marca 06, 2024

"Sierociniec" Przemysław Kowalewski - recenzja premierowa

Autor: Przemysław Kowalewski
Tytuł: Sierociniec
Cykl: Ugne Galant, tom 3
Data premiery: 06.03.2024
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał retro
 
Przemysław Kowalewski jest prawdziwym pasjonatem swojego miasta - Szczecina. Uważnie śledzi i zna jego historię, co skrzętnie wykorzystuje już od prawie roku w swoich powieściach kryminalnych. Debiutował w maju 2023 roku książką “Kozioł” (recenzja - klik!), która równocześnie była pierwszym tomem serii ze śledczym Ugne Galantem. Jesienią tego samego roku ukazała się na rynku część druga “Szóstka” (recenzja - klik!), teraz, dokładnie dzisiaj premierą ma część trzecia pt. “Sierociniec”. Książki są ze sobą dosyć luźno powiązane postaciami śledczych, każdą z nich dzieli kilka lat różnicy w akcji powieści, zatem spokojnie można po nie sięgać również niezależnie od siebie. Spośród innych kryminałów na rynku wyróżnia je czas akcji - historie toczą się w czasach PRL-u i doskonale oddanym tłem historycznym.
 
Historia “Sierocińca” toczy się w Szczecinie w roku 1975. Do kapitan Barbary Romanowskiej zgłasza się dwudziestokilkuletnia dziewczyna, Irena. W wieku kilku lat Irena została oddana do domu dziecka wraz ze swoja młodszą siostrą - zrobił to im ich ojciec, który wrócił jakiś czas później tylko na jeden dzień, podczas którego Irena była świadkiem sprzedaży jej młodszej siostry. Teraz, gdy w końcu jest już na swoim, od nikogo niezależna, może zgłosić sprawę na milicję. Jednak jej opowieść jest dosyć niespójna, Basia, choć dobrze wie, że ofiarom trzeba wierzyć, bo to zrozumienia potrzebują najmocniej, w duchu ma wątpliwości. Jednak postanawia sprawdzić wspomniany szczeciński sierociniec - w końcu ona sama też wychowywała się w domu dziecka, też przeszła tam piekło, zatem dobrze wie, że nawet nieprawdopodobne rzeczy są możliwe. Mimo że wizyta w domu dziecka wypada całkiem pozytywnie, dyrektorka pokazuje jej kartę młodszej siostry Ireny, to jednak coś Basi nie daje spokoju. Zaczyna w sprawie grzebać, prosi o pomoc dziecięcą psycholożkę i po czasie faktycznie okazuje się, że może być w tej sprawie więcej prawdy, niż mogłoby się z początku wydawać… Czy uda im się jednak dojść do samego rdzenia prawdy? By to zrobić na pewno będzie Basi potrzebna pomoc starej, sprawdzonej ekipy…
 
Książka rozpisana jest na prolog, dwie części i epilog. Części są tytułowane, podzielone na rozdziały, których w sumie jest trzydzieści dziewięć. Każdy z nich ma tytuł i rozpoczyna się miejscem zdarzeń oraz określeniem czasu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator naprzemiennie podąża za postaciami serii oraz od czasu do czasu przytacza historie dzieci z przeszłości. Narrator jest wszechwiedzący, w zależności za którą postacią podąża, jej myśli, prócz wydarzeń, również nam relacjonuje. Styl powieści jest prosty, poprawny stylistycznie, książkę czyta się płynnie i bez potknięć (no chyba, że chodzi o trupy, które w przeciągu kilku sekund od śmierci robią się zimne… 😉 na szczęście tylko dwa razy!), a mimo iż historia jest mroczna i niepokojąca, to autor do oddania jej klimatu nie potrzebuje przekleństw, co sama mocno cenię.
 
U Kowalewskiego zawsze najważniejsza jest historia, to ona jest na planie pierwszym i to ona jest najlepiej dopracowana. Zatem też od niej omówienie zacznijmy. Autor skupił się na procederze, który faktycznie w czasach PRL-u miał miejsce - na sprzedawaniu dzieci, teoretycznej adopcji rodzinom niesprawdzanym, które niekoniecznie w celach wychowania ich na dobrych, szczęśliwych ludzi, o adopcję się starali. W samym tekście autor przytacza jeden czy dwa artykuły z prasy na ten temat, w posłowiu jednak podkreśla, że bardzo trudno dotrzeć do źródeł na ten temat, a historię zna w większości z opowiadań innych. Jest to temat przerażający, jeden z tych najmocniej wstrząsających - kto w końcu może być odporny na krzywdę dzieci? Które dopuszczają się na nich dorośli? Kto jest w stanie wyobrazić sobie sprzedaż dziecka? Niestety to działo się, kiedyś, to ciągle dzieje się też gdzieś teraz, a mimo że nie jest to pierwsza książka na taki temat, to w moim spisie lektur, jest pierwsza, która tak mocno osadza i obrazuje taki proceder w naszym kraju w czasach minionych. I robi to w sposób mroczny, ale jednocześnie wiarygodny.
“(...) kiedy zło ukrywa się pod postacią sprawiedliwego, my musimy zamienić się w upiory, bo tylko w ciemności mamy szansę z nimi wygrać. To oni, źli ludzie, wykorzystali narzędzia, jakie dało im państwo, by krzywdzić tych, którzy nie potrafią się sami obronić.”
Poza prawdziwością samego procederu, na którym utkana jest fikcyjna intryga kryminalna, muszę też po raz kolejny przy książkach tego autora podkreślić rewelacyjnie oddane tło historyczne. Autor szczegóły z życia codziennego Szczecinie czasach PRL-u tak naturalnie wplata w historię, że ma się wrażenie, jakby opisywana rzeczywistość była mu znana z własnego doświadczenia. Tak jednak nie jest, autor jest młodszy niż opisywane przez niego czasy, to właśnie efekt jego pasji i dobrego researchu. Po raz kolejny bardzo podobał mi się ten dawny Szczecin, ta dokładność w oddaniu tamtejszej codzienności.
 
Sama intryga kryminalna oparta jest cały czas na tych samych założeniach, co poprzednie dwa tomy, dzięki czemu wszystkie trzy tytuły tworzą fajną, spójną całość. Historia rozkręca się spokojnie, ale ostatecznie dużo się w niej dzieje, jest sporo scen akcji, które wbijają w fotel. Intryga ma więc charakter lekko sensacyjny, dobrze osadzona jest w ramach gatunku kryminału tego nurtu. Zagadka rozpisana jest sprawnie, gdzieś tam delikatnie zahacza o wątki polityczne. Dzięki naprzemiennej obserwacji postaci oraz dynamicznej akcji napięcie podczas lektury jest dobrze utrzymane, książkę zwyczajnie chce się czytać dalej.
“Uderzyła go świadomość, że nic się nie zmieni.”
No i tym razem na koniec - postacie. W tym tomie to Basia jest postacią przodującą, to ona prowadzi to śledztwo, a przez to sama się zmienia, czuje nić połączenia z tymi krzywdzonymi dziećmi, czuje, że w końcu robi coś faktycznie wartościowego, więc w tym wypadku jej własne wartości schodzą na plan drugi. Oczywiście pojawiają się tutaj i pozostałe postacie tej serii: jest Lwowiak i Kawalec, jest także Ugne Galant, który znowu stoczył się na dno alkoholizmu i zaproszenie do śledztwa ponownie go z nałogu wyrywa. Postacie jednak nie są tu tak ważne jak historia, zatem sama nie czuję się do nich mocno przywiązana, a i ich charakterystyka jest raczej rysowana grubą kreską. W tym tomie zakrada się też niewielki wątek romansowy - jak zawsze podkreślam, sama nie jestem ich fanką, więc i tutaj wzbudził we mnie lekki zgrzyt, jednak rozgrywa się on na zalewie kilku stronach, więc nie obniżył mojej przyjemności z lektury.
 
Podsumowując, “Sierociniec” trzyma poziom poprzednich dwóch publikacji Kowalewskiego. Jest solidne tło historyczne, doskonale oddany Szczecin w czasach PRL-u. Jest mroczna, przerażająca historia, która oddziałuje na wyobraźnię tym bardziej, gdyż osadzona jest na procederze prawdziwym, mimo że intryga jest fikcyjna. Jest spójna, dynamiczna akcja i nutka sensacyjna, jest historia prywatna rozgrywająca się na tle zdarzeń na wielką skalę. Po trzech książkach autora, mogę już przyznać, że lubię jego pióro, podoba mi się sposób w jaki oddaje głos samej historii - szczególnie tej prawdziwej, która cały czas jest obecna w tle. Widać, że jest to książka pisana z pasją, a takie czyta się z przyjemnością. Czekam na więcej!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Filia Mroczna Strona.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz