sierpnia 17, 2023

"Stacja" Jakub Szamałek

Autor: Jakub Szamałek
Tytuł: Stacja
Data premiery: 31.05.2023
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller
 
Jakub Szamałek pisze książki, które są połączeniem thrillera, kryminału i sensacji. Debiutował już ponad dziesięć lat temu, w 2011 roku pierwszym tomem trylogii o Leocharesie, w której wykorzystał swoją wiedzę zdobytą na studiach archeologicznych. Zarówno debiut, jak i tom trzeci zdobyły prestiżowe kryminalne wyróżnienie Nagrodę Wielkiego Kalibru. Po małej przerwie od pisania, wypełnionej między innymi pracą zawodową jako scenarzysta gier komputerowych, w 2019 roku autor powrócił do czytelników z nowym początkiem trylogii Ukryta Sieć, która skupia się na zagadnieniu cyfrowości i zagrożeń jakie wynikają z korzystania z sieci. Seria zyskała dużą popularność, sama właśnie wtedy zapoznałam się z piórem autora, które przypadło mi do gustu tak bardzo, że to właśnie recenzja „Cokolwiek wybierzesz” (klik!) była tą otwierającą ten blog. Aktualnie przygotowywana jest ekranizacja serii, już wkrótce ma trafić do kin film pierwszy. W międzyczasie czytelnicy, znowu po krótkiej przerwie, doczekali się siódmej książki autora, jak na razie wygląda to na osobną powieść. Nosi tytuł „Stacja” i zabiera nas w tematykę... kosmiczną!
 
Czerwiec 2021. W kosmos rusza sześcioosobowa ekipa na kilkumiesięczna misję na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Amerykanka z polskimi korzeniami Lucy Poplasky zostaje dowódczynią ekspedycji, pod swoim dowodzeniem i opieką ma dwóch Amerykanów, dwóch Rosjan i kobietę, która astronautką nie jest, ale zapłaciła ogromne pieniądze, by wybrać się na tę misję wraz z nimi. Początkowo wszystko idzie dobrze, choć w grupie pomiędzy narodowościami da się wyczuć tarcia... Sytuacja zmienia się po małej burzy na Słońcu – nagle okazuje się, że na statku kosmicznym skądś wycieka amoniak... Na razie w niegroźnym natężeniu, ale jego zawartość w powietrzu ciągle rośnie, więc astronauci muszą szybko znaleźć źródło wycieku. Napięcie zarówno na statku, jak i na Ziemi wzrasta proporcjonalnie z ulatniającym się gazem... Czy uda im się znaleźć źródło zanim będzie za późno na ratunek misji? I czy wyciek spowodowała burza słoneczna czy może... ktoś zrobił to specjalnie?
 
Książka składa się z 11 rozdziałów. Każdy z nich otwiera fragment z przesłuchań komisji z grudnia 2021, jednak główna akcja toczy się latem 2021 w czasie misji Lucy. Rozdziały podzielone są na krótkie scenki przedstawiające wydarzenia na statku, jak i na Ziemi, z perspektywy Lucy, jej męża Nate’a i Steve’a, który z Ziemi kieruje misją. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego. Styl powieści jest ciekawy – jest sporo opisów, a jednak zdaje się być dynamiczny. Dialogi prowadzone są sprawnie, a w tekście pojawiają się również wiadomości pisane typu maile. Całość czyta się szybko i płynnie, tematyka kosmiczna nie nastręcza żadnych trudności.
 
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że książka to thriller. Nie jest to żadne science fiction, nie ma akcji w przyszłości, wszystko jest realne, a wydarzenia prawdopodobne. To, że historia toczy się na stacji kosmicznej, to po prostu oryginalne miejsce akcji, nie wyznacznik gatunkowy. A miejsce to oddane jest znakomicie. Czuć, że autor przed pisaniem powieści przeprowadził szeroki research, dokładnie opisuje jak wygląda codzienność kosmonautów, ich aktualne miejsce zamieszkania i z czym przychodzi im się mierzyć w kosmosie. Jestem pod wrażeniem szczegółowości opisów, z przyjemnością czytałam o kilku zjawiskach, o których uczyłam się niedawno w „Jak nie zginąć w kosmosie” (recenzja – klik!), tu przedstawionych w sposób prosty i dostosowany do rozrywkowego gatunku powieści. Tak więc tak – to wszystko, co autor opisuje, to realne zjawiska, doświadczenia, z którymi przychodzi albo może przyjść mierzyć się astronautom.
“I tak coś, co jeszcze pół wieku temu było ledwie marzeniem, mrzonką właściwie, już zdążyło wkomponować się w codzienność, wtopić bezszelestnie w tło. Taki już los każdego przełomu, każdej technologii: do wszystkiego jesteśmy w stanie się przyzwyczaić. Może zresztą to klucz do naszego sukcesu, powód, dla którego zwierzę stworzone do życia na trawiastej sawannie, dwunożna małpa, nie oszalało jeszcze w świecie szkła, kabli i ekranów. Albo może raczej: nie oszalało do szczętu.”
Mimo tego, że większa część akcji toczy się na zamkniętej przestrzeni, to podczas lektury miałam odczucie akcji całkiem dynamicznej. Może dlatego, że fabuła naprzemiennie toczy się w kosmosie i na Ziemi, a my bacznie obserwujemy zdarzenia wynikające z ciągle rosnącego natężenia gazu? Mimo tego, że statek kosmiczny, to zamknięta, niewielka przestrzeń, to autor zdołał osadzić tam akcję, która wciąga i zaskakuje. Co chwilę pojawiają się nowe fakty czy nowe przeszkody, które zaskakują i sprawiają, że czytelnik utrzymany jest w ciągłym napięciu. Wrażenie te potęgują również początki rozdziałów, przebłyski z komisji, która bada okoliczności wypadku... zatem czytelnik od początku może podejrzewać, że misja jednak nie wróciła na właściwy kurs.
 
Dzięki kreacjom postaci czytelnik ma szansę zastanowić się nad kilkoma ciekawymi tematami. Lucy jest reprezentantką kobiet na ważnych stanowiskach, które dla własnej kariery, spełniania swoich ambicji muszą odłożyć wszystko inne na bok – na jej przykładzie dostajemy porównanie płci: kiedy mężczyzna realizuje się w pracy, to człowiek odpowiedzialny i ambitny, kiedy jednak robi to kobieta, to zamiast tego krytykowana jest za zaniedbywanie własnej rodziny. Może brzmi to jak uogólnienie, jednak autor ubrał to w bardzo zgrabne, błyskotliwe spostrzeżenia.
“Zastanawiała się, czy jej koledzy też mieli takie myśli, też opłakiwali przegapione pierwsze kroki i słowa, czy to była tylko dola kobiet: czuć wyrzuty sumienia z powodu własnej ambicji.”
Lucy w czasie całej historii wykazuje się logicznym myśleniem i odwagą, stara się patrzeć na sytuację obiektywnie, choć sama jest mocno zdenerwowana i sfrustrowana. Dobry z niej kapitan, choć sama, tak jak zaprogramowało nam to społeczeństwo, czuje wyrzuty, że nie ma jej dla rodziny. Jasne, z Nate’em łączy się od czasu do czasu w videorozmowie, jednak obydwoje wtedy raczej udają, tak, by nie martwić drugiego. Czy to też obraz współczesnego małżeństwa? Tu jednak role nie są tak schematyczne, bo to przecież Nate został w domu, to on wychowuje ich córkę, a czytelnik poznaje też historię jego oczami – widzimy z czym, z jakim niepokojem i natłokiem obowiązków zmagają się rodziny astronautów. Jego emocje przedstawione są bardzo wiarygodnie, oczywiście delikatnie doprawione nutką intrygi kryminalnej – Nate w pewnym momencie też dokłada do niej trochę od siebie.
 
Autor wystawił swoje postacie na sytuacje mocno ekstremalne, zatem nikogo nie dziwi, że szarpią nimi gorące emocje – jest strach, jest złość, frustracja, podejrzliwość i brak poczucia bezpieczeństwa. Każda z tych emocji oddana jest żywo, dokładnie, czytelnik jest w stanie z nimi współodczuwać.
 
Podsumowując, „Stacja” to bardzo udany thriller. Jednocześnie trzyma się ram gatunkowych, jest wszystko, czego po thrillerze spodziewać się możemy – napięcie, dosyć dynamiczna, zaskakująca akcja i ciągłe uczucie niepokoju, niepewności. Jednak w tym samym czasie historia jest mocno nieszablonowa, oryginalna – przede wszystkim ze względu na wybór miejsca akcji. Cieszę się, że autor pokusił się o osadzenie historii w kosmosie, cieszę, że w sposób jasny i logiczny przybliżył czytelnikom te zagadnienia. Po tej lekturze z pewnością się ze mną zgodzicie - kosmos jest niebezpieczny dla pojedynczej jednostki, ale ach! Jakże fascynujący!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz