stycznia 07, 2023

"Oko snajperki" Kate Quinn

Autor: Kate Quinn
Tytuł: Oko snajperki
Tłumaczenie: Anna Gralak
Data premiery: 09.11.2022
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 480
Gatunek: powieść historyczna
 
Kate Quinn to bestsellerowa autorka powieści historycznych. Debiutowała w roku 2010 pierwszym tomem serii o Imperium Rzymskim, później zajmowała się też rodziną Borgiów, aż w końcu kilka lat temu osiadła w XX wieku w czasach II wojny światowej. Jej pierwsza książka o tym okresie na polskim rynku ukazała się w 2020 roku i od razu podbiła serca czytelniczek. Była to „Sieć Alice” (recenzja – klik!), później ukazały się też „Łowczyni” i „Kod Róży”, a jej najnowszą powieścią jest „Oko snajperki”. Wszystkie cztery tytuły opowiadają o kobietach, które w czasie II wojny światowej dokonały czynów niezwykłych. Z „Okiem snajperki” nie jest inaczej.
 
Rok 1942. Na międzynarodową konferencję studentów organizowaną przez żonę prezydenta Eleanor Roosevelt zaproszona zostaje delegacja rosyjska, w której skład wchodzi Ludmiła Pawliczenko, najlepsza rosyjska snajperka, która w ciągu roku wojny wyeliminowała ponad trzysta celów.
Rok 1937, Związek Radziecki. Mila to młoda, dwudziestojednoletnia dziewczyna, matka pięcioletniego chłopczyka, która łączy obowiązek bycia matką z pracą i przygotowywaniem się na studia historyczne. Próbuje też rozwieźć się z mężem, dobrym chirurgiem, ale naprawdę paskudnym człowiekiem, który na każdym kroku krzyżuje jej plany.
Jak to się stało, że tak młoda, zajęta zwyczajnymi tematami dziewczyna kilka lat później została nazwana Panią Śmiercią? Najgroźniejszą snajperką jaką ZSRR posiadał w czasie II wojny światowej? To historia nie tylko o jej karierze wojskowej, ale i przemianie w pewną siebie, dojrzałą kobietę.
„Poczynając od Lenina, radzieccy mężczyźni zawsze lubili opowiadać o kobietach stających z nimi ramię w ramię w każdej dziedzinie, jaką ma do zaoferowania społeczeństwo, ale gdy chodziło o opiekę nad dziećmi, szorowanie naczyń albo bicie brawa, z moich obserwacji niezmiennie wynikało, że większość tego opiekowania się, szorowania i klaskania wciąż przypadała w udziale kobietom. Nie żebym jakoś szczególnie to kwestionowała: po prostu tak był urządzony świat, od zawsze.”
Książka składa się z prologu, 35 rozdziałów i epilogu. Wydarzenia z 1942 roku są opisywane naprzemiennie z wcześniejszymi losami bohaterki, te pierwsze pisane są z perspektywy człowieka podszywającego się pod dziennikarza oraz opatrzone fragmentami pamiętnika pierwszej damy, fragmenty opisujące historię Mili z jej perspektywy zaczynają się zawsze od zdania z jej oficjalnego dziennika i zdania z jej dziennika prywatnego zapowiadającymi zdarzenia, o których opowiadać będzie następujący po nich fragment. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez fałszywego dziennikarza, w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Milę oraz w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, gdy pojawiają się fragmenty z pamiętnika Eleonory Roosevelt. Styl powieści jest bardzo przyjemny, a jako że większa część powieści przedstawiona jest przez samą Milę, to zdarzenia okraszone są mocno jej własnymi odczuciami i przemyśleniami. To książka trudna w tematyce, ale w płynności lektury bardzo przyjemna.
 
Z początku nie jest to specjalnie łatwa czy zajmująca lektura – historia rozwija się powoli, czytelnik nie za bardzo wie o co chodzi z tą konferencją, a Milla oszczędnie opowiada o sobie jako 21letniej dziewczynie. Jednak gdzieś tak za 150 stroną historia się rozkręca, pojawiają się emocje, a czytelnik zaczyna mocno Mili kibicować i tak zostaje już do samego końca. Piszę o tym, bo w tej sytuacji ważne, by nie zniechęcać się już na samym początku – mogę Wam przysiąc, że później emocji będzie aż nadto.
Może na mój odbiór początku lektury wpłynęła też aktualna sytuacja polityczna – zaraz minie rok, od kiedy Rosja najechała na Ukrainę. Dla mnie od tego czasu historie toczące się w czasie wojny są naprawdę trudne, cały czas kierują moje myśli w tamtą stronę, a tu działo się to tym mocniej, bo przecież fabuła po części toczy się w Rosji. Kiedy więc Mila ochoczo zgłasza się do wojska, chce bronić swojego kraju, to u mnie pojawiały się myśli: naprawdę? Tego kraju, który teraz jest oprawcą?
Jednak tak czułam się tylko na początku, później na sytuację spojrzałam inaczej i to dzięki tłumaczeniom Mili. To kobieta, która walczy o swój kraj, ale nie dla władzy czy wsparcia polityki, a dlatego, by zapewnić swojemu dziecku godną przyszłość, kraj, w którym jej syn będzie mógł żyć spokojnie, nie martwiąc się o swoje bezpieczeństwo. Mila idąc na wojnę wykazała się ogromną odwagą, poświęceniem ostatecznym, największym jakie mogła okazać, choć z początku się tego tak nie odczuwa. To kobieta dzielna i odważna, kobieta pewna swoich ideałów, która w ich obronie jest w stanie poświęcić własne życie.
„Snajperzy muszą być spokojni, żeby byli skuteczni, i dlatego kobiety są dobre w strzelnictwie wyborowym. Nie ma bowiem na świecie takiej kobiety, która nie nauczyła się przełykać wściekłości, by sprawiać wrażenie spokojnej.”
Kate Quinn pisze książki, w których miesza prawdę historyczną z fikcją literacką. Opierając się na dokumentach historycznych buduje historię, swoją wyobraźnią zapełniając luki w faktach. I robi to naprawdę doskonale. Tu nie tylko historia świetnie spina się w jedną zamknięta i pouczającą całość, ale i pod względem psychologicznym kreacje postaci są doskonałe. To, jak udało jej się wykreować Milę, jak pełny jej obraz dostaje czytelnik, budzi mój ogromny podziw. Bo ostatecznie poznajemy bohaterkę z każdej strony – kobietę, matkę, żonę, kochankę, snajperkę, studentkę, córkę. Mimo że wojna przerwała tak brutalnie normalne życie, zmiażdżyła cele na przyszłość, a przynajmmniej postawiła je w stanie zawieszenia, to jednak Mila nie przestała być ani na chwilę żadną z tych wymienionych stron. To bardzo intymny, bardzo dokładny i nakreślony z wyczuciem wielowymiarowy portret kobiety, która miała siłę, by walczyć o samą siebie, choć na jej drodze ciągle pojawiały się kolejne przeszkody.
„(…) mniej się boję, gdy czuję w ręku pokrzepiający ciężar karabinu. To naprawdę niedorzeczne – posiadanie broni nie sprawiało, że stawałam się niezniszczalna – ale czułam się mniej bezradna. Nie mogłam odepchnąć od siebie strachu, lecz mogłam go wepchnąć do swojej broni.”
Historia opowiadana przez Quinn to historia o zabarwieniu obyczajowym, a jednak wciąga jak najlepszy thriller. Nawet bardziej, bo thriller nie budzi aż tak różnych emocji. Nie wiem ile razy nad książką płakałam, ile razy Mili współczułam, ile razy byłam pełna podziwu dla jej pomysłowości, charyzmy i odwagi. Razem z nią walczyłam o miejsce kobiet w każdym szeregu, o równouprawnienie, razem z nią żegnałam kolejne osoby, które zabierała jej wojna. Jest to książka, którą po czasie naprawdę ciężko odłożyć, od której ciężko odciągnąć myśli. Budzi to podziw tym bardziej, że to opowieść o kobiecie, która istniała naprawdę. Naprawdę jestem zachwycona kreacją tej bohaterki i biję brawo Quinn za wyczucie w jej kreacji i przedstawieniu!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mando.

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz