listopada 22, 2023

"Mała" Carmen Mola - recenzja ambasadorska

Autor: Carmen Mola
Tytuł: Mała
Cykl: inspektor Elena Blanco, tom 3
Tłumaczenie: Magdalena Olejnik
Data premiery: 15.11.2023
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
 
Carmen Mola to pisarski pseudonim trójki autorów: Jorge'a Diaz, Augustina Martineza i Antonia Cercero. Ich wspólnym debiutanckim dziełem była “Cygańska narzeczona” (recenzja - klik!), która na ich rynku rodzimym ukazała się w 2018 roku i szybko podbiła serca czytelników. Co ciekawe autorzy długo ukrywali swoją tożsamość, Carmen Mola do 2021 roku uznawana była za zachowującą anonimowość wykładowczynię jednego z hiszpańskich uniwersytetów. Do ujawnienia doszło na gali wręczenia nagród Wydawnictwa Planeta, kiedy to ich czwarta wspólna powieść, jedyna spoza serii, pt. “Bestia” została wyróżniona. Cykl o inspektor Blanco na rynku hiszpańskim aktualnie liczy cztery tomy, ostatni wydany był w 2022 roku. U nas jest to rok, kiedy Carmen Mola wkroczyła na nasz rynek z tomem pierwszym, w roku 2023 ukazały się dwa kolejne “Purpurowa Sieć” (recenzja - klik!) oraz “Mała”. Na okładce tomu pierwszego znajdziecie logo Kryminału na talerzu, pozostałe dwa tomy zostały objęte opieką ambasadorską bloga. Tomy serii da się czytać niezależnie od pozostałych.
 
Od wydarzeń z “Purpurowej Sieci” minęło sporo czasu, Elena odeszła z policji i zajęła się działaniem charytatywnym wspólnie ze swoją matką. Dowodzenie w oddziale BAC przejęła Chesca, która całkiem dobrze się w tej roli spisywała, choć miejsce Eleny zajęła też trochę prywatnie - zaczęła spotykać się z Zaratem, jej współpracownikiem. Wspólnie mieli spędzić ostatni wieczór chińskiego roku, jednak doszło do małej sprzeczki, ostatecznie Zarate wyszedł z przyjaciółmi, a Chesca wybrała się samotnie do baru w okolicy. Po wyjściu poznała się z pewnym przystojnym mężczyzną i dosyć impulsywnie zdecydowała, że chce spędzić z nim noc. On jednak chyba miał co do niej inne plany… Kolejnego dnia Chesca nie zjawiła się na sprawie w sądzie, która była dla niej bardzo ważna. Zarate mocno się niepokoi, detektywka nie odbiera telefonu, prawdopodobnie nie ma jej w domu. Nikt nie wie gdzie jest, czy coś jej się stało? Ich zwierzchnik z początku bagatelizuje zaniepokojenie zespołu, za to podziela je przypadkiem spotkana Elena… Co stało się z Chescą?
“Przy każdej sprawie… oddajemy jakby strzęp duszy. Nadejdzie kiedyś dzień, w którym nic nam już nie zostanie.”
Książka rozpisana jest na cztery tytułowane części, każdą otwiera cytat i fragment historii pewnej Boliwijki, Valentiny, która po przyjeździe do Hiszpanii nie radziła sobie najlepiej, zaszła w przypadkową ciążę i w końcu zgodziła się na małżeństwo, które sprowadziło ją do podejrzanej rodziny… Po tych fragmenty następują już zwyczajne rozdziały, w sumie jest ich 70, które naprzemiennie przedstawiają historię Cheski i jej współpracowników, którzy nie ustają w poszukiwaniach. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, zdania są proste i krótkie, książka ma specyficzny rytm, do którego trzeba się przyzwyczaić, ale gdy już to nastąpi okazuje się, że jest to plus powieści - z jakiegoś powodu taki styl sprawia, że czytelnik zostaje utrzymany w stanie ciągłego napięcia, ma wrażenie, że już zaraz coś się stanie… Książkę czyta się sprawnie i szybko.
 
W zespole BAC w czasie przerwy pomiędzy tomami dużo się pozmieniało. Elena nie jest już policjantką i wydaje się, że dobrze jej z tym - zamknęła przeszłość, swoje tragiczne zdarzenia za sobą, teraz może trochę egzystuje, ale chyba nieszczęśliwa nie jest. Jednak gdy okazuje się, że jej byłej współpracowniczce, przyjaciółce może grozić niebezpieczeństwo, wszystko inne idzie w odstawkę - Elena ponownie wchodzi w skórę śledczej, jednak dużo bardziej stonowanej niż w tomie drugim - tu choć niepokoi się o Cheskę, to potrafi zachować zimny osąd. Co innego Zarate, który szybko zaczyna się obwiniać o egoizm - gdyby był bardziej przy Chesce obecny, gdyby nie pokłócił się z nią tej nocy, ona byłaby bezpieczna. Czujemy jego niepokój, strach, poczucie winy, jego determinację, by jak najszybciej odkryć co stało się z jego partnerką. Teraz to on nie waha się przekraczać granice prawa, by tylko osiągnąć swój cel.
W tym tomie pojawia się nowa, ciekawa postać - Reyes, bratanica zwierzchnika BAC, osoba gender fluid, czyli na polski z płynną płcią. To postać charakterna, która dodaje zespołowi trochę świeżości - dołączyła do nich w trudnym momencie, a że jest od razu po szkole, to sama się dopiero uczy, popełnia błędy, testuje zachowanie tego zespołu. Ze względu na swoje poczucie tożsamości wprowadza też ważny aktualnie temat tożsamości płciowej i seksualnej, dobrze obrazuje podejście społeczeństwa do społeczności LGBTQ+.
“(...) Słowo jest wszystkim. Jeśli coś nie ma nazwy, nie istnieje.”
Historia po części przedstawiona jest też z perspektywy Cheski, która uwikłana została w koszmarną sytuację… A jej przyjaciele, by dowiedzieć się co się z nią teraz dzieje, muszą sięgnąć do jej ostatnich poczynań, a może i dalej - do odleglejszej przeszłości. Dzięki temu poznajemy tę postać naprawdę dobrze, to chyba najbardziej bogata kreacja postaci w tym tomie.
No i jest też tytułowa Mała… która jest pretekstem, by po raz kolejny pogadać o wychowaniu, rodzicielstwie i krzywdach, jakich dopuszczają się na dzieciach dorośli.
 
Ogólnie mam wrażenie, że ten tom jest bogatszy w ilość poruszanych tematów zarówno uniwersalnych, problemów, która od dawna zaprzątają społeczeństwo, jak i tych mocno współczesnych społecznie, o którym mówi się zaledwie od kilku lat. Część z nich już wymieniłam, ważne też wydaje mi się podkreślenie różnic pomiędzy tym, jak żyje się w mieście, a jak na wsi, jak różni się podejście ludzi ze względu na miejsce zamieszkania. Oczywiście poza tym są i te trudne tematy - przemoc, wykorzystywanie siły, zaspokajanie popędów kosztem innych i ta jakże popularna w kryminałach zemsta… Jak i wiele innych, nie będę jednak pozbawiać Was przyjemności odkrycia ich samodzielnie, choć przyznam, że aż mnie korci, by zacząć kilka ciekawych dyskusji! Pozostanę jednak na tym, że przyznam, że ten tom wzbudził we mnie największą ilość przemyśleń.
“Wszyscy pragniemy zemsty, bo są zbrodnie, dla których nie ma innej sprawiedliwości niż śmierć.”
Książka, jak i cały cykl, określana jest czarnym kryminałem, czyli takim poruszającym tematy trudne, brutalne, bestialskie wręcz. Tu nie jest inaczej, jednak zdziwiona jestem z jakim wyczuciem są tu one przedstawione - sama nie lubię zbędnej brutalności, tu jednak faktycznie zbędna ona nie jest, opisy nie są na tyle dosadne, by budzić obrzydzenie, a po prostu by podkreślić to, jak bardzo chorych, nieludzkich czynów dopuszczają się postacie… co smutne i tragiczne, nie są to historie wzięte z kosmosu.
Intryga kryminalna prowadzona jest płynnie, choć może nie bardzo dynamicznie - policjanci długo nie mają punktów zaczepiania, szukają trochę po omacku, a narrator w odpowiednich momentach przerywa i zmienia punkt widzenia - dzięki temu czytelnik nie chce książki odkładać, cały czas ta ciekawość i napięcie są utrzymane na wysokim poziomie. Historia toczy się torami zaskakującymi, jedynie pod koniec kilka zachowań postaci wskoczyło w utarte schematy - trochę szkoda, ale rozumiem, że autorzy chcieli zachować tę znaną konwencję, ramy kryminału. Ogólnie patrząc jednak jestem bardzo z biegu intrygi zadowolona - kilka razy dałam się zaskoczyć, odczuwałam duże emocje, książka nie zostawiła mnie obojętnej.
 
Na koniec wspomnę jeszcze o miejscu akcji, gdyż i ten aspekt książki zasługuje na uwagę - część historii toczy się w Madrycie, część na prowincji, w okolicy Cuenki, a czytelnik może przyjrzeć się zwyczajom życia w obydwu miejscach. Autorzy sprawnie oprowadzają nas po dzielnicach obydwu miast, prezentują jak ludzie spędzają tam czas, co jedzą, jakiej muzyki słuchają. Podkreślają też wielokulturowość Hiszpanii, co bardzo mi się podobało - dzięki temu możemy się dowiedzieć trochę więcej o tym, jak żyje się w tym kraju, w poszczególnych dzielnicach.
 
“Mała” to w mojej ocenie jak na razie najlepsza część serii z Eleną Blanco. Jest dobrze wyważona - tematy trudne, choć jest ich dużo, nie przytłaczają, nie obrzydzają, choć część wydarzeń jest naprawdę brutalna. Ale opisy nie są specjalnie szczegółowe, co dla mnie w tych fragmentach jest dużym plusem - autorzy mówią tyle, by wyobraźnia czytelnika mogła sobie dopowiedzieć resztę. Jest to kryminał pełen ludzkich krzywd, ale prowadzony tak, że od początku do końca ciekawi, a dodatkowe opisy miejsc i ludzkich zachowań sprawiają, że czytelnik jest lekturą zafascynowany. Tematy w nim poruszane są i uniwersalne i mocno współczesne, czytając tę historię czułam, że autorzy to ludzie otwarci na świat, na to, co ze sobą niesie, nie zamykający się na zmiany. Jestem z lektury bardzo zadowolona i mam nadzieję, że tom czwarty okaże się równie dobry co ten!
 
Moja ocena: 8/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy ambasadorskiej z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz