kwietnia 29, 2025

"Zaledwie moment" Liane Moriarty

Autorka: Liane Moriarty
Tytuł: Zaledwie moment
Tłumaczenie: Dominika Kardaś
Data premiery: 23.04.2025
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 656
Gatunek: powieść obyczajowa / thriller psychologiczny
 
Moja miłość do powieści Liane Moriarty rozpoczęła się jeszcze zanim powstał blog Kryminał na talerzu. Był rok 2017, a ja zobaczyłam serial Wielkie kłamstewka, który powstał na podstawie jej książki, a mną wstrząsnął tak, że od razu sięgnęłam po pierwowzór. Ten okazał się jeszcze lepszy niż serial, więc przeczytałam wszystkie dostępne wtedy na naszym rynku książki autorki i oficjalnie uznałam, że jestem fanką jej twórczości. I z biegiem lat ta miłość nie mija, choć ostatnio myślałam, że może czasy świetności autorki przeminęły - jej najnowsze tytuły były oczywiście nadal dobre, ale nie aż tak świetne jak wcześniejsze powieści. “Zaledwie moment” jednak przeczy temu założeniu – po jej przeczytaniu mogę stwierdzić, że to jedna z moich ulubionych, tych najlepszych książek autorki.
 
Liane Moriarty na rynku debiutowała w 2004 zmotywowana tym, że jej młodsza siostra napisała i wydała książkę. Polski czytelnik niestety nadal nie doczekał się tłumaczenia tego tytułu („Trzy życzenia”), tak jak i drugiej książki autorki („Ostatnia rocznica”). W Polsce zatem jej trzecia książka została pierwszą i każdą kolejną już w naszym języku mamy - niektóre wydane zostały nawet dwa razy: najpierw przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka, później przez Znak Literanova.
Książki autorki znane są aktualnie na całym świecie, część tytułów sięgnęła szczytów list bestsellerów, dwie zostały zekranizowane, a dwie kolejne ekranizacje mają się wkrótce ukazać. Aktualnie Liane Moriarty jest autorką pełnoetatową, choć jej tempo wydawania jest spokojne - to jedna książka na 2-3 lata. Fanom przychodzi więc długo na nowe czekać! Najnowszą, dziesiątą powieścią w jej dorobku jest “Zaledwie moment”, która wydana została u nas niecały rok po wydaniu angielskim.
 
Marzec, Australia, krótki lot z Hobart do Sydney. Na pokładzie stewardessa Allegra dba o komfort i bezpieczeństwa pasażerów, którzy zaczynają się niecierpliwić - jest jakaś usterka, na naprawę której muszą poczekać, co znacząco opóźnia wylot samolotu. Pasażerowie są poddenerwowani, na pewno nie ułatwia im też płacz niemowlaka jednej z pasażerek. W końcu jednak startują, a na chwilę przed końcem lotu jedna z pasażerek wstaje. To starsza, niepozorna pani, która nagle zaczyna kierować palec w stronę innych pasażerów i przewidywać ich przyczynę śmierci oraz wiek, w jakim to nastąpi… Kobieta wygląda jak w transie, a kolejni obdarzeni przepowiednią pasażerowie na zszokowanych. Ale to przecież nie na poważnie, prawda? Po lądowaniu starsza pani nic nie pamięta, a pozostali pasażerowie udają, że przepowiedniami się nie przejmują… ale jednak coś w ich głowie zostaje. Czy na pewno to nic nie znaczyło? A może jednak? A jeśli tak, to czy los da się zmienić, oszukać?
“Z przestrogami jest pewien problem. Ten, kto ją dostaje, musi w nią uwierzyć. Musi zmienić swoje działanie.”
Książka rozpisana jest na 126 krótkich rozdziałów i epilog. Narracja prowadzona jest z perspektywy kilku postaci, których historie poznajemy naprzemiennie. To szóstka pasażerów, którzy usłyszeli przepowiednie oraz starsza pani, która ich nimi uraczyła. Jej narracja oddana jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, pozostałe perspektywy poznajemy w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Styl powieści jest jednym z jej atutów - jest lekki i swobodny, mimo swojej przenikliwości spostrzeżeń, prowadzony jest przyjemnie, czasem nawet z nutką humoru, która sprawia, że kilka razy podczas lektury śmiałam się w głos. Szczególnie mocno wyraźne jest to w narracji pierwszoosobowej, choć i w przypadku trzecioosobowych w oddaniu myśli czy dialogach pomiędzy postaciami też można trafić podobnie zabawne momenty. Autorka ma dar to uchwycania tego, co naprawdę ważne i prawdziwe w sposób całkowicie niewymuszony, prosty i codzienny, choć przyznam, że niektóre sformułowania wypadają bardzo nieszablonowo - to też bardzo mi się podobało, pozwala spojrzeć na pozornie zwyczajne emocje od innej strony.
“(...) szorstkie jak papier ścierny uczucie.”
Zawsze myśląc o książkach tej autorki nie do końca wiem do jakiego gatunku literackiego je przypisać - są to opowieści o życiu przecież jak najbardziej codziennym, ale zawsze oparte o nutę tajemnicy. Tutaj tę funkcję pełni postać starszej pani, która w samolocie miała epizod z przepowiedniami. Mimo iż jako jedyna z postaci opowiada nam o sobie w narracji pierwszoosobowej, a może właśnie dzięki temu, długo pozostaje dla nas zagadką. Wiemy, że to ona jest odpowiedzialna za przepowiednie, wiemy, że sama nie wie, co się wtedy tak naprawdę stało, obserwujemy też jej reakcje na kolejne wydarzenia związane z pasażerami lotu. Kim jednak jest? Co się działo wtedy w jej życiu? Czy mamy podstawy, by w jej przepowiednie wierzyć? Na odpowiedzi na te pytania musimy poczekać. Bohaterka powoli zaczyna się przed nami otwierać, powoli odkrywa to kim jest i jaka jest jej historia - historia jej życia.
“Ogromne przestrzenie pastwisk wywoływały u mnie przyjemne zawroty głowy. Lubiłam to, że w ich obliczu czuła się mała i nieznacząca. To zdrowo przypomnieć sobie czasem, jak mało znaczymy.”
Pozostali bohaterowie tej książki są od siebie bardzo różni, ba! nie łączy ich tak naprawdę nic, poza tym jednym spóźnionym lotem. Dzięki temu możemy obserwować różne charaktery i to jak radzą sobie w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Mamy matkę, tę od płaczącego noworodka, której starsza pani przepowiedziała śmierć syna w wieku 7 lat, mamy młodego chłopaka, który ma zginąć w przeciągu roku, mamy mężczyznę po 40-stce, pracoholika, męża i ojca, mamy starsze małżeństwo, które teraz na emeryturze zaczyna dopiero żyć. Jest też stewardessa, młoda, ambitna, pozornie szczęśliwa, której przepowiedziane zostało niedalekie samobójstwo… I młoda panna, która dostała przepowiednię śmierci z ręki partnera. Każdy z nich znalazł się w sytuacji pozornie mocno abstrakcyjnej, ale jednak czy nawet największy racjonalista nie dopuści w takim momencie wątpliwości: a co jeśli? Przy każdej postaci potrzebujemy chwili, by się z nią zapoznać, by scharakteryzować jej życie, jednak im bliżej się im przyglądamy, tym bardziej złożone kreacje się przed nami objawiają. A jednak każdy z nich nosi w sobie cząstkę, którą sami z życia dobrze znamy, każdy jeden wymusza na nas jakieś własne przemyślenia.
“Uważam, że tak naprawdę uczucie, jakie budzi w ludziach przepowiadanie przyszłości, mogą być wielowarstwowe niczym tort szwarcwaldzki. Twój racjonalny umysł mówi: “Nonsens!”. Twoja podświadomość odpowiada: “A jeśli to prawda?”.”
Bo to właśnie to, za co tak książki tej autorki lubię. Poprzez sytuacje, w jakich stawia swoje postacie, wymusza na czytelniku reakcje, zadaje pytania. Tutaj z początku może się wydawać, że dostajemy literacką wersję “Oszukać przeznaczenie”, szybko okazuje się, że mamy w rękach wiele więcej. Najważniejsze pytania to te o los człowieka - czy jest on z góry przesądzony? Czy mamy wpływ na swoje życie, wolną wolę, czy nasze decyzje mają jakieś znaczenie, czy tylko wydaje nam się, że mamy jakieś decyzje do podjęcia, a jednak są one już gdzieś z góry od dawna we wszechświecie zapisane? Temat ten ujęty jest tak, że nawet największe niedowiarki, najbardziej racjonalnie osoby zaczną się nad tym zastanawiać. Śledząc losy postaci zastanawiamy się nieustannie czy faktycznie przyszłość da się przewidzieć, czy niezależnie od tego, co zrobią, skończą tak, jak przypadkowo przepowiedziała starsza pani. I czy taka przepowiednia na pewno zawsze jest przekleństwem? Czy nie lepiej byłoby nam wiedzieć czego się wystrzegać, na co uważać? I czy żyjąc ostrożnie naprawdę żyje się tak jak żyć się powinno? Temat życia, korzystania z tego, co dostajemy, tego jak swoje życie, czas na ziemi wykorzystujemy, jest tym, co mocno przyciąga uwagę. Tego, jak wykorzystujemy swoje szanse, czy ryzyko jest tym, co się opłaca.
“(..) wszystko, co się dzieje, każde decyzja i działanie, które podejmujesz, są “z gruntu nieuniknione”. Dlaczego? Bo wszystko ma swoją przyczynę w czymś innym - w poprzedzającym je działaniu, zdarzeniu bądź sytuacji.”
Skoro mowa o życiu, musi być też mowa o śmierci - to przecież jej widmo jest tym, co tak emocjonuje bohaterów - jednych przeraża, innych zmusza do działania, niezmiennie jednak wzbudza emocje. Czy łatwiej się żyje mają poczucie swojej śmiertelności czy odwrotnie? Czy będąc śmierci świadomym żyje się lepiej, bardziej wykorzystuje się to, co to życie, codzienność przynosi? Dla jednych postaci faktycznie tak jest, innych jednak perspektywa śmierci paraliżuje, sprawia, że wszystko, co mogłoby cieszyć, cieszyć przestaje. A jak MY chcemy żyć?
“(...) żyj swoim życiem (...). Żyj najmocniej, jak umiesz.”
Ważnym punktem jest też śmierć innych. Mamy wątek żałoby, tego, jak trudno sobie jest ze śmiercią kogoś bliskiego bądź nieco dalszego w swoim życiu poradzić. Co znaczy odejście i czy faktycznie śmierć właśnie odejściem jest? Czy wspomnienia są darem czy przekleństwem?
“Każdy kocha jakąś wersję ciebie i gdy dana osoba odchodzi, jej wersja ciebie odchodzi razem z nią.”
Liane Moriarty w “Zaledwie moment” doskonale prowadzi fabułę - każde zachowanie postaci zmusza nas do własnych refleksji, każda narracja niesie sobą coś, nad czym musimy się zastanowić, ale robi to nie pompatycznie, a bardzo zwyczajnie, bardzo naturalnie, ba! wręcz z humorem. Ważne tematy podane są zatem w bardzo przystępnej, lekkiej i miłej do lektury formie, co tym mocniej wzbudza mój podziw - bo jak o sprawach tak ważnych jak czerpanie radości z życia i nie obawianie się odejścia z tego świata mówić tak, by w żadnym razie nie przytłoczyć, nie wprowadzić w dołek, a jednak sporo rzeczy uświadomić? Liane Moriarty tak potrafi, a swoim najnowszym tytułem udowadnia, że formy w przekazie i budowaniu zajmujących narracji nie straciła - mimo iż książka liczy ponad 600 stron, czyta się ją tak, jakby miała 300. Jedyny problem jest teraz taki, że na kolejny tytuł autorki znowu pewnie przyjdzie nam czekać długie miesiące, jak nie lata…
 
Moja ocena: 8,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz