września 17, 2020

"To nie jest mój mąż" Olga Rudnicka


Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: To nie jest mój mąż
Cykl: Matylda Dominiczak, tom 2
Data premiery: 01.09.2020
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 408
Gatunek: komedia kryminalna

Olga Rudnicka to jedno z najważniejszych nazwisk w polskiej komedii kryminalnej. Powtarzając za Alkiem Rogozińskim, to właśnie ona, po śmierci Joanny Chmielewskiej, utrzymywała ten gatunek przy życiu. I robiła to naprawdę dobrze! Teraz ma już dużo kolegów po fachu, jednak jak dla mnie, nadal nikt nie robi tego tak dobrze jak ona! Jej komedie są specyficzne i odróżniają się od wszystkich pozostałych dostępnych na rynku. Olga nie robi dygresji w kierunku wytknięcia wad ludzi, systemu czy innych organizacji – dla niej ważna jest przede wszystkim intryga kryminalna i tylko i wyłącznie na niej skupia się cała fabuła powieści.
„To nie jest mój mąż” to druga książka w całości poświęcona detektyw Matyldzie Dominiczak. Pierwszy raz z tą postacią spotkaliśmy się w „Byle do przodu” z 2018 roku, ale tam grała ona postać poboczną. Jej debiut jako bohatera pierwszoplanowego był wiosną tego roku w powieści „Oddaj albo giń!”, gdzie poznaliśmy co przyczyniło się do podjęcia decyzji Matyldy o zmianie zawodu z bibliotekarki na detektywa – recenzja – klik! W „To nie jest mój mąż” dostajemy pierwszą poważna sprawę Matyldy w nowym zawodzie, a już teraz, zapowiedziana jest kolejna książka z serii pt. „Mój sssskarb” – już nie mogę się doczekać!

Matylda Dominiczak pracuje dorywczo w agencji detektywistycznej. Jej szefowa, Salomea Gwint służy jej codziennie irytującymi pogadankami o roli kobiety w tym zawodzie oraz zleca jakieś mało znaczące, drobne kawałki spraw. Teraz jednak sytuacja się zmienia – Matylda dostaje prawdziwe zlecenie! I to ona jest prowadzi! Towarzyszy jej Mareczek, technik pełniący funkcję asystenta – jako ten bardziej doświadczony ma służyć pomocą. Matylda ma za zadanie zdobyć dowody na niewierności męża klientki. I ma to zrobić tego wieczoru! Zadanie dosyć skomplikowane, o ile mąż nie jest nałogowym seksoholikiem, komplikuje się jeszcze bardziej gdy do akcji wkracza Matylda! Kolejnego dnia policja znajduje nad rzeką trupa… Kim on jest? Jak zginął? I jak te odkrycie wiąże się ze sprawą Matyldy?

Książka podzielona jest na dni śledztwa – zaczyna się 22 września 2010 roku, kończy 1 października. Całość zamyka epilog. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, skupia się na Matyldzie, komisarzu Mareckim i podkomisarzu Tomczyku. Narrator, mimo że trzecioosobowy, wkrada się w głów bohaterów i dokładnie przedstawia nam ich myśli, co przy postaci Matyldy daje często komiczne efekty. Język powieści jest przyjemny, bardzo pozytywny, unikający wulgaryzmów. I to, między innymi, u Olgi bardzo cenię – nie ucieka się do negatywnie nacechowanych słów, z jej książki tchnie bardzo pozytywna energia, są, w porównaniu do pozostałych współczesnych komedii kryminalnych, bardzo niewinne, choć przecież opowiadają o tym samym. To zdecydowanie zasługa języka, jakim posługuje się w swoich powieściach Rudnicka.

Jeśli chodzi o postacie to oczywiście prym wiedzie tu Matylda. Z pozoru stateczna żona Romana, matka 10letniej Moniki, pani bibliotekarka, tak naprawdę pokłada w sobie masę niespożytej energii. Najlepiej jej się myśli prowadząc dialog z samą sobą, co z boku wygląda naprawdę komicznie. Gdy się nakręci, zaaferuje, jej wypowiedź zlewa się w ogromny potok słów, które łączą się szybko i dosyć niezrozumiale dla innych osób. Swoją drogę jej monologi to naprawdę pisarskie mistrzostwo! Matylda jednak ma coś, czego inni nie mają – niesamowitą intuicję! Jakoś tak sama z siebie łączy fakty, z pozoru pokrętnie, jednak zawsze gdzieś tam dochodzi do wniosków, które okazują się zgodne z prawdą… Naprawdę świetny z niej detektyw! No i nie można nie wspomnieć, że jest to osoba tak pozytywna, że nikt nie ma oporów, by się przed nią otworzyć, co na pewno jest dużym plusem w tego typu zawodzie.

O Matyldzie można by jeszcze długo pisać, jednak zostawię Wam tę przyjemność, by odkryć ją samodzielnie. Teraz wspomnę jeszcze tylko na szybko o postaciach policjantów – zarówno Tomczak, jak i Marecki znani już nam są z tomu poprzedniego. Tomczak to leniwy, stary gbur, który został jedną nogą w PRLu. Ciągle miesza w sprawach, do tego cały czas marudzi. Ogólnie dosyć denerwująca postać, ciężko mi było się z niego śmiać. Niemniej jednak w tym tomie pokazuje się nam z innej strony, a i w końcu podejmuje pewną ważną decyzję – na pewno jeszcze go spotkamy w kolejnym tomie, ale już w nieco innej formie.
Co do Mareckiego to zdecydowanie jest to pozytywna postać. Skupiony na swojej pracy, dobry detektyw, który wie, że gdzie Matylda, tam kłopoty. Jednak ewidentnie i on polubił naszą główną bohaterkę. Jestem bardzo ciekawa jak ich relacja się rozwinie.

Co do intrygi kryminalnej, to jak wspomniałam, historia skupia się wyłącznie na niej. Nie ma tu żadnych dygresji, wątków pobocznych (no, prócz małych wstawek z życia rodzinnego Matyldy) czy innych przerywników. Historia jest rozbudowana i poprowadzona dosyć klasycznie, na tyle zagmatwana, że naprawdę podczas lektury sama nie miałam prawie żadnych hipotez. Naprawdę dobrze wymyślony i poprowadzony wątek. Oczywiście finalnie mocno zaskakuje!

Na koniec trochę o humorze – w końcu jest to komedia kryminalna! Muszę przyznać, że najwięcej znajdziemy go gdzieś w drugiej połowie książki – miałam tam zdecydowanie kilka groźnych napadów śmiechu! Głównie jest to humor sytuacyjny, zawarty w dialogach i monologach. Po lekturze tej książki na pewno pytanie „Opowiesz mi bajkę?” na pewno już nigdy nie będzie takie samo jak przedtem 😉 Dawno nie miałam tak, że przy książce naprawdę niekontrolowanie śmiałam się w głos, co najwyżej zdarzały mi się parsknięcia, ale takie napady prócz Olgi potrafi wzbudzić we mnie tylko Chmielewska.

Nie będę już więcej przedłużać – przejdźmy do podsumowania. „To nie jest mój mąż” to po pierwsze dobry kryminał w starym stylu, powiedziałabym nawet, że to dobra powieść detektywistyczna. Język też jakby do niego nawiązuje – jest przyjemny i łagodny, nie znajdziemy tu agresji czy przesadnych wulgaryzmów. Nie ma tu wątków pobocznych – cała uwaga skupiona jest tylko i wyłącznie na intrydze kryminalnej. Postacie są pozytywne, pełne humoru. Książkę czyta się świetnie, mocno wciąga i zostawia czytelnika z naprawdę dobrym humorem. Nikt nie pisze tak jak Olga, a ja już teraz z niecierpliwością czekam na jej kolejną książkę!

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz