października 03, 2025

"W głębinie" Will Dean

Autor: Will Dean
Tytuł: W głębinie
Tłumaczenie: Radosław Kot
Data premiery: 23.09.2025
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 340
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Will Dean jest brytyjskim autorem powieści kryminalnych, który w Polsce ciągle jest mało znany. Pojawił się u nas raz w 2018 roku ze swoim debiutem “Martwa cisza”, po czym z zniknął. Dopiero po siedmiu latach, w 2025 wrócił ze swoją dziewiątą z dziesięciu napisanych powieści pt. “W głębinie”. To jedna z czterech historii oddzielnych, jakie stworzył, pozostałe sześć należy do jednej serii z Tuvą Moodyson. Na rynku anglojęzycznym jego książki są doceniane, chwalone przez magazyny literackie, mają też sporą garść nominacji na koncie, a debiut ma w końcu zostać zekranizowany. Mam nadzieję, że tłumaczenie “W głębinie” okaże się jego wielkim powrotem na rynek polski, takim już na stałe, gdyż ewidentnie jest to autor, który szuka ciekawych, nieszablonowych tematów! Zresztą nawet tworzy jak nikt inny - w drewnianym domku pośrodku szwedzkiego lasu, który sam, własnymi rękoma wybudował...
 
Statek Deep Topaz właśnie odbija od portu w Aberdeen, wypływa na Morze Północne. To statek techniczny mający na celu opiekę nad szóstką nurków, którzy przez miesiąc zamknięci będą w komorze ciśnieniowej i raz po raz schodzić będą na dno morza, by pracować przy rurociągu, w którym płynie ropa. Pięciu mężczyzn i jedna kobieta będą zatem przebywać ze sobą bez ustanku na bardzo ciasnej przestrzeni całkowicie zależni do załogi statku - nie mogą przecież po prostu z komory wyjść, to grozi makabryczną śmiercią. Pracy też nie mają lekkiej - zmiany trwają po sześć godzin, a to znaczy sześć godzin w skafandrze pod wodą, w ciężkim kasku połączonym ze statkiem tylko jedną rurką, tak zwaną pępowiną. I już pierwszego dnia coś idzie nie tak - pępowina Brooke o coś się zahacza, co stwarza sytuację zagrażającą życiu. Jednak dopiero po powrocie do kabiny Brooke z asystującym jej nurkiem przeżywają szok - jeden z czwórki pozostałych mężczyzn w kabinie jest martwy, mimo prób reanimacji. Co się stało, na co umarł? Od razu kapitan statku ogłasza wynurzenie, ale to wcale nie znaczy, że zaraz komorę nurków można otworzyć - dekompresja potrwa cztery dni. Cztery dni z ciałem kolegi, cztery dni w niepewności na co umarł i czy na pewno to coś im nie zagraża… Bo przecież w takich warunkach, w takiej przestrzeni wystarczy jedna bakteria, by wszyscy podzielili jego los. Ale czy na pewno była to śmierć bez udziału osób trzecich? A może powinni zacząć się pilnować?
 
Książkę otwiera słowniczek pojęć związanych z nurkowaniem głebinowym oraz obrazek wyjaśniający jak wygląda statek z komorą, w której mieszkają i pracują nurkowie, a zamyka ją listy nurków i manifest załogi statku (czyli spis osób na nim pracujących). Historia rozpisana jest na 86 krótkich rozdziałów i epilog toczący się miesiąc później, a przedstawiona jest przez Brooke w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego. Język, jakim się posługuje, jest swobodny i zrozumiały (częściowo z pewnością dzięki słowniczkowi, choć sama narratorka też z początku wszystko czytelnikowi wyjaśnia). Jak na thriller psychologiczny przystało, historię poznajemy już przez pryzmat narratora, w tym wypadku narratorki, która relacjonuje co się dzieje w komorze, ale również od razu zdradza czytelnikowi swoje myśli i odczucia. Jest to narracja subiektywna, czytelnik poznaje tylko jedną wersję zdarzeń, tylko to, co narratorka chce mu przedstawić.
“Ludzie porównują nas do astronautów. Ale nasz świat jest znacznie bardziej tajemniczy i niepokojący niż przestrzeń kosmiczna.”
Cała ta opowieść przenosi czytelnika w niejako inny świat. Świat ekstremalny, świat, do którego dostęp ma tylko kilkanaście osób rocznie - osób u szczytu nurkowej kariery, z ogromną liczbą kosztownych szkoleń na koncie. To osoby lubiące ryzyko, żyjące szybko, często niebezpiecznie. Osoby, które zarabiają ogromną ilość pieniędzy, ale równocześnie z natury są rozrzutne i skłonne do uzależnień. Bo czy ta praca nie wymaga uzależnienia od adrenaliny? Narratorka dobrze oddaje czytelnikowi charakter ich pracy, te ciągłe ryzyko, balansowanie na granicy życia i śmierci - bo przecież dla takiego nurka wystarczy sekunda, by sprzęt zawiódł, a jego pochłonęła głębina… A jednak to nie tylko z grozą nieskończonej wody i wysokiego ciśnienia postaciom tej książki przychodzi się zmierzyć - ich życiu zagraża też ktoś prawdziwy, realny, ktoś, kto na tak małej przestrzeni może mieć nad nimi władzę absolutną, bo przecież zamknięci w komorze są zdani na łaskę innych. To dobrze buduje napięcie, to doskonały materiał na thriller.
“Nie ma żadnej roboty fizycznej, za którą tyle by płacono. Mimo to większość nurków głębinowych, czy “szczurów komorowych”, jak nas czasami nazywają, nigdy nie staje się bogata. Podobnie jak piraci, żeglarze i inny wyjęci spod prawa, mamy skłonność do przeżywania każdego dnia tak, jakby był naszym ostatnim. “
Autor jednak nie stawia w nim na grozę sytuacji, a przynajmniej nie bezpośrednio. Dla niego punktem pierwszym jest psychologia, wyobrażenie tego, co w takiej sytuacji może dziać się w głowie nurka. Dlatego historię poznajemy w narracji pierwszoosobowej i tylko z jednej perspektywy - dzięki temu czytelnik może poczuć dokładnie to, co Brooke. Narratorka poza tym, że ma mocno ekskluzywną pracę, to równocześnie ze względu na swoją płeć już w tak wąskiej grupie zawodowej stanowi mniejszość. Czuje się też najmniej komfortowo - miesiąc wśród pięciu mężczyzn bez żadnego prawa do prywatności. To warunki, na które niewiele kobiet by się zdecydowało…. Jednak Brooke, poza swoją słabością do ryzyka, jest całkiem normalnie żyjącą kobietą - ma męża i dzieci, za którymi w zamknięciu nieustannie tęskni. Dzięki temu czytelnik może zastanowić się również nad rolą kobiet w takim zawodzie, przyjrzeć się wszystkim zaletom, wadom i wątpliwościom, z jakimi się on wiąże.
“Gdy nurkuję, czuję, że żyję. Staję się wtedy częścią czegoś większego, rozleglejszego niż ja sama.”
Poza Brooke w komorze znajduje się pięciu mężczyzn, z czego czterech to osoby w zawodzie doświadczone, a jedna to nowicjusz. Poznajemy ich historie, ich nawyki, przyglądamy się relacjom w grupie, które szybko stają się relacjami w sytuacji potencjalnego zagrożenia życia. A równocześnie pytamy: czy to któryś z nich może stać za śmiercią jednego z nurków? W jaki sposób mężczyzna mógł zostać zabity i dlaczego? Choć te pytania kreują całą tę opowieść, to jednak nie skupiamy się wyłącznie na nich, a równocześnie obserwujemy sposoby nurków na zachowanie jasności myślenia. To niesie rozmowy, historie z przeszłości, które sobie opowiadają. Przez nie jednak fabularnie intryga traci trochę impet, napięcie nie sięga zenitu. Dopiero pod koniec, gdy dekompresja zbliża się do końca, napięcie systematycznie narasta w tempie wprost proporcjonalnym do malejącego czasu. Rozwiązanie zagadki jest dość szybkie, ale ciekawie, nieszablonowo przedstawione.
“Kim on właściwie jest? Kto kryje się za tą fasadą, którą wszyscy utrzymujemy podczas pracy? Każde z nas występuje w dwóch wersjach, lądowej i komorowej.”
Oczywiście opowieść zmusza też do refleksji ogólnych: nad wagą życia, nad priorytetami, nad tym czy stabilne życie, bycie cały czas tuż obok tych, których kochamy jest lepsze od swobody robienia tego, czego się chce, do czego popycha nas własny charakter. To też nieco metaforyczna opowieść o zamknięciu jakie sami sobie robimy w swoich własnych głowach...
Tutaj nie mamy żadnej swobody. Nie zrobimy sobie przerwy. Możemy jedynie uciekać do wewnątrz, stawiając czoło temu, co skrywamy w sobie. Te przestrzenie bywają niekiedy nader mroczne.”
“W głębinie” to dobrze skonstruowany thriller psychologiczny, który przenosi czytelnika w całkiem inny świat, świat pełen ekstremalnych sytuacji, rosnącej adrenaliny. Świat, w którym człowiek działa inaczej, a zatem i inaczej może postrzegać rzeczywistość. Choć czy już nie samo zamknięcie zmienia jej postrzeganie? Niemożność pozostania samemu choć na moment, zaczerpnięcia powietrza, zmieniania otoczenia? To doskonałe miejsce na intrygę kryminalną, a równocześnie miejsce temu niełatwe - jak zbudować fabułę, by była wiarygodna? Will Dean podjął wyzwanie i choć niektóre finalne kwestie potraktował trochę za szybko, trochę za ogólnie, to jednak liczy się pełny wydźwięk powieści - a jest nim dogłębne przyjrzenie się człowiekowi i temu jak funkcjonuje w tak ekstremalnej sytuacji. To udało mu się dobrze, realistycznie, a sama ilość wiedzy, którą musiał posiąść, by to wszystko się udało, budzi mój podziw. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli zapoznać się z kolejnymi jego powieściami!
 
Moja ocena: 7,5/10

 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz