listopada 13, 2025

"Krzyk" Tokuro Nukui

Autor: Tokuro Nukui
Tytuł: Krzyk
Tłumaczenie: Krzysztof Olszewski
Data premiery: 12.11.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść kryminalna
 
Tokuro Nukui to japoński autor powieści z gatunku kryminału i thrillera, które na jego rodzimym rynku są poważane, nagradzane i ekranizowane. W Polsce jednak dotychczas znane nie były, ale “Krzyk” powinien to zmienić - to debiut literacki autora z 1993 roku, książka od której wszystko się zaczęło. Czy tak będzie również w naszym kraju? Mam taką nadzieję!
 
Tokio, początek lat 90-tych XX wieku, zima. Pewien mężczyzna krąży po ulicach miasta niepewny co ma ze sobą zrobić. Stracił pracę, stracił radość życia, chodzi z dziurą w swoim sercu. Zauważa to jakaś dziewczyna - podchodzi do niego, chce się pomodlić o jego szczęście. Ten jeden gest sprawia, że mężczyzna zaczyna myśleć, że może przynależność do organizacji religijnej pomoże mu odzyskać to, co stracił…
Szczęścia jednak na pewno zabrakło dziecku, którego ciało właśnie zostało odkryte tuż obok rzeki. To kilkuletnia dziewczynka, ktoś porzucił ją tam nagą, z ubraniami w worku obok. Policja szybko orientuje się, że jej tożsamość zgadza się z dzieckiem niedawno porwanym, a to sprawia, że wszyscy zaczynają się bać - czy to znaczy, że w Tokio grasuje seryjny morderca, który za ofiary obiera sobie kilkuletnie dzieci? W końcu to nie jedyna zaginiona, czy to znaczy, że druga też już wkrótce zostanie znaleziona martwa?
 
Książka rozpisana jest 69 kilkustronicowych rozdziałów pisanych naprzemiennie z perspektywy mężczyzny szukającego szczęścia i policji. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora, który spokojnie przygląda się poczynaniom obserwowanych przez niego postaci. Narrator jest wszechwiedzący, choć ze swoją nadmierną wiedzą się nie zdradza - ot, w jednym czy dwóch momentach można wyczuć, że wie, co się stanie dalej, jednak przede wszystkim skupia się na tym, by oddać to, co się dzieje teraz. Przygląda się gestom postaci, ich słowom i emocjom, a o ich sytuacjach rodzinnych czy samej przeszłości dowiadujemy się z biegiem lektury głównie z dialogów. Stylistycznie książka prowadzona jest spokojnie i w skupieniu, dialogi i spostrzeżenia wypadają naturalnie. Warto też przy okazji wspomnieć o polskim tłumaczeniu - Krzysztof Olszewski dba o to, by polski czytelnik dowiedział się o funkcjonowaniu w Japonii jak najwięcej, by zrozumiał wszystkie zależności natury prawnej czy społecznej, jakie w powieści się pojawiają, więc wszystko, co jest do tego niezbędne, tłumaczy prosto w przypisach. To ważne, gdyż życie w latach 90-tych w Tokio wydaje się bardzo różne od tego, jakie my w Polsce prowadzimy teraz.
“(...) wzrosła liczba telefonów nękających rodzinę Saitõ, ofiary tej zbrodni. Codziennie dzwoniło anonimowa pięćdziesiąt albo i więcej osób, które przedstawiały się jako sprawcy morderstwa. Te okrutne i bezlitosne żarty doskonale odzwierciedlały chore oblicze japońskiego społeczeństwa.”
Tym, co książkę w pewien sposób charakteryzuje, jest jej tempo. Jest spokojne, bardzo spokojne momentami, śledztwo toczy się w inny sposób niż jesteśmy do tego współcześnie przyzwyczajeni, a choć odejmuje to powieści dynamizmu, to jednak dodaje realność. To w końcu lata 90-te, brak monitoringu, brak telefonów komórkowych, możliwości tropienia śledczych są ewidentnie mocno ograniczone, polegają przede wszystkim na rozpytaniu i zakładaniu hipotez. Autor jednak zdaje się kierować uwagę czytelnika w inną stronę - obrazuje nam sposób funkcjonowania policji od wewnątrz, niesnaski i plotki, jakie krążą pomiędzy funkcjonariuszami, a które wpływają na to, jak postrzegają swoich zwierzchników, oraz relację pomiędzy policją a mediami. Sprawa morderstwa dziecka jest przecież bardzo medialna, dziennikarze prowadzą śledztwo na równi z policją, a czytelnik dzięki temu może przyjrzeć się czy działania prasy są w stanie pomóc w śledztwie, czy wręcz przeciwnie - ukierunkować postrzeganie społeczne w stronę niewłaściwą.
“Zdolności śledcze policji okazują się zaskakująco słabe, gdy powiązania między ofiarą a sprawcą są nikłe. Wystarczy pomyśleć o sprawach z przeszłości, które do tej pory pozostały nierozwiązane. Bezwzględnych zabójców aresztuje się tylko wtedy, gdy się ich złapie na gorącym uczynku lub gdy są świadkowie. Albo gdy policja ma zwyczajnie szczęście.”
Mimo że rozdziały poświęcone podejściu policji są ciekawe pod kątem społecznym, to mnie samą bardziej pasjonowały fragmenty mężczyzny z dziurą w sercu. To postać, o której nic nie wiemy, poza tym, że doświadczyła czegoś tragicznego, prawdopodobnie w związku z tym straciła też pracę. Teraz szuka czegoś, co pomoże mu znaleźć w życiu ponownie sens. Poprzez tę postać przyglądamy się sposobowi funkcjonowania sekty, współczesnej organizacji religijnej, której działania polega na finansowym wyzyskiwaniu swoich członków, ale jednocześnie dawaniu im poczucia przynależności. Wykorzystują słabość? Naiwność? Tak, tak działają sekty, ale autor patrzy głębiej, każe zastanawiać się czy są członkowie, którzy robią to świadomie? Autor wykonał w tym wątku naprawdę świetną robotę, oparł funkcjonowanie sekty o kabałę, świetnie opisał cały system jej funkcjonowania poprzez dostarczanie członkom poczucia wspólnoty i wyjątkowości.
“Co więc jest złego w religii? To, że stała się ona całkowicie biznesem. W całym biznesowym świecie nie ma chyba bardziej dochodowego zajęcia niż religia.”
Historia ma trzy postacie przewodnie, z których jedna dość szybko schodzi na drugi plan. Przez całą powieść bacznie przyglądamy się mężczyźnie z dziurą w sercu oraz podinspektorowi Saeki, który jest szefem wydziału zajmującego się śledztwem. To bardzo ciekawa, skomplikowana postać, zresztą obydwie takie są, jednak pod innymi kątami - Saeki przedstawiony zostaje nam jako człowiek chyba nie do końca nadający się na to stanowisko, który dostał je dzięki koneksjom swoim i żony. To powoduje konflikty, a czytelnik obserwuje go w pracy, jak i na polu rodzinnym. Drugi bohater od pierwszych stron zdaje się budzić w czytelniku współczucie - jest samotny, jest pozbawiony przez los celu, stracił sens. Czyż to nie idealna pożywka dla sekty?
“Przecież to widać na pierwszy rzut oka. Dźwiga pan ogromny ciężar smutku (...).”
Trzecim bohaterem jest Okamoto, policjant, który znajduje się w zespole Saeki. To on początkowo wprowadza nas w sytuację, opisuje kim w wydziale Saeki jest i obrazuje jak widzą go inni.
“Najlepiej ze wszystkich wiem, że jesteś bystrym człowiekiem. Jednak często bardzo bystre osoby nie do końca rozumieją świat ludzkich uczuć. To mnie martwi.”
Dla polskiego czytelnika dodatkową atrakcją jest samo miejsce, w którym toczy się akcja. Możemy poznać bliżej kulturę japońską, poznać sposób życia Japończyków sprzed 30 lat. Niektóre rzeczy w stosunku do czasów współczesnych to już faktycznie relikty przeszłości, jednak sama kultura, sposób zwracania się do drugiego człowieka i podejście do życia Japończyków to dla nas coś innego, coś, co od tego, co znamy z naszego życia, jest różne. Ciekawe jest też podejście do kilkuletnich dzieci - z jednej strony pewne fetysze szokują, ale i ogólne podejście społeczeństwa, które dla polskiego czytelnika wydaje się nadmierne dla wieku dzieci dorosłe, mocno zaskakuje.
Zresztą nie tylko podejście do dzieci, ale waga posiadania rodziny, kogoś obok, pełnione przez członków rodziny funkcje, a w końcu ból rodziny po stracie dziecka pełni w powieści ważną rolę.
“Nie zamierzał porównywać się z nim, ale po raz kolejny uświadomił sobie, jak cenne jest posiadanie rodziny.”
A co z zagadką kryminalną? Podobnie jak tempo akcji, napięcie podczas lektury dawkowane jest czytelnikowi spokojnie, choć mimo wszystko w fabule jest coś takiego, co sprawia, że nie chce się z lektury rezygnować. I dobrze, by rozwiązanie zagadki jest naprawdę spektakularne, mocno daje do myślenia. Autor skrupulatnie rozpisał całą akcję, choć dopiero po ujawnieniu rozwiązania czytelnik jest w stanie to docenić.
“Oczywiście, oszukiwać jest źle, ale dawać się oszukiwać wcale nie lepiej. Większość nowych wyznawców oczekuje czegoś w zamian. Niewielu wierzy w Boga z czystego serca. Wszyscy wstępują do organizacji religijnej, aby uzyskać jakieś korzyści.”
“Krzyk” to powieść kryminalna inna niż to, do czego przyzwyczajony jest polski czytelnik, choć przecież kręci się wokół tematów, których i w polskiej literaturze wiele - posiadania rodziny i potomstwa, kogoś, z kim można wejść w interakcje. Autor podsuwa pod lupę japońskie społeczeństwo w kryzysie, przygląda się jak rodziny, jak media, jak policja w poczuciu zagrożenia funkcjonują. Spokojne tempo i smutna tematyka (cierpiący człowiek kontra zbrodnia, której ofiarą jest dziecko) wprowadzają czytelnika w stan nieco refleksyjny, choć sam autor nie przyjmuje tu tonu moralizatorskiego - pozwala poprzez gesty, rozmowy i zachowania przemówić swoim postaciom. Dobre, ciekawe zagadnienia trzymają czytelnika w zaciekawieniu przez całą lekturę, jednak to, co niesie sam koniec, przynosi nieporównywalnie większe emocje. Świetnie skonstruowana fabuła daje czytelnikowi szansę na zabawienie się samemu w detektywa, ale niezależnie od własnych wyników, lektura z pewnością będzie satysfakcjonująca.
 
Moja ocena: 8/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz