listopada 11, 2025

"Ballada o miłości" Lucinda Riley

Autorka: Lucinda Riley
Tytuł: Ballada o miłości
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Data premiery: 29.10.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Lucinda Riley to irlandzka autorka tworząca w nurcie literatury kobiecej, której powieści podbiły cały świat. Tłumaczone są na 37 języków, ich sprzedaż przekroczyła już 70 milionów egzemplarzy, a najpopularniejszy cykl Siedem Sióstr wkrótce ma zostać zaadaptowany na serial składający się z co najmniej siedmiu sezonów. Jest proza to historie jedyne w swoim rodzaju, podbijające serca nawet tych na co dzień nie czytających książek z gatunku powieści obyczajowych (to ja!), więc śmierć ich autorki w 2021 wstrząsnęła całym światem literackim. Teraz nad jej powieściami pieczę roztacza jej najstarszy syn Harry Whittaker, który w jej imieniu dokończył ostatni tom serii Siedem Sióstr, a teraz redaguje jej starsze powieści od nowa…
I “Ballada o miłości” właśnie do nich się zalicza. W latach 90-tych XX wieku Lucinda jeszcze pod nazwiskiem Edwards wydała osiem powieści, po czym na kilka lat zamilkła, by wrócić w 2010 roku już jako Lucinda Riley i rozpocząć karierę literacką na miarę światową. “Ballada o miłości” to jeden z jej pierwszych tytułów, wydany pod nazwiskiem Edwards w 1997 roku w Anglii (w Polsce nie był wcześniej wydany) jako “Losing you”. Teraz książka po redakcji mającej na celu dopasowanie stylu do powieści ukazujących się pod nazwiskiem Riley, została wydana pod nowym tytułem “Ballada o miłości”, w Polsce dodatkowo ozdobiona pięknymi, barwnymi brzegami. Jak podkreśla Whittaker w przedmowie, ten tytuł jest zarówno dla niego, jak i jego matki wyjątkowo ważny, gdyż oddaje charakter życia w niewielkiej irlandzkiej wiosce, podobnej do tej, w której spędzili lata jego dzieciństwa.
 
Hrabstwo Cork, Irlandia, rok 1964. 16-letnia Keira O’Donovan wraz z przyjaciółkami wybiera się na koncert, na którym gra chłopak będący obiektem westchnień większości dziewczyn w ich wieku - Con Daly, odludek, który po stracie rodziców zamieszkał w chacie na plaży. A jednak to właśnie Keirę wypatrzył w tłumie, to na jej punkcie oszalał… Jednak Con nie widzi dla siebie życia w tym miasteczku, on żyje po to, by tworzyć, by grać, a na to nie ma tam miejsca. Chce wyjechać, tylko jak przekonać do tego pomysłu Keirę?
Dwadzieścia dwa lata później cały świat huczy od plotek - już za chwilę na stadionie Wembley ma odbyć się wielki koncert Music for Life, w którym udział mają wziąć najwięksi popularni muzycy. Tym jednak, co zaprząta wszystkich, jest zapowiedziany występ The Fishermen, zespołu, którego sława i rozpad przypadły na burzliwe lata 60-te. Zespołu, którego jeden z członków siedemnaście lat temu zapadł się pod ziemię… I to właśnie nim jest Con Daly.
 
Książka rozpisana jest na prolog, trzy części (początki, rozpad, powrót) i epilog. Części rozpisane są na rozdziały, w sumie jest ich 56, często dzielone są na krótsze fragmenty. Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy kilku postaci, z których najważniejsze są trzy: Keira, Con i Helen, kuzynka Keiry. Styl powieści jest przepiękny, staranny, skupiony na postaciach i ich emocjach, a dialogi prowadzone są bardzo naturalnie. Język odpowiednio wyważony, jest doskonałym nośnikiem emocji postaci. To jedna z tych historii, które czuje się całą sobą, która pochłania tak, że nie liczy się nic innego.
 
Bo to emocje są tym, co tutaj najważniejsze. Emocje bardzo ludzkie, emocje z rodzaju tych, które często biorą nas sobie pod władanie. To opowieść o pasji, o miłości, ale nie tylko i wyłącznie szczęśliwej - Lucinda Riley miłość oddaje bardzo realistyczne. Rozpoczyna się w formie młodzieńczego zauroczenia, w czasie, gdy głowy pełne są ideałów i marzeń, które tak naprawdę niewiele mają z prozą życia wspólnego. I choć chciałoby się, bo ta właśnie miłość była tym, co przez całe życie najważniejsze, to jednak autorka nie mydli nam oczu - w prozie codzienności, w której dba się o to, by realizować swoje cele i pragnienia, tak łatwo jest te uczucie zgubić. Postacie, które w tej powieści poznajemy są podatne na zmiany - trudno się dziwić, w końcu w momencie poznania wszyscy są jeszcze nastolatkami. Czytelnik zatem towarzyszy im w dojrzewaniu, a ich dojrzewanie nie przebiega tak, jak u większości z nas - bo Con i Keira muszą mierzyć się z najpierw w przytłaczającą biedą, a zaraz potem w ogromną, światową sławą… Nikt nie byłoby na takie zmiany gotowy, niezależnie od tego, jak bardzo o nich marzył.
 
Autorka doskonale oddaje więc zmiany, jakim jej postacie się poddają, a wszystko to opiera o motyw muzyczny, wszystko to toczy się na tle rozwoju i upadku zespołu. Marzenia, które nagle się ziściły, upadły, tylko jak do tego doszło? To ta ścieżka dojścia do sławy jest szkieletem, na którym opiera się cała opowieść, to te zdarzenie biedy z nagła sławą jest tutaj zapalnikiem prywatnych konfliktów, nie do końca rozumianych przez bohaterów emocji. Autorka doskonale wybrała czas akcji powieści, czas, kiedy faktycznie wiele do teraz znanych zespołów muzycznych w taki sposób powstawało. Co więcej, koncert, który wydaje się być wielkim finałem opowieści, został zainspirowany faktycznym wydarzeniem, które odbyło się w podobnym czasie, w tym samym miejscu. Dzięki osadzeniu historii na muzycznym szkielecie mamy możliwość w krótkim czasie skumulować wiele emocji, wielkie zmiany i życie, które ciągle przybiera inne formy. Teraz, czytając tę książkę w 2025, mocno kojarzy mi się ona z genialną “Daisy Jones & The Six”, która jednak powstała w stosunku do pierwotnej wersji tej opowieści, dużo później… Ciekawe czy Taylor Jenkins Reid się właśnie tą powieścią inspirowała! Mają ze sobą naprawdę wiele wspólnego.
 
Niemniej jednak, jakkolwiek porywający byłby motyw muzyczny tej powieści, to najważniejsze są w niej emocje. To przecież opowieść o miłości, o jej przeróżnych odcieniach. Tu każda postać kieruje się tą emocją, potrzebą jej pielęgnowania czy po prostu otrzymania. Autorka obrazuje wiele odcieni zatracenia się w miłości, tego, jak łatwo może stać się wręcz toksyczna, jak może stać się obsesją, czy po prostu źródłem nieszczęścia. To nie jest słodki obrazek miłości jak z bajki, to powieść, która choć osadza nas w dość ekstremalnym środowisku, a równocześnie bardzo realistycznie oddaje kolejne etapy tego uczucia. To z jednej strony obraz osób, które dla miłości poświęcają tak naprawdę wszystko, z drugiej tych, którzy traktują te uczucie bardzo egoistycznie.
 
Poza muzyką i miłością “Ballada o miłości” jest też opowieścią o kobietach i choć osadzona w latach 60-tych XX wieku, niekoniecznie bardzo mocno odbiega od obrazu życia kobiet dzisiaj. Dostajemy dwie bohaterki: Keirę i Helen, które są jak ogień i woda. Keira nieustannie staje przed pytaniem co jest ważniejsze: ona sama czy miłość, nieustannie musi wybierać. Helen miłości jest pozbawiona, to postać bardzo samotna, która tę samotność postanawia przekuć w sukces. Na nikim nie polega, choć mimo wszystko szybko przekonuje się, że jednak potrzebuje drugiej osoby, by móc choćby uwierzyć w siebie.
“(...) samotność daje ci siłę. Możesz spędzić życie, obserwując innych, patrzeć na nich z zewnątrz. W ten sposób człowiek dowiaduje się wiele o naturze ludzkiej.”
Co zaskakujące, w tej powieści jest nawet miejsce na wątek kryminalny, który spina całą opowieść w całość. Wątek zbrodni, przez którą ktoś trafił do więzienia, wątek, który otwiera tę opowieść, niejako zdradzając część zakończenia, ale w taki sposób, że ciekawość czytelnika przez całą fabułę jest utrzymana na wysokim poziomie. Cała intryga, tajemnica, zagadka, na której oparta jest powieść, prowadzona jest z dużym wyczuciem, a co ciekawe, bardzo nieszablonowo. Autorka nie sięga po łatwe rozwiązania, nie robi z tej historii słodkiej opowieści, a bardzo mocno upodabnia ją do realnego, nie zawsze sprawiedliwego życia. To odważny krok literacki, wyjście poza schemat powieści obyczajowej.
 
“Ballada o miłości” to powieść o pasji, o muzyce, o marzeniach i miłości, które tak niewiele mają w życiu codziennym wspólnego z naszymi wyobrażeniami. I to autorka oddaje doskonale, ukazując jak łatwo można się przez pęd życia w emocjach zagubić, jak szybko można doznać nieodwracalnej straty. To opowieść, która porywa, którą przeżywa się całą sobą dlatego, że tak doskonale oddaje te emocje, które wszyscy znamy. Tu, poprzez oparcie historii o karierę zespołu muzycznego, kumulacja i rozwój emocji odbywają się bardzo szybko, bardzo skrajnie, ale mimo to na realności nie tracą. To opowieść bogata, która budzi emocje ciepłe, ale i ogromny smutek, która wymusza wręcz łzy nie tylko wzruszenia, ale i rozpaczy. Powieść bogata i porywająca, okropnie prawdziwa, a równocześnie świetnie oddająca realia branży muzycznej, jak i życia w Londynie i Irlandii w latach 60 i 80-tych XX wieku. Jedna z najlepszych powieści Lucindy Riley!
 
Moja ocena: 8,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz