lipca 02, 2022

"Zakładnik" Clare Mackintosh

Autor: Clare Mackintosh
Tytuł: Zakładnik
Tłumaczenie: Magda Witkowska
Data premiery: 09.06.2022
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 552
Gatunek: thriller
 
Z piórem Clare Mackintosh spotkałam się po raz pierwszy przy thrillerze „Dublerka” (recenzja – klik!), który napisała wspólnie z trzema innymi autorkami brytyjskich thrillerów psychologicznych. Od tej pory chciałam sprawdzić jak Mackintosh tworzy fabuły samodzielnie, byłam bardzo ciekawa czy spodoba mi się jej pióro. Na początku tego roku nawet zaopatrzyłam się w jej wtedy najnowszą powieść pt. „Po końcu”, jednak z jej lekturą nadal zwlekam – jest to historia rodziców nieuleczalnie chorego dziecka, więc na pewno będzie to lektura wstrząsająca. Kiedy jednak kilkanaście dni temu dotarł do mnie jej nowy thriller pt. „Zakładnik”, nie wahałam się ani chwili – nie wiem co jest takiego w thrillerach, których akcja toczy się na pokładzie samolotu, ale zawsze wzbudzają we mnie niepohamowaną ciekawość, a i przeważnie okazują się naprawdę fajną lekturą! Ta lekko odbiegła od tego, co wnioskowałam o niej z opisu, ale również w pełni mnie usatysfakcjonowała 😊
 
Mina i Adam od 4 lat są adopcyjnymi rodzicami Sophii, aktualnie 5letniej dziewczynki. Mina jest stewardesą, Adam policjantem. Ich drogi jednak niedawno się rozeszły, para przechodzi separację. Teraz, na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia Mina ma polecieć do Australii i z powrotem pierwszym, debiutanckim lotem pasażerskim przez przesiadki, który ma trwać 20 godzin, a Mina wraz z pozostałą częścią obsługi ma opiekować się trzystu pięćdziesięcioma pasażerami samolotu. W tym czasie Adam zostaje z ich córką w Londynie i to na niego spada cała odpowiedzialność za dziewczynkę – ich stała opiekunka niedawno od niech odeszła, teraz od czasu do czasu Becca, nastolatka z okolicy, dorabia sobie pilnując Sophii. W czasie nieobecności Miny też mam Adamowi pomagać. Kiedy samolot do Sidney odrywa się od pasu startowego, Mina zaczyna odkrywać niepokojące rzeczy – EpiPen Sophii dziwnym trafem znalazł się w jej bagażu. Jeden z pasażerów umiera – to prawdopodobnie zawał, jednak nie to jest dziwne – w jego portfelu Mina znajduje zdjęcie Sophii… Wykonanie tego dnia, zza szyby w przedszkolu. Co to wszystko ma znaczyć?! Kiedy chwilę później dostaje kartę z instrukcją jak ma pomóc w porwaniu samolotu, by jej córka była bezpieczna, wszystko staje się jasne… Tylko czy porywacze naprawdę mają Sophię? Przecież jej córka jest z Adamem! No i czy Mina naprawdę może ryzykować życiem 350 pasażerów w zamian za życie swojej 5letniej córki?
 
Książka rozpisana jest na 2 części – pierwsza toczy się przed porwaniem, druga w trakcie. Całość składa się z prologu, 52 rozdziałów i epilogu oraz kilku słów wyjaśnienia od autorki. Każdy rozdział ma czas i osobę, z perspektywy której jest przedstawiony. Narracja prowadzona w pierwszej osobie czasu teraźniejszego naprzemiennie przez Adama i Minę, od czasu do czasu pojawiają się też rozdziały pisane z perspektywy kilkorga pasażerów samolotu. Styl powieści jest dynamiczny, szczególnie w drugiej części. Jest dużo dialogów, dużo emocji wewnętrznych postaci, dużo się dzieje. Rozdziały są na tyle krótkie, a na tyle zajmujące, że naprawdę trudno książkę odłożyć choć na moment 😊
 
Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie ilość wątków, jaką autorka zdołała napakować do książki, która wydawałoby się, że aby utrzymać klaustrofobiczny klimat, musi być skupiona po prostu na tym, co dzieje się w samolocie. Mackintosh jednak zdołała tu upchnąć tak niepowiązane z tym tematy jak: rodzicielstwo i jak ono wygląda w stosunku do dziecka, dla którego nie jest się biologicznym rodzicem, problemy małżeńskie, wychowywanie dziecka z traumami, zmiany klimatu, uzależnienia i manipulacje, a także zagadnienia filozoficzno-psychologiczne, jak np. dylemat wagonika. I zrobiła to w taki sposób, że nie tylko książka ani na moment nie nudzi, ale czytelnik ma poczucie, że każdy z tych tematów opowiedziany jest bardzo szeroko! Jestem pod wrażeniem tego, jak pozornie niezwiązane ze sobą tematy, tu pięknie połączyły się w całość.
 
Oczywiście cała intryga kryminalna opiera się na porwaniu samolotu i próbie odkrycia kto i dlaczego za tym stoi. Nie brakuje tu zwrotów akcji ani też cliffhangerów, które po części są odpowiedziane za to, że książka jest tak nieodkładalna. Historia, jak można wnioskować po ilości tematów, jest złożona, ale poprowadzona sprawnie, bardzo inteligentnie i bardzo dynamicznie. I ile jest tutaj zaskoczeń!
 
Klaustrofobiczny klimat książki oddany jest znakomicie. Rozdziały, które tyczą się Miny podczas lotu, odliczają godziny do końca podróży, co podbudowuje napięcie wynikające z poczucia upływu czasu. W końcu w 20 godzin może się naprawdę dużo zdarzyć, ale im bliżej celu, tym porywacze są bardziej zmotywowani, by zrobić coś złego… Opisy pokładu, zachowań pasażerów oddają poczucie bardzo ograniczonego pod względem miejsca otoczenia. Czytelnik czuje bezradność bohaterów, rozumie ich poczucie, że nie ma skąd przyjść do nich pomoc – to zasługa świetnie oddanych emocji postaci i opisów otoczenia.
 
Na koniec to co powinno być na początku, czyli bohaterowie. Dlaczego tym razem na końcu? Bo wydaje mi się, że im mniej o nich napiszę, tym lepiej. Zresztą po lekturze całej powieści moje postrzeganie postaci jest całkiem inne niż na jej początku. To dobrze, wiele postaci przechodzi w czasie historii metamorfozę, wiele się zmienia. Mina postawiona jest w sytuacji, kiedy musi wybierać pomiędzy obowiązkami jakie niesie jej praca, a jej rodziną. Adam boryka się z niechęcią córki, która wpatrzona jest w mamę, jednak w tej sytuacji tylko na niego może liczyć. Pasażerowie samolotu to istny przekrój ludzkości – dostajemy tu masę historii, np. opowieść mężczyzny cierpiącego na nadwagę, który boryka się z wykluczeniem ze społeczeństwa. Kobiety, która padła ofiarą przemocy domowej. Pary, która właśnie, po latach niepowodzeń, w końcu adoptowała niemowlę. Starszej pani, którą wyrzuty sumienia zagnały do samolotu, by zadośćuczynić błędy przeszłości. Takich historii jest wiele i każda oddana jest rzetelnie i z wyczuciem. Naprawdę, każda z kreacji postaci w tej książce jest ciekawa, oryginalna i ma znaczenie!
 
Podsumowując, „Zakładnik” mocno mnie zaskoczył. Liczyłam na dobrą lekturę, acz skupioną na jednym temacie. Dostałam dużo, dużo więcej! Jestem pod wrażeniem jak autorka połączyła wszystkie wątki, zakończenia równie zaskakującego, co wszystkie twisty akcji powieści razem wzięte, klimatu i napięcia jakie zdołała utrzymać przez całe te 550 stron. Naprawdę kawał dobrego thrillera, polecam!
 
Moja ocena: 8/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz