Autor: Philippe
Boxho
Tytuł: Rozmowa
z denatem
Tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Data premiery: 08.10.2025
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 264
Gatunek: non-fiction
/ true crime
Philippe Boxho to belgijski lekarz medycyny
sądowej z ponad trzydziestoletnim stażem, który od dobrych kilku lat zajmuje
się obalaniem mitów na temat swojego zawodu - chce, by zwyczajny człowiek nie
wzdrygał się na wzmiankę o medykach sądowych, ale także miał wiedzę na tyle
szeroką, by wiedzieć, że to, co oglądamy w serialach telewizyjnych nie zawsze
jest zgodne z tym, jak śledztwo i dochodzenie w sprawie zbrodni wygląda na co
dzień. Fascynujące jest przecież to, że ofiara, która życie utraciła, nadal
poprzez swoje ciało jest w stanie przemówić, wskazać śledczym jakiego sprawcy
powinni szukać. Takie rozmowy Philippe Boxho odbywa podczas swojej codziennej
pracy, tego uczy swoich studentów, jak i czytelników i słuchaczy. Na swoim
koncie ma już cztery książki przybliżającego jego zawód, często można go też
usłyszeć w francuskojęzycznej telewizji czy programach internetowych (te polski
czytelnik może znaleźć na YouTube). “Rozmowa z denatem” to druga jego książka,
jaka została przetłumaczona na polski, od oryginalnego wydania dzielą ją dwa
lata. Pierwszy tytuł “Zmarli mają głos” (recenzja - klik!) premierę miał w maju
tego roku, ale książki nie są ze sobą powiązane.
“Ta książka nie jest kontynuacją poprzedniej. Nie chciałem, żeby była do niej podobna, ponieważ medycyna sądowa nie sprowadza się do anegdot, choć praktykując ją, tak wiele się ich zbiera.”
Philippe Boxho w “Rozmowie z denatem”
przedstawia najciekawsze, najbardziej zapadające w pamięć historie, z którymi
zetknął się w swojej karierze medyka sądowego, a w których jakąś rolę odegrały
osoby trzecie. Oczywiście najczęściej są to sprawy morderstw, choć i od tego
znajdą się odstępstwa. W każdej z nich opisuje swoją pracę, sposób postępowania
i własne odkrycia, jednak nie tylko na nich się zatrzymuje - jeśli historia
doczekała się zakończenia, zagadka śmierci została rozwiązana, a sprawa trafiła
przed sąd, autor i o tym wspomina. Nieraz beletryzuje historię tak, że
czytelnik idzie krok w krok za przyszłą ofiarą lub sprawcą, czasami przeplata
też swoją relację z własnych działań z takimi fabularyzowanymi fragmentami -
wtedy jest to oczywiście odpowiednio wyróżnione w tekście. Niezależnie jednak
od formy opowieści, każda pisana jest z czcią dla zmarłego, a autor, mimo iż
pozwala sobie na komentarze wszelakie, to jednak nigdy nie żartuje z samych
zmarłych.
“W sali sekcyjnej atmosfera zawsze jest dobra. Często się uśmiechamy, bywa nawet wesoło. Nie świadczy to o braku szacunku dla zmarłego. Jest to po prostu nasze miejsce pracy. Uczymy się nie pamiętać, że ten, kto leży na stole sekcyjnym, także żył, właściwie przypomnienie sobie o tym wymaga pewnego wysiłku, bo przecież wcale go nie znaliśmy. Zwłoki, które badam, są zdepersonalizowane i całe szczęście, inaczej ta praca byłaby nie do zniesienia.”
Książka rozpisana jest na wstęp, 17
tytułowanych rozdziałów i kilka słów zakończenia. Każdy rozdział to historia o
jednej sprawie prócz bodajże dwóch - w tym wypadkach w jednym rozdziale znajduje
się zbiór kilku podobnych historii. Najczęściej autor pisze o sprawie z własnej
perspektywy, oczywiście poza fragmentami fabularyzowanymi, kiedy odtwarza kroki
osób uwikłanych w sprawę - nie ma takich wstawek wiele, ale na pewno są one
dobrym sposobem, by lekturę uatrakcyjnić i zdywersyfikować - dzięki temu każdy
rozdział wydaje się pisany nieco inaczej. Styl jednak w każdym z nich autor
zachowuje podobny - czuć w nim, że ma sporą wiedzę i że lubi na ten temat się
wypowiadać. Jego sposób pisania nie jest raczej ukierunkowany na wrażenia
estetyczne czy literackie, czasami zdania wypadają nieco bardziej topornie niż
można by się tego spodziewać, jednak w całościowym odczuciu książka wypada
dobrze, czytelnik nie odczuwa większych potknięć w stylu, a lekkość, z jaką
autor zdaje się o nawet tych makabrycznych historiach opowiadać, sprawia, że
nie czujemy się nimi przytłoczeni. Autor lubi też przemycić w opowieści własne
komentarze na temat kondycji naszego współczesnego świata i społeczeństwa, lubi
też rzucić lekko humorystycznym spostrzeżeniem, choć jak już wspomniałam,
obiektem żartów nigdy nie jest zmarły, a sprawca bądź jakieś stwierdzenia
ogólne.
“(...) ponad osiemdziesiąt procent zabójstw dokonywanych jest przez członka rodziny. Kto może mieć poważniejsze motywy uśmiercenia żony niż jej mąż (i vice versa)? Zanim ulegnie się takiej pokusie i przejdzie do czynu, warto sobie przypomnieć, że istnieją rozwody.”
W przytoczonych w tej książce sprawach znaleźć
można tematy wszelakie. Są morderstwa pozorowane na samobójstwa, są makabryczne
sprawy, w których znajdowane były same fragmenty ciał i trudne do uwierzenia
zrządzenia losu. Są morderstwa popełniane z zemsty, poczucia zdrady, są
przypadkowe spotkania, które zakończyły się źle. Co je wszystkie łączy? To, że
dzięki śladom pozostawionym na ciele ofiary można było dojść do rozwiązania
sprawy. Autor dokładnie opisuje w jaki sposób zawsze do swoich wniosków
dochodził, w jaki sposób w śledztwie uczestniczył i czego dowiedział się od
śledczych. Niektóre sprawy są przerażające, inne zaskakujące, ale każda z nich
jest ciekawa na swój własny sposób. Wydaje mi się jednak, że w tej publikacji
autor już tak mocno nie naciska na naukę - nadal tłumaczy skąd co się wzięło i
jakie procesy w ciele w czasie śmierci zachodzą, jednak to same historie ofiar
wiodą tutaj prym.
“Najbardziej pasjonujące jest dla mnie poszukiwanie śladów i wskazówek, wszystkiego, co pozwala po raz ostatni dopuścić do głosu umarłego i uważnie wysłuchać tego, co ma do powiedzenia, innymi słowy - sprawić, żeby przemówił.”
Spośród tym siedemnastu rozdziałów dwa
wyróżniają się szczególnie, gdyż dotyczą spraw śmierci, przy których autor nie
uczestniczył - bo nie mógł, wydarzyły się one sporo przed jego urodzeniem.
Pierwsza to sprawa śmierci króla Alberta I, druga to śmierć Jezusa Chrystusa. W
pierwszej sprawie autor wyjaśnia skąd wzięły się rozbieżności w relacji z
oględzin ciał aż czterech lekarzy (co pewnie najmocniej zaciekawi rodaków
autora, z tego co pisze, wywnioskować można, że sprawa chyba długo budziła
wątpliwości), w drugiej autor obala mity na temat śmierci Jezusa na krzyżu.
Przyznam jednak, że choć ten rozdział o królu Albercie był ciekawy ze względu
na opis i analizę obrażeń, to już ten o Chrystusie niespecjalnie czymś
zaskakuje, co sprawia, że zadawałam sobie pytania o to, dlaczego w ogóle taka
wzmianka znalazła się w tej książce. Wyjaśnienie jest takie, że był to prywatny
projekt autora, który wtedy rozpoczynał.
“(...) z ulgą przyjęła wiadomość, że jej mąż nie został zamordowany. Zrozumienie tego, co się stało, to jeden z najważniejszych etapów przeżywania żałoby.”
Książka “Rozmowa z denatem” to zbiór, w którym
każdy rozdział można traktować oddzielnie - można więc czytać książkę jak się
chce, od końca, do początku, na wyrywki, po jednym rozdziale na dzień czy
miesiąc. Czytelnicy, którzy dopiero początkują w kryminalnych zagadnieniach na
pewno znajdą tu wiele ciekawych informacji, ci, którzy już są z tym światem
obeznani, też nie będą się nudzić, choć książkę raczej będą traktować jako
zbiór ciekawych spraw, z jakimi zetknął się popularny medyk sądowy. Myślę
jednak, że główny cel autora został osiągnięty - poprzez tę książkę oswaja nam
swój zawód, wskazuje jego miejsce w procesie, jakim jest śledztwo kryminalne,
obrazuje, że dojście do sedna sprawy, to praca mocno zespołowa. Niektórych z
pewnością zaskoczy to, jak wiele z samego ciała można wyczytać, jak wiele
wskazówek dotyczących sprawcy może zawierać. To jest w tym wszystkim naprawdę
fascynujące!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz