lipca 26, 2025

Maraton czytelniczy z Eddiem Flynnem: mini-book toury zakończone!

Maraton czytelniczy z Eddiem Flynnem: mini-book toury zakończone!

W kwietniu i maju na profilach Kryminału na talerzu dominowała seria thrillerów prawniczych z Eddiem Flynnem autorstwa Steve'a Cavanagha - organizowałam dla Was cały wielki maraton czytelniczy, w których zachęcałam Was do wspólnej lektury sześciu dostępnych tomów tej serii, jak i dostarczałam wiele atrakcji - nie tylko w formie recenzji i rolek, ale również konkursów, jak i ... mini-book tourów! Okazji zatem do zapoznania się czy to z pojedynczymi tomami, czy całą serią było naprawdę sporo! Teraz, w najbliższą środę na naszym rynku pojawi się tom siódmy serii pt. "Wspólniczka", ale zanim zaczniemy o nim mówić na poważnie, to czeka nas jeszcze ostatnie podsumowanie - wszystkich sześciu mini-book tourów w jednej publikacji! 

Podstawową zasadą mini-book tourów było założenie 5x5 - 5 uczestników czyta i przesyła książkę dalej w przeciągu 5 dni. A jak dobierałam uczestników? Po prostu według kolejności zgłoszeń, nie wykluczałam nikogo, co trochę przystopowało nas już przy starcie - pierwsza uczestniczka mini-book touru z tomem pierwszym pt. "Obrona" nie dotrzymała swojego terminu wysyłki... Na szczęście po trudnym starcie cała akcja mini-book tourów przebiegła sprawnie, aż do ostatniego tomu i wysyłki do ostatniej uczestniczki... Tak, i tu mieliśmy przygody, paczka z "Adwokatem diabła" w transporcie Inpostu spłonęła! Na szczęście szybko zareagowaliśmy, nowy egzemplarz polecał do ostatniej uczestniczki w przeciągu kilku dni, niestety to jednak poskutkowało tym, że utraciliśmy wpisy poprzedniej czwórki. Finalnie cała akcja mini-book tourów została 24 czerwca zakończona - po 78 dniach, czyli 2 miesiącach i 17 dniach od jej startu. 

Jako że każdy z sześciu tomów czytany był zaledwie przez 5 uczestników, to egzemplarze raczej nie noszą śladów użytkowania - poza "Trzynaście", które jednak już w akcję leciało używane (w chwili gdy organizowaliśmy egzemplarze na book toury ciągle czekaliśmy jeszcze na dodruk tej książki, a więc wtedy nie dało się kupić jej nowej - teraz już się da!). Każdy tom zaopatrzony był w mapkę do zaznaczania trasy książki, karteczki indeksujące i zakreślacze. Uczestnicy, choć przeze mnie zachęcani, raczej nie byli skłonni do pisania po książkach, nad czym ubolewam, bo zawsze po powrocie książek z book tourów lubię sobie czytać komentarze zostawiane na gorąco! Ale to nie tak, że całkiem ich zabrakło - poza "Obroną", w każdym tomie znalazłam jakieś wpisy. Podobnie z karteczkami indeksującymi - tylko w "Obronie" nie zostały wykorzystane. 


Przyjrzyjmy się teraz każdemu book tourowi po kolei! 


Mini-book tour z "Obroną"

Książka wystartowała do pierwszej uczestniczki 7 kwietnia, wróciła do mnie 20 maja, w trasie była zatem miesiąc i 13 dni. Pierwsza uczestniczka (@zakochani.wksiazkach) spóźniła się z wysyłką aż o 4 dni, później jednak book tour szedł już bardzo sprawnie. Niestety również w warunku wystawienia książce opinii ta sama uczestniczka zawiodła, więc o "Obronie" finalnie możemy poczytać wrażenia czterech osób biorących udział w tej akcji - tylko jedna z nich nie była całkowicie entuzjastyczna! 
Sama książka poza fajną pieczątką i wpisami dwójki uczestników nie nosi śladów po book tourze.

Lista uczestników:
1. @zakochani.wksiazkach (09.04-18.04)
2. @czytelnia.osobista opinia - klik!
3. @iter_per_libros opinia - klik!
4. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik!
5. @zaczytana_panna opinia - klik!

Fragment opinii @po_prostu_o_książkach:
"Steve Cavanagh debiutuje mocno i stylowo – i już w pierwszym tomie serii pokazuje, że ma pomysł, warsztat i wyczucie gatunku."


Mini-book tour z "Zarzutem"

Książka ruszyła w trasę 14 kwietnia, wróciła 23 maja, zatem w drodze spędziła 39 dni - dokładnie o te cztery mniej w porównaniu do "Obrony", a to znaczy, że każdy uczestnik tego mini-book touru pięknie wywiązał się pod kątem terminowości. Jak i wystawienia opinii książce - 5 uczestników, 5 opinii i wszystkie pozytywne! 
Ten tom doczekał się też zaznaczeń i komentarzy, mogę więc chyba uznać, że przebiegł naprawdę wzorcowo? 


Lista uczestników:
1. @kasienkaj7 opinia - klik!
2. @monikaormanin opinia - klik!
3. @iter_per_libros opinia - klik!
4. @nieuleczalna_ksiazkara opinia - klik!
5. @zaczytana_panna  opinia - klik!

Fragment opinii @kasienkaj7:
"To historia, w której ani przez sekundę nie można się nudzić."


Mini-book tour z "Kłamcą"

Booktourowy egzemplarz "Kłamcy" w Polskę ruszył 21 kwietnia, podróżował przez 37 dni i w moje ręce wrócił 28 maja - wynik książki w trasie mamy coraz lepszy! Nic dziwnego, w końcu Eddie z tomu na tom wciąga coraz mocniej... Każdy z piątki uczestników wystawił książce swoją opinię, każda była pozytywna - niektórzy właśnie przy tym tomie mieli styczność z serią po raz pierwszy, inni Eddiego już znali. To dowodzi tego, co powtarzam od początku - nieważne od którego tomu tę serię się zaczyna, od razu chce się więcej!


Lista uczestników:
1. @nieuleczalna_ksiazkara opinia - klik!
2. @mirkowo3 opinia - klik!
3. @iter_per_libros opinia - klik!
4. @czytelnia.osobista opinia - klik!
5. @zaczytana_panna opinia - klik!

Fragment opinii @mirkowo3:
"Dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła.... polecam!"

 

Mini-book tour z "Trzynaście"

"Trzynaście" w podróż po Polsce ruszyło 28 kwietnia i po 38 dniach, 5 czerwca wróciło w moje ręce. Terminowość uczestników, a raczej uczestniczek, bo przy tym book tourze książkę czytały same kobiety, ponownie bez zarzutu! Warunek wystawienia książce opinii także został spełniony i znowu - wszystkie były pozytywne, bez względu na to, czy było to pierwsze spotkanie uczestniczki z serią czy nie! 


Lista uczestniczek:
1. @danutabobrowicz opinia - klik!
2. @mirkowo3 opinia - klik!
3. @kasienkaj7 opinia - klik!
4. @zafascynowana.ksiazkami_ opinia - klik!
5. @zaczytana_panna opinia - klik!

Fragment opinii @zafascynowana.ksiazkami_:
"Tak dogłębnie wczułam się w te historię. To było coś niezwykłego."

 

Mini-book tour z "Pół na pół"

"Pół na pół" zwiedzać Polskę rozpoczęło 4 maja, a po 37 dniach, dokładnie 10 czerwca wróciło w moje ręce. Ponownie zarówno terminowość, jak i wywiązanie się z wystawienia książce opinii wypadła na medal! Ten tom jednak okazał się wyjątkowy - druga z uczestniczek (@wdech_wydech_powtórz) pokusiła się o zaserwowanie książce rysunków na brzegach! Piękna sprawa, prawda?
Książka doczekała się też sporej aktywności na gorąco - podkreślenia, komentarze, ba! nawet dyskusje i naklejki! Nie mogę jednak pokazać na zdjęciach wszystkiego, bo uczestniczki robiły zakłady i wyjawiały własne przeczucia co do tożsamości sprawcy, więc to pozostaje top secret!

Lista uczestniczek:
1. @malgorzatanocon opinia - klik!
2. @wdech_wydech_powtorz opinia - klik!
3. @jpryczek opinia - klik!
4. @czytelnia.osobista opinia - klik!
5. @zaczytana_panna opinia - klik!

Fragment opinii @czytelnia.osobista:
"Ten kryminał jest naprawdę dobry. Trzyma czytelnika w niepewności do końca. Do ostatnich kartek. Matko, jakie to jest dobre."

Mini-book tour z "Adwokatem diabła"

Tom ostatni całej akcji w drogę ruszył 12 maja i wszystko szło doskonale aż do momentu przedostatniej wysyłki... od 9 do 14 czerwca mieliśmy przerwę, nastąpiła szybka organizacja i zastąpienie zniszczonej w transporcie Inpostu paczki na nową - i to ten egzemplarz po przystanku u ostatniej uczestniczki w moje ręce wrócił 24 czerwca. Jak na takie zamieszanie wynik 43 dni mini-book touru chyba nie jest zły? 😉 
Niestety ze względu na stratę książki po lekturze czterech uczestniczek utraciliśmy większość wpisów, zaznaczeń, a i ponownie ozdobione brzegi przez @wdech_wydech_powtórz... Jedynie udało nam się odtworzyć trasę book-touru co wspólnymi siłami z uczestniczkami uzupełniłam na mapce. 

Lista uczestniczek:
1. @mirkowo3 opinia - klik!
2. @wdech_wydech_powtorz  opinia - klik!
3. @malgorzatanocon opinia - klik!
4. @poczytane_zapisane (09.06 zniszczenie paczki przez Inpost, wymiana) opinia - klik!
5. @zaczytana_panna  opinia - klik!

Fragment opinii @poczytane_zapisane:
"Każdy rozdział trzyma w napięciu jak ostatnia mowa obrończa."

 


78 dni, 6 książek, 2 wpadki (nigdy nie może się bez nich obyć, choć przyznam, że spłonięcie paczki przydarzyło mi się po raz pierwszy 😉), 29 opinii (wszystkie mniej lub bardziej, ale każda jedna entuzjastyczna!), 14 nowych fanów serii! Czy to nie świetny wynik uzyskany w czasie jednej szybkiej akcji czytelniczej? Ja jestem z niej zadowolona i dumna z uczestników, którzy tak pięknie wywiązali się i z terminowości i wystawienia książce opinii! Teraz czekam na wrażenia tych, którzy deklarowali nadrobienie serii we własnym zakresie (wszyscy uczestnicy, którzy załapali się tylko na jeden, dwa tomy w tej akcji!), jak i opinię z zaraz rozgoszczającej się w naszych księgarniach "Wspólniczki"! 



We współpracy z Wydawnictwem Albatros w ramach akcji #eddieflynnmaraton

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 25, 2025

"Eva Luna" Isabel Allende

"Eva Luna" Isabel Allende

Autorka: Isabel Allende
Tytuł: Eva Luna
Tłumaczenie: Ewa Zaleska
Data premiery: 09.07.2025
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 336
Gatunek: literatura piękna
 
Isabel Allende to latynoamerykańska autorka uznawana za jedną z najpoczytniejszych pisarek na świecie. Urodzona w Paru, pierwsze kilkanaście lat mieszkała w Chile, po czym wróciła do kraju swojego urodzenia. Po latach przeniosła się do Wenezueli i dalej, teraz od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Jest znaną filantropką i feministką walczącą o prawa człowieka, kobiet i dzieci, nagradzana zaszczytnymi tytułami zarówno ze względu na tę działalność, jak i swoją twórczość pisarską. Jej książki sprzedawane są praktycznie na całym świecie, tłumaczone na prawie pięćdziesiąt języków, sprzedawane w milionach egzemplarzy. Tworzy od lat 80-tych XX wieku, debiutowała “Domem duchów”, choć jeszcze przed tworzeniem powieści, napisała wystawioną w teatrze sztukę. Aktualnie na koncie ma prawie trzydzieści tytułów, w Polsce wydawana jest od dawna, ale od pięciu lat opiekuje się nią Wydawnictwo Marginesy, które nie tylko wydaje najnowsze tytuły, ale także odświeża te starsze. I tak w moje ręce trafiła “Eva Luna”, jedna z pierwszych powieści autorki, w oryginale wydana w 1987, w Polsce po raz pierwszy w 1997.
 
Ameryka Łacińska, prawdopodobnie początek XX wieku. W ośrodku misjonarzy zjawia się małe dziecko - biała dziewczynka o włosach barwy płomienia, która wyszła z lasu. To Consuelo, która w przyszłości zostanie służącą starego profesora, a po nocy spędzonej z umierającym ogrodnikiem, stanie się matką Evy Luny, dziewczynki niezwykłej, która pierwsze lata życie spędzała przy jej boku, słuchając jak matka sprawnie przeplata prawdę z fikcyjnymi opowieściami. To od niej Eva nauczy się ubierać świat w słowa i historie, które przenoszą w miejscu i czasie, umiejętności, która będzie jej towarzyszyć przez całe życie, która pomoże jej przetrwać nie tylko stratę matki w wieku lat kilku, ale i przeżyć wszystkie z najczarniejszych chwil. I tak zaczynie się podróż Evy przez kraj i opowieści - jej własne i ludzi, których na swojej drodze spotka…
“-Kim są twoi rodzice?
-Nie wiem.
-Kiedy się urodziłaś?
-W roku komety.
Już wówczas Consuelo maskowała własną niewiedzę za pomocą poetyckich wyrażeń. Odkąd usłyszała po raz pierwszy o komecie, postanowiła przyjąć jej pojawienie się za datę swojego urodzenia.”
Książka rozpisana jest na jedenaście rozdziałów i zakończenie. Rozdziały choć długie, dzielone są na krótsze scenki, od jednej do kilku stron, przez co lektura pod względem komfortu nie jest uciążliwa. Narracja prowadzona jest przez Evę Lunę w pierwszej osobie czasu przeszłego, prócz zdania pierwszego, w którym narratorka się nam przedstawia w czasie teraźniejszym - to jej opowieść, historia jej życia, a przynajmniej kilku jego pierwszych dekad. Styl powieści jest magiczny, sposób snucia narracji przypomina baśnie, zresztą sam cytat otwierający pochodzi z “Baśni tysiąca i jednej nocy”. Język powieści jest naturalny, subtelnie poetycki, zwyczajny na tyle, że nie ma nic trudnego w zrozumieniu opowieści narratorki, ale sposób budowy zdań, porównań, czy nieoczywistych skojarzeń bezsprzecznie wpisują powieść w literaturę piękną, gdzie liczy się nie tylko sama historia, ale i sposób w jaki jest opowiedziana.
“Pomyślałam, że ta strona czekała na mnie od dwudziestu kilku lat, że żyłam tylko dla niej, i zapragnęłam, by od tej chwili zająć się wyłącznie chwytanie unoszących się w lekkim powietrzu opowieści o zmieniać je we własne. Napisałam swoje imię i natychmiast słowa napłynęły bez trudu, jedno łączyło się z drugim.”
Bo tu autorka łączy to, co magiczne, baśniowe, z tym brutalnie przyziemnym. A może jeszcze trochę inaczej - tak naprawdę to, o czym pisze jak najbardziej może być przyziemne, ale właśnie baśniowy styl opowieści sprawia, że historia nabiera magiczności, wrażenia nierealności. Imiona postaci, ich cechy charakterystyczne, sam sposób bycia są ekstrawaganckie, nieco abstrakcyjne, ale to nie dlatego wydają nie bardziej baśniowe, niż realne - a to odpowiada sama magia słowa. Historię tę można więc poznawać dwojako: jako baśń dla dorosłych, gdzie dobro mierzy się ze złem, namiętność z brutalnością, sacrum z profanum, ale także po prostu jako opowieść o Ameryce Łacińskiej XX wieku, prawdopodobnie Chile pomiędzy 1930-1980, choć nigdy nie jest to w powieści powiedziane wprost. O różnorodności i dziwności tego kraju, o rozgrywkach politycznych, walkach o poczuciu wolności, ścierających się wpływach. To wszystko tam jest, od czytelnika tylko zależy jak głęboko w powieść spojrzy, czego będzie w niej tak naprawdę szukać.
“- Lubię ten kraj - powiedział kiedyś Raid Halabi, rozsiadłszy się w kuchni nauczycielki Ines. - Wszyscy należą do tej samej klasy, są jednym ludem, bogaci i biedni, czarni i biali. Każdy czuje się gospodarzem ziemi, po której stąpa, nie ma miejsca na hierarchię, protokół, nikt nad nikim nie góruje z powodu urodzenia albo majątku. Ja pochodzę z zupełnie innych stron. W moim kraju pełno jest kast i reguł, człowiek rodzi się i umiera zawsze w tym samym miejscu.”
Główna bohaterka Eva Luna jest odpowiedzialna za element magiczny opowieści. To ona jako narratorka daje nam iluzję baśni, iluzję nierealności. Swoją opowieść snuje chronologicznie poczynając od życia swojej matki, przez swoje dzieciństwu u jej boku, jak i jej dalsze, skomplikowane lata po śmierci Consuelo. Bo to wtedy Eva rusza w podróż po kraju i ludziach, którzy raz po raz przecinają jej ścieżki - jedni pojawiają się tylko na chwilę, inni przychodzą i odchodzą, by za chwilę znaleźć się ponownie. Eva, przez to, że jej życie już w bardzo młodym wieku narażone było na ciągłą zmianę, jest postacią, która odnajduje się w każdej sytuacji. Od początku uczona, że jej życie ma wartość, nie pozwala, by inni zrobili z niej swoją marionetkę. Wraz z biegiem lektury bohaterka dojrzewa, z dziecka przeradza się w kobietę, odkrywa namiętności, jak i poczucie przywiązania i miłości. Poprzez swoją nieoczywistą historię nigdy nikogo nie ocenia, jest otwarta na ludzi i ich inność, od której pozostali odwracają głowy. I to właśnie na tej inności się skupiamy…
“- Trzeba walczyć o swoje. Nikt nie podejdzie do wściekłego psa, a potulnego zadepczą. Zawsze trzeba walczyć.
To była najlepsza rada, jaką otrzymałam w życiu.”
Plejada postaci, jaka pojawia się obok Evy, robi wrażenie. Służące, pomoce domowe, profesorowie, politycy, biznesmeni, sprzedawcy, partyzanci, prostytutki, burdelmama, transwestyta, dziennikarz, żołnierz czy równie bezdomny chłopiec co wtedy ona - każdy z nich ma swoje miejsce w opowieści, historia każdego z nich jest unikalna i na swój sposób poruszająca. Różne kolory skóry, różne wyznania, różne narodowości, różna zamożność i jedna Eva, która ich wszystkich łączy. To w tym jest magia, a zarazem prawdziwość, bo czy nie ta plejada postaci doskonale oddaje barwność i różnorodność przenikających ten jeden kraj kultur?
“Wierzyła w katolickich świętych, w świętych pochodzenia afrykańskiego i w wielu innych, których sama wymyśliła. Zrobiła w swoim pokoju ołtarzyk, w którym umieściła w rzędzie wodę święconą, fetysze wudu, zdjęcie zmarłego ojca i małe popiersie, które uważała za podobiznę świętego Krzysztofa, choć jak później odkryłam, było popiersiem Beethovena, nigdy jednak nie wyprowadziłam jej z błędu, bo uważała je za najbardziej cudowny przedmiot na ołtarzu.”
Na właśnie, w książce miejsce chyba nigdy nie zostaje wymienione, patrząc jednak po historii i mapie kraju, jak i miejsce urodzenia samej autorki, wydaje mi się, że będzie to Chile. Pod opowieścią Evy, historiami ludzi na jej drodze spotkanych, dostajemy przecież również historię kraju, a nawet świata. Jest I i II wojna światowa, jest wojna w Wietnamie i lokalne czy krajowe powstania. Są zmiany władzy, zmiany ustrojów, jedni dochodzą do głosu, innym zostaje on odebrany. Biznesy i import rozkwitają i upadają, pieniądze są, by po chwili tracić swoją wartość. W jednej opowieści przedstawione pół wieku historii kraju i to tak, że wcale nie czujemy się jak na lekcji historii - bo cały czas ta część historii pozostaje w tle, choć na tyle wyraźna, że nie sposób jej nie zauważyć.
“W tym wielkim kraju istnieją różne epoki historyczne. Podczas gdy w stolicy wielcy przedsiębiorczy omawiają telefonicznie interesy ze wspólnikami w innych miastach kuli ziemskiej, w Andach nadal istnieją obszary, gdzie zachowanie ludzkie regulują takie same zasady, jakie pięć wieków wcześniej przywieźli tu hiszpańscy konkwistadorzy, a w niektórych wioskach położonych w głębi puszczy ludzie dalej chodzą nadzy, jak ich przodkowie z epoki kamiennej. Była to dekada wielkich wstrząsów i cudownych wynalazków, choć dla wielu niczym nie różniła się od poprzednich.”
Wszystko to składa się na opowieść, która jest tak naprawdę pochwałą, hołdem dla umiejętności jej budowania, opowiadania. Czar słów, czar wymyślonych światów, czar łączenia czegoś, co wydaje się niepołączalne pokazuje, że rzeczywistość możemy kreować poprzez narrację. Że historia nie jest niczym innym jak opowieścią, a każda jej strona ma swój sposób i swoje miejsce, by ją opowiedzieć. Dla miłośników słowa to coś, co wprowadza magię, ale i porządek, coś, na czym sami budujemy swój świat.
“Rzeczywistość jest mgławicą, nie udaje nam się jej ogarnąć ani rozszyfrować, bo wszystko dzieje się równocześnie. Gdy pan i ja tu rozmawiamy, za pana plecami Krzysztof Kolumb wymyśla Amerykę, a ci sami Indianie, którzy witają go na witrażu, żyją nadal nadzy w głębi puszczy o kilka godzin drogi od tego urzędu i będą tacy sami za sto lat. Staram się odnaleźć drogę w tym labiryncie, wprowadzić odrobinę porządku w cały ten chaos, sprawić, żeby życie było łatwiejsze do zniesienia. Gdy piszę, opowiadam o życiu takim, jakie według mnie powinno być.”
“Eva Luna” to magiczna opowieść. Lekka przez styl, w jakim jest podana, przez klimat, który sprawia, że mamy wrażenie, że nic nie dzieje się tu naprawdę, że wszystko jest baśnią, zmyśloną opowieścią. Ciężka przez historię kraju, którą w tle opowiada, czasy, które tak naprawdę dla całego świata były wyzwaniem - wojna doświadczyła przecież wszystkich, a próba odbudowania po niej życia w każdym miejscu na świecie przyniosła inne wyzwania. To opowieść o akceptacji inności, o różnorodności świata, o radościach i tragediach, uniesieniach z namiętności, ale i brutalności. Świat pełny, świat fikcyjny, świat oddany magią słowa, czarodziejski, a zarazem tak bliski. Pierwsza moja powieść Isabel Allende i mam nadzieję, że nie ostatnia!
“Przestałam wtedy przyglądać się samej sobie w lustrze, porównywać się z kobietami doskonałymi, tymi z filmów i czasopism, i stwierdziłam, że jestem piękna, bo mam ochotę taka być. Więcej się już nad tym nie zastanawiałam.”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Marginesy.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 24, 2025

"Śmierć i belgijska czekolada" Marta Moeglich

"Śmierć i belgijska czekolada" Marta Moeglich

Autorka: Marta Moeglich
Tytuł: Śmierć i belgijska czekolada
Data premiery: 23.07.2025
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał cosy crime / powieść obyczajowa
 
“Śmierć i belgijska czekolada” to beletrystyczny debiut Marty Moeglich, kryminał cosy crime stylem zbliżony do powieści obyczajowej, który przenosi czytelnika do niewielkiej belgijskiej miejscowości Leuven, gdzie od niecałych dwóch lat mieszka sama autorka. Przed przejściem na kryminalną stronę literatury, ukazało się jednak w Polsce już kilka książek z jej nazwiskiem na okładce - to poradniki dla młodych mam, w pomoc którym jest żywo zaangażowana, nie tylko jako autorka tekstów wszelakich, ale także jako doula. To własne doświadczenia macierzyńskie pchnęły ją do takiej aktywności, choć teraz wypadałoby zapytać, co sprawiło, że sięgnęła po kryminał … ;) Marta Moeglich jest bardzo aktywna w sieci, szczególnie na swoim Instagramie, gdzie dzieli się ciekawostkami swojej twórczości - stąd wiem między innymi, że tytuł, który teraz miałam okazję czytać, zaczął powstawać jakiś rok temu, a pomiędzy napisaniem a wydaniem tej powieści, autorka zdążyła stworzyć już drugą - tak, również w tym podgatunku kryminału.
 
To miał być zwykły, przyjemny, ciepły poniedziałek. Po odstawieniu dzieci do szkoły Marta Kuleczka udała się do swojego ulubionego ogrodu botanicznego w Leuven, by zaczerpnąć powietrza i pouczyć się niderlandzkiego z aplikacji na swoim telefonie. Niewiele z tego jednak wyszło - w tropikarium, w sadzawce z żółwiami odkryła trupa! No dobra, może nie tak całkiem nieżywego, ale jednak to, co przeżyła, to jej - emocje sięgnęły zenitu, ale mężczyznę udało się uratować. Wystarczy tych wrażeń? Nie do końca… po powrocie do domu w drzwiach jej własnego (wynajmowanego!) domu zastała trupa numer dwa. Tym razem jak najbardziej martwego i prawdziwego. I do tego jakiegoś takiego jakby znajomego? Na pewno nie ona go zabiła, jej mąż też nie (prawda?), więc kto? I dlaczego właśnie tutaj? Policja na pewno nabierze co do nich dziwnych podejrzeń, trzeba więc szybko zbadać sprawę po swojemu.
 
Książka rozpisana jest na 29 rozdziałów i epilog, każda zmiana dnia tygodnia jest zaznaczona, a cała akcja trwa dosłownie kilka dni poza epilogiem, który toczy się tydzień później. Każdy rozdział dzielony jest na krótkie scenki pisane z przede wszystkim z perspektywy Marty (choć nie tylko) w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, część rozdziałów zakończona jest wiadomością mailową do jej przyjaciółki Magdy. Styl powieści jest prosty, skupiony na bohaterkach i ich emocjach, delikatnie podszyty humorem, choć mimo wszystko czuć w nim debiutantkę - jeszcze czasami dialogi wychodzą nieco topornie, a i pewne sformułowania brzmią dziwnie (jak choćby powtarzające się kilka razy “robić pracę” zamiast ją “wykonywać”). Są więc momenty, gdy płynność lektury zostaje delikatnie zachwiana, nie na tyle jednak, by z książki nie dało się czerpać niezobowiązującej przyjemności.
“Chwile, w których nie była mamą na pełen etat, bo dzieci znajdowały się w szkole, upływały jej na nudnych obowiązkach domowych. Urozmaicała je słuchaniem podcastów true crime. Szorowanie kabiny prysznicowej nabierało innego znaczenia, gdy towarzyszył mu mniej lub bardziej makabryczny opis zwłok młodej kobiety.”
Bo mimo iż szkieletem powieści jest historia kryminalna, to tak naprawdę w jej centrum stoją kobiety. Kobiety o różnych charakterach, w różnym wieku i różnych narodowościach. Dwie, a może i nawet trzy to Polki: Marta, jej szwagierka Misia i partnerka ofiary Ula, oraz starsza Belgijka, sąsiadka Kuleczków Thérèse. Postacie męskie pozostają w tle, bo choć każdy z nich ma jakąś cechę szczególną, która częściowo odpowiedzialna jest za ten dodatek gatunkowy “cosy”, to jednak tak naprawdę jest ich rola skupia się na oddziaływaniu na kobiece bohaterki, wywoływaniu w nich reakcji. A każda z nich oczywiście reaguje różnie…
“Marta pomyślała, że gdyby to ona trafiła do szpitala, z gipsu wystawałaby chropowata pięta i paznokcie z resztką lakieru. Musi z tym zrobić porządek w domu. Natychmiast w głowie usłyszała Misię, która tłumaczy jej, że nic nie musi i obsesyjne dbanie o wygląd przez kobiety to niewola patriarchatu. I nieważne, co inni o niej pomyślą. “Ale jacy inni?” - natychmiast zripostował głos Thérèse. To powinna zmyć ten lakier czy nie?"
Marta, główna bohaterka, powoli zbliża się do czterdziestki, jest matką dwójki dzieci, która jeszcze niedawno była w Polsce sławna - prowadziła profil na Instagramie o macierzyństwie, o wychowaniu dzieci, co jednak zakończyło się jakąś katastrofą. Jaką? Pewne jest jedno - te zdarzenie mocno na nią wpłynęło, sprawiło, że jej pewność siebie została zrównana do zera, a jej własne życie stanęło w miejscu zamrożone przez strach.
“Bawiła się w spacerki i naukę języka z aplikacji, odwlekając w nieskończoność moment wzięcia odpowiedzialności za swoje życie.”
Poza tym Marta jest dość kapryśna, dość dziecinna w chwilach, gdy coś zdarza się jej samej, co sprawia, że z jednej strony niełatwo ją zrozumieć i lubić, z drugiej jednak ładnie gra z pozostałymi postaciami, przede wszystkim z Thérèse, której stoickie, mądre podejście, jak i żyłka detektywistyczna pomagają Marcie posuwać się z tym swoim skomplikowanym życiem do przodu. Thérèse wydaje się postacią chłodną, ale to twarda babka, moja ulubiona bohaterka tej książki. No i to ona jest tutaj rodowitą Belgijką, która na smutki podsuwa czekoladę…
“Mówią teraz, że to źle zajadać emocje, ale nikt mi nie powie, że jeśli mieszkasz w Belgii, nie możesz od czasu do czasu wypić kubka gorącej czekolady (...).”
Ciekawą kreacją jest również Misia, siostra męża Marty. Misia jest o około dekadę od niej młodsza, więc i prezentuje całkiem inny stosunek do życia - nie boi się wszystkiego i wszystkich, nie przejmuje opinią innych jak chorobliwie robi to Marta. I ta postać jednak skrywa tajemnicę swojego charakteru, mam jednak wrażenie, że w tej książce jeszcze jej nie odkryliśmy… czy to znak, że druga książka będzie kontynuacją ich przygód?
“Te Zeciaki to jest utrapienie dla ludzkości. Nie mogą brać przykładu z wiecznie przestraszonych życiem Millenialsów i dać wszystkim spokój?”
Te trzy kobiety zawiązują swego rodzaju sojusz, razem biorą się za rozwiązanie zagadki kryminalnej…  
 
A ta z początku daje wrażenie pozostawania w tle, choć przecież zaczynamy od trupa i często zjawia się u Kuleczków policja. Ale przez sporą część powieści to rozmowy między bohaterkami dominują, ich postacie przejmują stary i przysłaniają zagadkę kryminalną, która wyraźnie zaznacza się dopiero pod koniec powieści - i wtedy prowadzona jest naprawdę dobrze, nieszablonową ścieżką, tak że finał faktycznie zaskakuje, a równocześnie był możliwy (przynajmniej potencjalnie) do odgadnięcia cały czas. Mimo zatem pozostawania w tle, sama zagadka kryminalna jest zbudowana solidnie - nie dominuje, ale mimo to zaskakuje.
“Zachowujesz się, jakbyś miała pięć lat, a nie zbliżała do czterdziestki. Tak wygląda dorosłość. Nigdy nie masz chwili spokoju. Zawsze będzie coś. Często przez nas samych. Takie po prostu jest życie.”
A co z tą czekoladą i Belgią? Są i pełnią całkiem wyraźną rolę. Autorka skupiła się na tym, by oddać wrażenia, jakie mogą się wiązać z zaczynaniem życia w nowym miejscu, od początku, z czystą kartą. Odsłania zarówno plusy, jak i minusy, radości i lęki, które z tak dużą zmianą się wiążą. Bo choć Belgia jest miłym i przyjaznym krajem, to jednak dla Polek obcym, szczególnie, gdy nie zna się rodzimego dla Belgów języka. Obcość zwyczajów, konwenansów, zachowań społecznych wydaje się dodatkowo przerażająca przez ciągle obecną myśl, że trzeba się pilnować, by nie zrobić przypadkiem złego wrażenia… To coś, co każdy jest z pewnością w stanie zrozumieć i coś, co mocno odbija się przynajmniej na części bohaterek.
“Nie wiesz, jak to jest być obcym w nie swoim kraju (...). Ze wszystkimi bardzo miłymi ludźmi, ale stojącymi jednak trochę z boku. Nie wiesz, co możesz, a czego nie. Jakbyś cały czas była na okresie próbnym.”
I tak na ratunek przychodzi czekolada! Oczywiście w żartobliwym tonie, z mrugnięciem oka do czytelnika. Czekolada podawana na wiele sposobów - po prostu w tabliczce, czy jako małe, takie na jeden raz czekoladki, rozpuszczona w mleku podawana na gorąco w kubku, jak i ta ukryta w ciastkach… To ten przysmak towarzyszy bohaterkom w czasie narad co zrobić dalej, to on działa stymulująco na szare komórki sprawiają, że kobiety nagle wpadają na dobre pomysły. Dobrze znamy pozytywny wpływ kakao na mózg, ale czy za te dobre pomysły nie odpowiada też po prostu otwarte, stymulujące towarzystwo?
“Matko, ta belgijska czekolada naprawdę robi cuda. Słuchajcie, ja mam pomysł.”
Choć “Śmierć i belgijska czekolada” okazała się nieco bardziej obyczajową historią niż zakładałam decydując się na lekturę, to całkiem miło spędziłam czas w jej towarzystwie. Przyznam też, że jako cosy crime została wydana w odpowiednim czasie - jeśli rozpatrywać ją w tym gatunku, to jest to odmiana bardzo lekka, doskonale nadająca się na wakacje, lato, kiedy to wysokie temperatury raczej nie sprzyjają skupieniu - bo przy tej lekturze nie trzeba, fabuła toczy się tak spokojnie, że niczego się nie przegapi, a ciekawe miejsce i słodka czekolada dodatkowo podbijają określenie “cosy”. Zagadka kryminalna raczej w powieści pozostaje w tle, ale jest ciekawie zbudowana, a kreacje postaci, choć oparte o znane założenia, przekoloryzowania, które odpowiedzialne są częściowo za lekki humor powieści, dobrze wpisują się w nastrój całej historii i oddają chyba to, co powinny - pozwalają wyciągnąć wnioski, które możemy uwzględnić i w swoim życiu, dzięki nim dodać sobie odwagi. Nie żałuję, że miałam okazję sprawdzić ten debiut i nie żałuję, że specjalnie do zdjęcia musiałam kupić pudełko czekoladek… ;)
“Zbierz z waszej historii, co ci potrzebne do przetrwania. A resztą zostaw. Pożegnaj to, co było, żeby w swoim czasie mogło rozkwitnąć nowe.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Filia.




Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 23, 2025

Book tour z "Na tropie tajemnic"!

Book tour z "Na tropie tajemnic"!

Dobra rozrywka dla całej rodziny na wakacje, a może i później - na jesienne wieczory? Kryminał na talerzu poleca antologię opowiadań detektywistycznych "Na tropie tajemnic"! 10 opowiadań, 10 polskich autorów i autorek, którzy na co dzień tworzą różne książki i pod kątem odbiorców, jak i pod kątem gatunków. Tutaj razem pod redakcją Małgorzaty Starosty stworzyli jedno wspólne dzieło, które nie tylko dostarcza dobrej, detektywistycznej rozrywki, ale równocześnie ukazuje jak szeroki jest gatunek kryminału, jak wiele można w nim zmieścić i każdy tak naprawdę może w nim znaleźć coś dla siebie. Czy nie fajnie pokazać to młodym czytelnikom? Książka przeznaczona jest dla odbiorców w wieku 9+, a ja dzisiaj zapraszam Was na book tour z tym tytułem! I to już od Was zależy jak chcecie tę książkę przeczytać - wraz z Waszym potomstwem, wręczyć tę książkę im, albo samemu zaszyć się gdzieś z tym tytułem? Bo dlaczego nie, i dorośli podczas tej lektury będą bawić się znakomicie - wiem, sprawdziłam na sobie!

Jeśli nie jesteście pewni czy to na pewno książka dla Was bądź Waszych dzieci, zapraszam na recenzję - klik!, jak i wywiad z autorami i autorkami antologii: część 1 - klik!, część 2 - klik!, część 3 - klik!


Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil Wydawnictwa Dwukropek w swoim poście, wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu, a jeśli platforma, na której publikujecie, na to nie pozwala, to po prostu wspomnijcie, że jest to książka czytana w ramach book touru organizowanego przez kryminalnatalerzu.pl. Możecie też oznaczyć autorów i autorki antologii - na pewno będą chcieli poznać Wasze wrażenia!
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać (doradzam, by używać czegoś wyraźniejszego niż ołówek), zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Zostawcie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Do wysyłanej paczki dorzućcie coś od siebie (herbatkę, coś słodkiego czy tym podobne przyjemności), tak by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż w czwartek rano, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @z_ksiazka_mi_po_drodze (książka jest tu od 26.07)
2. @czytelnia.osobista
3. @annadyczko_mczas
4. @mirkowo3
5. @malgorzatanocon
6. @danutabobrowicz
7. @oczy_tana_ja
8. @kamila_inaczej
9. @bookishania
10. @olciagamesmol
11. @rozrywkapogodzinach.pl
12. @mamazaczytana
13. @sylwiaaa
14. Anna Mucha (FB)
15. @za_strona
16. @books.x.gaga
17. @czytelniawpustelni
18. @zaczytana_panna

lipca 22, 2025

"Kucharz" Piotr Chomczyński

"Kucharz" Piotr Chomczyński

Autor: Piotr Chomczyński
Tytuł: Kucharz
Data premiery: 09.07.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał sensacyjny
 
“Kucharz” to debiut beletrystyczny polskiego szanowanego kryminologa Piotra Chomczyńskiego, który specjalizuje się w badaniach nad przestępczością zorganizowaną. Sporo czasu spędził na obserwowaniu działalności narkotykowej nie tylko w Polsce, ale i na takich rynkach jak Meksyk czy Ekwador, zajmował się też monitorowaniem członków karteli narkotykowych w zakładach karnych. W mediach występuje jako ekspert od przestępczości latynoamerykańskiej, na co dzień uczy kryminologii na uniwersytecie. Jest również współautorem podręcznika tego przedmiotu.
 
Październik, Poznań. Młody kryminolog Marcin Koch właśnie otrzymał oficjalną zgodę na pełnienie funkcji konsultanta w sprawach kryminalnych lokalnej policji. I szybko z tego pozwolenia przyjdzie mu skorzystać - na jego wydziale poznańskiej uczelni zjawia się znajoma komisarz Marzena Branicka, która ma prowadzić zespół zajmujący się makabrycznym przestępstwem - dwójka nastolatków w jednym z opuszczonych domów zmarła na skutek czegoś, co wygląda jak samookaleczenie - dziewczyna rozerwała sobie paznokciami brzuch, chłopak został pozbawiony nosa i części twarzy. Szybko pada więc przypuszczenie, że młodzi chcieli się czegoś ze swojego organizmu pozbyć - ale czego? Czy zażyli to coś dobrowolnie, czy ktoś ich do tego zmusił? Policja we współpracy z kryminologiem i cenionym toksykologiem musi zacząć od zera, my jednak wiemy, że ktoś bacznie obserwował śmierć tej dwójki…
 
Książka rozpisana jest na prolog i 47 krótkich rozdziałów przedstawianych z kilku perspektyw: Kocha, grupy przestępczej realizującej zlecenie na pewien syntetyczny specyfik oraz toksykologa Kleina. Każdy z nich opisany jest w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, która oddaje zarówno zdarzenia, jak i wewnętrzne myśli postaci, choć przede wszystkim nasza uwaga skupiona jest na tym pierwszym. Styl powieści jest prosty, codzienny, przeważają dialogi, z których poznajemy historię postaci, przebieg śledztwa, jak i ciekawostki, które autor serwuje nam jako kryminolog. Język nie jest pozbawiony przekleństw, choć nie są używane w nadmiarze, a opisy zbrodni czy zgonów kolejnych ofiar są dość bezwzględne, lekko zahaczają o makabrę - wynika to jednak z samego przebiegu zgonów niż z umiłowania do tego typu opisów.
 
Cała intryga oparta jest na wątku kryminalnym dotyczącym wprowadzenia na rynek nowego syntetycznego narkotyku. Tu polskie umiejętności mieszają się ze wpływami latynoamerykańskimi, dzięki czemu autor może zwyczajnemu człowiekowi, odbiorcy kryminału przybliżyć wiedzę, którą sam zdobył podczas swoich naukowych badań. A podana jest ona bardzo przystępnie, tak prosto, że każdy będzie w stanie zrozumieć na czym polega i jak przebiega podobny proces. Co ciekawe, autor wykorzystuje okazję, by przybliżyć nam nie tylko sposób rozprowadzania narkotyków, który we współczesnych, zdigitalizowanych czasach jest banalnie prosty, ale też rozszerza temat, by ukazać problem łatwej dostępności leków na receptę czy szkodliwości chemicznej, jaką na nas mają wszelkiego typu używki - poczynając od alkoholu i e-papierosów, na dopalaczach i lekkich oraz ciężkich narkotykach kończąc. Muszę również podkreślić, że podanie całej tej wiedzy jest nie tylko przystępne, ale obydwa się dość swobodnie - w większości przypadków nie odnosi się wrażenia sztuczności, a informacje padają w rozmowach naturalnie.
“- Z czego wynika zamiłowanie do używek? Czy ludzie nie znają konsekwencji? (...)
- Przecież je pan zna, teraz nawet bardziej niż chwilę przed chwilą, a mimo to wyraził pan zgodę na whisky. Przed kilkoma sekundami nawet na dolewkę. Jet tak samo, jeśli chodzi o papierosy. Podam inny przykład. Ludzie, który znali skalę pedofilii w Kościele, powinni przestać wspierać tę instytucję. Tak się jednak nie dzieje, gdyż godzimy ze sobą sprzeczności, ignorujemy logiczne wnioski. Ludzkość przez wieki wyspecjalizowała się w samookłamywaniu.”
Czasami jednak autor sam zapędza się w pułapkę przystępności wiedzy, a postacie, które jak najbardziej powinny posiadać przynajmniej jej podstawy, zadają pytania, które urągają inteligencji ich, jak i czytelnika.
 
Sama intryga kryminalna oparta jest o bardzo znajome już ramy gatunku kryminału sensacyjnego, co znaczy, że czytelnicy, który mieli już z tym podgatunkiem do czynienia, będą wiedzieli dokładnie czego mogą się spodziewać. Dla jednych czytelników będzie to coś, czego oczekują - dostają dokładnie taką sensacyjną rozrywkę, jakiej lubią i znają. Dla innych może to być spory minus - raczej nie znajdziemy tutaj fabularnego wyjścia poza schemat, spróbowania opowiedzenia historii na własnych zasadach. Akcja powieści toczy się dynamicznie, kilka perspektyw tylko jej szybkość potęguje, pojawia się też kilka fabularnych zmyłek, które momentami zaciemniają szybkie dojście do celu, jak i wątek romantyczny. Samo rozwiązanie jest typowo sensacyjne, dla części czytelników może też okazać się przewidywalne, choć samo zakończenie pozostawia dość szeroką furtkę dla kontynuacji.
 
Kreacje postaci również wpisują się w podobne schematy, co intryga. Ich reakcje są szybkie, dla niektórych odbiorców będą łatwe do przewidzenia, a sposób ich zacieśniania znajomości przebiega w tempie mocno ekspresowym. W postaciach kobiecych wydać też pewną stereotypowość, co znowu - może być potrzebne po prostu jako próba wpisania się w ramy gatunku sensacyjnego, czegoś dobrze znanego, acz jednak rzeczywistość upraszczającego. Historie z przeszłości postaci są dopracowane, każdy z nich zawiera w sobie pierwiastek tragizmu.
 
Na koniec tytuł, który można pojmować dwojako - jako określenie tego, który nowy narkotyk przygotowuje bądź polską wersję nazwiska jednego z głównego bohaterów - kryminologa Kocha. To już do czytelnika należy decyzja o kim chce, by była to opowieść.
“Sporo czasu stracił na tłumaczenia, że to, co się dzieje na odległym kontynencie, ma znaczenie dla Europy i Polski, ale było to bezskuteczne. Na początku irytowało go to, potem śmieszyło, a teraz nie zwracał na to uwagi. W tym jednak momencie czuł. że ktoś z naukowego panteonu rozumie przedmiot jego zainteresowań.”
Przyznam szczerze, że “Kucharz” sprawił mi trudność w ocenie. Z jednej strony ilość wiedzy i ciekawostek związanych z uzależnieniami, jakie autor w przystępny sposób czytelnikowi dostarcza, wzbudza mój podziw i entuzjazm, jednak kryminał sensacyjny potraktowany bardzo znajomo, wręcz schematycznie, mój zapał studzi. Myślę, że książka sprawdzi się przede wszystkim u tych czytelników, którzy lubią sięgać po znajome - w “Kucharzu” dostaną fabułę zbudowaną w taki sposób, jakiego mogą się spodziewać. Sama żałuję w sumie, że nie wiedziałam, że jest to kryminał typowo sensacyjny, typowo rozrywkowy, bo istnieje możliwość, że wtedy bawiłabym się przy nim lepiej. Bez tej wiedzy zwyczajnie liczyłam na coś więcej, na wyjście poza schemat, na świeże spojrzenie na gatunek kryminału. Widzę jednak już po tym debiucie, że autor ma ogromną wiedzę, którą może się z czytelnikiem łatwo podzielić, brakuje mu tylko odwagi, by zrobić to po swojemu - więc tej odwagi życzę!
 
Moja ocena: 6,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 21, 2025

"Karuzela pomyłek" Andrea Camilleri

"Karuzela pomyłek" Andrea Camilleri

Autor: Andrea Camilleri
Tytuł: Karuzela pomyłek
Cykl: komisarz Montalbano, tom 23
Tłumaczenie: Monika Woźniak
Data premiery: 02.07.2025
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 216
Gatunek: powieść kryminalna
 
Komisarz Montalbano na moje czytelnicze półki trafił dość późno - w Polsce wydawany jest od ponad 20 lat, na rynku włoskim już trzydzieści, a ja sięgnęłam po niego po raz pierwszy dopiero rok temu. Nasza znajomość rozwija się powoli - rozpoczęliśmy od opowiadań (recenzjeklik!), a teraz w końcu przyszła pora na powieść! I w ogóle nie przeszkadza mi fakt, że zaczynam od jednego z ostatnich tomów, od dwudziestego trzeciego - dzięki opowiadaniom Montalbana już trochę znam, a styl Camilleriego rozwinięty w powieść przypadł mi do gust jeszcze mocniej niż w krótkich formach!
Camilleri to jeden z tych twórców literackich, o których mówi się przez wieki - komisarz Montalbano to postać ikoniczna, która choć już teraz jest tak nazwana, cały czas podbija serca nowych czytelników. Po raz pierwszym na rynku włoskim pojawił się w 1994 i wydawany był aż do 2020, do tomu dwudziestego ósmego (a raczej 2023, kiedy to ukazał się ostatni zbiór opowiadań), który to na rynku ukazał się już po śmierci autora. Ale mimo że nie ma go już z nami fizycznie, to pozostaje w swoich książkach, w komisarzu Montalbanie, który nie tylko występuje na kartach powieści, ale i w mini-serialu (15 sezonów po 2-4 odcinki!), który dostępny jest na Netflixie.
 
Sycylia, małe miasteczko Vigata. Ten dzień do komisarza Montalbana nie mógł zacząć się gorzej - pobudka o nieludzkiej porze spowodowana bezwzględnością muchy, bójka na plaży, aresztowanie, potencjalny złodziej w domu… Tak, a dopiero w komisariacie zaczyna się dziać! Ktoś porwał i uśpił na kilka godzin siostrzenicę właściciela ulubionej restauracji Montalbana, co, jak się okazuje, nie było pierwszym tak dziwnym porwaniem. Czego chce złoczyńca i czy na pewno to ten sam człowiek? Do tego dochodzi jeszcze podpalenie sklepu i zniknięcie właściciela - czy to mafia? A może po prostu próba wyłudzenia odszkodowania? Ale przede wszystkim - na czym skupić się najpierw i czy na pewno to już koniec niespodzianek na ten jeden, bardzo pechowy dzień?
“- W jakim kierunku idzie pana dochodzenie?
Gdybym to wiedział, pomyślał Montalbano. Na głos powiedział z przekonaniem:
- W różnych kierunkach.”
Książka rozpisana jest na osiemnaście rozdziałów, każdy z nich dzielony jest na kilka mniejszych fragmentów. Co mnie zaciekawiło, to sam podział rozdziałów - bardzo często w tej powieści jeden rozdział się kończy, a drugi zaczyna w środku jednej, tej samej sceny - to naprawdę rzadko spotykany sposób podziału tekstu! Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który oddaje nam całą opowieść z perspektywy Montalbana. Styl powieści jest bardzo przyjemnie południowo-włoski: niespieszny, jest w nim miejsce na przekomarzanki słowne, na kilka głębszych oddechów podczas spacerów plażą, jak i oczywiście na dobre jedzenie! Język jest użyty bardzo umiejętnie - pozornie jest prosty, codzienny, pozornie lekki i przyjemny, choć kiedy trzeba, autor nie waha się też przez użyciem mocniejszego słownictwa – tu słowo wyraża emocje, oddaje to, co czują postacie. Dialogi to spora część powieści i przyznaję, że prowadzone są z humorem i dużym wyczuciem!
“- Tak, panie kwestorze, ale…
- Żadnego “ale”!
- Mogę użyć “lecz” zamiast “ale”?”
Jak sam autor wspomina w posłowiu - większość swoich zagadek kryminalnych opiera na motywach zasłyszanych na jego ojczystej ziemi. W “Karuzeli pomyłek” następuje jednak wyjątek - opowieść jest czystą fikcją, ale w żadnym wypadku nie odbiera jej to realności. Zagadka kryminalna budowana jest w oparciu o totalną niewiadomą - zbrodnia jest, ale jakby jej nie było, punktów wspólnych między ofiarami też niewiele, a sam sprawca okazuje emocje inne niż można by się było spodziewać. Wszystko wydaje się absolutnie przypadkowe, ale jednak musi się łączyć jakoś w całość. To bardzo ciekawy sposób budowania intrygi kryminalnej, napięcia poprzez śledzenie toku dedukcji komisarza. I to właśnie na dedukcji oparte jest rozwiązanie zagadki, które choć szybkie, jest jak najbardziej logiczne, a i potencjalnie możliwe do samodzielnego rozwikłania. Choć czy komuś naprawdę się to uda?
“- Jesteśmy w jakimś labiryncie - stwierdził.
- I musimy się z niego wydostać, nie tracąc ducha, jeśli niektóre drogi zaprowadzą nas do ślepego zaułka - powiedział Montalbano.”
Wspomniałam już o tle zdarzeń - jest czas na wszystko, co w życiu fajne: dobre jedzenie, wsłuchiwanie się z szum morza i ta bliskość bohaterów serii, w której czuć, że mimo nieraz pojawiających się w rozmowach uszczypliwości, wszyscy pałają do siebie sympatią. Jest oczywiście i Sycylia - ta stara, dobra Sycylia, na której o mafii ciągle jeszcze nie zapomniano, więc i jej wpływy trzeba brać pod uwagę w każdym śledztwie. Sycylia, na której kwitnie korupcja, nielegalne budowle porzucane w trakcie wyrastają jak grzyby po deszczu, a brak pieniędzy wcale nie jest przeszkodą do wyjazdu na miesięczne wakacje. Autor bardzo szeroko (choć nadal w tle!), ale i z wyczuciem oddaje to miejsce, sprawiając że sam klimat tej sycylijskości daje czytelnikowi dziwne wytchnienie.
“Nie ulegało wątpliwości, że jest mu przeznaczona błyskotliwa kariera, charakterystyczna dla typów na stanowiskach kierowniczych: błyskawiczna promocja, być może dzięki sprzedania własnej matki najlepszemu kupcowi, zdobycie szczytu, szybkie bankructwo na giełdzie firmy czy też banku, zniknięcie z obiegu, po roku powrót na jeszcze wyższe stanowisko.”
Na pewno w tym czarze jest też spora zasługa świetnych kreacji postaci. Przede wszystkim Montalbano - nadal sprytny, nadal bystry, choć kiedy któraś osoba z kolei zaczyna wypominać mu wiek, komisarz sam zaczyna się zastanawiać, czy jego umysł jest jeszcze tak bystry jak kiedyś. Montalbano działa we współpracy z kilkoma policjantami z komisariatu: jest wyrywający się z własnymi działaniami Fazio, jest kobieciarz Mimi, który dzięki temu szybko uruchamia znajomości, Gallo, który jeździ jak szaleniec i Catare, który słynie z przekręcania włoskiego, w szczególności nazwisk, a równocześnie traktuje komisarza jak bóstwo. Oczywiście nie tylko męskie towarzystwo w tej książce spotykamy, kobiety też mają swoje do powiedzenia, a ich kreacje są bardzo różnorodne - od uwodzicielek bo szare, ale bystre myszki.
“Nie mamy już szacunku do życia, a chcesz, żeby istniał szacunek dla śmierci?”
Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób Camilleri posługuje się słowem - kiedy trzeba padają żarty oparte na języku, są i ciekawe, ale proste uniwersalne spostrzeżenia. W tekście zwyczajnie czuć, że autor lubił pisać i bawić się językiem, że sprawiało mu to sporą frajdę. Na kartach powieści czuć ten sycylijski klimat wolności, niespieszności, ale też wybuchowego charakteru, który sprawia, że tropienie sprawcy wydaje się jeszcze trudniejsze - bo czy namiętność i pasja nie są częstym motywem zbrodni? Sama zagadka prowadzona jest dokładnie tak, jak lubię - niespiesznie, z miejscem na przyjrzenie się po prostu zwyczajnemu człowiekowi i dobrą dedukcję. Dopełnieniem wszystkiego są urocze postacie i naprawdę dobra kuchnia, która odgrywa ważną rolę w życiu Montalbana i która inspiruje mnie samą do nowych kulinarnych testów - z “Karuzeli pomyłek” mam już dwa dania do sprawdzenia! Seria z Montalbanem na pewno zostanie ze mną na dłużej!
“Nie było to kłamstwo trudne do udowodnienia, lecz być może prawda, której nie dało się potwierdzić.”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Oficyną Literacką Noir sur Blanc.



Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!