kwietnia 23, 2024

"Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa

"Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa
Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Przepraszam, tu był trup
Cykl: Zbrodnie na podsłuchu, tom 1
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał cosy crime
 
Marta Matyszczak to autorka, której książki na księgarskich półkach możemy znaleźć już do siedmiu lat. W 2017 zaczynała swoją literacką przygodę z “Tajemniczą śmiercią Marianny Biel”, która była pierwszym tomem serii komedii kryminalnych Kryminały pod psem. I przez cztery lata to właśnie o kryminalnych, ale ujętych w komediowy sposób przygodach kundelka Gucia i jego ludzkich towarzyszy mogliśmy czytać. W 2021 nastąpił pierwszy zwrot w twórczości autorki - pojawiło się “Mamy morderstwo w Mikołajkach”, które rozpoczęło Kryminały z pazurem - cykl, w którym to kotka Burbur przewodzi ludzkiemu stadu, nadal komediowa, choć w nieco bardziej mroczny sposób. Teraz, kolejne trzy lata później, mamy zwrot numer dwa, który jednak jest jeszcze mocniejszy niż za pierwszym razem - Zbrodnie na podsłuchu to seria, w której nie będzie narratorów zwierzęcych i raczej bliżej jej do kryminałów cosy crime niż typowych komedii kryminalnych. Jest to zatem coś całkiem nowego w twórczości autorki, a zatem coś, po co bez problemów mogą sięgnąć czytelnicy jeszcze z jej piórem nie zaznajomieni. To taki nowy start, choć cały czas świetnie wpisujący się w ten charakterystyczny styl autorki, który można pokochać od pierwszych stron!
 
Historia “Przepraszam tu był trup” rozpoczyna się w Warszawie. To tam od kilku miesięcy mieszka Rita Braun, kobieta przed 30stką, która stara się ułożyć swoje życie na nowo. Ten start jednak jest trudny - praca na kasie w Biedronce i mieszkanie współdzielone ze studentami jest nieco deprymujące. Kiedy przychodzi taki dzień, gdy wszystko idzie nie tak, Rita korzysta z właśnie posuniętej jej propozycji - jej przyjaciółki, która nie tylko jest doskonałą tłumaczką, ale która ostatnio zrobiła się całkiem bogata dzięki popularności swojego profilu na TikToku, a która dostała właśnie zaproszenie na otwarcie hotelu i SPA w górach, w Wiśle. Zaproszenie obejmujące zameldowanie w dużym, luksusowym apartamencie i to właśnie Ritę chce ze sobą zabrać. Czy moment nie mógł być bardziej idealny? Rita szybko pakuje walizkę i w drogę - ten tydzień w luksusowym hotelu powinien jej wystarczyć by przemyśleć swoje życie na nowo, wpaść na jakiś nowy plan na siebie. Jednak i ten wyjazd nie idzie zgodnie z planem - nieplanowany pasażer w postaci brata, hotel pełen rozwydrzonych influencerów, tajemniczy gość i do tego śnieg, który odcina hotel od świata… No i trup, który znika. Tak, to z pewnością będzie niezapomniana przygoda!
“Rita czuła się przytłoczona. Ale też podekscytowana. Jakby… bezkarna? Jakby znalazła się na odciętej od świata wyspie.”
Książka rozpisana jest na prolog, dziesięć dni pobytu w górach oraz epilog. Każdy dzień podzielony jest na fragmenty opisane z perspektywy kilkorga postaci, w większości zachowując chronologiczny ciąg zdarzeń, choć od czasu do czasu (poczynając już od prologu) dostajemy krótkie przebłyski z momentu, w którym odkryty zostaje trup. Każda zmiana bohatera, każda zmiana czasu jest w tekście oznaczona, a dodatkowo, aby postaci nie pomieszać na wklejce okładki mamy wypisanych głównych bohaterów z króciutką charakterystyką, co z pewnością ułatwia początkowe rozróżnienie postaci (choć sama z tym problemów nie miałam). Na początku oraz nieco później historia przedzielona jest też wstawkami z podcastu Rity, który zaczyna prowadzić podczas pobytu w hotelu. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez kilkoro bohaterów oraz w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, gdy przyglądamy się Ricie. Styl powieści jest lekki, delikatnie uszczypliwy i delikatnie dopasowany do każdego z narratorów - jedni wypowiadają się bardziej naturalnie, inni bardziej młodzieżowo, choć zmiany są subtelne. Oczywiście cała narracja utrzymana jest w przyjemnym, lekko humorystycznym tonie, dzięki czemu z jednej strony możemy trochę pośmiać się z delikatnego przerysowania charakterów postaci uwidaczniających ich wady, z drugiej trudne tematy są łatwiejsze do przyjęcia, ale nie tracą nic na swojej głębi i tak samo dobrze zmuszają czytelnika do refleksji jak przy powieściach całkowicie poważnych. Sama już zaczynając lekturę raz śmiałam się, raz prawie płakałam, więc wachlarz emocji jest w pełni zapewniony. A książkę czyta się doskonale, ten niewymuszony lekki styl autorki jest naprawdę rewelacyjny - nie wiem czy to zmiana serii czy po prostu tutaj jest to tak widoczne, ale przy tej książce doceniłam go naprawdę mocno.
“Jak długo w końcu można być miłym i wrażliwym? Są granice, po których przekroczeniu psuje się człowiekowi charakter!”
Przy historiach z dużą liczbą postaci bądź narratorów zawsze jest ryzyko, że czytelnik będzie się gubił kto jest kim. W tej powieści jednak nie mamy spisu postaci otwierającego powieść (no chyba że liczyć tą wklejkę?), ale za to już na pierwszych stronach dostajemy inną prezentację - w formie artykułu o otwarciu hotelu, w którym opisane są sławy zaproszone na te wydarzenie. To bardzo sprytny, ciekawy pomysł prezentacji postaci! Jednak nawet bez tego myślę, że czytelnicy nie powinni mieć problemu z ich odróżnieniem  - są tak charakterystyczne, tak bogato kreślone, że po prostu nie sposób ich pomieszać! Każda z postaci jest inna, a jednak coś ich łączy - są ważni i rozpoznawalni na tyle, by warto było ich zaprosić na otwarcie hotelu, które sprawić ma, by te miejsce było popularne, ale i kojarzyło się z luksusem. Mamy więc bohaterów w sieci znanych z różnych dziedzin - jedni są znani, bo są znani, czyli typowi influencerzy, popularni z nie wiadomo jakich powodów. Jest aktor, jest trenerka fitnessu, jest producentka ekologicznych kosmetyków i lokalny biznesmen-cukiernik. Każdy charakterny i pomysłowy na tyle, że wybił się w świecie, miał na siebie pomysł i ciężko pracował, by tę popularność zyskać. No właśnie, czy wszyscy pracowali tak ciężko?
“Mój wizerunek jest dla mnie wszystkim. Jeśli go stracę, mogę zapomnieć o pieniądzach i od razu poszukać sobie jakiejś zwyczajnej roboty. Czy płacili gdzieś za głaskanie kotów?”
Dodatkowo każdy z influencerów przywozi kogoś ze sobą - partnerów, rodziców, całe rodziny. W historię wpleciony zostaje jeszcze tajemniczy, brodaty gość i właścicielka hotelu, która roztacza pieczę nad gośćmi, dba, by było im dobrze, ale i by wywiązali się ze swoich obowiązków i nadawali z hotelu relacje na żywo. Każdy w tej historii ma swoje miejsce, każdy jest widoczny i razem z wszystkimi tworzy jedną pełną historię. To prawdziwa sztuka rozpisać opowieść na tyle postaci, w której czytelnik się nie pogubi i to tym autorka udowadnia nam swój kunszt literacki!
“Igor tylko by wtykał nos w książki (żeby jeszcze jakieś mądre, o ekonomii na przykład, nie miałbym pretensji; jednak on czytywał Wielką Literaturę - tak mawiał o tych wszystkich nieprzynoszących żadnych wymiernych korzyści kilkusetstronicowych tomiszczach pisanych przez autorów, którzy nie liczyli się z czasem swoich odbiorców).”
A jednak mimo tylu równoprawnych postaci to ta jedna się wyróżnia, ta, której narracja prowadzona jest inaczej od reszty. To Rita, bohaterka serii, która będzie nam dostarczać materiałów na śledztwo w formie podcastu w każdym kolejnym tomie. Rita jest bohaterką trochę w życiu pogubioną, ale i powoli się odnajdującą - w końcu nie boi się ryzykować, w końcu stara się własnymi siłami realizować swoje pasje i marzenia. Ale co ją powstrzymywało przed tym do tej pory?
“Ciekawe jak długo zajmie wyrównanie kolorytu skóry? Przywrócenie jej samej do ustawień fabrycznych? Choć to raczej nie było już możliwe. I nawet by tego nie chciała. Uczyła się na swoich błędach. Zamierzała o nich pamiętać, by więcej nie wpakować się w taką kabałę.”
W książce, jak sam tytuł wskazuje, jest trup, jest kryminalny podcast, musi więc zatem być śledztwo i zbrodnia. I jest, choć przez sporą część lektury raczej znajduje się w tle. Najpierw zapoznajemy się z bohaterami i ich sytuacją życiową, obserwujemy ich relacje, które nawiązują się przy grupowych spotkaniach w hotelu. Dopiero, gdy hotel zostaje odcięty od świata, napięcie, emocje narastają i wtedy następuje punkt kulminacyjny powieści. Mamy więc motyw nieco klasyczny - zamknięte miejsce zbrodni, wąskie grono podejrzanych, przełożone jednak na czasy współczesne - pośród telefonów komórkowych, internetu i modnych społecznie tematów. Od samego początku jednak czytelnik oczekuje na to, co się wydarzy - na wstępie dostajemy krótką scenkę z momentu odkrycia ciała, zatem uważnie śledzimy wcześniejsze wydarzenia, które do zbrodni mają oprowadzić… I podejrzewamy wszystkich, bo przecież wśród sław z pewnością każdy ma coś, co chce ukryć… Coś dla czego warto zabić? Gdzie duże pieniądze, tam i zbrodnia? Historia kryminalna bardzo dobrze zgrywa się z rodzajem gatunkowym powieści, kładąc nacisk właśnie na opowieść, solidnie umotywowaną zagadkę, nie ma krwawe czy brutalne opisy.
“Życie w zamknięciu - choćby i najbardziej luksusowym - nawet najtwardszych zawodników przyzwyczajonych do długich godzin gnicia na kanapie (...) wpychało w klaustrofobiczne stany.”
Jednak pod tym kocykiem lekkości i zabawy, kryją się tematy poważne, solidnie przedstawione społecznie i psychologicznie. Po pierwsze, każdy z bohaterów wydaje się tkwić w jakiejś toksycznej relacji – każdy w innej, a jednak łączy je to, że są zwyczajnie niezdrowe. Jak się rozwijają, jak postacie się pod siebie uzależniają i jak to odreagowują? Po drugie, podobało mi się to, jak autorka podkreśla rolę social mediów w życiu bohaterów - doskonale oddaje to nasze aktualne czasy, w których spora część życia toczy się właśnie wirtualnie. I choć momentami wydaje się, że autorka wyśmiewa przywiązanie do telefonu i sociali, to równocześnie podkreśla, że zbudowanie swojej marki w sieci też nie jest rzeczą najłatwiejszą, a wiąże się również z przeszkodami i zagrożeniami Po trzecie, fajnie przedstawione jest też podejście do biznesu w ogóle, do tego jak postrzegane są w biznesie kobiety, a jak mężczyźni. I po czwarte, temat ekologii. Hotel, w którym rozgrywa się akcja reklamuje się jako ten przyjazny środowisku - właśnie z tego powodu zaproszona jest producentka ekologicznych kosmetyków, instruktorka fitnessu promująca zdrowe podejście do życia, cukiernik, który wytwarza pyszności z lokalnych, zdrowych produktów. Wszystko z dbałością o gości hotelu, ale i o planetę. A my przyglądamy się jak ten biznes wygląda od środka… Temat ważny dla świadomości społecznej, z dobrym przesłaniem.
“Te same role, tak po prawdzie, też dostaję dzięki temu, że internauci chcą mnie podglądać w mediach społecznościowych. Producenci najpierw pytają mnie o liczbę lajkowiczów, a dopiero potem ewentualnie zerkają na osiągnięcia zawodowe. Taki świat i nie ma się co na niego obrażać.”
No i już naprawdę na koniec muszę odnieść się do zimy, jaką autorka oddała w tej powieści. Sama uwielbiam górskie zimowe klimaty, więc już tym historia wpasowała się w moje gusta. Autorka zimę oddaje bardzo przekonywująco, bardzo klimatycznie - i znowu tym wpisując się w rodzaju kryminału cosy crime - nic tylko zasiąść z tą książką pod kocykiem i czytać o głębokiej, odcinającej od reszty świata zimie! I zbrodni, która nie straszy, a ciekawi!
“Wtedy sądziła, że się o nią troszczy. Że to jest forma pocieszenia. A to przecież była tylko radość z tego, że jej życie idzie po jego myśli.”
Podsumowując, “Przepraszam, tu był trup” czyli pierwsze spotkanie Marty Matyszczak z powieścią, w której nie ma zwierzęcych narratorów, wypada bardzo mocno na plus. Autorka stworzyła powieść lekką, bardzo klimatyczną, która oczarowuje srogą, ale i piękną zimą w górach, która bawi humorystycznymi kreacji postaci i żartami sytuacyjnymi. Która jednak pod tym płaszczykiem zabawy i lekkości kryje tematy istotne, by mówić o nich głośno - o walce o siebie, o ciężkiej pracy i o odpowiedniej motywacji, by nie zbaczać z raz obranego kursu. Przyznam, że polubiłam się z Ritą, to postać, w której znalazłam gdzieś tam cząstkę siebie, która mnie wzruszyła i w odpowiednim momencie podbudowała, więc z niecierpliwością będę wyczekiwać jej dalszych przygód!
Ale żeby nie było - dla miłośników zwierzaków też znajdzie się kilka krótkich scenek - oczywiście nie w postaci narratora, ale obecność zwierząt odhaczona!
 
Moja ocena: 8/10
 
Dokładnie dwa tygodnie po premierze, czyli w środę 8 maja zapraszam Was na spotkanie na żywo, które będę miała przyjemność z Martą Matyszczak przeprowadzać - widzimy się w moim profilu na IG o godzinie 19:00!
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna będzie też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 22, 2024

"Schronisko, które spowijał mrok" Sławek Gortych - patronacka recenzja przedpremierowa

"Schronisko, które spowijał mrok" Sławek Gortych - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Sławek Gortych
Tytuł: Schronisko, które spowijał mrok
Cykl: karkonoski, tom 3
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
 
Sławek Gortych na naszym rynku książki pojawił się niecałe dwa lata temu. Latem 2022 roku debiutował książką “Schronisko, które przestało istnieć” (recenzja - klik!), pierwszym tomem serii karkonoskiej, która jeszcze do niedawna była zapowiedziana na trylogię. Ja miałam przyjemność czytać ten debiut jeszcze przed oficjalną premierą i byłam pod jego ogromnym wrażeniem - to był dla mnie najlepszy debiut 2022 roku. I zgodziło się ze mną wielu - właśnie w tej kategorii książka wygrała w plebiscycie na Książkę Roku portalu lubimyczytac.pl. Niecały rok później, w kwietniu 2023 ukazał się tom drugi - “Schronisko, które przetrwało” (recenzja -klik!). To była nieco inna historia od debiutu, ale równie mocno dopracowana, równie mocno zajmująca czytelnika podczas lektury. I to też przyniosło efekty - kolejną statuetkę plebiscytu, tym razem w tak rozchwytywanej kategorii jak kryminał. Tak, w przeciągu niecałych dwóch lat Sławek Gortych przebył długą drogę od skromnego autora bloga Zagubiony w Karkonoszach po rozpoznawalnego autora, na spotkania z którym ściągają masy czytelników, a to przecież dopiero początek! W tym tygodniu świętować będziemy premierę tomu trzeciego pt. “Schronisko, które spowijał mrok”, a ja jestem dumna, że po raz trzeci na okładce książki tego autora znajdziecie moje logo. I już nie mogę się doczekać wywiadu z autorem!
Seria karkonoska powiązana jest przede wszystkim miejscem - Karkonoszami, w każdym tomie inna postać jest bohaterem pierwszoplanowym, więc bez najmniejszych problemów można czytać książki oddzielnie.
 
Historia “Schroniska, które spowijał mrok” rozpoczyna się w marcu 2007 roku. Tomasz Wilczur, autor kryminałów od momentu pewnej osobistej tragedii cierpi na zastój twórczy. Czytelnicy jednak czekają na jego powieści, wydawnictwo naciska, a przyjaciele martwią się jego kondycją psychiczną. Wpadają więc na pomysł, żeby wyrwać go z jego domu, a równocześnie znaleźć motyw na ciekawą literacką historię. I tak Maks podsuwa pomysł, by Tomek przyjechał w Karkonosze zbadać sprawę dziwnej śmierci w lawinie, która zeszła w noc sylwestrową 1991/1992 roku, a która do teraz zdaje się wzbudzać wątpliwości. To dobry temat na szybki research i inspirację dla fabuły kryminalnej, prawda? Tomek, z początku niechętny, dochodzi jednak do wniosku, że faktycznie musi coś z sobą zrobić, więc zaproszenie w góry przyjmuje. Jedzie do schroniska Strzecha Akademicka totalnie nieprzygotowany na mocno zimowe warunki, jakie przedwiośniem ciągle w górach panują. Zaczyna wypytywać i drążyć… Czy jednak jego wizyta w górach na pewno jest pożądana? Wielu tak nie uważa, szczególnie, gdy Tomasz mocno angażuje się w swoje śledztwo. Co przyniesie mu ta historia, dokąd go zaprowadzi? Co stało się w roku 1991? I co z historią wspólnego mają wydarzenia z 1947 roku, które rozegrały się w położonych niedaleko Cieplicach?
“(...) chmury co jakiś czas zasłaniały schronisko, które po chwili znów się z nich wyłaniało. Choć zaczynało szarzeć, bo zbliżał się zmierzch, Tomek miał wrażenie, że chmury kłębiące się wokół Strzechy Akademickiej były ciemniejsze od pozostałych. Tak jakby schronisko spowijał mrok dawnych tajemnic.”
Książka rozpisana jest na prolog, 15 tytułowanych i opatrzonych cytatem części oraz epilog. Po nim znajdziemy jeszcze obszerne posłowie autora, w którym dokładnie wyjaśnia czym inspirował się przy tworzeniu tej powieści oraz co w historii jest prawdą historyczną, a co fikcją literacką. I już samo posłowie robi wrażenie! Ale wróćmy do powieści - każda jej część podzielona jest na krótkie fragmenty opatrzone miejscem i datą akcji, a ta toczy się oczywiście głównie w Karkonoszach, w trzech różnych czasach - w 1947, 1991 i 2007 roku. Historie naprzemiennie się ze sobą przeplatają, jednak ich granice są bardzo wyraźne, nie ma obawy, że komuś się pomieszają. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który historię przedstawia z kilku różnych punktów widzenia, choć główne postacie są trzy - Tomek współcześnie, Andrzej Czerwiński, który zginął w lawinie w 1991/1992 oraz Franek w 1947 roku. Narrator swobodnie przemieszcza się pomiędzy tym, co wydarza się na zewnątrz, a tym, co dzieje się we wnętrzu postaci, przez co w pełni rozumiemy ich postępowanie i emocje - a te są bardzo silne, co bardzo szybko czytelnik wyłapuje i sam zaczyna odczuwać. Styl powieści jest dopracowany, czuć w nim dbałość o język, o słowo pisane. Zdania układają się ładnie, są różnej długości, a dialogi prowadzone sprawnie. Całość czyta się naprawdę doskonale!
“Przy takiej olbrzymiej krzywdzie nie znajdzie się ukojenia w ciszy. Nie przestaniesz cierpieć, póki nie zaczniesz mówić.”
Wspomniałam o trzech głównych bohaterach rodzaju męskiego, nie znaczy to jednak, że kobiet w tej historii brakuje. Z bohaterek żeńskich najwięcej miejsca zajmuje Marysia, siostra gospodarza Strzechy Akademickiej, która jest swego rodzaju towarzyszką Tomasza, wydaje się jedną tak pozytywnie nastawioną osobą do niego w tym miejscu - jej brat czy reszta obsługi raczej woli omijać go z daleka, niechętni jego wypytywaniu o przeszłość. Marysia jako jedyna otwarcie z nim dyskutuje, a ich rozmowy są porywające! Bohaterka ta doskonale przedstawia nam przywiązanie do gór, sporo opowiada o tym, jak wygląda prowadzenie schroniska i z jakimi emocjami się to wiąże. Bardzo ciekawa postać!
“Z definicji samego słowa powinno zapewnić człowiekowi schronienie. To kojarzy się z jasnością. Ale ona w tym miejscu w dziwny sposób współgra z mrokiem. Strzecha Akademicka jest dla mnie jak takie Yin-yang, dobro i zło osiągnęło tu dziwną harmonię. I to mnie przeraża (...)”
Ale pomówmy też o mężczyznach. Każdy ma tu swoją historię, każdy czegoś szuka bądź przed czymś ucieka. O bohaterach z przeszłości mówić nie będę - choć w sumie Andrzej kusi, by przynajmniej wspomnieć, że i on w góry przebył w poszukiwaniu rozwiązania tajemnic przeszłości - bo skupić chciałam się na postaci współczesnej - Tomaszu. Dla mnie jest to postać mocno atrakcyjna już choćby ze względu na swój zawód - uwielbiam czytać książki o autorach powieści, a Tomasz chętnie dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami o własnej twórczości, swoimi bolączkami i niepewnością. Jest to bohater nieustępliwy, który choć ciągle mocno cierpiący, stara się nie tracić wiary w to, że może kiedyś będzie choć trochę lepiej. Choć oczywiście i w tym się waha, szczególnie na początku wydaje się mocno podłamany na duchu. Jednak, gdy już wpada na trop, w wir swojego prywatnego śledztwa, to zdaje się nie odpuszczać, jest uważny i spostrzegawczy, choć jak każdy laik w górach chyba nie do końca docenia siłę tamtejszej zimy… To ciekawa kreacja, która aż się budzi o pytanie - ile swoich doświadczeń autor tej książki przelał w rozmyślania Tomasza?
“Usiadł przed klawiaturą. Pierwsze spojrzenie na pustą kartkę; to zawsze było dla niego przerażające doświadczenie. Świadomość tej długiej i trudnej drogi, jaka go czekała, nim całą opowieść, którą miał w głowie, przeleje na papier.”
Z chęcią o postaciach rozprawiałabym jeszcze długo, bo ze względu na trzy czasy i trzy historie, trochę tych kreacji przez książkę się przewija. A jednak trzeba też omówić inne aspekty tej powieści, bo każdy zasługuje na chwilę uwagi, więc resztę pozwolę Wam odkryć samodzielnie!
“Prawdą jest, że żaden człowiek nie jest w stanie wymyślić bardziej przerażającej fabuły kryminału niż sprawcy prawdziwych zbrodni.”
Książki Sławka Gortycha to zawsze rewelacyjne połączenie fikcji literackiej z prawdą, tłem historycznym, jednak gatunkowo cały czas uznajemy je za kryminał. Dlaczego? Bo jest zagadka kryminalna, intryga, która jest kręgosłupem całej tej opowieści. Nie inaczej jest w tym wypadku. Podstawową zagadką kryminalną jest ta współczesna, śledztwo Tomasza, które skupia się na wydarzeniach z przeszłości, które chyba jeszcze nie do końca zostały zapomniane i wyciszone, przez co i współcześnie budzą w bohaterach emocje. Intryga prowadzona jest spokojnie, skrupulatnie, czuć, że jest głęboko przemyślana, bo zaskoczenia i zawieszenia następują w odpowiednich momentach - czytelnik od początku do końca czuje ten dreszczyk, tę ciekawość jak to wszystko się zakończy, jak te trzy opowieści zepną się w całość. Bo nie ma tutaj nic z przypadku, wszystko jest ze sobą w pewien sposób powiązane. Historia toczy się tempem umiarkowanym, w którym doskonale zgrywają się opisy gór i otoczenia z fabularną akcją.
“(...) w tym miejscu jest jakaś zła energia, ja ją czuję. Jakby krzywda różnych ludzi, którzy tu kiedyś pracowali, wsiąknęła w te ściany.”
Bo te Karkonosze to też bohater powieści. W tym tomie bohater bardzo groźny i nieprzewidywalny. Autor z precyzją, dokładnością, ale i literackim wyczuciem opowiada o tym, jak wygląda zima w górach, jednocześnie budując piękny obraz w naszych głowach i mocno przestrzegając przed tym, by tego okresu w górach nie lekceważyć. Ilość historii, opowieści prawdziwych, ciekawostek i legend, jaką autor tu przytacza jest olbrzymia, a każda jedna tylko utwierdza obraz tego, że zima w górach to całkiem inne doświadczenie niż zima na nizinach. Przyznam, że tak rewelacyjnie oddanej zimy w górach jeszcze chyba w literaturze nie spotkałam - autor ujął ją w pełni, zachwycając, ale i uwidaczniając głupie błędy, jakie popełniają nieświadomi zagrożenia turyści.
“(...) zobaczył wyłącznie morze bieli, jakby tego poranka zapomniano narysować krajobraz za oknem.”
A kiedy mówimy o zimie w górach nie da się nie wspomnieć o pracy GOPR. I znowu - autor robi to doskonale, opisuje ich działania dokładnie, tak, by czytelnik mógł się zaznajomić z warunkami ich pracy. Które są naprawdę trudne i wymagają wiele pokładów cierpliwości - to ciągłe igranie z żywiołem, ciągłe buzowanie adrenaliny, ciągłe uciekanie zagrożeniu w imię dobra drugiego człowieka.
“Ludziom się dzisiaj wydaje, że jak jest zbrodnia, zwłaszcza brutalna, to jej sprawca musiał być chory psychicznie. Zapominają, że to tylko jakiś odsetek, jakiś promil wszystkich spraw. Znacznie częściej przestępca nie jest niepoczytalny, tylko po prostu zły. Ludzie zapominają o tym, że zło istnieje. Wyrugowaliśmy to słowo z publicznej dyskusji. Bo tak jest nam wygodniej, tłumaczyć sobie wszystko chorobą, zamiast stanąć przed prawdą, że źli ludzie istnieją.”
“Schronisko, które spowijał mrok” to powieść tak bogata, że mogłaby, jeszcze o niej długo, naprawdę długo pisać. Ale przecież nie o tu chodzi - mam nadzieję, że tym, co napisałam, zachęcę Was do samodzielnego odkrywania tej historii. A jest to opowieść klimatyczna i mroczna, jak tytułowe schronisko, które kryje w sobie niejedną tajemnice. Ogrom gór, ich siła i moc są podobne do tego, co znajdziemy w tej historii - to opowieść mocna, prowadząca w nieprzewidywalne rejony, w której nieustannie walczy dobra natura ze złem w, niestety, ludzkiej postaci. To rewelacyjna historia fikcyjna wpisana w coś, co wydarzyło się kiedyś naprawdę, z równie doskonale oddanym tłem - dokładność w oddaniu pory roku, w której toczy się historia budzi nie tylko ogromne wrażenia, ale i respekt. Przez naturą, przed Duchem Gór, który jest przewodnikiem tej serii. Powieść zajmująca, klimatyczna, budząca ogromne emocje! Dopracowana i przemyślana, w której czuć, że autor nieustannie się rozwija. Z niecierpliwością czekam co zaprezentuje nam w przyszłości, a Was gorąco zachęcam do dołączenia do nas na tej górskiej literackiej drodze!
 
Moja ocena: 8,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna będzie też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 22, 2024

Book tour z "Diabelską Górą"!

Book tour z "Diabelską Górą"!

U nas kwiecień pokazuje się aktualnie od dosyć mroźnej strony (chyba szykuje się na te zimowe premiery środy!), dobrze by więc było trochę ogrzać się lekturą! "Diabelska Góra" nada się do tego idealnie - zabiera nas do Nowego Meksyku, na gorące pustynie, gdzie praży słońce, a piasek wsypuje się do oczu. A jednak klimat tego gorąca oddany jest bardzo przyjemnie i bardzo realistycznie - czytelnik czuje się, jakby był dokładnie tam, gdzie postacie... czyli w trakcie śledztwa, a może nawet dwóch - jednego z przeszłości, drugiego może nieco bardziej współczesnego, które pełne są dynamiki, zaskoczeń i wątków spiskowych. "Diabelska Góra" zdecydowanie nie pozwala na nudę! A dzisiaj, by ułatwić Wam tę lekturę, zapraszam na book tour z tym tytułem!

A może przegapiliście wcześniej informacje o tej książce? Jeśli tak, to polecam najpierw zajrzeć do mojej recenzji - klik! oraz wywiadu z autorami książki - Douglasem Prestonem i Lincolnem Childem, który miałam przyjemność przeprowadzić - klik!


Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil Wydawnictwa Agora w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście we wtorek.
Książka ruszy w podróż już we wtorek popołudniu, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @zaczytanaksiegowa
2. @milosniczka.kavy
3. @sylwiaaa
4. @_za.czytana.bella_
5. @rrramona
6. @monikaormanin
7. @zaczytana_panna
8. @z_ksiazka_mi_po_drodze
9. @zafascynowana.ksiazkami_
10. @mirkowo3
11. @marzaczyta
12. @danutabobrowicz
13. @littleanula_andthebooks
14. @przeczytajki
15. @po_prostu_o_ksiazkach
16. @oczytane_skrzaty
17. @natka_tom
18. @poczytane_zapisane

kwietnia 20, 2024

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" Lucy Worsley - zapowiedź ambasadorska

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" Lucy Worsley - zapowiedź ambasadorska

Dzisiaj przychodzę do Was z zapowiedzią inną niż zawsze - chodzi o biografię. Ale biografię idealnie wpisującą się w nasze gusta literackie, bo opowiadającą o ikonie powieści kryminalnej! Kto wie, jak rynek książki naszego ulubionego gatunku wyglądałby teraz bez jej wkładu, jaki wniosła w niego w XX wieku? "Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" Lucy Worsley ukaże się na naszym rynku już 24 kwietnia, a Kryminał na talerzu ma tę przyjemność objąć ją swoją opieką ambasadorską!

"Nikt na świecie nie był bardziej odpowiedni do odgrywania bohaterki niż ja."
Urodziła się w 1890 roku w świecie, który rządził się własnymi zasadami dotyczącymi tego, co kobiety mogą, a czego nie mogą robić. Biografia napisana przez Lucy Worsley to nie tylko biografia pisarki, która odniosła ogromny sukces na arenie międzynarodowej. To także historia osoby, która mimo przeszkód klasowych i płciowych stała się pracującą kobietą, która odniosła zadziwiający sukces.
Lucy Worsley dotarła do rzadko udostępnianych osobistych listów i dokumentów, dzięki czemu biografia Christie jest zarówno bezkompromisowa, jak i zabawna i uświadamia nam, jak niezwykłą pionierką była Agatha Christie – prawdziwą kobietą, która napisała XX wiek.

Przyznam, że choć sama wiem, że Agatha Christie miała ogromny wpływ na to, jak zmienił się gatunek powieści detektywistycznej, to o niej samej nie wiedziałam za wiele - słyszałam o jej słynnym zaginięciu i o tym, że lubiła pociągi, ale na tym w sumie moja wiedza się kończyła. I tu wkroczyła Lucy Worsley - to ona przedstawiła mi pełnokrwisty i bardzo wyraźny obraz tej niezwykłej kobiety. Autorka w swojej biografii traktuje Christie pełnowymiarowo - spogląda nie tylko na nią poprzez jej dzieła, ale również jak na matkę, żonę, a przede wszystkim kobietę, której przyszło żyć w tak trudnym wieku, jak wiek XX - wiek pełen zmian, które wymusiły dwie wojny światowe. To biografia rozpisana solidnie, bogata w wiedzę, a równocześnie pisana tak, że czyta się ją jak powieść - ta historia przyciąga, sprawia, że jeszcze bardziej doceniamy Agathę Christie. Kobietę znaną na cały świat, która rozpowszechniła gatunek powieści kryminalnej jak nikt inny. Warto poznać jej historię!

Autor: Lucy Worsley
Tytuł: Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta
Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 528
Gatunek: biografia

Od razu też zapraszam Was 
w przyszły weekend 26-28 kwietnia na akcję czytelniczą "Weekend z Christie" 
- odbywać będzie się ona głównie w moich relacjach na Instagramie i Facebooku. W czasie jej trwania będziemy razem czytać książkę Worsley "Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta", a ja będę Wam o niej sporo opowiadać - mam nadzieję, że się przyłączycie? Serdecznie zapraszam!

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 19, 2024

"Hitra" Samuel Bjørk

"Hitra" Samuel Bjørk

Autor: Samuel Bjørk
Tytuł: Hitra
Cykl: Mia Krüger i Holger Munch, tom 4
Tłumaczenie: Milena Skoczko-Nakielska
Data premiery: 17.04.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 448
Gatunek: kryminał / thriller

Samuel Bjørk to literacki pseudonim norweskiego artysty Frode Sander Øien, który przybrał w roku 2013 na potrzeby powieści kryminalnej. Był to tom pierwszy serii z detektywami z Oslo Mią Krüger i Holgerem Munchem pt. “Sezon niewinnych”, który przyniósł autorowi wiele ciekawych nominacji do nagród literackich, a u nas pojawił się trzy lata po norweskiej premierze. Teraz seria liczy pięć części - prequel i cztery tomy właściwe. “Hitra” to właśnie ten ostatni, najnowszy, czwarty - na rynku autora ukazał się w 2023, u nas rok później. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z jego twórczością, choć przyznam, że wcześniejsze tomy też mnie do siebie przyciągały. I teraz żałuję, że nie udało mi się na nie znaleźć wcześniej czasu! Ale o tym za chwilę.
Frode Sander Øien to artysta w szerokim tego słowa znaczeniu - poza kryminałami pisze też serię dla młodszego czytelnika (pod tym samym co kryminały pseudonimem), pod swoim prawdziwym nazwiskiem w pierwszej dekadzie XXI wieku wydał dwie inne powieści. Jeszcze wcześniej był muzykiem, członkiem norweskiego popularnego zespołu popowego, poza tym pisze też sztuki teatralne, a nawet tłumaczy Szekspira… I to w jego powieści czuć, tę swobodę w tworzeniu, tę giętkość słowa.
 
Historia “Hitry” rozgrywa sią na tytułowej wyspie położonej w środkowej Norwegii, niedaleko miasta Trondheim. To miejsce znane z połowów ryb i owoców morza, to na niej mieszka jedna z najbogatszych norweskich rodzin, której majątek przyniósł biznes zajmujący się połowem i sprzedażą łososi. Nieopodal Mia Krüger, policjantka, która ciągle jeszcze nie jest pewna, jak ma pokierować swoim życiem, kupiła sobie dom. Teraz tam wypoczywa, czekając aż zagoją się rany po ostatnim dużym śledztwie. I to tam nagabuje ją 11letnia dziewczynka Sofia, która prosi ją o to, by zajęła się zagadką zniknięcia jej przyjaciela, Jonathana, który trzy lata temu rozpłynął się w powietrzu wracając wieczorem do domu po ich wspólnych zabawach. Mia oczywiście słyszała o tej sprawie i obiecuje się w niej zorientować. Jednak szybko okazuje się, że w najbliższym czasie będzie dużo bardziej zajęta - właśnie na starej barce znaleziono martwą nastolatkę. Nie ma wątpliwości - to ewidentne brutalne i nieco dziwne morderstwo - dziwne, gdyż obok ciała znaleziono filiżankę, w której ewidentnie coś spalono, z dziwnym napisem i imieniem zaginionego chłopca wypisanego krwią… Mia szybko zjawia się na miejscu, zostaje przysłany tam też jej partner - Holger Munch. Razem mają objąć dochodzenie nad śledztwem i wraz z lokalną policją dojść jak najszybciej do rozwiązania zagadki. Tylko czy na pewno to taka szybka sprawa? Hitra to mała zamknięta społeczność, która raczej swoje tajemnice woli zachowywać dla siebie…
 
Książka rozpisana jest na prolog i dziewięć części - i każda to jeden dzień śledztwa. Części podzielone są na kilkustronicowe rozdziały, w sumie jest ich 92. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który historię opowiada z perspektywy kilku osób - nie tylko Mii i Holgera, ale i lokalnego policjanta, 11letniej Sofii, 16letniej Hannah, starszej pani, która jest pomocą dla tamtejszego pastora oraz młodej kobiety, która właśnie ma się wżenić w najbogatszą rodzinę na wyspie. Narrator skupiony jest na tych postaciach, dobrze oddaje czytelnikowi ich stany wewnętrzne, solidnie opowiada ich historię. Styl powieści jest dosyć specyficzny. Autor często ucieka się do krótkich, może nawet urywanych zdań, każde pisane od nowej linijki, które w ciekawy sposób wzbudzają napięcie. Nieraz też opisy narratora przenikają się z myślami postaci (pisanymi kursywą, więc łatwo je rozróżnić), co też daje ciekawy efekt. Język jest w sumie prosty, codzienny, nawet nie wypisałam sobie z powieści żadnych cytatów, a jednak jest w nim coś takiego charakterystycznego, co, wydaje się, że sprawia, że pióra autora jest szybko rozpoznawalne. Dialogi wypadają bardzo naturalnie, całość czyta się naprawdę doskonale!
 
Czytając “Hitrę” odniosłam wrażenie, że dla bohaterów serii jest to coś innego, od tego z czym mieli do czynienia do tej pory - inne miejsce, zamknięta społeczność, a oni występują tu jako obcy. Zdaje się więc, że dobrze wybrałam moment dołączenia do serii - kompletnie nie miałam odczucia, że wchodzę w środek historii, zatem jest to naprawdę dobry tom do ewentualnego wskoczenia w serię lub po prostu do traktowania książki jako oddzielnej całości. Oczywiście życie prywatne postaci jest tu obecne, ale śledczy potraktowani są na równi z bohaterami - mieszkańcami wyspy, przez co nie ma się wrażenia, że jednych zna się lepiej, drugich gorzej. Do tego te życie prywatne Mii i Muncha jest obecne, ale na dalszym planie - bo teraz przede wszystkim ich głowy zaprząta trudne i wymagające śledztwo.
 
A śledztwo prowadzone jest dokładnie tak jak lubię - ze skupieniem na postaciach i zagadce. Historia osadzona jest w małej społeczności, w której wszyscy się znają, a jednak okazuje się, że może nie tak do końca - w końcu przecież ktoś musi stać za zniknięciem Jonathana i aktualnym morderstwem, prawda? W głowie czytelnika dodatkowo miesza naprzemienna narracja, dzięki której możemy obserwować jak zmienia się życie wioski po zbrodni od środka, jak i z zewnątrz. A wyspa jest teraz w gorącym okresie - dosłownie i w przenośni - nawiedza ją gorące lato, dużo gorętsze niż normalnie, a za kilka dni ma przeżyć prawdziwe oblężenie - najstarszy syn milionerów będzie się żenić i to właśnie tam, w małym kościółku na Hitrze odbędzie się uroczystość. I wtedy dochodzi do zbrodni, która stawia miasteczko na nogi, w stan najwyższej gotowości. Intryga prowadzona jest niespieszne, uważnie przygląda się bohaterom i pojawiającym się nowym tropom. Równocześnie śledzimy aktualne śledztwo i te takie trochę na boku, które w sprawie sprzed trzech lat prowadzi Mia. Historia, mimo że tempo ma raczej spokojnie, w dziwny sposób porywa - czy to przez te postacie, które nagle wydają nam się tak bliskie? A może fakt, że historię poznajemy z bardzo różnych punktów widzenia - do dziecka, aż po dosyć wiekową panią? Coś w tej historii jest takiego, co mocno przyciąga. A może to ta normalność, tego że te życie postaci zdaje się tak bliskie naszego? Rozwiązanie intrygi pozornie wydaje się dosyć szybkie, jednak jak się nad nią dłużej zastanowić, to faktycznie autor porozrzucał po całej fabule pewne tropy…
 
Dla polskiego czytelnika samo osadzenie miejsca akcji na wyspie jest nie lada atrakcją. Bliskość morza, natury, te spokojne wyspiarskie życie zabiera nas w całkiem inny od polskiego świat, choć i tamtejsze życie nie jest pozbawione problemów, które są nam bardzo bliskie. To taki małomiasteczkowy kryminał, ale osadzony w bardzo egzotycznym, atrakcyjnym miejscu.
 
A co z tymi problemami? Każdy jakieś ma i dokładnie tak jest też w tej historii. Może przejmujące są one dlatego, że częściowo przedstawione oczami dzieci? 11letnia Sofia tęskni za mamą i ciągle jest przejęta lękiem, że i ojciec ją zostawi, choć zdaje się, że kocha ją nad życie. Hannah nie ma już normalnej rodziny, od czasu, gdy trzy lata temu zniknął jej brat i matka stała się całkowicie nieobecna. Z kolei Lissie zdaje się żyć w bajce - właśnie wychodzi za mąż za człowieka, którego kocha, a który okazał się niewyobrażalnie bogaty. No i starsza pani, swojego rodzaju dobrotliwa matka, która dba o lokalną społeczność. Wszyscy ci składają się na jeden, ale różnorodny obraz społeczności, a ją czasami poznajemy jeszcze dalej - rodziny biedne, rodziny, w których pojawia się alkohol i narkotyki, albo odwrotnie - przesadnie bogobojne, przesadnie trzymające się zasad. Społeczność jakich wiele - są i solidni mieszkańcy i czarne owce trzymające się z boku i może właśnie w tej normalności tkwi urok powieści.
 
“Hitra” to kryminał, który mnie zaskoczył. Sięgając po niego spodziewałam się szybkiej akcji i nie przebierających w środkach morderstwach, a dostałam solidną małomiasteczkową powieść kryminalną, która zachwyca swoim naturalnym, swojskim klimatem. Intryga kryminalna rozpisana jest spokojnie, przedstawia nam szeroki przekrój społeczności, w której coś poszło nie tak - dwa razy w ostatnim czasie popełniono tam zbrodnię. Zatem przyglądamy się mieszkańcom, szukamy, przepytujemy i badamy dowody, potwierdzając lub odrzucając kolejne pojawiające się tropy. Historia bardzo zwyczajna, ale właśnie w tym jest jej największy urok - zagadka kryminalna oparta jest na zwyczajnych ludziach, zwyczajnych życiach, a my szukamy tego, które potoczyło się z jakichś powodów złą drogą… W dziwny sposób to wszystko przyciąga, ciekawi, tak że nie chce się lektury przerywać. Bardzo mi się podobało! A teraz bardzo chciałabym znaleźć czas a poprzednie tomy, by sprawdzić czy i one utrzymane są w podobnie naturalnym, spokojnym klimacie!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 17, 2024

"Moc obietnic" Piotr Borlik - recenzja przedpremierowa

"Moc obietnic" Piotr Borlik - recenzja przedpremierowa

Autor: Piotr Borlik
Tytuł: Moc obietnic
Cykl: Agata Stec i Artur Kamiński, tom 4
Data premiery: 18.04.2024
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał
 
Piotr Borlik to autor powieści kryminalnych, który dopiero niedawno pokazał nam się z nieco innej, trochę bardziej zabawnej, obyczajowej strony. Jednak to głównie z kryminałami jest kojarzony, a pierwszy tytułem, który przychodzi czytelnikom na myśl, jest z pewnością “Boska proporcja”. To właśnie nią podbił serca czytelników i zyskał rzeszę stałych fanów (w tym mnie!) w roku 2019. Była to jego druga powieść w dorobku, wydana po dwóch latach przerwy w nowym wydawnictwie, z którym współpracuje do tej pory. “Boska proporcja” rozpoczęła cykl kryminalny z policjantką Agatą Stec i jej bratem, psychologiem Arturem Kamińskim (recenzje - klik!). Początkowo była to trylogia, wydana w przeciągu dosłownie pół roku, i długo właśnie trylogią pozostawała. Jednak czytelnicy tak bardzo pokochali bohaterów i styl budowania powieści tego cyklu, że autor chyba nie miał wyjścia - musiał powrócić do tej kreacji świata literackiego. Pierwszą zapowiedź, że coś w tym temacie ruszyło, dostaliśmy w poprzednim roku, gdy na rynku ukazała się “Baltica”. Jest to prequel serii, ale tak naprawdę prawie z nią niezwiązany, stylem powieści jest absolutnie i całkowicie inny. Ale coś już ruszyło. I teraz, wiosną 2024 jest. Powrót Agaty i Artura. Kontynuacja ich przygód, która ma potencjał przerodzić się w dłuższą serię i dostarczać czytelnikom wrażeń na długo. To “Moc obietnic”.
 
Historia toczy się w pewnym odstępie czasowym od zakończenia “Białych kłamstw”. Agata nie jest już policjantką, porzuciła swoje stare życie i zaczęła nowe - na trzeźwo, bardziej rozważne, bardziej świadome i przemyślane, choć oczywiście nadal impulsywności jej nie brakuje. Teraz jest reporterką kryminalną, choć może to za duże słowo na określenie kogoś czytającego przygotowane przez innych formułki przed kamerą. I Agata to czuje, trochę nie tak sobie tę pracę wyobrażała… Dlatego, kiedy podczas nagrywania materiału, podchodzi do niej pewien mężczyzna i zaczyna opowiadać o nastoletnim synu, który zaginął, a zaraz potem przy niej odbiera telefon od prowadzącego śledztwo o prawdopodobnym znalezieniu jego zwłok, Agata nieznacznie nagina swoje postanowienie nie wracania na starą ścieżkę i zasięga języka u dawnych znajomych w policji… Tak się składa, że sprawę prowadzi Wrzos, który nie jest specjalnie w działaniach dynamiczny, a ofiara sugeruje, że prawdopodobnie mają do czynienia z kolejnym seryjnym mordercą, więc trzeba działać szybko. Zatem Agata musi nieoficjalnie pomóc. Czy na pewno jest to dobra decyzja?
“Jej decyzja na pewno nie była najlepsza, ale przynajmniej była jakaś.”
Książka składa się z prologu i 34 rozdziałów, czasami podzielonych na krótsze scenki, czasami nie ma takiej potrzeby. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który opisuje je z perspektywy trzech postaci: Agaty, ojca zaginionego i pewnej młodej dziewczyny. Styl powieści jest dynamiczny, zdania przeważają krótkie, dialogi żywe i lekko zaczepne. Całość jest zbudowana dobrze, język dopasowany delikatnie do postaci i ich zmieniających się emocji, a może i zmieniających się charakterów? Zatem sama warstwa językowa już wskazuje na ich przemianę, jaką przechodzą w czasie tej historii. Książkę czyta się sprawnie i płynnie.
 
Jak już wspomniałam, jest to kontynuacja historii Agaty i Artura, dobrze zatem jest znać ich przeszłość opisaną w tomach wcześniejszych pierwotnej trylogii. Jednak sama zagadka kryminalna jest zamkniętą całością, a zatem pod tym względem można ją czytać jak historię osobną. Zresztą to co najważniejsze, to autor w “Mocy obietnic” przypomina. Od mojego spotkania z serią już też minęło prawie pięć lat, więc sama dokładnie już losów postaci nie pamiętam, został mi tylko w pamięci zarys ogólny. Stąd wydaje mi się możliwe czytanie również tego tomu bez zachowania chronologii cyklu.
“-Ja nie mam sumienia.
-Masz, czuję je aż za dobrze. To cię osłabia. Ogranicza.
-Albo dodaje mi motywacji.”
A jednak przez delikatne wspomnienia w tej historii pamiętam, że postać Agaty budziła we mnie różne emocje, zdecydowanie bardziej ciekawił, o ile nie budził sympatię, Artur. A tutaj, w nowej książce, Agata się zmienia. W końcu jest bardziej racjonalna, widać, że nad sobą pracuje i stara się panować nad emocjami. Walczy z przykrymi wspomnieniami, które czasami ją atakują, jednak zdaje się być z przeszłością pogodzona. Teraz w końcu chce inaczej, spokojniej, co robi z nią postać bardziej przystępną do polubienia. Podobał mi się tu jej rozsądek, do którego te pięć lat temu na pewno się nie uciekła. Oczywiście mimo wszystko nie straciła swojego ducha, dalej ma w krwi bycie śledczą, teraz jednak z tej ciekawości, z tej potrzeby sprawiedliwości i ochrony tych, którzy bronić się nie mogą, stara się robić broń racjonalną, która faktycznie może pomóc, ale przy tym nie doprowadzając jej samej do ruiny. Myślę, że ta zmiana w kreacji jest bardzo korzystna i teraz Agata faktycznie sama będzie w stanie przyciągnąć uwagę czytelnika, stać się tą główną postacią serii.
Jest to jednak cały czas cykl o Agacie i Arturze, więc Artur też jest - w nieco innej formie niż dotychczas, ale jest. Agata nie może pozbyć się go ze swoich myśli, a i jest to teraz postać, którą zna cała Polska, która budzi w ludziach emocje. I myślę, że te rozwiązanie faktycznie jest dobrym pomysłem - zachowuje ciągłość serii w momencie, gdy zdaje się, że ta już jest niemożliwa.
 
Poza tą dwójką jednak bardzo ważne są jeszcze dwie postaci - ojciec zaginionego i młoda dziewczyna. Ten pierwszy zachodzi tu największą przemianę - poznajemy go jako zrozpaczonego, mocno rozczarowanego działaniami a raczej bezczynnością policji ojca, który nie może usiedzieć w miejscu - musi coś robić, musi szukać, musi działać. I tak obserwujemy jak ten pęd, ta desperacja i rozpacz zmieniają go w kogoś całkowicie innego…
“To nie czas na okazywanie słabości. Zamiast mieć sobie za złe, że nie znał własnego syna, powinien się cieszyć, że wreszcie dotarł do nowych informacji. Dlaczego w takim razie miał ochotę roztrzaskać telefon o chodnik?”
Drugą postacią wartą uwagi jest młoda dziewczyna, która jest długo dla nas bardzo niejasna. Nie wiemy jaki ma cel w fabule, wiemy jednak, że coś knuje, z jakiegoś powodu udaje kogoś, kim nie jest. Zatem kim tak naprawdę jest?
 
No właśnie, to dzięki tej postaci wypływa temat manipulacji, a fabuła staje się pokręcona i nieprzewidywalna. I to właśnie jedna z cech trylogii - psychologiczne zagadnienia, skrzywienia lekko psychopatyczne, które sprawiają, że cała historia przemienia się w swoistą grę z czytelnikiem. Postacie kluczą, zmieniają się, stają przed wyborami, w których każda decyzja zaskakuje, a my nie wiemy czy robią to na serio czy mają w tym ukryty cel. Dobrze to miesza w głowie, dobrze podbudowuje zagadkę kryminalną, która dzięki temu naprawdę przyciąga i nie chce wypuścić do samego końca.
“Ludzie nie są gotowi na konfrontację. Udają pewnych siebie, tyle że gdy przychodzi czas próby, niewielu podejmuje wyzwanie. Większość chowa głowę w piasek, tak jak on czynił to do niedawna. To właśnie przez taką bierność światem rządzą bezkarne skurwysyny.”
Zagadka kryminalna z perspektywy trylogii jest bardzo ciekawa i daje obietnicę na więcej. Czy będzie też tak ciekawa dla tych, co serii nie znają? Nie jestem pewna, może ciut mniej, jednak w połączeniu z tą tajemniczością i manipulacją postaciami i tak lektura okaże się zajmująca!
 
Kolejną cechą charakterystyczną trylogii, były morderstwa makabryczne, bardzo teatralne. Tutaj trochę tej teatralności brakuje, zostaje makabra i brutalność, opisy ofiar czy innych wyrządzanych krzywd nie szczędzą czytelnika. Dla mnie poziom makabry był trochę za wysoki, zachowanie mordercy były dosyć dziwne (jeśli przy seryjnym, psychopatycznym mordercy, w ogóle coś można uznać za dziwne…), a i ojciec zaginionego też momentami był mocno oderwany od rzeczywistości - czy było to realne? Nie wiem, może tak, ale wiem też, że czytelnicy mocnych kryminalnych, brutalnych wrażeń nie mają nigdy nic przeciwko.  Z pewnością są momenty tak zaskakująco dziwne, że dodają do całej historii kolorytu.
 
Mnie jednak najbardziej ciekawi psychologiczna strona powieści, a ta faktycznie jest dobra. I zmusza do myślenia! Przede wszystkim o tym, czy każdy człowiek na ziemi odpowiednio naciśnięty jest zdolny do czynów nie tylko przestępczych, ale zwyczajnie morderczych? Czy każdy z nas ma granicę, za którą czeka szaleństwo, zmiana psychiczna dopuszczająca nieracjonalne, psychopatyczne zachowania? I czy każdego da się zmanipulować? Czy wystarczy odpowiednia obietnica, by przekroczyć granicę, o której przekroczeniu w normalnych okolicznościach nawet by się nie pomyślało? A może jednak trzeba mieć pewną cechą podatności na szaleństwo w swoich charakterze?
Ze względu na zrozpaczonego ojca sporo jest tutaj też o relacji rodzic-nastoletnie dziecko, o tym trudnym okresie, gdy jeszcze niedawno tak bliskie nam osoby, się od nas oddalają, bez zrozumiałych dla nas powodów.
“Proszę się tym nie przejmować, to normalne, że rodzice nie mają pojęcia o swoich dzieciach. Tak to już jest, że w pewnym momencie więź rodzinna traci na znaczeniu, ale to tylko etap.”
“Moc obietnic” to kryminał z gatunku tych brutalnych i pokręconych, które tym zagmatwaniem, tą grą pomiędzy postaciami, książką a czytelnikiem przyciągają. Z uwagą obserwujemy poczynania i przemianę postaci, które im głębiej w fabułę, im mocniej wikłają się w intrygę, tym stają się bardziej nieprzewidywalne. Akcja toczy się sprawnie, dynamiczne, dialogi są prowadzone realistyczne, całość wypada naprawdę dobrze, szczególnie gdy patrzy się na historię od strony psychologicznej. Dla mnie brutalności jednak było trochę za dużo, trochę przekraczała moją wytrzymałość, ale to moja prywatna preferencja, a i sięgając po kontynuację serii z brutalnymi, charakterystycznymi morderstwami byłam świadoma tego, że i tu pod tym względem nie będzie ładnie i czysto. Zatem “Moc obietnic” uznaję za sprawną kontynuację serii i przyznaję, że chętnie spotkam się z Agatą ponownie.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.

Dostępna będzie też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!