też
wgląd w zapiski z pamiętnika Carrie - w większości datowane. Historia
przedstawiona jest oczami zarówno wszystkich członków zespołu Eddiego, jak i
agentki FBI, byłego federalnego oraz samego Piaskuna. Jednak tylko Eddie
historię przedstawia w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego, pozostałe
postacie swoje wersje przedstawiają poprzez narratora trzecioosobowego. Prócz
Carrie oczywiście, na której forma pamiętnika wymusza osobę pierwszą. Styl
powieści jest bardzo swobodny, autor odpowiednio dopasowuje język zarówno do
postaci, jak i tego, co chce przekazać - czasami zdania się krótkie, szybkie,
podbijają dynamizm akcji, w innych wypadkach zdania są rozbudowanie, dokładne,
oddają skomplikowanie fabularne. W książce sporo jest dialogów, a choć w tym
tomie ilość przemów i przepytań świadków na sali sądowej nie jest tak duża, jak
w innych, to nadal są to perełki oratorskie. Książkę czyta się z prawdziwą
przyjemnością, a niewymuszony humor postaci, jakim posługują się w wymianach
zdań między sobą, nadaje historii pewnej lekkości.
“- (...) Słyszałeś o Blach? Ona się tym zajmie.- Prawdziwa z niej twardzielka - powiedział, otwierając szerzej oczy. - Nie musisz się o nią martwić, dzieciaku. Niech martwią się ci, którzy jej podpadli.”
“Wspólniczka” to tom siódmy serii, ale jak
każdy, można czytać ją od pozostałych niezależnie, zależności pomiędzy znanymi
postaciami są wyjaśnione, życiorysy w skrócie przypomniane, a cała intryga jest
zagadką zamkniętą w jednym tomie. Autor bardzo sprawnie buduje napięcie, zaczyna
od mocnych nut, bo już za chwilę uderzyć jeszcze mocniej. Dodatkowo stosuje
znajome triki, które te napięcie potęgują - rozdziały są krótkie, często
zakończone cliffhangerami, a postacie nie mówią nam wszystkiego - to, że wpadną
na jakiś pomysł, coś odkryją, wcale nie znaczy, że czytelnik od razu wie co. Na
to najczęściej musimy poczekać, co sprawia, że napięcie i ciekawość podczas
lektury sięgają zenitu.
“Czasami, kiedy patrzymy na świat, nic nie wygląda tak, jak powinno. Coś odstaje, coś jest spartaczone, coś jest po prostu do dupy. Widać, że mamy problem, ale trudno jest znaleźć rozwiązanie.Czasami to rozwiązanie przychodzi do głowy, gdy trafiamy na kolejny problem. Wyglądało na to, że moja podświadomość pracowała usilnie nad czymś, nie dając mi o tym znać. I nagle - bum! - wszystkie elementy zaczęły do siebie pasować!”
Steve Cavanagh już nieraz udowodnił jak
skomplikowane fabuły potrafi budować, jak trafnie wyczuwa odpowiednie momenty
na twisty fabularne, które wprowadzają w osłupienie i każą czytelnikowi całą
książkę analizować od nowa. We “Wspólniczce” twisty oczywiście nieustannie
nadal zaskakują, a stopień skomplikowania, choć z początku nie wygląda, jest
tak duży, że podejrzewam, że książkę musiałabym przeczytać kilka razy pod rząd,
by wyłapać wszystkie pułapki, w które nieświadomy czytelnik w swoich teoriach
wpada. Autor wodzi za nos jak nikt inny, bo kiedy już czytelnik jest święcie
przekonany, że wie wszystko, nagle okazuje się, że nie wie tak naprawdę nic. To
budzi mój ogromny podziw, tak świetnych zmyłek fabularnych nie robi nikt inny.
“Niektórzy z prokuratorów bardzo wcześnie w swojej karierze tracą z pola widzenia prawo. Dla nich ta praca polega przede wszystkim na tym, żeby skazywać, skazywać, skazywać - odhaczać kolejne zwycięstwa.”
W tym tomie autor wsuwa pod lupę wątek
seryjnego mordercy i wszystko, co się z tym wiąże. Przyglądamy się sprawie od
strony FBI, czyli tych, którzy próbują go złapać, jak i od tej strony niepewnej
- ofiary czy wspólniczki? Bo przecież seryjni mordercy często mają rodziny, a
choć z historii wiemy, że są i takie, które niczego nie podejrzewają, to kiedy
jednak pojawia się kolejna taka sprawa, na gorąco bardzo trudno jest w to
uwierzyć. Ale w tym wypadku Eddie wierzy, my jednak pamiętamy, że już kiedyś
zaufał złej osobie… czy zatem na pewno możemy wierzyć, że potrafi to poprawnie
ocenić? Wątek FBI jest na tyle ciekawy, że przynosi zagadnienie profilowania.
Tyle ostatnio mówi się o tej dziedzinie behawioralnej, tak nas ona fascynuje, a
autor w swojej powieści stawia ją w innym świetle, odsłania fakty, które
sprawiają, że zaczynamy podważać to, czy faktycznie w aktualnych czasach
profilowanie może być przydatne i skuteczne. Kontrowersyjny temat, ale na pewno
warty dyskusji!
“Żony uświadamiają sobie, że nie tylko nie mają przyszłości, ale też, że skażona jest cała ich przeszłość. Każdy pocałunek, każdy czuły uścisk, każda spędzona razem miła chwila mogą się okazać zatrute. I rodzi się kolejne, tym razem naprawdę bolesne pytanie: co takiego we mnie mogło zafascynować kogoś tak złego?”
Oczywiście i sam morderca ma tutaj miejsce do
popisu, w końcu i z jego punktu widzenia przyglądamy się sytuacji. A to podsuwa
kolejne pytania: czy taki człowiek, który przecież jest skłonny do czynów dla
nas niewyobrażalnych, naprawdę może kogoś kochać?
“Ludzie dostosowują swoje osobowości do różnych sytuacji. Moim zdaniem w miejscach zbrodni nie szukamy człowieka. Możemy tam tylko zobaczyć zabójcę.”
Steve Cavanagh, poza świetnym zmysłem do
budowania skomplikowanych, bogatych w twisty fabularne intryg, już też nieraz
pokazał nam, że nie oszczędza swoich postaci. I we “Wspólniczce” znowu szykuje
dla nas kilka sytuacji granicznych, takich, w których na chwilę staje serce, a
czytelnik z przerażeniem w oczach myśli “Nie! Nie zrobił tego!” A może jednak
zrobił? O postaciach z serii pisałam już wiele (Eddie Flyyn w pigułce - klik!),
ich charaktery się nie zmieniają, choć emocje i priorytety zostają wystawione
na próbę. Do nich w tym tomie dochodzą ciekawe postacie: prawnik Peltier,
Carrie, agentka Delaney i były agent Gabriel Lake. Poza tymi bezpośrednio
uwikłanymi w sprawę morderstw, najciekawszą postacią wydaje się ten ostatni -
Gabriel Lake, w za dużym garniturze, nerwowy koleś, który przesadnie wypytuje o
skład i pochodzenie produktów posiłków i z jakiegoś powodu uważany jest za
niezastąpionego w tropieniu takich degeneratów jak Piaskun… To postać
nieoczywista, która kilka razy każe nam zmieniać o sobie zdanie, ciekawa też
jestem czy jeszcze kiedyś w kolejnych tomach do niego wrócimy.
“Ludzie popełniają straszne błędy, ale w głębi serca nadal są dobrzy. Jedna pomyłka nie może zdefiniować czyjegoś życia.”
W poprzednim tomie, w „Adwokacie diabła”
(recenzja – klik!) autor skupił się przede wszystkim na warstwie
psychologicznej i zagadnieniach społecznych, prawnych, które budzą
kontrowersje. Choć we “Wspólniczce” i tego nie brakuje, to nacisk położony jest
równie mocno na samą akcję, jej dynamizm, po prostu dobrą rozrywkę dla
czytelnika. I doskonale się to sprawdza - od książki nie można się oderwać, a
dylematy moralne, jakie przy okazji serwuje, zostają w głowie na dłużej.
Swobodny styl zapewnia lekką, przyjemną lekturę, charakterne postacie budzą
sympatię lub odczucia odwrotne, a kolejne twisty przyprawiają na zmianę o
palpitacje bądź zatrzymanie serca. Czy to nie brzmi jak doskonały thriller?
Zdecydowanie tak, a ja już nie mogę się doczekać co autor zaserwuje nam w tomie
numer osiem! Obyśmy nie musieli na niego długo czekać, bo tak naprawdę już
teraz za sposobem budowania opowieści Steve'a Cavanagha, jak i cała kancelarią
Eddie i Brooks tęsknię!
“To nie jest kancelaria prawna (...) Pracowałam w kancelariach prawnych całe życie. My tutaj tworzymy rodzinę.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz