sierpnia 08, 2025

"Mroczne wersety" Jan B. Bełkowski

Autor: Jan B. Bełkowski
Tytuł: Mroczne wersety
Cykl: komisarz Laskowski, tom 2
Data premiery: 23.07.2025
Wydawnictwo: LeTra
Liczba stron: 344
Gatunek: kryminał / komedia kryminalna
 
Jan B. Bełkowski na rynku książki pojawił się zaledwie kilka miesięcy temu - pod koniec listopada 2024 debiutował mocno oryginalną komedią kryminalną “Krew pod kamieniem” (recenzja - klik!), którą zapoczątkował serię z policjantami Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji - z komisarzem Jakubem Laskowskim i podkomisarz Aleksandrą Bereszyn. Teraz wracamy do tych postaci w tomie drugim pt. “Mroczne wersety” - nas dzieli od debiutu osiem miesięcy, postacie jakiś rok od wydarzeń w nim opisanych.
Sam autor aktualnie pracuje w public relations, choć historia to jego prawdziwa pasja - czemu dał wyraz w debiucie. W tomie drugim na warsztat bierze rynek wydawniczy i literacki, choć robi to w sposób inny niż w tomie pierwszym - tam wątki historyczne były pisane na poważnie, tutaj wątki dotyczące wydawnictw i kryminałów są mocno satyryczne.
 
Listopad, Warszawa tętni życiem, wszyscy gdzieś się spieszą, wszyscy wydają się mieć milion spraw do załatwienia. Tylko nie Bereszyn i Laskowski - wygląda na to, że mają czas pomiędzy śledztwami, by po prostu sobie posiedzieć, ona rozwiązuje krzyżówki, on wcina ciasteczka… Ich nowy szef Charko jednak nie zamierza pozwalać na taką bezczynność - to się nie kalkuluje na wyniki i efekty! Prosi więc ich po cichu o przyjrzenie się pewnej sprawie nieoficjalnie. Mianowicie chodzi o córkę jego znajomych, Helenę Filipkowską, autorkę serii kryminałów wypuszczonych na rynek przez małe wydawnictwo, która pół roku temu zaginęła. A przynajmniej w to wierzą jej rodzice i siostra, gdyż policja uznała, że kobieta najprawdopodobniej popełniła samobójstwo - jej auto zostało znalezione w rzece. Tak też wydaje się Laskowskiemu i Bereszyn, ale skoro o sprawdzenie sprawy poprosił ich nowy szef, to trzeba się zastosować, tak na dobry start ich współpracy. Gdzie ich to zaprowadzi?
“Ktoś to kiedyś zgrabnie opisze w jakiejś powieści. A Netflix czy HBO z pewnością nakręcą na jej podstawie serial.”
Książka rozpisana jest na 39 nienumerowanych, ale tytułowanych kilku bądź kilkunastostronicowych rozdziałów. Większość z nich toczy się w czasach aktualnych, w listopadzie, dosłownie kilka przyjmuje formę retrospekcji - to zdarzenia sprzed sześciu miesięcy, chwilę przed zaginięciem Heleny. Gdzieś od okolicy 150 strony dostajemy też książkę w książce - jest to fragment zarówno tego, co pisze sam Laskowski, jak i powieść kryminalna innego autora - ta druga towarzyszy nam już do końca w postaci fragmentów otwierających każdy kolejny rozdział. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, a wszechwiedzący narrator podąża głównie tropem dwójki policjantów. W czasie sprzed pół roku obserwujemy samą Helenę, jak i jej wydawcę. Styl powieści jest humorystyczny, autor nie boi się stwarzać sytuacji czy dialogów absurdalnych - ale robi to w dobrym, kojarzącym się z Monty Pythonem klimacie. Ogólnie sposób wypowiedzi postaci, budowania zdań, bawienie się stylem w przytaczanych fragmentach fikcyjnych powieści dają poczucie, że autor doskonale wyczuwa słowo pisane, doskonale odnajduje się w języku polskim, nie boi się nim bawić i przekształcać tak, by oddać dokładnie to, co chce - to nie jest często spotykana umiejętność.
“Jestem przecież twoją partnerką, co nie? Na dobre i na złe. Czasami ratujemy sobie tyłki, a czasami podkładamy sobie pod tyłki ogień. Życie.”
A z niej najmocniej korzysta główny bohater, Jakub Laskowski, który jest postacią jedyną w swoim rodzaju. Trochę zadufany w sobie, trochę za mocno przekonany o swojej nieomylności i uroku osobistym, kiedy zderza swoje wyobrażenie z rzeczywistością przeważnie dochodzi do sytuacji komicznych. W tym tomie swojemu bajkopisarstwu daje wyraz inaczej niż w pierwszym - zasiada do tworzenia kryminału, co ewidentnie traktuje całkiem serio, ale my nie - dla czytelnika jest to kolejny temat do żartów.
“- Kuba, nie wiem, jak to powiedzieć… Jesteś super kolegą… Może zapominalskim, ale niesamowicie umiesz łączyć fakty. Masz kosmiczne skojarzenia, które ku zaskoczeniu wszystkich prowadzą nas do celu. I fantastyczne poczucie humoru… Jak trzeba, to nawet potrafisz szybko biec i uratować mi życie. Ale.. Potrafisz być tak oderwany od rzeczywistości. Robisz coś sobie, fantazjujesz,,, A potem jesteś rozczarowany.
- Może mam Absber… Apser… Apsperburgera?
- Nie na tym polega Asperger, którego zresztą nie masz. Nieważne, nie będę cię zdiagnozować.”
Charakter Laskowskiego równoważy Bereszyn, która jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Choć dopasowuje się do narracji Laskowskiego, sama tak naprawdę trzyma całą sprawę w ryzach, to ona dyryguje umiejętnościami partnera - wie, kiedy się przyda, a kiedy będzie tylko przeszkadzał. Z drugiej strony zaglądamy też nieco do jej życia prywatnego, trochę jej niepewności, co do szansy na pogodzenie pracy jako policjantki wydziału zabójstw a potencjalnego założenia rodziny. Pół żartem, pół serio Bereszyn zadaje sobie pytanie czy w ogóle ma szansę znaleźć kiedyś partnera, któremu jej zawód, jej hardość przeszkadzać nie będzie.
“ - A co do ciebie, Bereszyn… Słowo porady. Dorobek Laskowskiego może imponować, ale uważaj, żeby jego ciężar nie pociągnąć cię na dno.
- Ciężar dorobku czy ciężar Laskowskiego, szefie?”
Poza tą dwójką są postacie drugoplanowe, które skrzą się od satyry i humoru. Poczynając od policyjnego eksperta od wizerunku, poprzez wydawcę i magnata majonezowego aż po happiness manager. Autor wyciąga na wierzch stereotypy, cechy dziwne, wyróżniające, przez co sami możemy przyjrzeć się kondycji naszego społeczeństwa i trochę się z jej absurdów pośmiać.
“- (...) życie akademickie potrafi być takie nudne. Tymczasem moją pasją są kryminały! Zbrodnia, przemoc, pasja, życie na krawędzi. (...) Czyli wszystko to, czego mi brakuje podczas sprawdzania kolokwiów napisanych przez osoby studenckie.
- Przez kogo? - odczytała Bereszyn z ledwie zauważalnego ruchu warg Laskowskiego.”
Intryga kryminalna mocno oparta jest o wątek literacki, wątek wydawniczy, który zawiera kolejną satyrę - satyrę kryminału. Kryminału, który w aktualnych czasach rozszedł się w kilku kierunkach, choć tu szczególnie mocno skupiamy się na tym dość schematycznym, w którym krew leje się gęsto, a główny bohater to w sumie James Bond. Poza tym obrywa się też rynkowi wydawniczemu, który zamiast promować, szukać czegoś nowego, idzie w schemat, który przecież ciągle tak dobrze się sprawdza. Sam Laskowski biorąc się za pisanie powieści dodatkowo to ubarwia - bo czy naprawdę każdy może pisać powieści? Czasami mam wrażenie, że aktualnie tak, a rynek zalewają nie tylko wartościowe tytuły, ale też zwyczajne grafomaństwo.
Sama zagadka zbudowana jest na bazie częściowo znanych motywów, których nie kopiuje, a się nimi bawi. Jest zaskakująco rozbudowana, choć z początku wydaje się mocno dygresyjna. Fabuła nie toczy się w stałym rytmie, ale dzięki specyficznemu, humorystycznemu stylowi czytelnik się nie nudzi.
“- (...) Ludzie chcą się przy lekturze zrelaksować, wyluzować. Więc wybierają, jak wybierają.
- I jak wybierają? (...)
- Chcą poczytać o kimś pozbawionym sumienia i zdolnym do najgorszych czynów.
- Nie wiedziałem, że wydaje pan biografie polityków (...).”
Oczywiście “Mroczne wersety” można czytać niezależnie od “Krwi pod kamieniem”, to całkowicie oddzielna zagadka kryminalna, jednak, jako że sama z debiutem się zapoznałam, to mogę pokusić się o małe porównanie. Poza stałym wyczuciem stylu i absurdalnym kierunkiem humoru, te dwie powieści mocno się od siebie różnią. Brak wątku historycznego, a zatem retrospekcji na poważnie w tomie drugim sprawił, że książka trochę straciła ten fabularny balans, nie ma nic, co ciągły by ten absurdalny humor równoważyło - tego trochę mi brakowało. Sam Laskowski poprzez skupienie na powieści, zamiast na swobodnym uskutecznianym w rozmowach bajkopisarstwie też trochę na humorze stracił. To jednak detale, sama powieść pozostaje świeża i dobra, a wątek literacki, jak i książka w książce zapewniają miłośnikom literatury naprawdę dobrą zabawę. Jeśli więc szukacie powieści nieszablonowej, nie boicie się też solidnej dawki absurdu, to “Mroczne wersety” będą dobrą lekturą dla Was!
“Los bohatera powieści potrafi być okrutny. Ktoś wymyślił cię tylko po to, aby potem porzucić, jak stare, zużyte pepegi…”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem LeTra.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz