listopada 04, 2025

"Miss Bee i trup w bibliotece" Alessia Gazzola


 Autorka: Alessia Gazzola
Tytuł: Miss Bee i trup w bibliotece
Cykl: Miss Bee, tom 1
Tłumaczenie: Joanna Kluza
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 328
Gatunek: chick lit / cozy mystery / powieść historyczno-obyczajowa
 
Alessia Gazzola to popularna włoska autorka powieści z gatunku określanego jako chick lit - czyli literatury lekkiej, kobiecej, z humorem, podnoszącej na duchu - który często łączy z intrygą kryminalną. Na rodzimym rynku literackim działa już od roku 2011, na koncie ma dziewiętnaście powieści, z czego siedemnaście zalicza się do trzech różnych serii. Najdłuższa z nich liczy osiem tomów i jest jej debiutancką serią o medyczce sądowej Alice Allevi, z którą dzieli wyuczony i przez kilka lat praktykowany zawód. Seria z Miss Bee to jej najnowsze dzieło, na włoskim rynku tom pierwszy ukazał się rok temu, a aktualnie jej rodzimi czytelniczy czekają na premierę tomu czwartego. Jest to jej pierwsza seria, której akcja toczy się w przeszłości - w okresie międzywojennym i do tego w Anglii!
 
Londyn, listopad 1924 rok. 22-letnia Beatrice Bernabò, córka profesora i specjalisty od dzieł Dantego wybiera się na kolację do znajomych mieszkających tuż po drugiej stronie ulicy. To dla niej ważne wydarzenie, na którym pojawi się śmietanka towarzyska, Beatrice musi więc prezentować się doskonale. Co wcale nie jest łatwe, zważając na ich niższy status społeczny. Przechodząc przez drogę znajduje piękną złotą bransoletkę, o którą pyta sąsiadkę, panią Ashbury, ale to jej syn, Kit, z którym Beatrice łączy skrywane, gorące uczucie, na jej znalezisko reaguje. Po przedstawieniu gości i uroczystej kolacji, towarzystwo dzieli się na dwie grupy - mężczyzn i kobiety, ale to ci pierwsi dokonują niepokojącego odkrycia… Jeden z gości leży w bibliotece martwy! Kit szybko zawiadamia lekarza i Scotland Yard, a choć na pierwszy rzut oka wygląda to na śmierć z przyczyn naturalnych, wkrótce okazuje się, że wcale taka nie była, a co gorsza, policja zaczyna krążyć wokół tych, którzy uczestniczyli tego wieczoru w proszonej kolacji. To jednak nie jedyny problem rodziny Bernabò - we Włoszech do głosu dochodzą faszyści i kto wie, czy uczelnia, z ramienia której od czterech lat mogą cieszyć się życiem w Londynie, nie każe im wracać…
 
Książka rozpisana jest na 33 tytułowane, kilkustronicowe rozdziały, w których dłuższe z nich dzielone są dodatkowo na scenki. Historię otwiera spis postaci w niej występujących, a zamyka coś na kształt wpisu do pamiętnika czy listu, który zapowiada zdarzenia z tomu drugiego - to okres Bożego Narodzenia 1924 roku. Teraz jednak jesteśmy w listopadzie, a narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który najczęściej podąża za Beatrice i Archerem Blackburnem, funkcjonariuszem Scotland Yardu. Narrator ma wgląd nie tylko w zdarzenia, ale i myśli, i emocje postaci, choć warstwa psychologiczna powieści raczej nie jest specjalnie rozwinięta. Styl powieści stylizowany jest na język, jakim posługiwano się sto lat temu w sferach wyższych, czasami więc podają niespotykane już współcześnie sformułowania - lektura zatem wymaga skupienia, a kiedy się je traci, wkrada się poczucie chaosu. Dialogi usiane są sztucznymi formami i tytułami, jakimi wtedy posługiwano się wśród angielskiej arystokracji, co współczesnemu czytelnikowi może czytać się dość dziwnie, ale równocześnie dobrze oddaje podziały klasowe, jakie panowały wtedy w społeczeństwie.
“- Paniczu (...). Musi panicz wstać. (...)
- Chcę umrzeć.
- To później, paniczu. Najpierw wypada się pokazać.”
Tym, co w powieści dominuje, to próba oddania codzienności włoskiej emigrantki poruszającej się w angielskim, wytrawnym społeczeństwie. Z jednej strony mamy więc społeczne obyczaje, zasady, których należy przestrzegać, by honor młodej panny nie został zbrukany, z drugiej strony dość znacząco przedstawiona jest sytuacja polityczna Włoch - już teraz, w roku 1924, nastroje społeczne zaczynają przybierać coraz radykalniejsze tony, do głosu dochodzą faszyści. Dostajemy więc zderzenie włoskiej sytuacji społeczeństwa coraz mocniej kontrolowanego z wolnością angielskich elit, które choć borykają się z innymi problemami, to jednak nadal wydają się bardzo nowoczesne, bardziej do życia przyjazne. Zresztą sama sytuacja angielskiej arystokracji też oddana jest dokładnie - mowa o biznesach, zagranicznych kopalniach surowców, inwestycjach, które nieraz nietrafione wpędzają całe rodziny w ogromne długi. Tło historyczno-społeczne jest nienachalne, toczy się w tle, od czasu do czasu w rozmowach wspomniane, a jednak solidnie osadza historię w czasie, w przeszłości.
“-(...) Wiesz, że we Włoszech właśnie uchwalają prawa, według których kobietom praktycznie nie wolno już nauczać? (...) Muszą zostać w domu, jako żony i matki. Podobałoby ci się to? (...) Podobałoby ci się życie w kraju, gdzie wszystkich się kontroluje?”
N tle tych wszystkich zawiłości polityczno-społecznych rozgrywa się subtelny romans podszyty intrygą kryminalną. I tu już istotną rolę odgrywa sama Beatrice - to młoda dziewczyna, która mimo niższego statusu społecznego od swoich sąsiadów, będąc w Anglii rozkwitła. Tu czuje się wolna, tu czuje, że ma jakieś prawa, szczególnie że jej ojciec jest człowiekiem, którego można określić ciepłą kluchą - podatny na urok córki, nigdy nie potrafi postawić na swoim.
“Prawdziwy oksymoron: nosić imię Leonida, kojarzące się z dzielnym królem Sparty, a jednocześnie być taki, jaki jest.”
Beatrice ma więc sporo miejsca, by ćwiczyć swoją odwagę, zaradność i swego rodzaju niepoddawanie się konwenansom, co nieraz może narazić jej reputację na szwank. Ale to nic, bo Beatrice jest impulsywna, łatwo zapala się do swoich pomysłów, łatwo wierzy innym, szczególnie przystojnym mężczyznom, którzy zdają się ją otaczać. Narrator zwraca więc uwagę czytelnika na wygląd, na gesty, na słowne docinki, wszystko, co wpisuje się w subtelną grę flirtu, w którą Beatrice tak chętnie wchodzi, mimo że przed innymi twierdzi, że na uroki mężczyzn jest odporna. I choć nie wydaje się, by intensywnie szukała męża, to jednak czuć w niej potrzebę bycia z kimś blisko. Wątek prowadzony jest raczej bez zgłębiania się w psychologię postaci, co we mnie wywoływało mieszane emocje, podejrzewam jednak, że dla osób lubiących wątki lekko romansowe, historia okaże się przyjemna.
“Sama już nie była pewna, czy to, co do niego czuła, to miłość, czy głęboka wdzięczność za to, że pozwolił jej się poczuć akceptowaną.”
A gdzie w tym wszystkim kryminał? Raczej w tle, intryga kryminalna jest tylko pretekstem do wprowadzenia postaci, przedstawienia całego tła kondycji angielskiej arystokracji w czasach międzywojennych i zmiennych relacji Beatrice z mężczyznami. Sama zagadka dobrze osadzona jest w ówczesnych czasach, a choć nie jest specjalnie rozbudowana, to jest ciekawa i dla mnie była zaskakująca. A może dlatego, że zwracając uwagę na język, tło społeczne, wątek romansowy, jakoś w ogóle nie zastanawiałam się, jak to wszystko może się skończyć?
“Byłoby pięknie móc wiedzieć, móc przewidzieć, jaką rolę odegra człowiek, który zjawia się w naszym życiu. Ale się nie da. A kiedy ktoś sprawia nam zawód, możemy jedynie powiedzieć: “Żegnaj, pozwalam ci odejść. Dziękuję za odcinek drogi, który pokonaliśmy wspólnie”.”
“Miss Bee i trup w bibliotece” to powieść z gatunku chick lit, w której zagadka kryminalna jest tylko pretekstem do romantyczno-historycznej opowieści osadzonej w czasach międzywojennych. I te czasy, cała stylizacja, tło społeczno-polityczne robią tu największe wrażenie, dają poczucie przeniesienia w czasie, opisane są na tyle subtelnie, że nie przyćmiewają lekkiej historii Beatrice, a równocześnie oddane na tyle wyraźnie, że czytelnik ma jasny obraz nakazów i problemów, z jakimi wtedy włoskiej emigrantce w angielskim, arystokratycznym środowisku, przyszło się mierzyć. To literatura przede wszystkim lekka i rozrywkowa, ale niepozbawiona realności zdarzeń. Trochę żałuję, że psychologia postaci nie jest tu na tyle pogłębiona, żebym w pełni rozumiała zmienną naturę Beatrice, niemniej jednak może to na początek serii wystarczy? Bo choć czuję, że może to nie do końca mój gatunek, to zapowiedź tomu drugiego, którego akcja będzie się toczyć na angielskiej wsi podczas świąt Bożego Narodzenia, i tak mnie kusi!
 
Moja ocena: 7/10 (optymistycznie, na dobry start serii)
 

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz